Dużo, wiele, jak najwięcej!
Wchodzisz do supermarketu z zamiarem kupienia masła na wieczorne kanapki. Stajesz przed lodówką i zamiast wziąć kostkę i udać się z nim do kasy, stoisz i stoisz, aż nie zrobi Ci się chłodno i w akcie rezygnacji bierzesz pierwsze na które natrafisz. Na które się bowiem zdecydować? Rodzai ilość nieskończona, w rządkach kosteczki ułożone obok siebie, w ilości przyprawiającej o ból głowy, a co jedna to bardziej kusi. Na opakowaniach cuda wianki, jeden producent gwarantuje, że z najlepszego mleka, drugi, że obniżona zawartość tłuszczy, trzeci, że idealny na cholesterol. Z zatrwożeniem przypominasz sobie, że skończyły Ci się również płatki na śniadanie. Idziesz ku stosownej półce, a tam rzecz ma się jeszcze gorzej. Te bez dodatku cukru, tutaj bezglutenowe, te z kolei z płatków eko. Zakupy zamiast trwać maksymalnie pięć minut, kończą się kiedy słyszysz w głośnikach, że niedługo zamykają i proszą o udanie się do kas. Biegnąć do niej wrzucasz jeszcze parę dodatkowych produktów, a nuż się przydadzą. Oczywiście okazuje się, że nie masz kiedy tego zjeść i po tygodniu gdy już przykrym zapachem o sobie przypominają lądują w koszu.
Jeszcze do niedawna nie było tego problemu. W sklepach nie było bowiem do wyboru do koloru, a na dodatek oferowano produkty wyłącznie podstawowe. Czy ludzie przetrwali czasy gdy na półkach można było zobaczyć jedynie kurz? Jak widać, my ich dzieci to znaczy kolejne pokolenie jest doskonałym dowodem na to, że ludzkość jednak przetrwała i ma się dobrze.
Do niedawna ludziom wystarczył dach nad głową, praca, drobne przyjemności. Dziś jeżeli nie masz ogromnego mieszkania urządzonego ręką projektanta wnętrz z meblami robionymi na zamówienie, mówisz, że u Ciebie bieda. Najlepiej jeszcze jeżeli jesteś posiadaczem domku letniskowego. Wtedy może ewentualnie faktycznie masz się czym pochwalić. Samochód nie może być starszy niż dwuletni, a telewizor musi odbierać w 3D, a najlepiej jakby włączał się sam słysząc Twój głos w pokoju, piloty to przecież taki przeżytek.
Zdobyć to wszystko nie jest lekko, ale się nie poddajesz łatwo chcąc zapewnić sobie dostatnie życie. Praca zajmuje trzy czwarte Twojego czasu, po powrocie do domu zresztą pracujesz dalej, bo na liście do odhaczenia nadal pozostaje kilka ważnych punktów. Kupiłeś sobie właśnie konsolę playstaytion i kilkanaście gier, które podziwiasz jedynie na okładkach opakowań, ponieważ nie masz nawet kiedy w nie zagrać. Nie mówiąc o tym, że ciężko byłoby toczyć batalie sam ze sobą, a zadzwonić nie masz do kogo by wyzwać go na pojedynek.
Dziś popularnym hasłem jest: minimalizm
Proponuje się zrezygnowanie z nadmiaru dóbr na rzecz tego co podstawowe, a bieganie często za tym co nieosiągalne na rzecz radowania z posiadanego. Korzyścią ma być więcej czasu na dokonywanie tego co sprawia przyjemność, na cieszeniu chwilą. Brzmi to pięknie prawda?
Jednak czy jest osiągalne? Obowiązki same się nie wykonają - na rachunki zdobyć trzeba, gdyż może przyjść dzień kiedy nie obejrzysz ostatniego odcinku ukochanego serialu z racji odciętej kablówki. Na zebranie także trzeba pójść, aby wysłuchać narzekań pani wychowawczyni, że oceny klasy są absolutnie niesatysfakcjonujące, a Adaś zbił Jacka, ponieważ ten nie chciał mu dać pobawić się łopatką. Co więcej zerkał na Zosię, a to przecież jego dziewczyna i niedługo planują ślub, co z tego, że mają dopiero siedem lat!
Możliwe jednak, że dokonując pewnej selekcji i mając więcej czasu obowiązki wykonywalibyśmy chętniej i z mniej nieprzymuszonej woli, wręcz stałyby się przyjemnością.
Mając wiele konsekwentnie więcej także chcemy otrzymywać. Nasze pragnienie nie ma końca, nie możemy się dostatecznie nasycić. Nie tylko sprawa ma się co do rzeczy materialnych. Nasze ego także potrzebuje połachcenia! Im więcej słyszymy wyrazów uznania tym częściej chcemy ich doświadczać i tak rośniemy niczym dmuchany balonik. Jeżeli z kolei nie osiągamy sukcesów, a raczej poklasku uła to boli, czujemy się niedoskonali.
Warto czasem przewartościować sobie cele. Podzielić na te niezbędne, które musimy osiągnąć jak i te poboczne bez których można się obejść. Może się bowiem okazać, że biegniesz za czymś co nie jest tego warte, rozpraszasz się na błahostki, zamiast skupić na głównym celu.
Nie osiągniemy tego jeżeli nie zwolnimy dlatego zacznijmy od tego. Zrezygnować ze wszystkiego nie możemy, to niemożliwe, ale niektóre sprawy zależą od naszej woli. Nie chodzi zresztą o to aby pozbawić się z całości tego co posiadamy, a wyzbyć nadmiaru często niepotrzebnego, a zakłócającego możliwość cieszenia z tego co tego warte. Taki minimalizm do mnie przemawia! Niestety porządku w szafie nie zrobię i do wyrzucenia moich ukochanych ubrań nie przekona mnie żadna idea, filozofia czy religia - przepraszam! ;-)
Jak uważacie i co sami preferujecie.
Czy lepiej jest biec bez końca za dostatkiem
czy wieźć spokojne życie na poziomie minimum?
Myślę, że najlepiej pośrednio. Przesadny minimalizm nie jest dobry, ale ciągła maksymalizacja też nie wróży nic dobrego ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęłaś, zgadzam się !
UsuńSądzę tak samo :)
UsuńI ja się pod tym podpisuję :)
UsuńI ja dołączam do tego grona! :-) Wypośrodkowanie wydaje się być najrozsądniejsze. :-)
UsuńTeż tak uważam, przesadny minimalizm, nie jest dobry, bo można przez to stracić szansę na osiągniecie czegoś dobrego, ale ciągła pogoń, też nie jest zdrowa.
UsuńZdecydowanie wypośrodkowanie jest najlepszą opcją. Zwłaszcza w zakupach. Przed długim weekendem ludzie w marketach zachowują się jakby sklepy miały być zamknięte przez co najmniej kolejny miesiąc i robią niesamowite zapasy. A przecież można pójść dziś i ponownie za dwa lub trzy dni kiedy lodówka zacznie świecić pustkami.
UsuńPodpisuję się rękami i nogami :-) We wszystkim trzeba znać umiar.
