Pobawmy się w prawda/fałsz

By | 10:10 141 comments



Wpadające do pokoju promienie słońca są zwiastunem tego, że uwaga błysnę inteligencją: nastała jasność! Niesie to za sobą poważne skutki, ponieważ oznacza, że ciemna zasłona mroku chroniąca nasze sekrety niczym peleryna z książek o znanym czarodzieju już nie działa i wszystko jest widoczne jak na dłoni. Tak, wszystko, wszy-stko. Czyli twoje niedoskonałości na twarzy też. Nie możesz już liczyć na utrudnioną widoczność wynikającą z pory dnia, a opuszczanie rolet i zabijanie deskami okien kiedy na zewnątrz piękne słońce i plus trzydzieści stopni wydawałoby się dziwne. Musisz zatem wykorzystać niezbędnik, bez którego eksmisja na bezludną wyspę skończyłaby się na Twoim rychłym końcem. Nie nie, nie mówię wcale o latarce, namiocie i mini apteczce. Chodzi mi o korektor pod oczy, bazę do makijażu, podkład, fluid i paletkę do konturowania twarzy. Zatem promienie słońca są niczym wystrzał z pistoletu rozpoczynające start. Metą jest łazienka gdzie po wysiłku spędzasz trzy godziny na kolejnej konkurencji tym razem nie siłowej, a artystycznej: malowaniu arcydzieła. Vincent van Gogh i jego namalowane, słynne słoneczniki się chowają w porównaniu z tym co ty dokonałaś na swojej twarzy choć w podobnym do niego czasie. Twoje jednak nie zawiśnie na ścianie galerii i nie będzie wywoływać głosów zachwytu znawców sztuki, a będzie cieszyć mijanych na ulicy przystojnych mężczyzn i prowokować do odgłosów gwizdania - przynajmniej taką masz nadzieję. Każda niedoskonałość to według Ciebie Twoja słabość. Tę na twarzy możesz zakryć z pomocą kosmetyczki zawierającej produkty w ilości porównywalnej do asortymentu okolicznych drogerii, a cellulitis korygującą bielizną sięgającą od kostek pod sam biust w której czujesz się jak motyl, ale dopiero ten na etapie przeistaczania się z poczwarki w kokonie. To możesz zakryć bez problemu. Ta jednak nie na zewnątrz, ale tkwiąca w nas, słabość charakteru, wrażliwość, kompleksy, niepewność samego siebie oooo tu już nawet reklamowany co pięć minut w przerwach reklamowych korektor szesnaście w jednym nie pomoże.

Te powiedzmy to głośno i wyraźnie jak podczas recytowania wierszyka na ocenę o robaczkach i biedronkach na języku polskim w podstawówce: kompleksy niszczą nie tylko nas. Mają one bowiem destrukcyjny wpływ także i na... nasze relacje z innymi ludźmi.

Jesteście razem tyle, że znajomi już śpiewają, że niosą Ci suknię z welonem. Zdawałoby się, że znacie się na wylot. Wiesz, że kupuje tylko czarne skarpetki w szare romby, wiesz, że pije tylko zieloną herbatę parzoną dokładnie trzy minuty i czterdzieści dwie sekundy (po czym zostawia zużyte torebki po na blacie stołu nieświadomy, że naraża się na bliskie spotkanie z wałkiem do ciasta, którym chcesz w niego cisnąć). On wie, że Twój pierwszy chomik nazywał się Pusia, a ta blizna na nosie to po bójce z największym rozrabiaką na osiedlu, bo zabrał Ci różową skakankę. To jednak tylko informacje, mówiące o przeszłości, teraźniejszości, pewnie też o przyszłości, ale niemówiące wiele o nas samych. Ta prawda o nas z naciskiem na słowo prawda często jest chowana, zakrywana tak samo jak pryszcz na który poszła cała tubka podkładu dziś rano. Niby zatem jesteście blisko, blisko, a jednak dzieli Was cały ocean. Brak takiej bliskości jest konsekwencją uciekania przed wstydem. Pokazać prawdziwego siebie to stanąć przed kimś saute - bez tych wszystkich wyszczuplających ubrań a'la Bridget Jones czy bez grama makijażu. I niby macie z własnej nieprzymuszonej woli tego dokonać? Jak to tak? Bez kontroli, mechanizmów obronnych, jak kawa na ławę? Tak o, po prostu?

