Dzień przed uprzedziłeś już wszystkich znajomych, aby przez godzinę nazajutrz poczynając od dziewiątej rano nie wychodzili z domu. Pod żadnym pozorem niech nie schodzą z chodnika i najlepiej niech omijają wszystkie przejścia dla pieszych. Nastąpił bowiem sądny dzień - egzamin na prawo jazdy. Miły pan egzaminator zaprasza Cię do samochodu, a Ty z nerwów zamiast na siedzeniu kierowcy siadasz jako pasażer z tyłu. Marzysz, aby zapięte pasy przywarły do Ciebie na amen i najchętniej zaproponowałbyś, że chętnie się przejedziesz nieważne gdzie, może być nawet wycieczka krajoznawcza po wsi Stare Niemyje. BYLE Z TYŁU. Czas jednak zaczynać, zasiadasz na fotelu kierowcy powtarzając jak mantrę: ,,byle nikogo nie przejechać, byle nikogo nie przejechać... albo chociaż lekko stuknąć". Już na pierwszej komendzie mylisz lewą z prawą i skręcasz w jednokierunkową mimo, że na dłoniach napisałeś sobie długopisem literki L i P coby się nie pomylić. Na próżno jednak, bo w chwili obecnej nie pamiętasz nawet jak nazywa się Twój kot, a co tu dopiero mówić o kierunkach, a są przecież AŻ dwa. Wynik? Negatywny chociaż wczoraj jeszcze Twój instruktor chwalił Cię, żeś pewnie ukrywana przed światem nieślubna córka Kubicy i jutro po egzaminie odbierzesz go wieczorem autem z urodzin kolegi. Ty jednak poległaś, a winny wszystkiemu był on... Stres.
Każdy z nas nie raz znalazł się w choć jednej stresującej sytuacji. Ile to razy miła pani nauczycielka kazała Ci na apelu zaśpiewać ,,Gdyby tak wróżką być..." bądź wyrecytować wiersz o panu Muchomorku. Potem szkoła i hasło: ,,Wyciągamy karteczki", które powoduje, że nawet największy rozrabiaka w klasie, który nie boi się kiedy nikt nie patrzy zabrać lizaka za dziesięć groszy ze szkolnego sklepiku nagle ma ochotę schować się pod ławkę. Matura? Nieprzespane noce, melisa pita wieczorami, która nie powoduje nic innego jak wyłączne nocne spacery do łazienki. Potem studia i słowa na S, które zwiastuje miesiąc kiedy bywasz w czytelni tak często, że miła pani bibliotekarka przegotowując kanapki dla swoich dzieci zawsze robi już o jedną więcej i właściwie mógłbyś mówić do niej mamo, bo częściej ją widzisz niż rodzinny dom i rodziców. Powinni Cię już kasować tam jak za dobę w hotelu ale litują się, bo jesteś tam już prawie jak domownik, a od rodziny nie wypada zdzierać pieniędzy.
Nie warto jednak niszczyć tych wypielęgnowanych paznokci nad którymi tak dzielnie pracowała pani manicurzystka doklejając koraliki i posypując je ochoczo brokatem.
Nawet on - stres choć wydaje Ci się, że to wróg nie do pokonania, ma swoje słabe strony! Nie traktuj go zresztą jak wroga, to po prostu codzienny towarzysz jak przyjaciółka, której wypłakujesz się po nieudanej randce kiedy kandydat na męża już na wstępie przywitał Cię ,,miło Cię znowu widzieć Aniu" kiedy masz na imię Kasia, lub szef, którego największym hobby jest obdarowywanie Cię prezentami. W postaci nowych stosów dokumentów do wypełnienia.
Gdy pojawia się znienacka...
#1
To nie światełko w tunelu, a znak. Stop.
Nie trać głowy. Zatrzymaj się i policz do dziesięciu, piętnastu czy 346. Dopiero potem reaguj i podejmuj decyzje. Zadaj sobie najważniejsze pytanie: ,,Czy mam na to jakikolwiek wpływ?" Jeżeli możesz coś zrobić, moja rada będzie bardzo trudna więc czytaj to uważnie i składaj literka po literce. Gotowy? Uwaga radzę:... Zrób to. W innym przypadku, skoro nie możesz i tak nic zdziałać, postaraj się zaakceptować sytuację i podejść do problemu z uśmiechem, nawet jeżeli w oczach pojawiają się łzy wystawiające na próbę Twój wodoodporny tusz.
#2
Włącz tryb ,,szwędacza" i ,,krzykacza"
Ruszaj się. Czasami stres trzeba ,,rozchodzić". Nie dość, że każda aktywność to przecież zdrowie to pomoże też w rozładowaniu napięcia i skumulowanych nagłych emocji. Możesz dla lepszego efektu także krzyknąć. Nie ma znaczenia fakt, iż jesteś w bibliotece, a wokół Ciebie dziesiątki studentów pochylonych nad notatkami starając się rozczytać z pisma z notatek kserowanych dzień przed egzaminem od tych bardziej pilnych kolegów z roku. Pani bibliotekarka, która surowo spogląda spoza swych okularów i robi Ci moralizujący wykład przytaczając każdy z punktów obowiązującego regulaminu zawierającego 826 podpunktów kiedy przynosisz książkę 32 sekundy po terminie z pewnością także zrozumie.
Gdy wiesz, że spotkanie z nim coraz bliżej...
#3.
Keep calm & chillout
Zrelaksuj się. Czeka Cię tyle nieprzyjemności, że przecież nawet Tobie - biednemu żuczkowi należy się odrobina szczęścia. Gorąca kąpiel z bąbelkami, wieczór z książką, a może porządkowanie pudełek z przyprawami w kolejności alfabetycznej. Każdy ma swój sposób na odpoczynek - wykorzystaj więc swój sprawdzony patent. Nie miej wyrzutów sumienia, odpręż się, a potem dopiero bierz za dzidę i idź na walkę. Zawsze też możesz pozapalać świeczki i niczym mnisi pomedytować czy spróbować szlachetnej jogi. Tylko uważaj, abyś przy wykonywaniu skomplikowanych pozycji w szpagacie czy innym skłonie nie zastygnął tak na amen!
#4
Nie działaj na oślep, a...