UsuńJa też się zgadzam :)
Usuńja tak samo :)
UsuńAch, ale mądre z nas babeczki! :D
UsuńMiałam o tym niejedne zajęcia na kulturo i powiem Ci, że nadmiar w kwestii wyboru jest dziś poważnym problemem, bo gdy z reklam, telewizji... zewsząd w zasadzie atakują cię hasła "bądź sobą", "kup produkt X, zasługujesz na to", "kup Y i wyraź siebie", gubimy podstawowe pytanie: Kim jestem? Póki nie odpowiemy na nie, możemy sobie kupować do usranej śmierci albo nie kupować wcale. Będziemy tak samo zagubieni i niepewni. Co zaś tyczy się bezpośrednio mnie, nie potrafiłabym żyć na poziomie minimalnym. Łóżko, ubranie, coś do zjedzenia i tydzień wakacji w roku z rodziną nad morzem. Koszmar! Nie idę jednak również w drugą stronę, zmieniając telefony jak rękawiczki i nie mogąc zasnąć, jeśli sąsiad (DJ ;)) ma lepszy model tabletu. Jestem gdzieś pomiędzy. Kocham mieć, ale jak już mam, to kocham tę właśnie rzecz. Dla przykładu: nie kocham Samsungów Galaxy S5. Kocham mojego Samsunga. Nie dbam o całą wystawkę swetrów w sklepie. Kocham mój sweter, który kupiłam na promocji, bo jest zaciągnięty. Nie wiem, czy znajduję się centalnie w środku osi mieć-być. Ale na pewno gdzieś tam pomiędzy.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Mamy wszędzie taki wybór, że... już sami nie wiemy czego chcemy.
UsuńJa też cenie sobie wygodę, minimum to dla mnie mało. Jednak myślę, że mam pewną granicę ustaloną i nie biegłabym za wszelką cenę za tym co ponad nią. :-)
Pomiędzy wydaje się być okej!
Nie znoszę wmawiania mi potrzeb, których nie mam - czasy obecne mi to fundują. Zakupoholizm w dużym stopniu mi minął i wyzbyłam się wielu rzeczy, bez których mogę sobie poradzić. W tym mnóstwa lakierów ;D
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że potrafisz skupić się na tym co istotne. :-)
UsuńTeż uważam że najlepiej żyć po środku tego :) dążyć ku lepszej przyszłości ale nie pod trupach :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak! Dążyć do pewnego poziomu, spełnienia marzeń i osiągnięcia pewnych rzeczy lecz nie za wszelką cenę. :-)
UsuńKiedyś rozmyślałam na ten temat -jak było kiedyś i jak jest teraz. Kiedyś nie było niczego, ludzie mieli pieniądze, musieli robić wszystko sami i mieli czas na spotkania. A dzisiaj? Jest dużo w sklepach, nikogo nie stać, dużo czynności wykonują maszyny a często nie ma się czasu, aby do kogoś zadzwonić :P.
OdpowiedzUsuńDokładnie masz rację. Każde pokolenie pewnie będzie broniło swego mówiąc, że wtedy było lepiej lub teraz jest lepiej. Zależy jak na to patrzeć. :-) Nie jestem przeciwniczką korzystania z dobrodziejstw technologii i innych rzeczy ułatwiających życie. Byle nie zatracić się w tym i pamiętać co najbardziej wartościowe. :-)
UsuńPrzede wszystkim sklepy są tak skonstruowane, żeby wrzucać do koszyka to, co nam jest niepotrzebne. To nie jest przypadkowe ustawienie, to przemyślana konstrukcja!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz rację. Zewsząd jesteśmy atakowani informacjami, że NA PEWNO tego potrzebujemy. Nawet jeżeli tak nie jest po prostu się z tym zgadzamy uważając, że inni wiedzą co mówią. Błąd!
UsuńMinimalizm nie rozprasza, dlatego jestem jego zwolenniczką. Myślę ,że chęć posiadania wielu rzeczy bierze się z wewnętrznej pustki .Zdarza się również ,że ludzie bardzo wrażliwi nie potrafią rozstać się z rzeczami które od dawna się na nic się nie przydają..Oba takie przypadki wymagają konkretnej terapii. ..Ja zdecydowanie nie jestem typem chomika, rozdaję wszystko co mi się znudzi ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe spostrzeżenie. Ludzie często otaczają się przedmiotami mającymi zastąpić im inne rzeczy, których nie mają.
UsuńJa jestem minimalistką w wielu rzeczach, jednak w jednej nie potrafię - w temacie książek. Tych nigdy za za dużo. To chyba nie jest aż takie straszne?
OdpowiedzUsuńKsiążek i butów nigdy nie jest za dużo! :D
UsuńCześć :D Przeprowadzki to czas kiedy zawsze trafia mnie myśl: skąd ja mam tyle rzeczy? Po co mi one? Zastanawiam się czasem, jakby to było gdybym sprzedała swoją lodówkę jak Cejrowski i pojechała do Amazonii. Myślę o swoich rzeczach w kontekście podróżowania- nienawidze taszczyć kilku par butów. Z drugiej strony czasami łapię się, że niektóre turystki wyglądają tak jakby zabierały ze sobą całą szafę i zastanawiam się czemu ja tak nie mogę. Z drugiej strony, wolę chyba dbać o wiele mniej o te frywolne dodatki do życia, jestem całkiem szczęśliwa kupując tylko te najbardziej potrzebne rzeczy i nie dawanie za wygraną zachciankom.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie myśli podczas różnych porządków. Masa rzeczy niemieszczących się w szafie, których najpewniej nigdy nawet nie miałam na sobie lub w użyciu... Mimo wszystko nadal dokupuje nowe!
UsuńTo dobrze, że znajdujesz równowagę i skupiasz się na istotnych rzezach. :-)
Mieć czy być?
OdpowiedzUsuńManipulacja w sklepach jest straszna.
A czasem żeby być trzeba mieć, cokolwiek...
Oto jest pytanie!
UsuńMieć trzeba, jest nam to niezbędne, aby funkcjonować i wieść życie na pewnym poziomie. Byle ani ze zbyt wielu rzeczy nie zrezygnować ani nie popadać w niezdrową przesadę. :-)
Ja na pewno nie jestem minimalistką i myślę, że nie potrafiłabym się w nią zmienić. Nie znaczy to jednak, że kupuję wszystko co wychodzi nowe na rynek. Staram się odrzucać mniej potrzebne mi rzeczy :)
OdpowiedzUsuńMam niestety podobnie i czasem żałuje, bo zamiast skupiać się na rzeczach naprawdę potrzebnych tracę czas, energie i pieniądze na błahostki. :-)
UsuńJa tam jednak wolę dążyć do dostatku. Niestety ludzie, którzy w internecie tak wiele piszą o minimalizmie sami mają o wiele więcej, niż przeciętny człowiek. Mam wrażenie, że obecnie minimalizm promowany w blogosferze jest usprawiedliwieniem dla snobizmu, a jego propagatorki szczycą się ubraniami dobrej jakości za pensję przeciętnego Kowalskiego.
