Zabierz mnie do Nibylandii

By | 09:03 127 comments


,,Ja mam dwadzieścia lat, Ty masz dwadzieścia lat, przed nami siódme niebo..." Chciałoby się śpiewać bez końca. Mrugniesz jednak okiem, a tu ktoś zrobił psikusa i zmienił repertuar w starym odtwarzaczu na kasety. Dziś już na torcie świeczek tyle, że ich zapalanie trwa dobre paręnaście minut, a gasisz je jednym dmuchnięciem, które jednak wykonujesz już z trudem. Goście bezlitośnie, napawając się sytuacją bez cienia żalu wyśpiewują radośnie: ,,czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień..." A Ty uśmiechasz się i tłumaczysz, że ta łza w oku to ze wzruszenia. Płaczesz jednak, bo minęły bezpowrotnie czasy kiedy miła pani kasjerka w Biedronce zadawała to pocieszające pytanie: ,,a dowodzik jest?"Zamykasz oczy na kolejnych parę chwil, otwierasz, a tam kolejny wypiek. Tym razem już bez świeczek, ponieważ za dużo z nimi zachodu z powodu ilości, a istnieje wątpliwość, że dałbyś radę jednym zdmuchnięciem zgasić wszystkie na raz. Za to jak byk zdanie: ,,Życie zaczyna się po pięćdziesiątce!". Są tacy, którzy na widok niepozornego potwora na ośmiu nogach plecącego pajęczyny w pokrytych kurzem kątach natychmiast pakują walizki i wyprowadzają się z domu dopóki ktoś nie potraktuje stworzenia w przyjacielski sposób kapciem i strefa będzie wolna od niebezpieczeństwa. Niektórzy mają jeszcze bardziej nietypowe fobie: blanchofobię – lęk przed śniegiem, tasibasifobia – lęk przed staniem i chodzeniem czy agmenofobia - strach przed tym, że stanęło się w niewłaściwej kolejce. Właściwie to chyba już nie ma takiego aspektu życia, przedmiotu czy emocji, która nie byłaby opatrzona swoistą nazwą, bo dzisiaj to modne jest mieć jakąś fobię.
Mamy zatem lęki, które zdarzają się u jednego przypadku na tysiące, mamy też takie, na które chorują pewne duże grupy ludzi - znajdźcie mi kobietę, która z chęcią pogłaszcze pupila posiadającego łuski czy innego z ,,uroczych" zwierzaczków, którym niestety jednak brakuje kręconego ogonka i puszystej sierści do której można się przytulić.
Jest jednak jedna fobia na którą cierpi niemal każdy. Jest to wpisane w naszą ludzką naturę i związane z faktem przeżywania. Tym strachem jest lęk przed...
dorosłością.

Myślałeś, że to takie fajne. Przyznaj sam. Nie będziesz już musiał niczym Kopciuszek zrywać się, aby zdążyć do domu przed północą, biegnąc przez całe miasto, ponieważ spóźniłeś się na ostatni nocny, Rodzice już stoją przy oknie z zegarkiem w ręku odmierzając ostatnie sekundy do czasu apokalipsy. Przekroczyłeś próg trzy minuty po dwunastej, a tata z groźną miną, niczym sędzia w todze ogłasza wyrok gorszy niż potrójne dożywocie: szlaban na komputer na miesiąc! Na nic zda się łagodność mamy, która truchlała cały wieczór. Kara musi być. Nie rozumiesz tego, przesadzają, co się mogło stać? Owszem, w wieczornych faktach 90% antenowego czasu mowa jest o porwaniach, zabójstwach, a przez 10% o nowej partnerce znanego prezentera TV jednak i tak uważasz, że Tobie nic się nie stanie. Teraz kiedy już przekroczyłeś magiczne osiemnaście czekają Cię wyłącznie ,,te fajne rzeczy przeznaczone dla dorosłych".

Masz już dwucyfrowy wynik w dowodzie, a parocyfrowy na koncie dzięki kieszonkowemu od kochanych rodziców, którzy nie żałują Ci niczego, a których pieszczotliwie nazywasz ,,starymi"
Praca Ci niepotrzebna, złota kata niczym rybka spełnia każde Twoje życzenie i zachciankę.  Zacząłeś studia, ale zrezygnowałeś po semestrze. Na uczelni pytając o Ciebie odpowiadają ,,Nie kojarzę", ponieważ na wykładzie byłeś raz, za to z ochroniarzem wpuszczającym do modnego klubu przybijasz piątkę i jesteś na ,,Ty". Zacząłeś za to nowy kierunek, to już chyba czwarty. Może tym razem się uda dotrwać chociaż do drugiej sesji. Czas zamiast na krześle przy książkach spędzasz na krześle przy laptopie grając w nową strzelankę. Zrobiłbyś pranie, ale mechanizm pralki jest zbyt skomplikowany. Trzeba przycisnąć aż jeden przycisk... Nieważne, że komputer potrafisz sam rozłożyć na części pierwsze i złożyć od nowa. 
Rodzice bronią: ,,Szuka swojej drogi, to jeszcze dziecko, MA CZAS"
Jesteś dorosły... ale tylko w dowodzie. 