Świadomie zadbaj o siebie. Możesz się przygotowywać, stawać na głowie, ale nie zdziałasz nic jeżeli staniesz do wyzwania z powiekami przyklejonymi na taśmę klejącą coby się nie zamknęły. Wiem, przed stresującym dniem choćbyś liczył skaczące przez płot owieczki dochodząc do liczb sześciocyfrowych na spokojny sen raczej się nie zapowiada. Wczłoganie się jednak do łóżka kiedy słońce właśnie zwiastuje nowy piękny (ta jasne...) dzień nie pomoże. Odpocznij. Chcesz mieć siły i energię do pokonywania wyzwań? Mamusie mawiały: grunt to pożywne śniadanie! Mawiają tak również producenci zdrowych oraz fit oczywiście ciastek w reklamach TV jednak tych raczej nie słuchaj. Jednak zamiast tzw. kanapki studenta czyli ,,chleba posmarowanego nożem" przygotuj pełnowartościowy posiłek. Owsianka na mleku zdrowa, sycąca i możesz dodać na co masz ochotę - owoce, orzechy, bakalie czy... pokruszone ciasteczka, startą czekoladę, wiórki kokosowe, a na koniec polać to wszystko polewą toffi... dobra trochę się rozpędziłam.
#5
Plan przez wieeeelkieee P
Wizualizuj. Pomyśl o tym co Cię czeka i wyobraź to sobie. Przygotuj scenariusze. Od tych najczarniejszych gdzie podczas wystąpienia nagle stajesz przed całą salą zebranych... tak jak Cię Pan Bóg stworzył, po te mniej przerażające kiedy po prostu łapiesz czkawkę i każde Twoje słowo przerywane jest głośnym ,,czk". Oswajanie się z zadaniami, które Cię czekają i wyobrażanie ich pozwoli na stosowne przygotowanie do każdej ewentualności. Kiedy już zacznie się nieuniknione odczujesz ulgę, że wszystko przebiega zgodnie z planem, a jeśli nie to zawsze masz plan, B, C (i pewnie tak do końca alfabetu...) jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji i poradzić sobie z problemem. Nic Cię nie zaskoczy Ty spryciarzu!
W stresujących sytuacjach ciężko zachować zdrowe lub przyznajmy szczerze jakiekolwiek myślenie i nie dać się emocjom. Można jednak dzięki odpowiedniemu przygotowaniu i wpojeniu sobie pewnych nawyków i skutecznych tricków opanować tego wydaje się - niepokonanego wroga.
Dbajmy też o poczucie własnego ,,ja". Samoakceptacja i stałe wzmacnianie własnej wartości daje nam pewność siebie dzięki której znamy swoje możliwości i nie poddajemy tak łatwo w sytuacjach problemowych. Zamiast się podkładać - szukamy rozwiązania.
Pamiętajcie, że każda sytuacja jest tylko jedną z wielu, a dziś zrobię za Cruelle Demon i niestety mam złą wiadomość: nie zawsze będzie łatwo. Życie potrafi pisać różne scenariusze i wymyślić bardziej absurdalne sytuacje niż wypadek Hani po zderzeniu z kartonami w ,,M jak miłość". Jednak warto sobie uświadomić jedno. Nawet jeżeli przed Wami najtrudniejszy egzamin w życiu czyli ten w podstawówce gdzie biedactwo musisz wysilać się nad skomplikowanymi tematami wypracowania: ''Jest człowiekiem pracowitym jak pszczoła,a jego praca służy innym'' gdzie można napisać wszystko od strażaka po panią obsługującą solarium niezależnie od wyniku:
Dbajmy też o poczucie własnego ,,ja". Samoakceptacja i stałe wzmacnianie własnej wartości daje nam pewność siebie dzięki której znamy swoje możliwości i nie poddajemy tak łatwo w sytuacjach problemowych. Zamiast się podkładać - szukamy rozwiązania.
Pamiętajcie, że każda sytuacja jest tylko jedną z wielu, a dziś zrobię za Cruelle Demon i niestety mam złą wiadomość: nie zawsze będzie łatwo. Życie potrafi pisać różne scenariusze i wymyślić bardziej absurdalne sytuacje niż wypadek Hani po zderzeniu z kartonami w ,,M jak miłość". Jednak warto sobie uświadomić jedno. Nawet jeżeli przed Wami najtrudniejszy egzamin w życiu czyli ten w podstawówce gdzie biedactwo musisz wysilać się nad skomplikowanymi tematami wypracowania: ''Jest człowiekiem pracowitym jak pszczoła,a jego praca służy innym'' gdzie można napisać wszystko od strażaka po panią obsługującą solarium niezależnie od wyniku:
świat się nie zawali!
Jak jest u Was,
stres powoduje, że macie ochotę uciec najlepiej tam gdzie za sąsiadów
będą robić wam wyłącznie pingwiny i inne polarne zwierzęta
czy też nie dajecie się i radzicie sobie dzielnie?
Podzielcie się skutecznymi metodami nie bądźcie tacy! :-)
staram się jakoś sobie radzić, chociaż czasami przegrywam i chowam się w mysiej dziurze ;)
OdpowiedzUsuńKażdy czasem ulega jednak najważniejsze, że nie poddajesz się i walczysz! :-)
UsuńJa to nie radzę sobie ze stresem nieważne czy to wystąpienie przed znajomymi ze studiów czy egzamin :) tak samo mam z pracą :)) chociaż czasami się tak zdarza że w ogóle się nie stresuje ale to wyjątki :)) i też pomaga mi metoda wizualizacji :D mam zbyt bujną wyobraźnię przez czytanie książek :D
OdpowiedzUsuńTeż często stres nade mną góruję, wynika to głównie z mojego perfekcjonizmu. Stresuje się, ponieważ często chcę wypaść jak najlepiej i boje się porażki. Niemniej staram się nie tracić głowy i na spokojnie do wszystkiego podchodzić. :-)
UsuńZ uwagi na fakt, iż żyję w permanentnym stresie przestałam go dostrzegać i wpasował mi sie w tryb "normal"
OdpowiedzUsuńWierzę, że dzisiejszy świat i jego tempo oraz wszystkie oczekiwania jakie wymuszają różne sytuacje nie sprzyja luźnemu podejściu do wielu tematów jednak nie ma co przesadzać i brać wszystko aż tak na serio, to niedobre dla zdrowia! :-)
UsuńPrzypomniałaś mi mój egzamin na prawo jazdy i tak jakby ten stres powrócił mimo, że egzamin zdany parę lat temu :D do dziś widzę mojego męża przechodzącego przez ulicę w miejscu, w którym egzaminator kazał mi zawrócić i rondo, które w myślach zaklinałam "oby nie wziął mnie na małe rondo, oby nie wziął mnie na małe rondo". Oczywiście wziął ;) Wróciły też stresy przed sesjami i jak patrzy się na to z perspektywy czasu to wydaje się to być nawet zabawne, ale wtedy nic nie pomagało. Moje wizualizację najczęściej były pesymistyczne i już widziałam kolejne nieprzespane noce spędzone na nauce do poprawek. Na szczęście te mroczne wizje nigdy mnie nie spotkały i teraz już zdecydowanie lepiej radze sobie ze stresem. Są jednak takie chwile kiedy naprawdę ciężko jest pokonać stres dlatego Twoja porady warto zapamiętać bo w wielu sytuacjach mogą pomóc.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, w niektórych sytuacjach jest łatwiej sobie z nim poradzić w innych jest zdecydowanie bardziej ciężko jednak naprawdę warto czasem dać sobie chwile i uspokoić i dopiero starać się działać z głową. :-)
Usuńmoj egzamin na prawo jazdy sie własnie zbliza i juz siebie widze na cudownym rekawie lub jak co skrzyzowanie mi gasnie samochód. Nie wiem jak u mnie objawia sie stres, przewaznie wybucham po prostu smiechem chociaz nie zawsze jest to wlasciwie.../K
OdpowiedzUsuńKażdy reaguje na inaczej, śmiech jest częstym zjawiskiem to prawda. Potrafi jednak pomóc co najważniejsze! Co do przyszłego egzaminu - trzymam kciuki i nie daj się stresowi! :-)
UsuńU mnie zawsze, ale to zawsze występował charakterystyczny ścisk w brzuchu, lekko wilgotne dłonie, ale dawałam radę opanować stresiora i iść do przodu :) ale co swoje człowiek przeżył i ile paczek fajek wypalił (już teraz na szczęście mnie to nie dotyczy:)) czyli ile jeszcze dodatkowo zdrowia stracił to jego :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że dawałaś sobie z nim radę! To prawda... najbardziej niestety ubolewa nad tym zdrowie stąd naprawdę warto starać się zminimalizować złe jego następstwa. :-)
UsuńTeż mi się zdarza wybuch śmiechu, gdy się stresuję. Histerycznego ;) A stresuję się dużo niestety. A złapanie dystansu często zależy od... hormonów...