OdpowiedzUsuńPoza tym mówi się dużo o tym, że ludzie ciągle pracują. Ale zazwyczaj najwięcej pracują Ci biedni, tam samo poświęcają 8-10 godzin dziennie na pracę, a dostają czasami najniższą krajową, gdy ktoś inny zarabia krocie. Prędzej ludzie żyjący w dostatku mogą ograniczyć swoją pracę, by właśnie mieć więcej czasu dla przyjemności, niż biedni. Minimalizm w portfelu to nic dobrego.
W dostatku nie ma niczego złego, nie powinien być kojarzony ze snobizmem zwłaszcza jeżeli jest uzyskany ciężką pracą. Tu bardziej jednak chodzi o taką pogoń za tym co niemożliwe do zdobycia bądź możliwe, ale poświęcając temu wszystko inne. Wydaje mi się, że pewna równowaga jest bardziej racjonalnym wyjściem. Dążyć do dobra, ale zachowując pewien zdrowy rozsądek i umiar.
UsuńNie jesteśmy za tym aby żyć w minimalizmie (zależy też jak dla kogo wygląda minimalizm). Dla nas ważna jest wygoda i to co jest nam niezbędne do życia + dodatkowe uciechy (czasami). Sądzimy, że życie jest po to aby dążyć do celów, które nas cieszą jednak ważne jest to aby nie były to tylko dobra materialne. Nie wiemy jak do końca określić nasze stanowisko w tej kwestii ale... np. dla nas ważne jest wygodne i schludne, dość nowoczesne mieszkanie, dobre ubrania i wysokiej jakości jedzenie. Z drugiej strony coraz to nowsza elektronika, smartfony, tablety smartwatche to nie dla nas. Taki luksus jest nam po prostu nie potrzebny i nie musimy go mieć aby nie odstawać od innych. W skrócie mówiąc chcemy to czego my pragniemy i co nam jest potrzebne a nie to co dyktuje nam moda, reklamy i... znajomi :P
OdpowiedzUsuńCzyli macie bardzo dobre podejście. :-) Nie ma niczego złego w posiadaniu nie tylko rzeczy niezbędnych, ale też tych które nam ułatwiają życie i sprawiają przyjemność. :-) Po to są!
UsuńWażne, aby mieć cele, zawsze to powtarzam. Jeżeli tylko nie przeradza się to w pogoń za bogactwem, które i tak nigdy nie będzie wystarczające.
miło się czyta
OdpowiedzUsuńhttp://faashionpashion.blogspot.com/2015/08/news.html mogłabys u mnie poklikac ?
Dziękuję!
UsuńCo ciekawe, minimalizm wcale nie jest równoznaczny z odrzuceniem konsumpcjonizmu. Teraz mi przyszedł do głowy taki przykład - jeżeli chcesz urządzić sobie mieszkanie w stylu minimalistycznym, to: a) musisz kupić "najprostsze" (a w rzeczywistości bardzo drogie, bo designerskie) meble, b) musisz zakupić mnóstwo pudeł lub przegródek na przechowywanie rzeczy, które nie mogą być na widoku, bo burzą ten minimalistyczny wygląd, c) tak naprawdę nie urządzasz tego mieszkania tylko z potrzeby serca, ale chcesz, by znajomi, których zapraszasz do domu, pochwalili twój dobry smak...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, dał mi trochę do myślenia. Osobiście uważam, że warto by starać się osiągać maksimum, ale tylko w ważnych dla siebie sprawach. Nie da się przecież cały czas wyciskać z życia wszystkiego.
Pozdrawiam :)
www.ladywagabunda.blogspot.com
To prawda, jedno nie musi wykluczać absolutnie drugiego. Mogą te pojęcia tworzyć pewną harmonie jeżeli do każdego podejdziemy zdrowo. :-)
UsuńCieszę się, że dał Ci do myślenia i zgadzam się z tym co napisałaś. Dążmy do tego co dla nas dobre jednak nie ponad nasze siły.
Również pozdrawiam!
Zdecydowanie teraz ludzie są wygodni i nie chętnie rezygnują ze zbędnych rzeczy ;) dawniej to było co innego i bardziej doceniało się choćby najdrobniejszą rzecz czy produkt. Generalnie do życia niewiele jest Nam potrzebne, ale lubimy te zdędne dodatki, ten wielki wybór w sklepach.. a i tak często narzekamy, że nic nie ma. Mało kto potrafi docenić to co ma, dopiero jak czegoś brakuje zdajemy sobie sprawę, jak łatwo i fajnie mieć wszystko..
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale nie jest to do końca takie złe. Te rzeczy mają na celu usprawnić nam życie, więc dlaczego by z nich nie korzystać? Tylko te ,,polepszacze" często zastępują wartości życiowe, które powinny być naszymi priorytetami. To telefon staje się najlepszym przyjacielem, a to już nie jest dobre.
UsuńMyślę, że nie trzeba zaraz dążyć do minimalizmu. Wystarczy po prostu znaleźć ten złoty środek, jakiś balans;) nie gonić za nie wiadomo czym, ale też szczególnie się nie umartwiać;)
OdpowiedzUsuńNie trzeba dążyć do skrajnego minimalizmu, a zrezygnować z tego co niepotrzebne. :-) Dokładnie tak jak mówisz.
UsuńSamochód nie może mieć kilkanaście lat i nie może być gryziony przez rdzę bo to jest wstyd okropny jeździć takim rzęchem (mimo, że tylko na taki nas stać)!
OdpowiedzUsuńNie masz kiedy zagrać na konsoli, bo jak nie jesteś na Zumbie, to na CrossFitach!
Nie minimalizm i nie bieg za dorobkiem - pośrednio. Jedno, fajnie zrobione mieszkanie (bez mebli znanego projektanta :P), jedno dobre auto, które nie odmawia pracy (zamiast wielu w garażu).
Czasem naprawdę trzeba się zastanowić, za czym gonimy. Po co mi był break dance, towarzyski, technikum muzyczne czy kurs szybkiego czytania, skoro nie mam z tego widocznego pożytku na co dzień?
Właśnie tak! Po co tyle wszystkiego jeżeli nie można się tym nacieszyć? :-)
UsuńNiektórzy zrozumieją to dopiero na starość: gonili za własnym cieniem.
UsuńA wtedy już będzie za późno...
Usuńja sie naprawde staram dazyc do minimalizmu:)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ponieważ możesz skupić się na tym co niezbędne. :-)
Usuńświetny wpis i dał mi dużo do myślenia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i dziękuję! :-)
Usuńa ja nie potrafie sobie powiedziec - odpusc, wystarczy- to moj ogromny problem... w mojej glowie zakodowalo sie to jako porazka... i nie chodzi o to, ze kupuje mase rzeczy, musze miec wszystko najnowsze... nie! chodzi o ambicje, ktora niczym kat wylicza, ze osiagnales za malo, tracisz czas, zobacz ten jest w twoim wieku a zrobil to czy tamto...