Zanim jednak pokażemy się ,,nago" przed drugim człowiekiem musimy pokazać się jeszcze jednej najważniejszej w naszym życiu osobie. Zatem choć tego nie lubimy trzeba chwycić za porządną ścierę i płyn do mycia, ponieważ pora oczyścić z kurzu stojące w przedpokoju... lustro.
Być prawdziwym wobec kogoś wymaga najpierw bycia prawdziwym wobec samego siebie. Akceptacja. Trudne słowo w wymowie, w zrozumieniu, a najtrudniejsze w zastosowaniu. Nie szukaj w portfelu pieniędzy na opłacenie pana korepetytora, tego musimy nauczyć się i zrozumieć sami. Mama i tata może zrobią za nas wyjątkowo skomplikowane zadanie z matematyki, ale tego problemu nikt za nas nie rozwiąże.

Boimy się niezrozumienia, wyśmiania i ostatecznie odrzucenia. Dlatego też pokazujemy najlepszą możliwie, ale często wymyśloną wersję siebie. To tak jakby Twoja stara, szmaciana, zakurzona lalka, której zrobiłeś nożyczkami fryzurę ,,na chłopaka" przeszła lifting i zmieniona została w plastikową blond barbie z przedłużonymi włosami. Na pozór wygląda ładnie i miło nacieszyć tym oko, ale gdzie tu prawda? Zamiast miłej w dotyku choć może nieładnej bawełny, zimny i twardy plastik.

W tym przypadku jedynym wyjściem i skuteczną odpowiedzią, której nie znajdziesz w maturalnym kluczu rozwiązań jest polubienie siebie. Porzucenie maski, odkrycie tego co schowane, prawdziwe tego dostrzeżenie i po prostu zaakceptowanie takim jakim jest. Brzmi ciężko? Takie jest, ale po tym kroku najtrudniejsze za nami. To jak zadania otwarte, które są najtrudniejsze, bo wymagają rozpisania na parę stron, ale po nich zostały testowe z odpowiedziami A,B,C,D, które tylko musimy zaznaczyć w kółeczko. Odkryć możemy to co niedostępne dotychczas dla innych oczu, a wydarzenie to przyćmi nawet odkrycie słynnej Ameryki. Może nie zapisze się w historii całego świata, ale będzie najważniejszą datą w historii naszego życia.

Zatem zagrajmy w prawda fałsz. Masz zawsze dwie opcje. Być może - za co trzymam mocno zaciśnięte kciuki po tym tekście wybierzesz to co da Ci wygraną w tej grze: prawda.

Jak zawsze pytam Was o zdanie:
Czy łatwo jest Wam otworzyć się przed innymi ale i sobą samym?
Czy możliwa jest prawdziwa bliskość i dobra relacja czy związek 
oferując komuś nieprawdziwego siebie? :-)

Nowszy post Starszy post Strona główna

141 komentarzy:

  1. Uważam że w prawdziwym związku musi być szczerość nawet jeśli bolesna. Prędzej czy później takie ubarwianie wszystkiego nie wyjdzie nikomu na dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście się z Tobą zgadzam, sekrety można ukrywać długo, ale myślę, że każdy prędzej czy później się tym zmęczy i prawda wyjdzie na jaw. Skutki takiego okłamywania i zderzenie z rzeczywistością na którą druga osoba nie była przygotowana niestety mogą być przykre.