Dryń dryń dryń dryń. Słyszałeś go od lat dziecięcych, ale jeszcze nigdy o godzinie piątej rano. Zastanawiasz się co to za tendencja, że wraz z rosnącą liczbą w Twoim dowodzie, maleje cyfra oznaczająca godzinę o której czeka Cię bolesna pobudka. Szef jednak wymaga abyście byli w pełnym stanie gotowości (po wypiciu sześciu kaw, może się uda...) już o szóstej rano. To nie te czasy kiedy mogłeś pospać sobie do siódmej, a potem obejrzeć jeszcze baję na jedynce, zjeść czekoladowe płatki w miseczce w króliczki, po czym zostałeś odwieziony w ciepłym samochodzie przez tatę na pierwszą lekcję, którą była plastyka cobyście mogli sobie z rana nie przemęczać małych główek. Teraz starasz się wyczołgać z łóżka, bierzesz dwa gryzy suchej buły, która została na stole z wczorajszego (masz przynajmniej taką nadzieję) śniadania. Potem pędzisz na autobus marznąc na przystanku, ponieważ ma tylko 38 minut opóźnienia. Jedziesz przez całe miasto i wreszcie docierasz na metę, co stanowi sukces równy podróży dookoła świata na drewnianej tratwie. Następnie osiem bite godzin na tym samym krześle, za tym samym biurkiem, podziwiając plecy tych samych ludzi dzień w dzień. Po pracy w ręku z portfelem w jednej dłoni, plikiem rachunków w drugiej i torbą z zakupami na obiad pod pachą stoisz w kolejce długości muru chińskiego na poczcie. Wracasz wreszcie do domu, marzysz o skierowaniu kroków do łóżka, ale na to się nie zapowiada. Jedną ręką mieszasz w garnku zupę, stopą wycierasz brudną podłogę, co dodatkowo uniemożliwia Ci niezadowolony kot, który przypomina o swojej obecności i ocierając się domaga wypełnienia miseczki o której na śmierć zapomniałeś wychodząc z domu. 
Jesteś dorosły. 

Widzisz różnicę? 
Dorosłość to nie wiek. Nieważne ile doświadczyłeś pięknych wschodów słońca, w obliczu prawdziwego życia Twoją dojrzałość nie mierzy czas, a Twoje postępowanie. 
Bo dorosłość = odpowiedzialność. 
Za siebie, własne życie, a niedługo także i cudze. Dlatego myśl o niej wywołuję to nieprzyjemne uczucie jak wtedy kiedy oglądasz dziesiątą już część ,,Piły". Czas na taryfę ulgową się skończył, nikt już nie zrzuci na karb Twojego wieku ewentualnych błędów.
Możesz wreszcie robić co chcesz, ale za decyzje odpowiadasz tylko Ty sam. Teraz to Ty przywdziewasz pelerynę i sam sobie jesteś superbohaterem. Nie tata, który do tej pory niczym Superman ratował Cię z każdej opresji. Teraz to Ty robisz użytek z największego skarbu jaki otrzymałeś - swoich sprawnych rąk, a nie wykorzystujesz spracowane dłonie mamy. 

Wszystko jednak zależy od Ciebie, wybory jakich dokonasz, działania jakich się podejmiesz są niczym ogniwo, które łączą się na cały łańcuch Twojego życia. To Ty decydujesz jak ono będzie wyglądać. Dlatego nie bójmy się dorosłości, ona nie odejdzie nawet jeżeli zamkniesz jej drzwi przed nosem, dodatkowo zaryglujesz je deskami, a zamek zamkniesz kluczem, który utopisz w łazience. Ona zawsze znajdzie otwarte okno. Bójmy się nieodpowiedzialnych decyzji, starajmy się brać życie we własne ręce i postępować tak, aby być z nich dumni. 

Marzyliście kiedyś o tym, aby jak Piotruś Pan... 
trafić do Nibylandii i nigdy nie dorosnąć
Co dla Was oznacza dorosłe życie? :-)

Nowszy post Starszy post Strona główna

127 komentarzy:

  1. Dla mnie dorosłość to odpowiedzialność za własne czyny :) poza tym mając te dwadzieścia lat powinno się już myśleć o tym,żeby się usamodzielnic a nie tylko żyć na rachunek rodziców :) trzeba brać życie w swoje ręce bo niewiadomo co jutro przyniesie :) Ja wolę się sama utrzymywać wtedy nikt nie ma prawa wtrącać się do tego na co wydaje moje zarobione pieniądze przy okazji zawsze pomogę też mamie :) każdy z nas dorasta niektórzy wcześniej a niektórzy dużo dużo później... Świetny tekst daje do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie chcę dorastać! Gdy mam przed oczami to, że za niecałe 2 lata będę już ''dorosła'' to chce mi się płakać. Chciałabym się cofnąć o te 10 lat wstecz, a nawet o 12 lat i być cały czas w beztroskim przedszkolu. Chciałabym aby moim największym problemem było to, jaką lalką będę się bawić lub to czy wyjdę na plac zabaw czy na rower...szkoda, że dzieciństwo tak szybko mija :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie uważałam i nadal nie uważam, że 18 lat=dorosłość. Żeby być dorosłym trzeba być dojrzałym i odpowiedzialnym za swoje czyny i swoją przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam swoje 18 urodziny, a tu proszę już dwadzieścia...pare ;D
    Czas szybko leci...trzeba korzystać z młodości i brać z niej pełnymi garściami!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak, dorosłość wcale nie jest taka piękna jak nam się kiedyś wydawało... Nie raz miałam ochotę cofnąć się w czasie

    OdpowiedzUsuń
  6. Według mnie dorosłymi stajemy się, kiedy sami szykujemy sobie śniadania, obiady, kolacje, chodzimy do pracy i po prostu stajemy się samodzielni. ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Niektórzy nie dorastają nigdy, choćby i 50 lat skończyli. Bo odpowiedzialność jest trudna i trzeba się wysilić. Nie zawsze jest zabawnie.
    Co z tego, że teraz wszystko mi wolno, skoro to, co było zakazane, wydaje mi się teraz głupie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Super post! Obserwujemy bloga i również zapraszamy do obserwacji :)
    www.oliv-an.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobry tekst. Marzy się, marzy żeby być jeszcze dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. dla mnie tak jak dla Ciebie dorole zycie oznacza odpowiedzialność. Mozna miec 40 lat i byc mentalnym dzieckiem, a mozna miec 20 i zachoywywac sie naprawde odpowiedzialnie, dbajac o siebie i innym, samodzielnie/Karolina

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama nie wiem czy jestem dorosła... Bo starzeję sie niewątpliwie. Myśle jednak,ze nigdy nikt tak do końca dorosły nie jest- bo jeśli- nie daj bogini - stanie sie nim we wszystkich aspektach życia, to już chyba jest ...no zle. I tak jest ze mną - w pewnych dziedzinach egzystencji jestem i muszę byc dorosła, w innych - wciąż siedzi we mnie stuknięty urwis:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Sisi, mam dokładnie to samo i przenigdy nie chcę tego zmienić! :)

      Usuń
  12. Powinnaś mieć swoją rubrykę w jakimś czasopiśmie z poradami. Piszesz jak profesjonalista.