OdpowiedzUsuńNic mi nie musisz mówić... moja ogromna ambicja często niestety nie pozwala mi po prostu wyluzować i działam do utraty tchu. :-)
Usuńzdecydowanie wolę spokojne życie na poziomie minimum :) Ale niestety do minimalizmu to mnie przepaść dzieli :) Niestety człowiek mimo wszystko dąży do dostatku gdzie stąd skąpstwo i zachłanność. Żyć w gorszych warunkach, ale z najbliśzymi i spokojnie to jest piękne życie. Od dobrodziejstw tylko się w dupie mi przewraca, lepiej mnie nie rozpaskudzać :D Ale czy podołałabym żyć w takim minimaliźmie to inna kwestia :) Nie martw się nikt Cię z ciuchów nie rozliczy :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie człowiek dzisiaj jest zachłanny i chce coraz więcej i więcej... To piękne co piszesz i cieszę się, że tak uważasz. Zgadzam się absolutnie. Ważne, aby mieć przy sobie wspaniałych i kochających ludzi, to jest największe dobro jakie możemy w życiu posiadać. :-)
Usuńpięknie to dopiero ty ujęłaś to co miałam na myśli ^^ dziękuję :)
UsuńMinimalizm czasami wydaje się lepszy ;)
OdpowiedzUsuńmój blog, hooneyyy
Też tak myślę choć oczywiście nie można popadać w skrajności. :-)
UsuńNiestety, ale marketing i reklama jest na dzień dzisiejszy tak rozwinięta, że firmy znają konsumentów na wylot :( W dodatku manipulują ludźmi na każdym kroku uświadamiając nam nasze "potrzeby"... aż w końcu gubimy się w tym wszystkim i nie wiemy kim jesteśmy i czego chcemy :/
OdpowiedzUsuńJednak co za dużo to niezdrowo... :p W wielu kwestiach minimalistyczne podejście bardzo by mi się przydało, ale nie zawsze mi to wychodzi :(
Zdecydowanie maszynka do robienia pieniędzy kręci się i kręci... Absolutnie masz racje i choć mogłoby się wydawać, że mając więcej możemy być szczęśliwsi to często tak nie jest. :-)
Usuńja dążę obecnie do minimalizmu... nie kupuję tyle co kiedyś a to był mój główny problem
OdpowiedzUsuńW takim razie brawo! Muszę wziąć z Ciebie przykład... :P
Usuńtrzeba tak czynić bo inaczej chałupa się zawali;p
Usuńziom ziom :D
UsuńHahaha co racja to racja! Moja podłoga niedługo zarwie się pod ciężarem szafy. :P
Usuńja potrzebuję trzech szaf chyba xd
UsuńMiewam wygórowane ambicje, ale faktem jest, że nie lubię robić (a także kupować/posiadać) zbędnych rzeczy. A więc po środku, nie da się postawić jednoznacznej granicy. ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mam podobnie. Niby dążę do tego co chcę osiągnąć, ale wydaje mi się, że nie są to zbyt wygórowane potrzeby. :-)
Usuńnie chciałabym żyć w czasach moich rodziców czy dziadków, odpowiada mi duży wybór w sklepach, a nowe gadżety ułatwiają często życie chociaż i tak 'na nic nie mamy czasu'
OdpowiedzUsuńhttp://fitrecipesbyme.blogspot.com/
Przyzwyczajeni jesteśmy do wygody i dlatego ciężko nam wyobrazić sobie, że wtedy tego nie było... jednak ludzie sobie radzili i to całkiem nieźle! :D Niemniej też uważam, że skoro już to mamy to nie powinniśmy się tego wystrzegać. :-)
UsuńJa ostatnio staram się dążyć do minimalizmu.
OdpowiedzUsuńTeż się staram, ale w obecnych czasach kiedy reklama jest dźwignią handlu nie jest to proste zadanie. :-)
UsuńSpokojne życie na poziomie OPTIMUM. Też jestem za minimalizmem w którym pozbywamy się tego co nadmiernie przysłania nam większe wartości i uniemożliwia cieszenie się się codziennością i prostotą. :) Piątka!
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane, naprawdę. Nic dodać nic ująć! :-)
UsuńWydaje mi się że najlepiej to tak po środku. Ciągła gonitwa za tym by mieć więcej nie jest fajna, ale taki totalny minimalizm też do mnie nie przemawia. Lubię otaczać się ładnymi rzeczami :), inna sprawa że czasem mam ich za dużo, ale staram się nad tym pracować :)
OdpowiedzUsuńTak, środek zdecydowanie jest najlepszy. Też uważam, że zarówno popadanie w jeden wyłącznie wybór jak i drugi nie jest zdrowy. Każdy lubi otaczać się ładnymi rzeczami - czujemy się wtedy sami o wiele lepiej. Byle nie przesadzać! :P
UsuńKochana wszystkiego po trochu. Nie biegnę za luksusem no bo i po co, lubię zwiedzać i jeździć a na to potrzebne są pieniążki, więc je sobie odkładam i zbieram. Lubię wyjść czasami na obiad czy kolację, do kina lub teatru, ale wiele do szczęścia mi nie potrzeba. Kawałek koca, śpiew ptaków i szum drzew. Słońce, wiatr i bliscy obok mnie. Życie jest po to, aby żyć i to już od nas zależy czego tak naprawdę chcemy i potrzebujemy :-)
OdpowiedzUsuńTak powinno być - korzystanie z życia i cieszenie się nim, natomiast nie bieganie za tym co nieosiągalne. :-)
UsuńMnie minimalizm bardzo przekonuje w ostatnim czasie :) Niestety nie wszyscy chcą do niego dążyć :(
OdpowiedzUsuńPtysiablog
Faktycznie, takie mamy czasy, że chce się żyć szybko, intnsywnie i... na bogato. :-)
UsuńOstatnio bardzo zainteresowałam się minimalizmem.Podoba mi się jego założenie :) Rzeczywiście zauważyłam,że nadmiar przedmiotów jakie posiadam przytłacza mnie, zaczęłam bardziej skupiać się na relacjach międzyludzkich a nie na posiadaniu kolejnej rzeczy :)
OdpowiedzUsuńTeż podobają mi się te założenia. Skupienie się na tym co najważniejsze, czy może być coś piękniejszego? :-)
UsuńMinimalizm to piękna sprawa, i bardzo ułatwia życie. Ale czasem trudno się oprzeć chęci posiadania, kiedy wokół tyle cudownych rzeczy...
OdpowiedzUsuńWszystkiemu winna reklama i cwani producenci. Jednak pamiętajmy, że nie jest niczym złym korzystanie z dobrodziejstw tego co oferuje nam rzeczywistość. Póki nie zapominamy o przyziemnych rzeczach, obowiązkach i prawdziwych wartościach wszystko wydaje się być w porządku. :-)
UsuńChyba myślę że na poziomie minimum lepiej i łatwiej jest żyć a cieszyć się z małych rzeczy.