OdpowiedzUsuńZależy od wielu czynników, hormony też mają wpływ dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. Grunt to niepopadanie w przesadę i pamiętanie, że to tylko jedna chwila, a podobnych czeka nas wiele i choćby nie wiem co, tak jak pisałam - świat się nie zawali kiedy nawet coś nam nie wyjdzie. :-)
UsuńZauważyłam, że co miesiąc wpływają na poziom stresu jak nic!
UsuńWyobrażenie sobie przebiegu zdarzeń, rozważanie różnych wariantów postępowania w danej sytuacji, rozważanie planów awaryjnych, mi póki co takie rozwiązania pomagają. Gdy towarzyszy im pozytywne nastawienie,,tym lepiej:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to pomaga, też uważam, że to skuteczne metody! Warto się psychicznie przygotować i ustalić jakiś plan działania, wtedy poczujemy się pewniej. :-)
UsuńMnie pomaga wybieganie się.
OdpowiedzUsuńTeż tak często robię! :-)
UsuńJa staram się i to bardzo staram być spokojną ale zazwyczaj już przed samym punktem docelowym robi mi się słabo, serce przyspiesza i wydaje mi się, że w głowie mam pustkę.
OdpowiedzUsuńNo tak, ciężko nad tym zapanować i chyba nigdy nie uda się to w stu procentach. Dlatego bierzemy głęboki oddech, myślimy pozytywnie! :-)
UsuńCzasami łatwo powiedzieć gorzej z wykonaniem ;)
UsuńStres....Dobrze jak ktoś z niego potrafi zrobić motywację ale są ludzie którzy włażą z głową pod kołdrę i nie ma siły która by ich wyciągnęła z tego azylu. A egzamin na prawko to faktycznie stres nie do opanowania. nie mogłam utrzymać nogi na sprzęgle tak mnie terepało z nerwów :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie można wykorzystać go na swoją korzyść i zmobilizować się bardziej do działania. :-) Niektórzy jednak nie chcąc narażać się na sytuacje stresowe rezygnują z wielu rzeczy i nie podejmują się nich. Nie warto jednak z tego powodu się wycofywać, bo można naprawdę wiele stracić.
UsuńJa staram się nie stresować, do wszystkiego podchodzę pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne, tak trzymaj! :-)
UsuńNiestety często ulegam stresowi. Dzień przed jakimś ważnym dniem nie mogę spać, kiedy szłam na egzaminy spódnica zawsze była za luźna, chociaż jeszcze tydzień temu była dobra (jedni ze stresu tyją, a ja przeciwnie;) ). Spocone dłonie i serce bijące jakbym miała dostać zawału jest mi znane ;)
OdpowiedzUsuńTeż miewam podobnie, czasem stres mnie zżera, ale zdarza się, że bardzo pomaga mi wczesniejsza medytacja:)
UsuńCiężko nad nim zapanować zwłaszcza gdy nam na czymś zależy to prawda. Nie dajmy się jednak zwariować i starajmy podchodzić do wielu rzeczy ze spokojem, a rezultaty będą znacznie bardziej satysfakcjonujące. :-)
Usuńz wizualizacja zawsze u mnie cienko
OdpowiedzUsuńTo może czas nad tym popracować? To naprawdę może pomóc! :-)
UsuńBardzo fajne rady, podoba mi się motyw z szwędaczem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się! Warto wypróbować tą metodę. :-)
UsuńRadzę sobie świetnie ze stresem :) Ale kiedyś dopadło mnie schorzenie zwane stresem z odbicia, na które cierpią np. żołnierze, gdy po sytuacji stresowej nie ma już śladu, ale jednak pozostaje taka pustka po nagromadzonej adrenalinie.
OdpowiedzUsuńPrzedziwne zjawisko :) Czułam się jak opętana, ale dzięki pomocy psychologa dałam radę z tego wyjść :)
To świetnie, że tak sobie dobrze dajesz radę, bierzemy z Ciebie przykład! :-)
UsuńGratuluję. :-)
przyznam , że mnie stres często zżera i wtedy nie mogę usiedzieć na miejscy
OdpowiedzUsuńZnam to, że aż człowieka ,,nosi"! :D Można to jednak właśnie wykorzystać, przejść się i rozładować w ten sposób napięcie. :-)
UsuńMoim lekarstwem to Bóg, wiara i rodzina, gdyby nie to dawno bym sobie uczy wydłubała, włosy powyrywała i się prochów nałykała ;) Uratowali mnie tyle razy, że nie umiałabym tego wyliczyć... Co do stresu ciężko sobie z nim radzę i nie powinnam raczej nikomu się chwalić, ale jest coraz lepiej, i wierzę, że nadal tak będzie :) O matko cały artykuł ryłam, to coś bierzesz jak to piszesz!? :D Poczucie humoru i ironii masz genialne :D Kolejny super artykuł, a porady do serca chowam ^^
OdpowiedzUsuńMasz przepiękne lekarstwa, dużo osób mogłoby wziąć z Ciebie przykład! :-) Czasami takie popłakanie się też bywa pomocne. :P Ja również wierzę, że będzie coraz lepiej, pracujmy nad tym, ponieważ warto! :-)
UsuńHaha, moja wyobraźnia chyba czasem i mnie przeraża. :P
Dziękuję, bardzo mnie to cieszy kochana i mam nadzieje, że faktycznie okażą się skuteczne!