      Usuń
  2. Przed innymi otwieram się łatwo, ale tylko przed dobrze znanymi i przeze mnie lubianymi.
    Fałsz w związku wyjdzie na jaw prędzej czy później. Zachowywanie się, wyglądanie tak a nie inaczej, bo on tak lubi? To oszukiwanie tego kogoś i siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat chyba dobrze, że otwierasz się w pełni raczej dla tych co są tego warci. :-)
      Zgadzam się, że to wszystko wychodzi. Nie ma nic gorszego niż przybieranie innej roli zwłaszcza, by się komuś przypodobać.

      Usuń
  3. Świetny tekst, a temat naprawdę trudny!
    Ja taką zmianę już przeszłam jakiś czas temu. Wiem na pewno, że to by się nie stało bez koleżanek z którymi grałam i poprostu bez mojej drużyny, ale także bez znajomych, których poznałam później. To oni mi pokazali jak fajnie może być realizując siebie, swoje marzenia, dążąc do celu i ile szczęścia to daje. Szarą myszką nigdy nie byłam, ale to chyba ze względu na mój charakter i temperament! ;D
    Grunt to uświadomić sobie własną wartość. W końcu każdy jest inny i trzeba to zauważyć, zaakceptować. Łatwiej się żyje będąc po prostu szczęśliwym, że jest się tym kim się chce być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dzęiękuję! :-)
      Cudownie, że masz takich ludzi wokół to naprawdę ważne, aby otaczać się osobami przed którymi możemy być sobą i którzy akceptują nas takimi jakimi jesteśmy. :-)
      Ważne też tak jak napisałaś, żeby wiedzieć kim jesteśmy i być z tego dumnym pomimo wszystkich wad jakie mamy. :-)

      Usuń
  4. Świetny wpis, zawierający sporo prawdy życiowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Wam dziękuję dziewczyny, uśmiecham się dzięki Wam od ucha do ucha! :-)

      Usuń
  5. Niestety zbyt wiele osób nie akceptuje samych siebie, a wystarczy polubić swoje niedoskonałości żeby inni ich nie zauważali, ale... to nie znaczy, że można osiąść na laurach. To, że lubimy siebie nie znaczy, że mamy się zaniedbać, bo przecież zawsze możemy być jeszcze bardziej idealni ;). Ja akceptuję siebie, ale znam też swoje mankamenty i tuszuję je na potrzeby sytuacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście zgadzam się z każdym słowem! Nie możemy wszystkiego zrzucać na ,,każdy ma wady i już" i nie robić nic w tym kierunku, aby się ich pozbyć. Nie ma jednak co dążyć do nadmiernej perfekcji, bo tego nie osiągniemy nigdy. Ktoś powie: ,,tak źle i tak niedobrze" dlatego jedynym racjonalnym wyjściem wydaje się wypośrodkowanie. :-) Akceptowanie stanu takiego jaki jest ale i próba dążenia do własnego rozwoju i osiągnięcia szczęścia. :-)

      Usuń
  6. Póki sami siebie nie zaakceptujemy nie zrobią tego inni. Wydaje mi się, że należę do takich osób, które prędzej czy później i tak pokażą swoje prawdziwe oblicze. Przed nowo poznanymi osobami zachowuję jakieś pozory, ale chyba też nie tworzę jakiegoś sprzecznego wizerunku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jednak uważam, że jest to możliwe, że sami siebie nie akceptujemy a inni nas jak najbardziej. I czasem Ci inni właśnie pomogą nam siebie polubić, dojrzeć siebie w lepszym świetle.

      Usuń
    2. Rozumiem Doroto co masz na myśli, bo to nie jest także tak, że powinniśmy absolutnie odsłaniać się przed każdym. Są pewne rzeczy, które należy zachować dla siebie. Z drugiej strony nie ma co odgradzać się murem, bądź pozować na kogoś kim nie jesteśmy i tworzyć innych wizji samych siebie. Grunt to zdrowy rozsądek.