    OdpowiedzUsuń
  13. Potrafisz tak celnie trafić w punkt. To prawda, najpierw czekamy na tę dorosłość a później? A później coraz częściej wracamy myślami do beztroskiego dzieciństwa i marzymy o wehikule czasu. Tak, mam 32 lata, córki, męża - jestem dorosła i każdego dnia odczuwam tę dorosłość. Jestem odpowiedzialna, a w każdym bądź razie staram się być, tym bardziej że moje decyzje nie decydują już tylko o moim życiu a całej rodziny.Nie jest łatwo być dorosłym.
    A co do zwierzaków bez futerek - łamię stereotypy -nie boję się łuskowatych, trzymałam na rękach gekona, a moje córki łapały jaszczurki, na rękach trzymały pająki , zachwycają się wężami ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. najbardziej magiczne jest oczekiwanie na osiemnastkę... choć są osoby które musiały przedwcześnie dojrzeć

    OdpowiedzUsuń
  15. Zawsze chciałam dorosnąć, czekałam z utęsknieniem na te 18-naście, kiedy to już będzie mi wszystko wolno - a przynajmniej taką miałam nadzieję ;)
    Jednak, gdy stuknęło te 20, a potem jeszcze więcej, stwierdziłam że fajnie jednak było nie być dorosłym, nie mieć tego wszystkiego na głowie i niczym specjalnym się nie martwić.
    Dla mnie miarą dorosłości jest również odpowiedzialność. To Twoje czyny świadczą o tym czy jesteś dorosła, a nie liczby na torcie. Niektórzy z moich znajomych jeszcze nie dorośli, podczas gdy ja już od paru lat twardo stąpam po ziemi.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zakochałam się w Twoim blogu! Obserwuję!
    Dorosłe życie według mnie rozpocznie się wtedy, kiedy zaczniemy żyć na własną rękę. Zawsze marzyłam przenieść się do Nibylandii ;)
    Nowości: https://pati-ix.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja mam 21 i jeszcze rodzice czekają z zegarkiem kiedy wrócę.Dla mnie dorosłość to radzenie sobie samemu w życiu , w każdej jego sferze, bycie samodzielnym i odpowiedzialnym. Do tego dążę by ta dorosłość dała mi szczęście bo nie mierzę ją ilością lat ale rozumem i zaradnością. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Bycie odpowiedzialnym za swoje decyzje i czyny to chyba największy egzamin z bycia dorosłym. Wszędzie musisz prosić, a czasem walczyć o swoje. Nikt Cię nie wyręczy, bo jesteś już na tyle duży, że możesz sobie poradzić. W końcu doceniasz ile robili dla Ciebie rodzice, których Ty w tamtym czasie nie do końca darzyłeś wielkim szacunkiem. Bo przecież to rodzice i oni muszą Ci dogadzać. A kiedy człowiek przechodzi na swoje i musi się nieźle naskakać, żeby wszystko opanować i ze wszystkim zdążyć docenia to co miał. Ale jest już za późno, bo na każdego przychodzi czas odpowiadania za siebie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja się panicznie boję pająków... a no i oczywiście dorosłości. Zacznie się wtedy praca, najpierw studia, potem praca, rodzina, dzieci, grób... Kiedy stajemy się dorośli boimy się, że popełniamy wiele błędów niepotrzebnych, za które będziemy musieli później odpowiadać. ..

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja zawsze nie co młodszym ode mnie mówię: matura to bzdura, studia to sielanka a prawdziwe żucie zaczyna się po studiach, kiedy nagle na Ciebie spada masa obowiązków i nie wiesz w co ręce włożyć, żeby wyrobić się w 8 godzin. Ale nikt mi z nich nie wierzy. Oni sądzą, że czasy liceum i powożenie przez tatę samochodem na pierwszą lekcję to jest masakrycznie ciężkie życie. A może nie potrzebie wyrywać ich z tej błogości?

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja marzę o Nibylandii codziennie :) I skąd ja znam to mieszanie jedną ręką zupy, drugą ścieranie czegoś z blatu, a nogą wycieranie podłogi hmmmm? Czy to ma być dorosłość to wstawanie z rana, zapier... do pracy (jadę 1,5h w jedną stronę....), odsiedzenie swoje za tymże biurkiem, powrót i zero spokoju. Nie, zdecydowanie inaczej sobie to wyobrażałam....

    OdpowiedzUsuń
  22. Myślałam, że kiedy będę dorosła, to wreszcie bedę żyć tak jak chcę, nikt nie będzie mi już nigdy nic kazał. I trochę się rozczarowałam oczywiście, bo rzadko jest tak, że w życiu obywamy się bez kompromisów. Nasze życie to zwiazki z ludźmi, a ci chętnie na nas wpływają: wtrącajac się, wiedząc lepiej, krzyżując nam plany. Bywa, że małżonek chce porządzić, a w pracy rządzi apodyktyczny szef-despota. Dorosłość to dla mnie też umiejętność chodzenia na kompromis, tak żeby czasami postawić na swoim, czasami stracić, ale w słusznej sprawie i tyle ile chcemy oddać. Nigdy nie przestać się liczyć, ale też nie wymuszać wszystkiego dla siebie, bo wtedy ta druga osoba przestanie się liczyć.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeśli mowa o Piotrusiu to... zawsze mnie on denerwował :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak na prawdę dziecmi jesteśmy chyba całe życie, śpieszy Nam się do tej dorosłości,a ateraz ile by się dało żeby wrócić do tych beztroskich, bezproblemowych lat dziecięcych