<3
UsuńStres to jeden z naszych największych wrogów i trudno sobie z nim radzić. Ja się staram, ale wychodzi różnie, raz lepiej raz gorzej.
OdpowiedzUsuńWażne, że się udaje, to pozytywny objaw, a dzięki pracy nad sobą można go tylko spotęgować. :-)
UsuńJestem sportowcem więc ze stresem jestem niejako obyta. Umiem sobie z nim radzić. Czasem jednak idzie mi gorzej i wtedy sięgam po kilka tricków. Wiele pokrywa się z Twoimi. Najbardziej mi przypadło zdanie o tym, że w radzeniu sobie ze stresem ważne jest budowanie własnej wartości. Popieram!
OdpowiedzUsuńO tak, jako osoba, która trenowała całe życie zgadzam się w stu procentach, że stres to nieodłączny towarzysz przy takim trybie życia, ale też właśnie pomaga z radzeniem sobie z nim. :-) Też myślę, że to jak postrzegamy siebie i swoje możliwości ma wpływ na to jak potem podchodzimy do zadań i realizujemy je. :-) Czy właśnie stresujemy się z powodu braku wiary w siebie czy bardziej pewnie.
UsuńBardzo rzadko się stresuję , może dlatego , że jestem cholerykiem i łatwo daję z siebie upust złych emocji. Oczywiście robię to w sposób aby nie ubliżyć nikomu ;-)
OdpowiedzUsuńTo wspaniale zatem, że stres nie jest aż tak obecny w Twoim życiu. :-) Trzeba być chyba faktycznie trochę cholerykiem. :P
UsuńJa zauważyłam u siebie dziwną reakcję na stres, albo może raczej formę obrony. Jak się denerwuje to mimowolnie zaczynam się śmiać, żartować i wygłupiać, żeby rozładować napięcie. Nie mam też problemu, żeby powiedzieć innym, nawet jeśli ich nie znam, że się denerwuję. Wychodzę z założenia, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nie ma co ukrywać, że się boimy bo zamęczy nas to od środka ;D.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobra metoda! Poza tym masz naprawdę świetne podejście. :-)
UsuńUwielbiam Twoje tytuły postów, one zawsze są takie ambitne i mocno trafione! :D
OdpowiedzUsuńHaha dziękuję, miło mi to czytać. :D
UsuńZawsze kiedy miałam jakieś ważne wydarzenie w życiu, musiałam, po prostu musiałam je zawalić właśnie przez stres. Teraz już jest troszkę lepiej. Śmieje się, że mój mąż zdjął ze mnie to fatum w dniu ślubu, bo mimo stresu, wszystko poszło dobrze i nie popełniłam żadnego głupstwa, a to już coś ;)
OdpowiedzUsuńPięknie to podsumowałaś. No i masz też racje, że często usprawiedliwiamy się tłumacząc sobie, że to stres. Wiadomo, on ma ogromny wpływ na wiele rzeczy, ale nie można też zwalać na niego całego naszego działania. ;-)
UsuńŚwietny post! Ja czasem potrzebuje takiego "kopa w dupę" za przeproszeniem, żeby się ogarnąć, więc chyba sobie te Twoje rady wydrukuję! :D A z prawkiem uda się następnym razem, don't worry :* Obserwuję!
OdpowiedzUsuńTaki kopniak czasami jest najlepszy! Miło mi to czytać, że rady się spodobały. :-) To prawo jazdy to tylko przykład dla pokazania problemu. :-)
UsuńJa na szczęście należę do tych osób które ogólnie mało się stresują, a jeśli już to dopiero 'po' :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, tak trzymaj! :-)
UsuńJa czasami mam ochotę schować się pod kołdrę i nie wychodzić, ale na szczęście jakoś zwalczam to uczucie i działam :)
OdpowiedzUsuńUf, to całe szczęście, bo inaczej mogłoby Cię naprawdę wiele dobrych rzeczy ominąć!
UsuńBardzo ciekawy i insirujący post! Coś czuję,że będę tutaj częstym gościem! :)
OdpowiedzUsuńStaram się o współprace, poklikasz w linki?
http://natalistylee-s.blogspot.co.uk/2015/11/autumn-wishlist-dressgalcom.html#more
Będzie mi bardzo miło mając tu takich gości, dzięki! :-)
UsuńJa właśnie przez ten parszywy stres mam problem ze zdaniem prawka. Noga trzęsie mi się jak galareta i nawet nie ma mowy by utrzymała się na sprzęgle. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny post, z przyjemnością obserwuję!
http://geekbsf.blogspot.com/
Oj tak, egzamin ten bywa bardzo, ale to bardzo stresujący. Chyba nawet bardziej niż sesja - tam bowiem, wykazujesz przygotowanie swoje i wiedzę, a na drodze często nie masz wpływu na to co się dzieje i tego nie nauczysz się ,,na pamięć" :-) Trzeba mieć po prostu pewien dryg.
UsuńGenialny temat, jakże na czasie !! Niestety jestem podatna na stres, tzn, bardzo przeżywam wszystko i potem to "odchorowuję" ciągle szukam idealnych sposobów, by sobie z tym radzić, bywa różnie, czasem pomaga rozmowa z przyjaciółką, mężęm, czasem potrzebuję się odłączyć i wyciszyć umysł...słuchawki na uszy, moja muzyka, albo dobry film, po chwili zapominam, odrywam się...ale jak wiadomo, nie zawsze to pomaga, nie jest to takie proste :) Ale pracuję nad tym !!!