      Moniko - Pewnie tak jest, że osoby które czują się nieidealne przez innych postrzegane są inaczej - ile osób tyle opinii i gustów. Niemniej ciężko jest ,,polubić" kogoś jeżeli ta osoba sama siebie nie lubi i myślę, że o to chodziło Dorocie. :-)

      Serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję za głos w dyskusji! :-)

      Usuń
  7. Porównanie z lalką jest świetne :) Jeśli natomiast o temat postu chodzi, to kiedyś też zastanawiałam się czy ktoś mnie, tą prawdziwą mnie polubi. Po czym zdałam sobie sprawę, że jestem przecież taką osobą, którą lubię, bo mam i trzymam się tych wartości, jakie szanuje. I w sumie nie ma się z czym kryć, tylko trzeba się chwalić. Jeśli postępujemy fair, nie mamy prawa sobą poniewierać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Każdy z nas się boi odrzucenia, że ta prawda nasza okaże się mało satysfakcjonująca dla kogoś dlatego idealizujemy siebie w oczach innych i zatracamy własne ja. To jest zupełnie normalne, ale i przykre bo tracimy na swojej oryginalności i wyjątkowości. Nie możemy żyć w strachu, bo... co to za życie? :-)

      Usuń
  8. Naturalna jestem tylko w gronie mojej rodziny, gdyż wiem że nie życzą mi żle...Jednak złe doświadczenia nauczyły mnie zakładać maskę -gdyż to chroni mnie przed kolejnym zranieniem.Jestem przy tym sobą ale z powodu nieufności nabytej rozglądam się w poszukiwaniu nieprzychylnej mi osoby.To wszystko nie jest spowodowane u mnie brakiem akceptacji ale przyjażniami w przeszłości z fałszywymi ludżmi...Życie jednak toczy się dalej i może w końcu spotkam tych prawdziwych ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że wiesz co to jest naturalność i kiedy ją pokazywać. Nie dziwię się, że zakładasz maskę - ona ma nas chronić przed atakami innych, często takich, którzy życzą nam niestety źle. Chodzi tylko o to, aby to jednak wymyślona przez nas wizja nas samych nie przejęła kontroli nad tym jakimi jesteśmy naprawdę. Wtedy tracimy już sami kontakt z rzeczywistością - co jest prawdą, a co nie? Takie życie jest po prostu męczące, a tak naprawdę... i tak nigdy nikogo w pełni nie zadowolimy. :-)
      Gratuluję bycia sobą! To jest najważniejsze.

      Usuń
  9. akceptacja to takie usprawiedliwianie się, oczywiście nie mówię tu o tym, żeby sie zadręczać z powodu tego, że nie mam 178cm tylko 160! na to nie mamy wpływu ale jeżeli na coś mamy wpływ i możemy zmienić na lepsze to róbmy to! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie tak! Nie chodzi przecież o to, aby wszystkie swoje wady usprawiedliwiać i tłumaczyć, że człowiek jest nieidealną istotą... ;-) Zawsze jestem za własnym rozwojem i próbą osiągnięcia lepszego rezultatu we wszystkich dziedzinach życia. :-) Warto pracować nad sobą!

      Usuń
  10. Ciekawe przemyślenia :) Jeśli chodzi o pierwsze pytanie to uważam, że otwieram się z czasem przed innymi...nie od razu...jeśli kogoś znam słabo, to na pewno nie zwierzę się takiej osobie np. z moich problemów. A przed samą sobą? Z tym jest już na pewno lepiej :)

    Wg mnie nie ma prawdziwej bliskości i pięknej relacji bez pokazania swojej prawdziwej twarzy i nie mam tu na myśli tylko zewnętrznej strony :)

    A malowanie? Bardzo późno zaczęłam się malować...dokładnie raz na 100 lat w liceum malowałam rzęsy - i to było prawdziwe święto, hehe :)