    OdpowiedzUsuń
  25. ba czy marzyłam by trafić tak jak Piotruś... oczywiście, że tak... ale jednak wolałabym pozostać z moją najwspanialszą rodziną tak jak było na zawsze. Niestety dorosłość brutalnie mnie dorwała... może dlatego mam do tej pory wiele cech infantylnych własnie z tego powodu, że jej unikałam. Jest wiele plusów bycia dorosłym, ale jeszcze dwa razy więcej minusów. Mam wrażenie jakby moja psycha stanęła, a tylko ciało się starzało ( nie mam narazie żadnych objawów, ale już się boję) Czytałaś może ,,buszującego w zbożu"? To jedna z moich ulubionych książek... warto przeczytać :) Jednie co mnie w dorosłości cieszy, to jest fakt, że jeżeli się w końcu dorobię ( a mam taką nadzieję ) to zaopiekuje się moimi fantastycznymi rodzicami... Modlę się o to :)

    A ty chciałaś dorosnąć? Wiem to głupie pytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy byliśmy dziećmi wydawało nam się, że dorosłość jest taka fajna, będziemy mogli robić co chcemy, nikomu nie będziemy się tłumaczyć. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że dorosłość to odpowiedzialność, to obowiązki i kolejne relacje, które trzeba brać pod uwagę w swoich planach i codziennych działaniach.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wiem, czy ten lęk przed dorosłością nie jest czymś nowym w naszej kulturze.

    Jestem od Ciebie starsza i ja się nie mogłam doczekać aż będę dorosła. Wcześnie się usamodzielniłam, wyprowadziłam od rodziców, itp. - i cieszyło mnie, że jestem dorosła. :-)

    Nie byłam odosobnionym przypadkiem - wielu znajomych też tak robiło.

    Teraz spotykam osoby ok. 30 albo po, które mieszkają z rodzicami, mają dużo dziecięcych, wręcz infantylnych gadżetów i np. przeraża ich bycie w związku, opuszczenie gniazda, podejmowanie decyzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w zupełności, ja też bardzo szybko się usamodzielniłam, zaczynałam szybko pierwsze prace i zawsze rozkminiałam jak zarobić pieniądze, robiłam wiele rzeczy, na których mogłam zarobić, z domu wyprowadziłam się bardzo szybko i byłam z tego dumna, rodzice zresztą też byli dumni i pewni, że sobie poradzę. Faktycznie teraz np. często spotykam osoby, które mają 20 par lat albo i są przed 30 i mieszkają z rodzicami, mamy im piorą, sprzątają i gotują... straszne upośledzenie życiowe.

      Usuń
  28. Tak dorosłość to odpowiedzialność. Trzeba wziąć wszystko w swoje ręce i działać. Ogólnie jestem odpowiedzialna i "lubię" być dorosła. Nie chciałabym wrócić do czasów szkoły podstawowej czy gimnazjum. Zdecydowanie wolałabym czasy lo i studiów, to było życie ;))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja też się prawdę mówiąc boję dorosnąć. Czasem mi się wydaje, że to baardzo nudne. A teraz mogę sobie bezkarnie pomarzyć obok mamy, która z westchnieniem odpowiada mi ,, tak, tak dziecko" W sumie trochę z dziecka można pozostawić w sobie zawsze i to chyba jedyne rozwiązanie które mi na razie odpowiada ;P

    OdpowiedzUsuń
  30. E tam dorosłość... Jak widzę tych wszystkich dorosłych, zwlekających się z łóżka tylko po to, by nacisnąć guzik od pilota... szkoda mi tutaj słów.
    Wolę bawić się życiem. Też mam pracę, mam kurs, mam obowiązki domowe i mam prawie trzydziestkę na karku i wgl jakoś tego nie zauważam, znajomi też tego u mnie nie widzą i chyba mi już tak zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Czasami chciałoby się trochę cofnąć czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Można być pełnoletnim, ale nie był dorosłym. Można mieć 16 lat i być bardzo dorosłym. Dorosłość to nie wiek,tylko samodzielność i odpowiedzialność. Czy ja mając prawie 30 lat jestem dorosła? Pracuję, zarabiam, ogarniam dom,nie marnuję pieniędzy i czasu na głupoty. Ale wolałabym być dzieckiem. Dorosłość jest zdecydowanie przereklamowana :)

    OdpowiedzUsuń
  33. wczoraj czekając na zamówienie w Macu patrzyłam na grupkę gimnazjalistów grających w kenta i zebrało mi się na wspomnienia, a nawet przez głowę przemknęła mi myśl, że w ich wieku chciałam być dorosła, bo myślałam, że to takie fajne, a teraz wolałabym się z nimi zamienić miejscami:P

    OdpowiedzUsuń
  34. haha, supr opisane. Mam to juz dawno za soba ale wiem, ze niektorzy nigdy nie dorastaja... :)

    OdpowiedzUsuń
  35. dorosłym treba się czuć i zachowywać ... nie być ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja w sumie jestem w wieku, takim hmm… takim przełomowym między dzieckiem, a dorosłym. Każdy wiek ma jakieś swoje zalety, ale też i wady/problemy, które najczęściej z perspektywy czasu wydają się być zabawne. Staram się maksymalnie wykorzystywać otrzymywany czas, ale czasem myślę sobie, że chciałabym cofnąć się kilka lat wstecz, kiedy od razu po szkole dopóki się nie ściemniło i nie widzieliśmy piłki (kosz/noga/palant/siatka/rugby itd.) lub siebie (chowany/policjanci złodzieje itp.) siedzieliśmy na dworze. Kurczaczki, cała zgraja nas była. :) Teraz w sumie przy ładniejszej pogodzie na wiosnę/lato też przesiadujemy na boisku grając najczęściej w koszykówkę, tylko trochę smutek bierze, kiedy nie widzimy już tyle dzieci na dworze. Fajnie byłoby do tego wrócić. Ale z drugiej strony, chciałoby się już dorosnąć, skończyć szkołę, spełniać marzenia, nie przejmować się nauką. W sumie… wszystko na swój sposób jest piękne, ulotne i zdarza się raz.