OdpowiedzUsuńBrzmi to zdecydowanie bardzo pięknie, mam nadzieje, że tak jest. :-)
Usuńakurat jesli chodzi o masło to jestem wierna jednemu - masło extra z KOŁA z takim domkiem :)
OdpowiedzUsuńO proszę, ja mam problem z wyborem głupich płatków śniadaniowych kiedy wokół tyle różnych do wyboru. :D Niemniej nabiałowi też jestem wierna, mam sprawdzonych producentów! Dobrze, że nie jesteś podatna na często kłamliwą reklamę... :-)
UsuńChciałabym jednak jakoś się wypośrodkować, zagnieździć w życiu na dość fajnym poziomie ale nie przesadnym i nie ponad stan.. A na bank nie ponad swoje możliwości.
OdpowiedzUsuńNo i najważniejsze, tak by się nie zatracić w dązeniu do tego, w dążeniu do tej bogatej doskonałości :)
Jak zwykle wpis najlepszy Sis :)
Bardzo dobre podejście, jestem pewna, że taka mądra dziewczyna jak Ty znajdzie właściwy środek! :-)
UsuńŚlicznie dziękuję kochana! :*
Może wyjdę na płytką i głupią, ale ja wolę jak już jest dostatek niż minimalizm. Jednak raczej znajduję się w tej sferze ''po środku'', bo nie lubię jak jest za mało i jak jest za dużo ;)
OdpowiedzUsuńW dostatku nie ma niczego złego jeżeli ktoś widzi cokolwiek poza tymi ,,pięknymi rzeczami" :-)
Usuńzgadzam się z tym co napisała Kosmetyczne Atelier, najlepiej znaleźć się po środku :)
OdpowiedzUsuńTeż się zgadzam! :-)
UsuńOstatnio tak miałam. Poszłam po nutellę a wróciłam z 2 reklamówkami, wydałam 70zł ale nie kupiłam nutelli bo nie było :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, potrzebuję pytań do Q&A http://studiaedynburgh.blogspot.com/
U mnie to jest normalne. Zawsze idąc po buty wracam z parą jeansów i masą innych niepotrzebnych rzeczy. :D
UsuńJa uważam, że we wszystkim trzeba zachować umiar :) Najlepiej kupować tyle, ile jest człowiekowi potrzebne do szczęścia. Jeśli ktoś idzie do sklepu i wychodzi z dużą ilością produktów, których zakupu nie planował, ale je wszystkie zje to ok, ale jeśli ma je potem wyrzucić, to mi się to nie podoba :P Ja w niektórych sferach jestem minimalistką (choć to pojęcie różnie można interpretować,:P), w innych nie, ale staram się nie kupować niepotrzebnych rzeczy i nie otaczać się zbytkami ;)
OdpowiedzUsuńUmiar zawsze jest najlepszy. :-) Dokładnie też tak myślę. Sama często kupię więcej i wszystko jest w porządku jeżeli faktycznie mi się to przyda. Ja też jestem gdzieś pomiędzy. :-)
UsuńNa niektórych kierunkach (głównie za granicą ale bodajże i we Wrocławiu) istnieje specjalizacja owiana nazwą ,,muzyka w hipermarketach". Jest to psychologiczne podejście do człowieka za pośrednictwem muzyki, która swoją monotonią ogranicza poczucie upływu czasu. Ale jest to jedynie mały jej aspekt.
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie, że to jedynie jedna z całego morza sztuczek marketingowych! Na które niestety dajemy się nabierać...
UsuńMyślę że i przepych i minimalizm nie są najlepsze, najlepiej znaleźć ten złoty środek ;) choć bywa to czasem trudne..
OdpowiedzUsuńTo jest zdecydowanie trudne nawet bym powiedziała! :D
UsuńIdealnie było by tak pośrednio :) nie można nigdy przesadzać i dać się zaciągnąć w minimalizm albo przesadny dostatek
OdpowiedzUsuńTak, ani jedno ani drugie nie jest zbyt dobre.
UsuńOsobiście preferuję minimalizm, ale elastyczny. Nie wyzbywam się wszystkich rzeczy których nie potrzebuję tylko części. Zwracam uwagę na to co kupuję. Lubię rzeczy dobrej jakości i z górnej półki, ale zawsze zastanawiam się czy to co chcę jest mi potrzebne. Jeśli nie to nie kupuję. To dotyczy się zarówno ciuchów jak i zakupów spożywczych.
OdpowiedzUsuńElastyczny minimalizm, podoba mi się to sformułowanie! Sama zresztą działam podobnie. :-) Kupuję - owszem. Nawet te drogie rzeczy czy stosunkowo lepsze jednak jeżeli faktycznie są mi potrzebne. Poza tym nie mam nic przeciwko rzeczom tańszym, zwłaszcza tańszym zamiennikom znacznie droższych rzeczy, które najczęściej są identyczne bądź zbliżone. :-)
UsuńMyśle ze najlepiej wybrać złoty środek;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, byminia.blogspot.com
Złoty środek widzę hasłem przewodnim tego wpisu i dobrze! :-)
UsuńFajny tekst,mądry.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. :-)
UsuńPoruszyłaś - ci powiem - nie tak łatwy temat.
OdpowiedzUsuńBo z jednej strony człowiek wie, że nie powinien latać za rzeczami materialnymi. Że powinien się skupić na tym, co robi tu i teraz. Wie i rozumie ku temu powodu.
Ale z drugiej strony... on nie potrafi czasami się zatrzymać.
Minimalizm jest sztuką nie taką łatwą w czasach, gdy to, co otacza człowieka, jest według tysięcy (jeśli nie milionów) oceną jego osoby.
Tak właściwie wiele ludzi nie kupuje jakiś przedmiotów dlatego, że mu się podobają.
Kupuje je dlatego, że INNYM się podobają.
Logiczne?
No wiem, że nie.
Ale przecież to tylko człowiek.
Nie jest to zdecydowanie łatwe widząc to wszystko co nas otacza. Brawa dla tego co potrafi się temu oprzeć. :-) Szczególnie, że właśnie tak jak mówisz - wiele rzeczy kupujemy czy robimy nie tyle dla siebie, ale dla oczu innych. :-)
UsuńCzłowiek to istota nieidealna cóż zrobić. :-)
Wydaje mi się, że przesada w żadną stronę nie jest dobra, choć czasami zachowanie równowagi też nie przychodzi łatwo. Dzisiaj jak nie gonisz za pieniądzem, nie masz najnowszych ciuchów, najnowszego modelu telefonu, a w garażu nie stoi wypasiona bryka, to od razu patrzą na ciebie jak na dziwaka. Bynajmniej ja tak mam :)
OdpowiedzUsuńPo za tym nie raz i nie dwa zauważyłam, że ludzie posiadający wiele tak naprawdę wcale nie są szczęśliwi. To przecież nie pieniądze dają prawdziwe szczęście, a ludzie, którzy nas otaczają. Co z tego, że będziemy przeraźliwie bogaci, skoro tak się w tym wszystkim zatracimy, że zabraknie nam czasu dla najbliższych.