OdpowiedzUsuńMiłego weczorku,
Pozdrawiam
Rozmowa i obecność innych pomaga - pomaga często odciągnąć uwagę od złych myśli. Dlatego warto mieć przy sobie kogoś bliskiego. :-) Pracuj, to z pewnością zaowocuje! ;-)
UsuńTak, trzeba walczyć o swoje. Nawet jak spotka nas porażka, trzeba się podnieść i iść do przodu.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Nigdy się nie poddawajmy, bo szkoda stracić fajnych możliwości jakie przed nami. ;-)
UsuńNieeeeee..... nie chcemy pisać o stresie :( Angelika stres znosi tak, że baty obrywa jej układ pokarmowy. Stres towarzyszy nam od zawsze ale w większości przypadków okazuje się czynnikiem motywującym niż odwrotnie. Niestety układ mięśniowy również źle na niego reaguje i spięte mięśnie karku, pleców czy międzyżebrowe dają o sobie znać głównie w nocy :/
OdpowiedzUsuńOjej współczuje bardzo! Niestety sama cierpię, ponieważ głównym moim objawem stresu są problemy ze zdrowiem - żołądek cierpi i to jak. Mam nadzieje, że nie będziecie często doświadczać sytuacji stresowych to i zdrówko będzie lepsze! :*
UsuńJa ze stresem sobie radze doskonale, choć zajęło mi to parę lat nauki, ale obecnie mam bardzo stresująca pracę, z decyzje podejmuję z terminem na wczoraj nie mam więc możliwości żeby uciec ;) Może to i lepiej, bo nauczyłam się mierzyć z każdym problemem :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że tak dobrze sobie radzisz. Bardzo skuteczną masz metodę i fajne podejście, bardzo zdrowe. :-)
UsuńU mnie ciężko jest ze stresem akurat.... albo z nerwami, zaraz nerwica serca albo wegetatywna przychodzi ;) Ale stres tylko w ważnych sprawach, związanymi z ludźmi :)
OdpowiedzUsuńTo w sumie chociaż tyle dobrego, że wyłącznie pojawia się w tych najistotniejszych sprawach, a nie przy byle błahostce. Niemniej najlepiej gdyby nie było go wcale. :-)
UsuńWstyd przyznać, ale kiedy sytuacja stresowa mnie dopada znienacka zdarza mi się uronić łzy (jak ostatnio w PKP kiedy okazało się, że głupia franca wystawiła mi bilet na złą godzinę, a nie miałam przy sobie gotówki aby kupić w pociągu nowy i dostałam mandat). A w sytuacji, która generuje stres, ale mogłam się do niej przygotować radzę sobie coraz lepiej (o dziwo lubię, zawsze lubiłam uczyć się języków obcych, ale mówić po obcemu to już była masakra - teraz na filologii, grupa uważa mnie za taką co dużo gada, ale nawet nie wyobrażają sobie ile mnie kosztuje ta aktywność na konserwacjach [tyle, że nie robię tego już tylko dla siebie, a dla dziecka, a to być może zmienia postać rzeczy]). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo żaden wstyd - to zwykłe ludzkie emocje, których się nie wyzbędziemy! Warto pracować nad sobą i próbować różnych metod, a nuż z czasem uda się pokonać wszystkie słabości. Pozdrawiam Cię. :-)
UsuńStres to mój najgorszy wróg. Próbuje się z nim pogodzić,umilać chwile ale nie zawsze wychodzi. A prawko - och ostatnio przez stres nie zdałam jazdy - czekam na kolejny termin ;) Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że dasz sobie radę i kolejnym razem się uda! :-) Trzymam mocno kciuki, pozdrawiam!
UsuńŚwietne opcje :) Ja mój stres najczęściej pokonuję spacerem, albo jakąś inną formą ruchu. To coś co najbardziej mnie uspokaja. Ostatnio zaczęłam też testować różne techniki relaksacji i całkiem fajnie się sprawdzają, zwłaszcza jeśli chodzi o chroniczny stres i spięcie :)
OdpowiedzUsuńHahaha, rozbawiła mnie historia ze wstępu. I jeszcze "szwendacz", pamiętam, że na studiach nic mnie tak nie irytowało(no w sumie może znalazło by się kilka rzeczy jeszcze) jak szwendacze przed egzaminem:D
OdpowiedzUsuńZależy w jakiej kategorii życia mnie stres spotyka, mam różne sposoby minimalizowania go. Ogólnie bardzo pomógł mi trening uważności:)
Ważne, że masz na to swoje, skuteczne sposoby, tak trzymaj! :-)
UsuńNa mnie czasem stres działa mobilizująco, szczególnie stres związany z różnego rodzaju egzaminami, pamiętam jak zdawałam egzamin wstępny z rysunku na studia, uwinęłam się z pracą w dwie godziny, podczas gdy w domu schodziło mi to około 4 godzin. Ale są takie rodzaje stresu (gdy wydarzy się coś złego), z którymi sobie zupełnie nie radzę, jeżeli trwa to dłużej niż kilka dni, to nawet do jedzenia muszę się zmuszać:/
OdpowiedzUsuńNa mnie też powiem Ci szczerze działa to bardzo mobilizująco. :-) Z drugiej strony jednak pewnie lepiej byłoby się motywować skutecznie bez niego. :P Taki stres też znam, coś okropnego!
UsuńOj, pamiętam swój egzamin na prawko, kiedy to było?
OdpowiedzUsuńJak ostatnio chciałam policzyć do 10 żeby żeby się uspokoić w trakcie kolejnej histerii Myszki, to się to bardzo źle skończyło dla ... kota.
Ojej, to kiepsko... ale trzeba próbować dalej! :D
UsuńStres to tragedia :( ! Świetny post jak zawsze :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i muszę się niestety zgodzić, że to tragedia... :<
UsuńOj tak stres może nas nieźle zahamować. Ja po dużej przerwie poszłam do pracy to przez pierwszy miesiąc bardzo mało jadłam i prawie codziennie bolała mnie głowa. Masakra :/
OdpowiedzUsuńPotrafi hamować, ale z drugiej strony potrafi także dać niezłego kopa do działania! Można spróbować go wykorzystać w ten sposób. :-) Współczuje bardzo. :< Mam nadzieje, że już lepiej reagujesz na takie sytuacje!
UsuńJa ze stresem sobie kompletnie, ale to kompletnie nie radzę. Mam przez to refluksy, mdłości i wydrapuję sobie skórki u palców aż do krwi...
OdpowiedzUsuńKochana musisz koniecznie trochę sobie odpuścić, bo oszalejesz! Szkoda Twojego zdrowia, naprawdę. Zwłaszcza, że wierz mi - wszystko dopiero przed Tobą. Te obecne sytuacje to tylko fragmenty, a takich puzzli Cię spotka w życiu jeszcze ogrom i musisz być silna, żeby radzić sobie z nimi i w przyszłości! :-) Trzymam za Ciebie kciuki mocno, mocno, mocno!