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie wiemy czy dobrze jest się do tego przyznawać ale my też boimy się tej prawdziwej dorosłości. Co prawda mamy już prawie te 23 lata i dla niektórych już jesteśmy potencjalnymi "dorosłymi" ale na to miano trzeba sobie zasłużyć tym o czym pisałaś.... odpowiedzialnością. Sądzimy, że mamy tą cechę ale nasze życie jeszcze nie wystawiło nas na ekstremalną jej próbę.

    OdpowiedzUsuń
  38. "Nieważne ile doświadczyłeś pięknych wschodów słońca, w obliczu prawdziwego życia Twoją dojrzałość nie mierzy czas, a Twoje postępowanie. " - jesteś artystką słowa. Wspaniałe zdanie.
    Ja wszystkie "dorosłe" rzeczy wypróbowałam grubo przed 18stką, a po niej już w zasadzie byłam wyszumianą stateczną panną :) Czuję się mentalnie stara, bez szaleńczych porywów, bez głupich pomysłów, zawsze zdystansowana. Ale we mnie jest wiele z dziecka: miłość do bajkowych postaci, zabawa, ciepło i zbyt dużo zaufania. I chyba tą swoją dorosłość osiągnę dopiero po wyprowadzce od rodziców, po założeniu własnej rodziny. Póki co mi się nie spieszy, by wydorośleć

    OdpowiedzUsuń
  39. Ach, ta dorosłość... Kiedy byliśmy dziećmi pragnął jej każdy, a teraz kiedy jesteśmy dorośli pragniemy być dziećmi. Człowiekowi się nigdy nie dogodzi...
    Dorosłość to dla mnie eufemizm słowa odpowiedzialność, tak więc z postem wyżej zgodzę się w zupełności :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    ~ Muśnięcie Śmierci
    http://marzenieliterackie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. Jak tak piszesz o rodzicach.. to sobie myśle, że ciężko było to wszystko zrozumieć jak się miało lat 17 (o co tyle halo ;)) A potem jak się rodzą własne dzieci to Ci się wydaje, że niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem.. :P I już ich zaczynasz rozumieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo mądrze napisane. Dla mnie dorosłość to właśnie odpowiedzialność. Za drugiego człowieka. Dorosłość z pewnością nie przychodzi wraz z ukończeniem 18 roku życia. Oj nie, nie jest tak łatwo stać się dorosłym.

    OdpowiedzUsuń
  42. Czasami chciałabym się cofnąć zwłaszcza do lat liceum, ale cieszę się, że jestem coraz bardziej samodzielna i zaczynam czuć się osobą dorosłą i w pełni odpowiedzialną za siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Świetny styl pisania, Ewelinko! Urzekłaś mnie stylem i treścią. Mądrą treścią! A dorosłość... tak szczerze, to nie zamieniłabym swojej czterdziestki na żaden inny wiek! Wiem, że to jest mój czas i staram się wykorzystać go maksymalnie, wściekając się na siebie, gdy czas przecieka mi bezczynnie między palcami. To prawda, że dorosłość to odpowiedzialność, a do tej trzeba dorosnąć, ale człowiek przynajmniej wie, że wszystkie decyzje, które podjął, były jego własne, bez względu na konsekwencje.
    Ale do Nibylandii, szczególnie w ramiona dziadków, czasami chętnie, na chwilkę, bym uciekła...
    Pozdrawiam serdecznie:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  44. Nie wiem, czy jestem dorosła i odpowiedzialna. Nie zastanawiam się nad tym, żyję z dnia na dzień, żyję by spełniać swe marzenia. Mieszkam z Rodzicami, bo jestem jedynaczką, a oni starsi i schorowani - po prostu mnie potrzebują. Dla mnie głupotą byłoby wyfruwanie z tego gniazdka na siłę... Skoro to jest mój Dom, remontuję go i częściowo utrzymuję. Jedno wiem - nie chciałabym wracać do dziecięcych lat. Dobrze jest mi tu, gdzie jestem obecnie - nie czuję niemal żadnych ograniczeń. Pewnie nie jest to jakaś tam super poważna dorosłość, ale dzieciństwo też już nie...

    OdpowiedzUsuń
  45. Mam 21 lat i jeszcze nigdy nie poczułam się dorosła, ale z każdym dniem coraz bardziej zbliżam się do dnia, w którym właśnie tak się poczuję. Mam na myśli ślub i wyprowadzkę od rodziców, pojawienie się dziecka. Myślę, że wtedy poczuję się dorosła.

    OdpowiedzUsuń
  46. A ja jestem dorosła, ale nadal uwielbiam huśtawki, zachwycanie się przyrodą i nadal jedząc czekoladę muszę się ubabrać :) Mimo to w miarę mi idzie to życie na własną rękę :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Kurcze, czuję się teraz staro :D W zasadzie to chętnie bym wróciła do młodzieńczych lat, kiedy nie miało się żadnych trosk...