Tak to właśnie niestety jest, że jeżeli nie masz tego wszystkiego to uznawany jesteś za słabszego i nie patrzą na Ciebie z podziwem. Jakby rzeczy materialne świadczyły o nas jako ludziach... to przykre.
UsuńTeż uważam, że Ci którzy teoretycznie mają wiele tak naprawdę często są nieszczęśliwi. Otaczają się rzeczami, aby zapełnić tą lukę, której często nie mogą zdobyć - miłość, przyjaźń, zdrowie.
Czasami powinno się rozgraniczyć niektóre rzeczy a może spojrzeć na to z innej strony a może docenić to co się ma ....na każdy punkt widzenia jest wiele punktów spojrzenia to chyba nie należy popadać od skrajności po skrajność a tak wypośrodkować sobie ;)
OdpowiedzUsuńTroszeczkę szaleństwa każdej z nas się przyda , tylko czy dla każdej z nas troszeczkę znaczy to samo pewnie nie ...:)))
pozdrawiam
Właśnie - zatrzymać się na chwile i zobaczyć to wszystko co posiadamy, a często nie zdajemy sobie sprawy, że mamy aż tak wiele. :-)
UsuńTroszeczkę jest bardzo dobre! Dla każdego może to być różna ilość, byle nie popaść w przesadę. :-)
Niestety coś w tym jest. Wydaje nam się ,że wciąż mamy mało a im więcej posiadamy tym więcej chcemy.
OdpowiedzUsuńTak jest niestety, że im więcej mamy tym bardziej apetyt rośnie.
UsuńJa myślę że ważne by znaleźć złoty środek i nie wpadać w skarjność
OdpowiedzUsuńPrzybijam piątkę, bo myślę tak samo!
Usuń:)
Usuńtrzeba znaleźć punkt środkowy bo ani minimalizm ani maksymalizm nie jest czyms dobrym
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak, widzę, że wiele osób myśli podobnie w tej kwestii. :-)
UsuńJak ze wszystkim w życiu- trzeba znaleźć złoty środek :) A minimalizm przydałby się dzisiaj wielu ludziom bo konsumpcja już chyba przekroczyła granice.
OdpowiedzUsuńW wielu przypadkach zdecydowanie ją przekroczyła, zgadzam się w stu procentach. :-)
UsuńJa jestem gdzieś po środku między dwiema postawami i żyje mi się raczej dobrze :)
OdpowiedzUsuńPiątka, to tak jak ja! :-)
UsuńZłoty środek? Nie wiem. Dla mnie ciężko jest znaleźć złoty środek. Zwłaszcza w sytuacji gdy kupujemy coś z pasji. Czegoś, czym jesteśmy zafascynowani. Wtedy to brniemy ślepo, dążąc do posiadania produktu X. I to jestem w stanie zrozumieć. Nie widzę w tym nic złego. Nie od dziś wiadomo, że jak się na czymś znamy... wydamy (jesteśmy w stanie) wydać na to więcej.
OdpowiedzUsuńLubię posiadać nowe, kto nie lubi? Szelest paragonu w dłoni, skrawki latającego opakowania po pokoju. Sęk w tym, że dopiero gdy zacząłem sam na coś zarabiać... w 100% dostrzegłem tego wagę. I to, że niekoniecznie potrzebuję hiper telefonu do szczęścia. Mój tylko dzwoni i wysyła sms (dosłownie... no, sorry, ma też latarkę). Ale za to, gdybym mógł, na filmy i gry wydałbym majątek. Nawet na coś, co obejrzałbym góra 3 razy.
Ile razy stałem się taką złowioną na promocję/ presję otoczenia rybką, wolę nie wiedzieć ;)
Według mnie właśnie idealnie pokazałeś, że zachowujesz złoty środek. :-) Jesteś w stanie wydać wiele na rzecz, która sprawia Ci przyjemność, jest dla Ciebie istotna w jakiś tam sposób. Jednak z drugiej strony nie trwonisz pieniędzy na rzeczy, które już takie potrzebne Ci nie są - dałeś przykład telefonu. Czyli z jednej strony kupujesz, ale z drugiej nie skupiasz się wyłącznie na posiadaniu. :-)
UsuńNajlepiej byłoby znaleźć się gdzieś po środku, między tym minimalizmem a tym co się posiada. No ale, że nie zawsze to wychodzi, to ja się skłaniam raczej właśnie ku temu, żeby ograniczać ilość posiadanych rzeczy (to nie dotyczy u mnie ubrań i książek ;D)
OdpowiedzUsuńU mnie też w pewnych sferach zakupowych nie ma szans na minimalizm. :D
UsuńTy tu poruszyłaś bardzo ważną kwestię, Vela. Często z mężem gadamy na takie tematy, bo nam do szczęścia nie potrzeba drogich wypasów i czasem nam się wydaje, żeśmy dziwni jak na te czasy :P
OdpowiedzUsuńCieszę się zatem, że skupiacie się na innych ważnych rzeczach, a te materialne nie są Wam potrzebne do szczęścia! :-)
UsuńJa myślę, że wszelkie skrajności zdrowe nie są. Myślę, że sekret polega na tym, by dojść do ładu ze sobą i ustalić, co właśnie mnie jest potrzebne, a nie gonić za rzeczami, których wcale nie potrzebujemy tylko dlatego, że mają je inni.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Myślę dokładnie tak samo. :-)
UsuńPodpisuję się pod tym pisanie bez zbędnego gadania
OdpowiedzUsuńMiło mi, że myślimy w takim razie podobnie. :-)
UsuńI to mnie właśnie wkurza w dzisiejszych czasach. Kiedyś ludzie nie mieli prawie nic, teraz mają praktycznie wszystko, a i tak narzekają, że bieda i w ogóle. Tylko co jeden to ma teraz samochód, telefon/smartfon czy inne gadżety, gdzie kiedyś inni mogli o tym pomarzyć. Ja się bardzo cieszę, z tego co mam i staram się nie narzekać, bo wiem że nie można mieć wszystkiego. Ludzie tak się teraz zaharowują na te wszystkie dobroci. Myślę, że nie to jest najważniejsze a to, żeby mieć kochające i bliskie osoby koło siebie i spędzać z nimi jak najwięcej czasu, bo niestety ale nigdy nie wiadomo kiedy ktoś może opuścić ten świat :/
OdpowiedzUsuńMnie też to irytuje dlatego staram się odmiennie od innych skupiać na rzeczach wartych uwagi... ;-)
UsuńDokładnie tak :)
UsuńPiąteczka!
UsuńNie warto ślepo biec do przodu, ciągle chcąc więcej i więcej ani też odmawiać sobie, podczas gdy można cos mieć, gdzieś być. Najważniejsze to by znaleść czas dla samego siebie i bliskich, by móc usiąść spokojnie i powiedzieć "jestem szczęśliwa/y, mimo wszystko". :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak! Być szczęśliwym tak po prostu, wieść spokojne życie i nie zatracać go na pędem za rzeczami materialnymi. :-)
UsuńJestem oczarowana Twoim blogiem i słowami jakie tu piszesz.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepiej żyć spokojnie i minimalnie niż w opętaniu pośpiechu i braniu co popadnie
przecież nie na tym życie polega, często wybieramy coś, co wcale nie jest nam potrzebne.