Usuństres zwykle u mnie jest motywatorem;)
OdpowiedzUsuńTo mnie akurat nie dziwi, bo silna z Ciebie kobietka! :D Tylko tak dalej moja droga. :-)
UsuńNie zawsze, ale wizualizacja pomaga mi w walce z stresem :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo się cieszę! Mi też, zdecydowanie. :-)
UsuńZawsze miałam wielki problem z opanowaniem stresu i do dziś go mam niestety! Nawet jak wiem, że to absurdalne. Najbardziej mnie wtedy męczą dolegliwości ze strony układu pokarmowego i w efekcie już rano przed stresującym wydarzeniem jestem wykończona. Zupełnie nie mogę tego opanować.
OdpowiedzUsuńMożna z tym walczyć i warto próbować i znaleźć swój magiczny patent na minimalizowanie go. :-) Dasz radę!
UsuńW moi wypadku czas jest sprzymierzeńcem. Wraz z biegiem lat ze stresem radzę sobie co raz lepiej, zwyczajnie jestem co raz bardziej pewna siebie. Ale oczywiście zdarza się, że nadal daje mi się we znaki, wtedy polegam na wizualizacji oraz wymyślaniu kolejnych planów awaryjnych :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że Twoja pewność siebie stale rośnie. Jestem pewna, że pomaga Ci to w wielu sytuacjach na codzień. :-) Wiesz, małe potknięcia zdarzają się każdemu i nie ma co się załamywać tym tylko działać dalej!
UsuńCo do tego Chilloutu to ja bym się tak nie rozpędzała, bo pamiętam jak podczas sesji myłam okna, szorowałam pokój i ciągle wymyślałam nowe rzeczy byleby tylko nie wziąć się do roboty :D A egzaminy ustne były drogą przez męki bo ze stresu albo się cała trzęsłam, albo co gorsza- siadałam przed wykładowcą i dostawałam ataków śmiechu. Czasami nadmiar stresu wywołuje u mnie stan głupawki i nic nie mogę na to poradzić :)
OdpowiedzUsuńStres ogólnie działa na mnie motywująco, ale jego nadmiar działa na mnie jak wampir wysysający resztki krwi.
Haha to prawda, nie można przesadzać w drugą stronę. :-)
UsuńNo tak, ustne nie należą do tych najprzyjemniejszych, zgadzam się w stu procentach!
Głupawka jest lepsza niż wybuchanie płaczem, spójrzmy na to w ten sposób. :P
Myślę, że wszystko zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy. Czasem jest też tak że stres dodaje nam kopa. Stresujemy się więc robimy wszystko w granicach swoich możliwości aby wyjść jak najlepiej. Jednak masz rację. Towarzyszy nam każdego dnia jak cień. Ja jestem osobą bardzo podatną na stres dlatego codziennie przyjmuję magnez rano :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie. niezdecydowana-dziewczyna.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo prawda, zgadzam się absolutnie. Magnez to też bardzo dobry pomysł! :-) Pozdrawiam Cię również!
UsuńMaasz smykałkę do pisania ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, miło mi to czytać! :-)
UsuńStres to niewątpliwie mój wróg, jakoś nie potrafię sobie z nim poradzić. A dodatkowo podkręca go czekanie na coś :( Wizualizacja to najpopularniejszy sposób, który podobno ma pomóc, ale ja jeszcze go nie testowałam
OdpowiedzUsuńPróbuj kochana, szkoda Twojego zdrowia. :<
UsuńOj my Polacy jestesmy bardzo zestresowani
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie tylko Polacy oczywiście to tempo życia nie ułatwia. :-)
UsuńŚwietny wpis. Ja chyba w miarę radzę sobie ze stresem - egzamin na prawo jazdy, mimo tego, że nogi trzęsły mi się jak galareta, udało mi się zdać za pierwszym razem :) Często jednak stresuję się bez powodu i myślę, że spróbuję z tą wizualizacją :)
OdpowiedzUsuńMonyikaFashion >klik<
Bardzo dziękuję! Wizualizacja jest naprawdę skuteczną metodą chociaż wiadomo, nie rozwiąże problemu do końca i pewnie spocone ręce i tak będą na porządku dziennym. :P
UsuńWłaśnie muszę przygotować masakryczny projekt na studia i już mnie mierzi...
OdpowiedzUsuńAle!
Poradzę sobie!
:)
Oczywiście, że tak. Powodzenia, trzymam kciuki! :-)
UsuńCzasem mam ochotę uciekać...częściej jednak stres jest moim motywatorem do działania :)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj! :-) Wyciśnijmy z niego tyle pozytywów ile się da.
Usuńchciałabym znać skuteczną metodę na stres... niestety, aż tak mądra i oczytana nie jestem :P
OdpowiedzUsuńNie ma chyba magicznego lekarstwa na to, ale można próbować różnych metod i minimalizować go. :-)
Usuńpiątkowo:D
OdpowiedzUsuńA tu już niedziela! :D
Usuńuwalilam wlasnie egzamin bardzo drogi ze stresu ;/ no trudno, latwy nie byl, ale nie bylo jak w trakcie sie zatrzymac i policzyc do 10, nie zawsze te techniki sie sprawdzaja
OdpowiedzUsuńWiadomo, nie zawsze. Jednak warto próbować, a nuż coś pomoże! Całkowicie raczej go nie wyeliminujemy niestety. :-)
UsuńNa mnie stres działa dosyć destrukcyjnie, nie potrafię nad nim zapanować. Stres przed wystąpieniami publicznymi sprawia, że ilekroć mam coś więcej powiedzieć... płaczę. Nawet na przysiędze (ślub) ryczałam, a podczas jakichkolwiek warsztatów milczę jak zaklęta, bo gula w gardle mi rośnie a potem wychodzi w postaci łez- oczodołami :P. nie wspominając o egzaminach czy sprawdzianach w szkole. Zawsze szybko się uczyłam, jestem zdolna, błyskawicznie zapamiętuję i byłam zawsze piątkowa, a mimo to stres przed każdą, nawet najmarniejszą kartkówkę, przyprawiał mnie o mdłości, nierzadko miałam biegunki itp.
OdpowiedzUsuńJa też jestem dosyć wrażliwa i nie ułatwia mi to sprawy w codziennym życiu. :-) Jednak z czasem mam nadzieje, staniemy się bardziej odporne. :P
UsuńStres jest nieodłącznym elementem naszego życia, warto jednak umieć nad nim panować. Uciekanie przed stresującymi sytuacjami nie rozwiąże ich, a one i tak prędzej czy później nas dogonią. Trzeba mieć odwagę i brać byka za rogi :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, choć obecny to zamiast mu się poddawać, walczmy z nim. Trzeba trzeba, dla naszego dobra!
Usuń"Pomyśl o tym co Cię czeka i wyobraź to sobie." - mnie to pomaga!