    OdpowiedzUsuń
  48. Źle zrobiłam zaglądając tu ukradkiem... Właśnie przypomniałam sobie ile lat kończę za 5 miechów ;<

    OdpowiedzUsuń
  49. Chyba nie chodzi o samo dorastanie co przemijanie - odpowiedzialność, samoutrzymanie, podejmowanie decyzji nie jest takie złe jak poczucie, że coś się w życiu kończy i samo życie też się za tak naprawdę niedługo skończy ;) Mamy ograniczony czas a tak wiele rzeczy, które chcemy zrobić

    OdpowiedzUsuń
  50. Kiedyś mi powiedziano że nie jestem dorosła bo nie mam kredytu ;)

    OdpowiedzUsuń
  51. Dorosłość potrafi przytłoczyć i od czasu do czasu chętnie wymknęłabym się do Nibylandii:)

    OdpowiedzUsuń
  52. Mądrze napisane, dorosłość to przede wszystkim odpowiedzialność. Mi czasami brakuje lat beztroski, z drugiej strony dorosłe życie też ma swoje plusy :).

    OdpowiedzUsuń
  53. Ja chyba zawsze była mentalnie "dorosła" a teraz to dla mnie normalność :) Czasami lubię zaszaleć i zachowywać się beztrosko jak dziecko ale moja wewnętrzna odpowiedzialność nigdy nie śpi ;)

    OdpowiedzUsuń
  54. jestem zachwycona pomysłowością i różnorodność tematów! Super! ;)
    +zapraszam http://julia47134713.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  55. Jak byłam małym smarkiem to chciałam być dorosła. Za wszelką cenę - sama o sobie decydować i robić to, na co mam ochotę. A teraz gdy już te trzy dyszki na karku są chętnie znów stałabym się dzieckiem i wróciła do czasów beztroski, gdzie jedynym problemem życia codziennego była nauka i to, że ktoś może mieć lepsze zabawki od moich. Do czasu, kiedy cała odpowiedzialność spoczywała na rodzicach.
    Bycie dorosłym wcale nie jest łatwe a najgorsze jest właśnie podejmowanie decyzji i odpowiedzialnośc. I to ciągłe pytanie, czy aby napewno robię dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  56. Oj…:D Jak ja bym chciała cofnąć się w czasie i nie mysleć wtedy o tej dorosłości…tylko cieszyć się byciem dzieckiem ;D

    OdpowiedzUsuń
  57. Czytałyśmy ostatnio z Młodą "Piotrusia Pana" i tak właśnie mi się zamarzyło być ciągle dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Ja do dzisiaj się zastanawiam dlaczego tak usilnie kiedyś dążyłam do dorosłości. przecież tak wspaniale jest być dzieckiem, cieszyć się beztroską i brakiem problemów. Dorosłość to przede wszystkim odpowiedzialność za siebie i swoją rodzinę, ponoszenie konsekwencji swoich decyzji, ale takie życie na własną rękę potrafi mieć swoje zalety.

    OdpowiedzUsuń
  59. Tak jak napisałaś, dorosłość to odpowiedzialność, ale też rozsądek i mądre dokonywanie decyzji. Myślę, że nie ma nic wspólnego z datą urodzenia, raczej ze stanem umysłu:)

    OdpowiedzUsuń
  60. A ja uwielbiam dorosłość. To, że sama decyduję o swoim życiu, nikt mi nie mówi, co, jak i kiedy. Owszem, wstaję do pracy o czwartej rano, pracuję w weekendy - ale dlatego, że tak wybrałam. Sama sobie piorę, gotuję i sprzątam; a jak mi się nie chce, to tego nie robię. I nikt nie ma o to pretensji.
    Uważam, że dorosłość nie jest przereklamowana; i choć czasem ciężko mi uwierzyć, że mam prawie trzydzieści lat, to za nic nie wróciłabym do okresu małoletności :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Zdecydowanie 18 lat nie czyni człowieka automatycznie dorosłym. Czasami to mam wrażenie, że niektórzy to wręcz nigdy nie dorastają:D

    OdpowiedzUsuń
  62. tak chcialabym byc piotrusiem panem:)

    OdpowiedzUsuń
  63. Lubię powspominać "stare", beztroskie czasy :) Ale zawsze chciałam dorosnąć i choć teraz mam więcej obowiązków i muszę pracować na własny rachunek, to dobrze mi z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Ja zawsze chciałam jak najdłużej zachować młodość, miałam świetne dzieciństwo i pewnie dlatego nigdy nie spieszyłam się do dorosłości, ale oni i tak mnie dogoniła. A odpowiedzialna byłam zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  65. Dla mnie dorosłość to ponoszenie konsekwencji za swoje czyny i niezależność finansowa (ręce opadają jak widzę trzydziesto-latków na utrzymaniu rodziców lub korzystających z różnego rodzaju zasiłków).
    Do czasów dziecięcych nigdy bym się nie cofnęła, możliwość decydowania o sobie jest dla mnie bezcenna:)

    OdpowiedzUsuń
  66. Dorosłość nadchodzi krokami....muszę się przygotować na ponoszenie odpowiedzialności za swoje słowa i czyny,jak i umieć poradzić sobie z problemami :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Jejku kiedy to było te dwadzieścia lat...piękne czasy i wspomnienia. Ale każdy musi na swój sposób wejść w tą dorosłość i się przekonać na własnej skórze co to oznacza. Czasami sobie myślę czy bym chciała się cofnąć w czasie i mówię nie. Życie napisało dla mnie taki scenariusz a jak jestem z niego zadowolona i powiem nawet dumna :-)

    OdpowiedzUsuń
  68. Super to ujęłaś ;) Nie wiem czemu zawsze nam tak śpieszno ku dorosłości. Bycie dzieckiem jest takie fajne, włącznie z jego marzeniami o byciu dorosłym. Ta bujna wyobraźnia! Ta umiejętność zabawy, życia... Coś pięknego. Pozdrawiaam. Fajnie piszesz, będę wpadać.
    www.piata-pora-roku.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  69. Ja czasem bym tak chciała nigdy nie dorastać :D

    OdpowiedzUsuń
  70. Mi dorosłość kojarzy się z odpowiedzialnością i niezależnością finansową. Ja się z jednej strony czuję dorosła, z drugiej nie... Jestem bardzo odpowiedzialna, pracuję i zarabiam, traktuję wszystkie obowiązki poważnie, sama sobie gotuję itp., a z drugiej strony rodzice traktują mnie trochę jak dziecko i wszystko chcą mi kupować (zawsze uważali, że na dzieciach się nie oszczędza, a pieniędzy do grobu nie wezmą), a jak nie chcę, bo nie chcę ich wykorzystywać, to się obrażają :P I nawet przy tacie wolę nie mówić, że coś chcę kupić, bo zaraz mi tego szuka w internecie i zamawia.