Powinniśmy wybierać to, co na prawdę nam się przyda. Tak jak i w innych sytuacjach robimy coś, czego wcale nie chcemy byle by coś zrobić albo sprawić komuś przyjemność a przecież to my powinniśmy być z siebie i z tego co robimy zadowoleni.
Bardzo dziękuję, miło mi czytać takie słowa!
UsuńTeż uważam, że często gonimy niepotrzebnie za czymś i nie dostrzegamy tego co mamy. Powinniśmy bardziej świadomie dokonywać wyborów. :-)
bardzo madra notka!! widac ze masz pojecia troche o zyciu:*
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam , wspalna obserwacja? dziekuje za kazda pomoc!
plaguee.blogspot.com
Bardzo dziękuję!
UsuńW życiu ważne jest, by znaleźć ZŁOTY ŚRODEK :) Równowaga, harmonia, szczęście...o to chodzi :) Tak mi przyszło do głowy, ostatnio było święto (15.08). Ludzie "obkupowali się" jak tylko mogli, w sklepach (i marketach) pustki, a przecież to tylko jeden dzień...
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłam! Zakupy robili jakby miał nastąpić koniec świata! W ciągu dnia kilometrowe kolejki, a wieczorem puste półki. :-)
UsuńMasło, phi, ja mam prawdziwy dylemat przed półką z papierem toaletowym! Za każdym razem zachodzę w głowę po co tyle tego nawymyślali?? Wszak wszystko skończy tak samo...
OdpowiedzUsuńCo do filozofii to ja chyba jestem niedzisiejsza, bo mnie auta, tv, konsole i wszystkie te gadżety w ogóle nie kręcą! Auto mam jedno, stare, ale jeździ. Domek letniskowy mam, choć właściwie mój mąż ma, tak jakoś przypadkiem nam się przyplątał i tylko z im kłopot, bo raz na jakiś czas trzeba tam pojechać i sprawdzić czy stoi (na drugi koniec kraju). W ogóle z całą tą nowoczesnością to tylko kłopot! Nie ma czasu się skupić na sobie, na przyjemnościach, na hobby, bo a to do warsztatu z autem trzeba pędzić, bo stuka i puka, zaraz się rozleci, a to do tego domku jechać zobaczyć czy nie okradziony/zdewastowany/zarośnięty pajęczyną, a to tv włączyć, ewentualnie radio/konsolę, żeby się tak nie kurzyła zbędnie. To ja już wolę puste półki i ŚWIĘTY SPOKÓJ!
Haha, a myślałam, że tylko ja uważam za głupotę debatować godzinę i poszukiwać najlepszego papieru. :D
UsuńBardzo dobrze, że Cię nie kręcą. Wybierasz to co lubisz bez zbędnego przepychu, tak aby spełniało swoje funkcje i sprawiało Ci przyjemność. Super!
zgadzam się z koleżankami wyżej:) przesadny minimalizm nie jest dobry:)
OdpowiedzUsuńobserwujemy?:*
buziaki:*
http://irreplaceable-fashion.blogspot.com/
Ależ nikt tu nie mówi o przesadnym! Też jestem przeciwko rezygnowaniu ze wszystkiego. :-)
UsuńDla mnie ważne jest wypośrodkowanie. Ale myślę, że najważniejsze jest to aby czuć się dobrze w tym naszym życiu.
OdpowiedzUsuńTak, każdy powinien żyć według własnego sumienia, tak jak mu to odpowiada. :-)
Usuńehh jak to znajomo brzmi :D
OdpowiedzUsuńDokładnie... :-)
UsuńZawsze chciałam byc typowa minimalistka - chyba jeszcze musze troche poczekac i sie postarac, zeby to osiagnac :( Powoli, ale do celu..
OdpowiedzUsuńbuziaki, Monia
Ważne, że do celu, tempo jest nieistotne! :-) Pozdrawiam!
Usuń
OdpowiedzUsuńDokładnie, ludzie prowadzą coraz bardziej konsumpcyjny styl życia, nie cieszą się z rzeczy najważniejszych, takich jak miłość, zdrowie, rodzina, dla wielu liczy się tylko stan konta. Czasem mnie kusi taki totalny minimalizm, ale tylko wtedy gdy jestem mocno zmęczona nadmiarem obowiązków, ogólnie jednak preferuję równowagę między jedną a drugą postawą.
Wszystko nastawione jest głównie na sprzedaż, byle jak najwięcej nieważne jakim kosztem. Mnie też kusi jednak zwykle wybieram także równowagę. :-)
UsuńJa uważam, że minimalizm jest czymś naprawdę dobrym, ze względu na to, że zwalniając tempa w tej ciągłej gonitwie za rzeczami materialnymi, skupimy się w końcu na tym co w życiu najważniejsze - rodzina, miłość, przyjaźń. Człowiek to jednak człowiek, co by nie zrobił jest homo economicus i zawsze będzie dążył do tego by mieć więcej i lepiej :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Temu ma to służyć między innymi. Ja absolutnie jestem zafascynowana tą ideą i przemawia do mnie choć z jej realizacją w moim życiu bywa różnie. :P
UsuńPokocha minimalizm gdy osiągnę i zdobędę to czego pragnę. Narazić brakuje wiele i moje życie przypomina wieczna gonitwe za marzeniami,wieczne czekanie. ... mam nadzieje ze nie marnuje czasu na życie złudzeniami.
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieje, ponieważ szkoda życia na wieczną gonitwę. Masz zupełną rację. :-)
UsuńPrzecież nie chodzi tylko o to w minimaliźmie by wszystko lekceważyć i zlewać, ale zwracać uwagę na to co w życiu naprawdę się liczy. Chodzi o przeciwstawieniu się konsumpcjonizmowi i wyścigowi szczurów. Zawsze śmieszne było dla mnie patrzenie na dzieciaki z gimnazjum. Każde musiało mieć Huntery - bo najdroższe i koniecznie Ipada - nie bo potrzebny, bo najdroższe i w ogóle wszystko trzeba mieć najdroższe inaczej nikt nie zwróci na mnie uwagi. Tylko po co im uwaga takich pustaków? Tak jak zauważyłaś kiedyś nie było niczego albo było mało i ludzie byli szczęśliwsi. Sama pamiętam imieniny u cioci :) Chodziło o przebywanie razem, o dzielenie się posiłkiem, anegdoty i zabawę, a nie zastaw się a postaw się. Minimalizm to żaden nowy wytwór, to tęsknota za normalnym życiem. I słusznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ależ ja absolutnie nie uważam, że trzeba cokolwiek lekceważyć. :-) Chodzi raczej o zrobienie małego porządku w swoim życiu i wykluczenie tego co zajmuje sporo uwagi, a zupełnie niepotrzebnie. Nietracenie cennych chwil na błahostki. Warto myślę zrobić takie małe rozeznanie za czym warto podążać, a co lepiej odpuścić. :-) Te wartości, które wymieniłaś najlepiej gdyby stały na pierwszym miejscu, choć rozumiem też, że każdy ma inne potrzeby i czego innego oczekuje w życiu. :-)
UsuńMyślę ,że najlepiej jest średnio. Nie za mało by nie brakowało, a z drugiej strony nie za dużo bo człowiek głupieje ;) Minimalizm jest okey- sama od jakiegoś czasu nauczyłam się przywiązywać do niego więcej uwagi .Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńNajlepiej, aby zapewnić sobie taki stan, który po prostu będzie dla nas satysfakcjonujący. To kto ile potrzebuje zależy już od jego osobistych preferencji. :-) Pozdrawiam!