OdpowiedzUsuńFajny wpis :)
Cieszę się bardzo i dziękuję! :-)
UsuńStres mnie całkowicie zjada i to za każdym razem. Staram się jakoś z tym walczyć, ale marnie mi to idzie.
OdpowiedzUsuńJak ktoś się podzieli radami jak sobie walczyć ze stresem to możesz zrobić notkę ze zbiorczymi radami:)
Jestem pewna, że nie jest tak źle, ale rozumiem, że sporo miesza Ci w życiu. Zrobię, super pomysł! :-) Liczę zatem na Was!
UsuńCzęsto udaje mi się rozchodzić stres, to faktycznie działa :)
OdpowiedzUsuńTez tak robię i mi też to pomaga. :-)
UsuńJa staram się racjonalnie do wszystkiego podchodzić i stres nie odgrywa większej roli w moim życiu.
OdpowiedzUsuńŚwietnie zatem i tylko tak trzymaj! :-)
UsuńKiedyś stresowałam się długo przed ważnym wydarzeniem, teraz stres dopada mnie na krotko przed konkretną sytuacją i trzyma się w trakcie. Nad tym pracuje, ale czasami jest ciężko. :-)
OdpowiedzUsuńWiadomo - lekko nie jest, aczkolwiek możemy próbować zawsze, żeby coś w tym kierunku zdziałać. :-)
UsuńBardzo nie lubię stresu, dlatego unikam go najczęściej lub staram się podchodzić do niego z pozytywnym myśleniem :) Stres zazwyczaj zjada mnie przed "tą sytuacją" a już kiedy się w niej znajduję nagle mobilizuję się w 100 % ! Mam dziwne reakcje czasem na stres, pamiętam jak kiedyś skręciłam sobie kolano, byłam strasznie zestresowana jak lekarz mi stabilizował nogę i zaczęłam się śmiać na cały głos, wtedy lekarz zapytał się taty czy ja się śmieję czy płaczę hehe Kiedy stresuję się przed egzaminem często zaczynam się gibać na różne strony albo dreptać w miejscu z pewnością inni mają z tego ubaw :D
OdpowiedzUsuńTo akurat nie takie złe reakcje, mogło być gorzej. :P
UsuńJeśli się czymś stresuję to jest " kaplica " noc nie przespana, jeść nie mogę itd. Często jak mam coś ważnego piję z rana nerwosol i to mi pomaga się wyluzować :)
OdpowiedzUsuńTo też ciekawa metoda, dzięki przyda się! :-)
UsuńHmm, ja powiem tylko tyle, że stresu nie lubiłam nigdy i raczej wątpię, by działał na mnie pozytywnie, a w chwili obecnej stresować się w ogóle nie powinnam, bo od tego powiększają się i zaogniają wrzody.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zdrowiu to na pewno nie sprzyja. :< Dlatego lepiej byłoby pożegnać dziada... szkoda, że łatwiej powiedzieć trudniej zrobić. :D
UsuńJa ostatnio postanowiłam przezwyciężać stres i ruszać w nieznane! Warto, bo jak się nam coś nie spodoba to można zrezygnować, ale mówiąc "spróbowałam" :)
OdpowiedzUsuńMasz sto procent racji, świetnie, że tak podeszłaś do tematu! :-)
UsuńOdkąd medytuję to mam mniejszy problem z nerwami. Potrafię się dość szybko uspokoić :)
OdpowiedzUsuńWow, medytacja. Muszę zdecydowanie spróbować, dzięki za dobry pomysł! :-)
UsuńStaram się nie denerwować, ograniczać stres, a od czasu do czasu po prostu wykrzyczeć - to daje ulgę... Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo faktycznie daje ulgę, cieszę się, że starasz się walczyć z problemem. :-)
UsuńZgadzam się z tym, że ludzie pewni siebie lepiej radzą sobie ze stresem bo wiedzą ile są warci. A reszta głęboki oddech.. liczenie do dziesięciu, siłownia lub po prostu wylanie kilku łez.. co komu pomaga :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Pewność siebie zdecydowanie sprzyja przy tym jak podchodzimy do samych zadań, a to minimalizuje nasze obawy. :-)
UsuńSą różne metody, siłownia - super pomysł. :-)
Staram się sobie radzić ze stresem i nie dopuszczać żeby mnie pokonał, a wręcz sprawiać, by mobilizował mnie do działania :) No i przede wszystkim nie warto stresować się błahostkami :)
OdpowiedzUsuńNie warto, masz zdecydowanie racje! Brawo. :-)
Usuńniecierpie uczucia stresu
OdpowiedzUsuńTeż tego nie cierpię. :<
UsuńLeon się zgubił;p
OdpowiedzUsuńPomagam się odszukać hihi. :D :*
UsuńJa nie lubię stresu - zawsze od stresu w panikę wpadam :)
OdpowiedzUsuńA zazwyczaj to nie ma sensu - ale taki typ człowieka.
Pozdrawiam :*
To prawda, to po prostu typowo ludzka emocja. :-)
UsuńJa jestem straszną panikarą i stres to dla mnie codzienność. Okropna cecha, ale już się do niej przyzwyczaiłam.. :D
OdpowiedzUsuńKochana możemy jednak z tym próbować walczyć! :-)
UsuńRóżnie z tym bywa. Czasem stres chodzi za mną cały dzień. Niby luz ale czuję, że się kręci wokół mnie i szepcze cicho o sprawach, które mnie gryzą. Czasem jest napędzającym mnie motorem:) Dostaje nawet turbo doładowania.
OdpowiedzUsuńWłaśnie możemy w ten sposób wykorzystać go w pozytywny sposób - jako mobilizator. :-)
UsuńBardzo fajny wpis!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :-)
Usuńtryb ,,szwędacza" i ,,krzykacza", dobre :D
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-)
UsuńBardzo fajny post!
OdpowiedzUsuńZe stresem to u mnie różnie, ale co do egzaminu na prawko, to noga mi się strasznie trzęsła ze zdenerwowania :D
Oj tak, to potrafi wywołać niemały zawał... :P
UsuńWiem, że dla niektórych wyda sie to straszne, ale ja, kiedy muszę zrobić coś odpowiedzialnego, a bardzo się stresuję, łykam specjalną, chowaną na ten cel pigułkę. Taki przecietny stres rozładowuję za pomocą wizualizacji i afirmaji (ostatnio) - świetna metoda. Pomaga też głębokie oddychanie i wyciszenie. Jednak nie zawsze jest na to czas i miejsce, w pracy - na przykład - nie zawsze się da i wtedy piguła, gdyż boję się, że inaczej zawalę zadanie.