    OdpowiedzUsuń
  71. BARDZO dobry tekst. BARDZO. ja to siębardzo do tej dorosłości spieszyłam. Wydawało mi się, że to takie fajne - choćby to, że wreszcie piwo kupie bez problemu ( bo o dowód to i tak mnie pytali do czasu , aż 26 lat nie skonczyłam) ale teraz.. często marzę o tej Nibylandii

    OdpowiedzUsuń
  72. 18 lat to niedorosłość miło by czasem cofnąć się w czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  73. Kochana, kiedy Twoja książka :) Super się czyta! Oj przyznaję, że wolałabym całe życie być dzieckiem...

    OdpowiedzUsuń
  74. Nigdy w dzieciństwie nie marzyłam żeby być dorosłą :)

    OdpowiedzUsuń
  75. Każdy z nas marzył kiedyś o byciu dorosłym, bo dzieciństwo wyznaczało konkretne granice. Wtedy tego nie rozumieliśmy a szkoda, bo teraz to już nie schengen, że można od tak sobie wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  76. Ja bym wolała mieć ciągle 5 lat :D No ale mam już 21, od ponad roku mieszkam 500 km za domem i trzeba się usamodzielnić :P na szczęście nie jestem typowym studentem-imprezowiczem, z czego rodzice mogą się cieszyć, ale 5-kowym też nie :(

    OdpowiedzUsuń
  77. właśnie dorosłość to odpowiedzialność, dlatego mój chłopak ciągle mi powtarza że on jeszcze dorosły do końca się nie czuje :D

    OdpowiedzUsuń
  78. Ja to trochę jestem taki Piotruś Pan, dużo we mnie dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  79. kiedyś marzyłam o magicznej 18 na liczniku, a kiedy wybiła zaczęłam tęsknić za dzieciństwem, beztroską.. dorosłość to zdecydowanie odpowiedzialność i szczerze boję się momentu, w którym wyfrunę z rodzinnego gniazdka ;)

    OdpowiedzUsuń
  80. Znam wiele osób, które pomimo, iż są moimi rówieśnikami, czyli w sumie nie aż tak "starzy" po po 30stce :D zachowują się, jakby skończyli pół wieku, trzeba w sobie pielęgnować dziecko :) taaak :)

    OdpowiedzUsuń
  81. A ja szybko wydoroślałam, wyprowadziłam się "na swoje", a w sumie to na męża po 18 :D Nie tęsknię za dzieciństwem, bo w ten odpowiedzialności za swoje życie tkwi cały jego sens!

    OdpowiedzUsuń
  82. Właśnie ten temat dorosłości ostatnio poruszałam. Oj pamiętam jak byłam dzieckiem i chciałam dorosnąć. A jak dorosłam znów chciałabym być dzieckiem. Co za ironia losu!

    OdpowiedzUsuń
  83. Ja chcę wrócić do czasów kiedy miałam 18 lat :D jej jak to było dawno :D

    OdpowiedzUsuń
  84. Czas gna jak oszalały, gdy byłam mala marzyłam o dorosłości, teraz chciałabym być mała - tak to już jest :P

    OdpowiedzUsuń
  85. Moi rodzice zawsze mi powtarzali "będziesz dorosła jak będziesz się sama utrzymywać". Jestem więc dorosła od kilku dobrych lat, jednak nadal czuję się dzieckiem i zastanawiam się kiedy ta dorosłość przyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  86. Dla mnie dorosłość to zarabianie na siebie i odpowiedzialność za swoje czyny. Ale ogólnie rzecz biorąc nie czuję się ani jak dziecko ani jak dorosła:) hahaha

    OdpowiedzUsuń
  87. Dwadzieścia lat to według mnie najlepszy okres w życiu, fajnie byłoby zatrzymać taki wiek :)

    OdpowiedzUsuń
  88. Świetny post kochana! W każdym z nas ,nawet w wieku lat 40 ,"siedzi"dziecko-lubimy sobie pofolgować w dorosłym świecie ;-)A dorosłość dla mnie to przede wszystkim mnóstwo obowiązków,odpowiedzialność za dostarczenie dobrych warunków bytowych mojej córce;-)

    OdpowiedzUsuń
  89. ach jak chciałabym się cofnąć w czasie tak do wieku 17-18 lat i już tak pozostac.. co to były za cudowne czasy ;)

    OdpowiedzUsuń
  90. Chociaż 18 lat skończyłam już kilka lat temu nie czuję się dorosła. Może już nie bawię się lalkami, ale we mnie dalej siedzi dziecko. Ludzie zapominają jak to jest przez pracę, problemy i wieczną gonitwę za czymś. Myślę, że nikt nie czuje się na tyle lat ile ma. Mój dziadek, który ma 87 lat cały czas mówi że czuje się jakby miał 60 - a prawie tyle ma moja mama. Teraz patrzę z lekkim uśmiechem na moją młodszą siostrę cioteczną, która w tym roku kończy 18 i tak sobie myślę, zobaczysz zaraz będziesz miała dość tej niby dorosłości ;)

    OdpowiedzUsuń
  91. A ja jednak uważam, że dzieciństwo ma poważne wady. Ja np. cieszę się, że niektóre decyzje podejmuje jako osoba dorosła samodzielnie, nie lubiłam kiedyś tego, że o wszystkim decydowali rodzice. Także, ta dorosłość taka zła nie jest:)

    OdpowiedzUsuń
  92. Ja nigdy nie chciałam być dorosła i nadal nie chcę . Chciałabym być jak Piotruś Pan i nigdy nie dorosnąć, a może przynajmniej nie przez kilka kolejnych lat ;)

    http://mylittlelifex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  93. Dobiłaś mnie tą dorosłością :D W tym roku kończę studia i pora iść do pracy i dryń - wstawać o 5 rano zapewne...