UsuńCZasem skupiamy się zbyt mocno na tym czego nie mamy i co chcemy osiągnąć, zapominając o tym co mamy... Pieniądze są ważne, ale bez skrajności, mam wrażenie, ze osoby o mniej zasobnym portfelu doceniają piękno w koło.
OdpowiedzUsuńZ bólem serca, ale przyznaje Ci racje. Nie bez powodu mówi się, że światem rządzi pieniądz. :-)
UsuńBardzo ciekawy post,ja bardzo lubię minimalizm,czuję wtedy lekkość pod każdym względem;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ta idea tak dobrze na Ciebie wpływa! :-)
UsuńDołączam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńMnie minimalizm aktualnie absolutnie nie przekonuje :) Uważam, że można mieć dużo rzeczy materialnych, a jednocześnie życie bogate duchowo. Posiadanie telewizora, konsoli i innych "bzdetów" nie jest niczym złym, jeśli się ma świadomość, że to nie jest w życiu najważniejsze. Moja kuzynka zarabia całkiem sporo, nie oszczędza na niczym, wydaje dużo pieniędzy na różne rzeczy. Pamiętam, gdy będąc w Hiszpanii została okradziona - została jedynie z rozładowującym się telefonem w ręce, bez dokumentów, komputera, pieniędzy. Zwykli ludzie załamaliby się - raz, że są w obcym kraju sami, bez wszystkich rzeczy. A dwa, że ponieśli znaczne straty materialne. Jakie było moje zdziwienie, gdy tego samego dnia wrzuciła na fb zdjęcie jak leży nad wodą, z podpisem "Bez niczego, ale z przyjaciółmi". I do tego chciałabym dążyć. Nie jest sztuką wyrzekać się rzeczy materialnych i uważać się z tego powodu za lepszego człowieka, bo się nie ulega "zepsuciu tego świata". Sztuką jest mieć wszystko, ale samemu się nie zepsuć. Dzielić się tym z innymi i umieć normalnie żyć oraz cieszyć się tym życiem w pełni, nawet gdy się straci wszystko :)
OdpowiedzUsuńJa też nie uważam, aby posiadanie było czymś złym. W żadnym wypadku! :-) Bardziej chodziło mi o przedstawienie takiego nieustannego pościgu za magazynowaniem coraz to lepszych rzeczy. Ta gonitwa powoduje, że cokolwiek byśmy osiągnęli nie potrafimy się tym nacieszyć, bo zaraz szukamy już kolejnej rzeczy teoretycznie lepszej.
UsuńDokładnie zgadzam się z ostatnim zdaniem! :-)
Ja niestety zazwyczaj staram się minimalizować po czym wybieram się do sklepu i na miejsce starego kupuję nowe... ot taki mamy teraz świat, że wszystko kusi...
OdpowiedzUsuńWybieram minimalizm. Sama zrezygnowalam z dobrze platnej pracy w korporacji i swietnych perspektyw po to, zeby robic to co lubie za smieszne pieniadze. :-) Szczerze mowiac nie czuje sie ani odrobine lepiej jesli moge szastac pieniedzmi na prawo i lewo. Dla niektorych pieniadze to rekompensata za malo satysfakcjonujace zycie zawodowe. Ja idac w ten caly konsumpcjonizm czuje sie fajnie, ale tylko chwilowo. Po chwili i tak powraca frustracja. Wydaje mi sie, ze im mniej materialnych potrzeb mamy tym jestesmy szczesliwsi. Potrafimy wtedy docenic proste rzeczy, takie same jakie cieszyly naszych dawnych przodkow. :-)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że im większy obecnie mamy wybór tym bardziej czujemy się zagubieni. Fajnie móc wejść do sklepu i pozastanawiać się jaki szampon do włosów chcemy, droższy, tańszy - obojętnie. Jednak w amoku tak wielkiego wyboru, niektórzy czują się zagubieni.
OdpowiedzUsuńWiększość pisała o umiarze, to i ja się dołączę. Choć ważna jest jeszcze inna kwestia - dobrze, kiedy to rzeczywiście my decydujemy o stanowieniu tej równowagi. Źle, gdy minimalizm jest przymusem wynikajacym z biedy z której trudno się wygrzebac.
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsze jest podążanie za własnymi marzeniami, celami. Niektóre pragnienia wymagają pieniędzy, inne realizujemy sprzątając w swojej głowie i w życiu. Lubię wartościowe jedzenie i inne swoje pasje. Ale nie mam telewizora, a gadżety mam w głębokim poważaniu. Grunt to nie otaczać się przedmiotami, rzeczami, których się nie potrzebuje i nie zaspokajać posiadaniem ich innych ważnych potrzeb. Wydaje mi się, że prawdziwe, głębokie życie w zgodzie ze sobą jest właśnie tą równowagą, co nie jest łatwo osiągnąć.
OdpowiedzUsuńCiekawy, ciekawy wpis. Faktycznie - teraz mamy niemal wszystko czego dusza zapragnie na wyciągnięcie ręki. Ale czy to dobrze ? Będąc dorośli, znów stajemy się dziećmi - mamy zachcianki, bo chcemy coś ' i już', albo ' bo pan X to ma'. Dodatkowo głupiejemy od nadmiaru WSZYSTKIEGO! Grunt to odnaleźć się w tym świecie, gdzie wszystkiego pełno.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czemu niektórzy ludzie tak zawzięcie walczą z konsumpcjonizmem, przecież to podstawa gospodarki. Bez kupujących nie byłoby producentów, a w życiu można chyba pozwolić sobie na liczne przyjemności, nawet jeśli kosztują sporo. W końcu dobrobyt to nic złego, a teraz mnóstwo osób przykleja mu negatywną metkę czegoś, z czego należy zrezygnować, wstydzić się i potępiać.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony w pewnym momencie rzeczywiście "kultura kupowania" może odbić się czkawką, jeśli ktoś za bardzo "popłynął". Ja jednak jestem zwolenniczką teorii, że każdy ma swój rozum i chronienie go przed jego własną głupotą to też głupota. Każdemu według potrzeb.
minimalizm i życie slow jest obecnie bardzo modne. to chyba przeciwwaga dla konsumpcjonizmu, który niemal wszystkich opanował. z pewnością jest mi bliżej do prostoty, co nie oznacza, że chodzę w worku pokutnym i śpię na sienniku ;)
OdpowiedzUsuńzłoty środek - to rozsądny wybór.