OdpowiedzUsuńHmm taki efekt placebo czasem potrafi zdziałać cuda może tego spróbuj i zastąp swoją pigułkę jakąś inną? Wyciszenie jak najbardziej polecam też! :-)
UsuńJa akurat lubię działać pod presją i stres działa na mnie mobilizująco. Negatywnie działa na mnie tylko bezsilność.
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobnie na szczęście i mam nadzieje, że tak zostanie uf. :-)
UsuńStres to dla mnie tez trudne słowo, czasem trudno z tym jest...ale jakoś trzeba sobie radzić
OdpowiedzUsuńTrzeba trzeba, łatwiej niestety nie będzie, a nie można przecież mu się poddać! :-)
UsuńAj z tym stresem to różni bywa, wszystko zależy czego on dotyczy... zgadzam się z tobą że stres można rozchodzić, znam to po sobie :)
OdpowiedzUsuńMożna można, cieszę się, że i Tobie to pomaga! :-)
UsuńStres??? Coś okropnego. Pamiętam jak przed sprawdzianami w szkole bolał mnie żołądek a w LO ze stresu nie mogłam nic jeść przez co schudłam ;/ Matura w ogóle mnie nie stresowała ale LO to była masakra. ;/
OdpowiedzUsuńOjej, współczuję takiej reakcji na stres. :< Teraz już będzie lepiej, jestem pewna, że trochę się uodporniłaś! :-)
Usuń"...miła pani bibliotekarka przegotowując kanapki dla swoich dzieci zawsze robi już o jedną więcej i właściwie mógłbyś mówić do niej mamo" - Vela uwielbiam Twoje teksty ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
Usuńmiłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzajemnie i już życzę miłego poniedziałku! :-)
UsuńStres zawsze będzie się pojawiał w naszym życiu - sęk w tym by nauczyć się nad nim w jakikolwiek sposób panować ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie jest tak jak mówisz, podpisuje się obiema rękami! :-)
Usuńzanim przeszłam do porad , to byłam odstresowana czytając Twój świetny tekst :)
OdpowiedzUsuńSandicious
Bardzo się cieszę i dziękuję! :-)
UsuńJa jestem straszną panikarą i często się stresuję. Jak chodziłam do szkoły to praktycznie non stop miałam jakieś stresy, aż się trochę do tego jakoś przyzwyczaiłam :P Najlepszym lekiem było czyjeś towarzystwo, bo się o tych stresujących rzeczach wtedy nie myślało :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, towarzystwo innych potrafi nie tylko wesprzeć, ale i skutecznie odwrócić uwagę. :-)
UsuńKurczę, ja mam często tak, że stresuję się przed daną sytuacją, a gdy ona się już pojawia to najczęściej daję radę motywując wszystkie swoje komórki do działania. :D Inaczej się sprawa miała tylko w gimnazjum, kiedy na jednym przedmiocie wszystkim najczęściej odbierało wiedzę przy pytaniu…
OdpowiedzUsuńHmm, w zasadzie to wydaje mi się, że jestem odważna do "śmiesznych rzeczy", gorzej, kiedy trzeba być poważnym - wtedy nieco się stresuję. ;)
Cieszy mnie przede wszystkim raczej taka cecha, kiedy pojawia się nagle jakaś panika, coś gdzie trzeba nagle pomóc itd. to działam od razu, nie myśląc o nagłym stresie. ;)
A artykuł - jak zawsze- świetny!
Bardzo dziękuję! :-)
UsuńSuper, że dzięki temu działasz - dzięki temu nawet z problemowej sytuacji wyciągasz pozytywy dla siebie! :-)
Nienawidzę stresu! On zawsze mnie paraliżuje!
OdpowiedzUsuńTeż go nienawidzę. Dlatego spróbuj może z którąś z tych rad. :-)
UsuńThis is really stunning dear! Hope you have an awesome new week.
OdpowiedzUsuńxoxo;
STYLEFORMANKIND.COM
Facebook
Bloglovin
Thanks! Have a nice day. :-)
UsuńStaram się nie ulegać stresowi, ale czasami niestety on bierze nade mną górę i jest ciężko.. Pamiętam jak dziś mój egzamin na prawo jazdy i ten bezsensowny stres, a przecież można przyjść i zdać jeszcze raz. Potem te wszystkie okropne egzaminy na studiach, ach szkoda gadać nawet ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisany post, świetnie się Ciebie czyta! :) Pozdrawiam
Dziękuję bardzo!
UsuńZnam to wszystko bardzo dobrze, nie dajmy się mu! :-)
Szkoda, że nie napisałaś tego postu jakieś 3 lata temu jak zdawałam na prawko. :D Powiem szczerze, że na maturze nie miałam takiego stresu jak na egzaminie na prawko. Na maturze nie myśli się o tym, że każdy czeka tylko na sytuacje najbardziej dogodną aby Cie oblać i nie ważne, że umiesz jeździć on tak Cie zestresuje, że w tym momencie nie umiesz. Oj nigdy więcej nie chciałabym tego powtarzać.
OdpowiedzUsuńHaha, to może przyda się na przyszłość! :D
UsuńWiadomo to ogromny stres, ale to też tylko jedna z miliona podobnych sytuacji jakie nas czekają w życiu dlatego nie można się dawać. :-)
Kochana każdy z nas styka się codziennie ze stresem i to już od najmłodszych lat. Ja stres mam codziennie, ale już teraz umiem sobie z nim radzić. Gotowanie i bieganie oraz czytanie książek, spotkanie ze znajomymi czy zakupy. Każdy ma na to swój sposób, jedno jest pewne - nie możemy dać się zdominować przez stres bo to nas zniszczy :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego własnie tak ważne jest aby umieć sobie z tym radzić.
UsuńTwoje sposoby są świetnie, zastosuje je! :-)
eh moje prawko skończyło się klęską i rzuciałam je w cholere , teraz by się przydało ale uważam że osoby takie jak ja może lepiej niech nie jeżdżą ;D
OdpowiedzUsuńNie mów tak, jestem pewna, że bardzo dobry z Ciebie kierowca! :-) Próbuj, bo szkoda by było to zaprzepaścić! Trzymam kciuki. :-)
Usuńmi pomaga wygadanie się, posłuchanie muzyki, ale... niestety stres towarzyszy nam przez całe życie i czasem mam go już po "dziurki w nosie"...
OdpowiedzUsuńz wiekiem staram się uczyć byc bardziej opanowanym, ale tak średnio mi to wychodzi, a tak gdzie moge rezygnuje ze stresujacych momentow np na kursie jezyka zrezygnowałam ze zdawania certyfikatu choć cała grupa do niego przystępuje :P