    OdpowiedzUsuń
  94. Bo ja wiem, czy boję się dorosłości, mam obsesję na punkcie kontrolowania dosłownie wszystkiego i odpowiedzialność mnie nie przeraża.Bardziej boję się, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, jakichś losowych tragedii. No i starości. Starość jest straszna.

    OdpowiedzUsuń
  95. Świetny wpis! Czytało się go z ogromną przyjemnością :) Dorosłość zdecydowanie przyszła za szybko ;)
    Pozdrawiam, nowa obserwatorka
    http://callmekinga.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  96. A ja lubię być dorosła...jako dziecko marzyłam żeby już móc pracować...moze to dlatego, ze robię to co lubię?

    OdpowiedzUsuń
  97. ostatnio mialam urodziny i zaczelam myslec nad soba i nad swoim zyciem *jak to bywa w takich chwilach* i ehh totalnie nie czuje sie na swoj wiek, czuje sie wciaz dzieciakiem i chcialabym nim pozostac ;p

    http://dalenadaily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  98. Dziękuję za ,,zaproszenie" :-)

    OdpowiedzUsuń
  99. Lubię jak piszesz.... Dla mnie 18 lat nie równało się z dorosłością, dorosłość to samodzielność. Dopiero przeprowadzka na studia i potrzeba zajęcia się wszystkim pokazała mi co to dorosłość, ale między tym nigdy nie zapominam o tym kim jestem i że w duchu ciągle jestem dzieckiem :) Pozdrawiam, melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  100. Ja uważam, że i tak jeszcze nie dorosłam ;) Po prostu, staram się zachować moją dziecięcą naturę chociaż minimalnie i mi to wychodzi. Kiedyś czytałam, że należy pielęgnować dziecko, które ma się w sobie. W każdym tygodniu wybrać dzień dla swojego dziecka i coś dla niego zrobić, np. obejrzeć kreskówkę, kupić sobie drobną zabawkę, pograć w planszówki itd. ;) Fajna sprawa, polecam!

    OdpowiedzUsuń
  101. Ja w sierpniu będę miała 18 lat... Boję się tego, bo szczerze nadal chciałabym być dzieckiem... Jednak równocześnie wiem, że trzeba w końcu wziąć się w garść! Masz bardzo interesujące posty, dlatego cię zaobserwuję :)!

    loveaimalsi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  102. To jest takie dziwne.. jak patrzę na znajomych w tym samym wieku. Jedni JUZ MAJĄ DZIECKO :O a inni są sami jak dzieci. Ja nie wyobrażam Sobie mieć w wieku 20 lat dziecko, sama wyglądam na 16 :D ale to chyba zalezy tez od tego z kim sie spotykamy. Jeśli pracowałabym w firmie czułabym się pewnie starzej.. jeszcze mając faceta w wieku 26 lat :) Narazie nie w głowie mi ślub, a nauka :D

    OdpowiedzUsuń
  103. Wspaniale napisane jak zawsze :)
    Dla mnie teraz czas mógłby się zatrzymać w miejscu, gdy mam przy sobie synka i męża.

    OdpowiedzUsuń
  104. W dzisiejszych czasach przesuwa się granica osiągania wieku dorosłego. Niby są to 18 urodziny...ale przyznajmy...jest to naprawdę umowne...bo to tak naprawdę dzieciaki. Pokolenie moich rodziców...i wcześniejsze...faktycznie było wcześniej bardziej dorosłe...od nas...

    Podobno kobieta przed 20 była panienką, a po 20 już starą panną. Dzisiaj jeśli 20 - latki biorą ślub...to ludzie się dziwią i pukają w głowę...że takie dzieci.

    Ale...dorosłość...taka prawdziwa...to dla mnie na pewno dojrzałość, odpowiedzialność i samodzielność :)

    OdpowiedzUsuń
  105. chętnie zabrałabym się z Tobą..

    OdpowiedzUsuń
  106. Oj, chciałoby się trafić do Nibylandii...
    Jestem osobą dorosłą, ale wcale nie czuję tej dorosłości.
    Wciąż mieszkam z rodzicami, bo studiuję w mieście obok.
    Wciąż mama czeka i nie śpi, gdy nie ma mnie dłużej w domu.
    Odpowiedzialną osobą starałam się być zawsze, dlatego nie zależy to w moim przypadku od wieku, ale chciałabym w końcu czuć większą kontrolę nad swoim życiem.
    Równocześnie czuję lekki strach przed podjęciem kroku uwolnienia się od rodziców i życia na własną rękę. Choć zaraz po studiach zapewne to nastąpi.

    OdpowiedzUsuń
  107. Haha! Ja kiedyś rzeczywiście stanęłam w złej kolejce i to na lotnisku! O dziwo przepuścili mnie przez odprawę i zamiast do Włoch, czekałam na podróż do USA. To był mój pierwszy w życiu lot i byłam sama. Na szczęście zorientowałam się, że nikt dookoła nie mówi po Włosku i to dało mi do myślenia XD

    OdpowiedzUsuń
  108. Piszesz tak profesjonalnie wow :O !! Piekny post!
    Może wzajemna obserwacja? bardzo mi sie u Ciebie spodobało.

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
  109. Dorosłość to bycie odpowiedzialnym za siebie, sterowanie swoim życiem i umiejętność radzenia sobie z nim na co dzień, również finansowo.
    Jednak do Nibylandii powinnismy wszyscy powrócić!!! Tego nam akurat w dorosłości potrzeba; marzeń, wyobraźni, życia wewnętrznego.

    OdpowiedzUsuń