    Malować zaczęłam się na studiach. A teraz? Lubię się malować...ale na co dzień jest to makijaż bardzo naturalny (krem bb, trochę korektoru, delikatne podkreślenie rzęs i muśnięcie pudrem)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Zgadzam się z Tobą i robię podobnie. Nie pokazuje siebie jak na tacy dla oczu wszystkich. Prawdziwą siebie pokazuję za to tym, co maja w moim życiu największe znaczenie i zależy mi na ich szczerej opinii. Do innych trzeba zachować odrobinę dystansu.
      Cieszę się, że masz takie mądre przemyślenia. Też zgadzam się, że nie ma bliskości bez uczciwej relacji - a tu niestety musi być prawda.
      Ja do tej pory maluje się bardzo delikatnie... :P Mocny makijaż mi nie służy. Chociaż może tylko tak się tłumaczę, bo w jego robieniu nie jestem za dobra. :D

      Usuń
  11. Ja jestem strasznie nieśmiała i bardzo ciężko mi się otwierać przed innymi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dla wszystkich jest trudnym zadaniem, zwłaszcza dla tych nieśmiałych, ale warto pokazać drzemiące w nas piękno jakkolwiek nie trąci to banałem z komedii romantycznych czy brazylijskich seriali. :D

      Usuń
    2. otocz się koleżankami śmiałymi:D to pomaga

      Usuń
  12. Myślę, że szczęśliwą relacje z drugim człowiekiem uda nam się zbudować tylko będąc szczerym i prawdziwym. Udając będziemy się dusić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie się zgadzam i cieszę się, że tak myślisz. :-)

      Usuń
  13. Myślę, ze odkrycie prawdy o samym sobie i zaakceptowanie siebie jest kluczowe dla zbudowania zdrowych relacji i zdrowego związku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak! Dopiero będąc pewnymi siebie tak naprawdę odważymy się pokazać prawdziwą twarz. :-)

      Usuń
  14. Zdecydowanie jeśli chodzi o związek to uważam, że powinien być budowany na szczerości. Także szczerości, która odnosi się do naszej osoby. Udawanie kogoś kim się nie jest daleko nas niestety nie zaprowadzi. Według mnie jednak takie otwarcie się i pokazanie siebie w 100% jakim się jest nie jest zadaniem łatwym. Do tego jednak potrzeba czasu i pełnego zaufania do drugiej osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerość jest najważniejsza, nie ma szans aby zbudować dobrą relację na kłamstwie - to liche podwaliny. ;-)
      Nie jest to łatwe jednak konieczne, aby wieść z kimś całe życie, a chyba o to chodzi w dobieraniu się w pary. :-)

      Usuń
  15. Przed znajomymi nie jest mi ciężko się otworzyć, z kolei przed obcymi tak. Mimo wszystko uważam, że warto. Udawanie kogoś kim się nie jest to głupota. Jeśli ludzie nie zaakceptują nas takimi jakimi jesteśmy naprawdę to znaczy, że nie są warci naszej przyjaźni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się wcale, bo to jednak tych obcych opinii boimy się najbardziej! Chcemy żeby nas zaakceptowali, wiec ten strach nie jest bezpodstawny.
      Też uważam, że to głupota, a w dodatku męcząca. Brawo za takie mądre przemyślenia! :-)

      Usuń
  16. Super post na prawdę! Już sam tytuł mnie zaciekawił :) Sama prawda w tym co napisałaś.. Życie jest jedno, nie powinniśmy chować się pod maskami.. Nie powinniśmy przejmować się opinią innych osób, które do naszego życia wprowadzają hmm.. NIC. Bądźmy sobą.. a życie będzie piękniejsze :)
    pozdrawiam Cię i przesyłam buziaki :* :* :*

    podkowaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję. :-)
      Nie ma co udawać, racja. Wiadomo, że brzmi to banalnie i jest ciężkie do wykonania jednak życie mamy jedno i warto je przeżyć właśnie... naprawdę. :-)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  17. Znam dziewczyny, które, będąc w długich już związkach wciąż nie zmywają makijażu na noc, bo przecież chłopak u niej dziś śpi i jak mogłaby przyjść w wyciągniętym t-shircie i bez makijażu? Niestety boimy się, tak jak piszesz, przed samym sobą pokazać prawdziwą twarz, a co dopiero przed drugim człowiekiem. Uważam, że najważniejsze w związku to szczerość. Jeżeli będziemy ukrywać własne kompleksy przed osobą nam najbliższą, nie zbudujemy trwałej więzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też znam takie osoby! To jest właśnie ten brak akceptacji. Czasem własnie mam wrażenie, że to nawet odsłonięcie się przed sobą jest trudniejsze niż przed innymi. W końcu to chyba opinia nas samych najbardziej wpływa na to jak przeżywamy życie i jak ono się toczy.
      Szczerość jak najbardziej!

      Usuń
  18. Twój dojrzały i płynnie napisany tekst bardzo mi się podoba :) Zgadzam się w zupełności, nasze kompleksy wychodzą na zewnątrz i mają wpływ na relacje z innymi ludźmi. Zresztą wszystko, co mamy w środku w pewien sposób prędzej albo później wychodzi na jaw - przekazujemy w relacji i to, co mamy w sobie pozytywnego i to, co negatywnego. Ważna jest w kontaktach z ludźmi szczerość i wzajemna akceptacja. Bywa to bardzo trudne, bo jak napisałaś każdy boi się odrzucenia, niezrozumienia i jeszcze tego, że za mało wie, że nie sprosta oczekiwaniom innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa! :-)
      Kompleksy mają ogromny wpływ na nasze życie - nasza niepewność potem rzutuje na pracę, związek czy przyjaźń. Jesteśmy strachliwi, nie potrafimy się otworzyć, udajemy, czy zazdrościmy. To bardzo trudne, ale naprawdę myślę, że warto zaakceptować stan rzeczy jaki jest i ewentualnie podjąć próby, aby być coraz lepszymi jeżeli jest to oczywiście możliwe. :-)

      Usuń
  19. Ja tam zawsze stawiałam na naturalność, po co się kryć za jakąś kurtyną i nie pokazywać się prawdziwie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Nie jest to łatwe, ale jedyne skuteczne rozwiązanie. :-)

      Usuń
  20. Nie jestem fanką zbyt wielu tajemnic w bliskich relacjach. Lepiej jest pokazać swoją prawdziwą twarz i później nie musieć się na każdym kroku pilnować, żeby coś "kompromitującego" nie wyszło na jaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajemnice powodują później brak zaufania, a to chyba największy grzech każdego związku i główna przyczyna ich rozpadów.
      Też tak uważam, cieszę się, że się zgadzamy w tak ważnej kwestii. :-)

      Usuń
  21. Przed mężem nie mam żadnych tajemnic pod tym względem, dzięki niemu właśnie bardziej zaakceptowałam siebie i poczułam się po prostu szczęśliwa. Otwierając się przed drugą osobą można poczuć się również szczęśliwszym wewnętrznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To piękne, że jesteś tak szczera w swoim małżeństwie, tak trzymaj! Cudownie to napisałaś, że dzięki temu odczuwamy własne szczęście i życzę tego każdemu. :-)

      Usuń
  22. Trudny to temat i w zasadzie każdy odczuwa to pewnie inaczej, ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że o ile można grać przed kimś ze znajomych czy obcych ludzi tak przed partnerem nie da się grać żyjąc obok siebie każdego dnia, bo musiałoby to chyba wymagać nadludzkiej precyzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trudny, bo rzutuje właściwie na całe nasze życie.
      Dokładnie tak. To jest po prostu bardzo męczące zadanie. Udając niestety przeżywamy życie, ale tylko na 50%. :-)

      Usuń
  23. Zawsze lepiej jest mówić prawdę niż kłamać, bo zwyczajnie nie musisz pamiętać o tych wszystkich rzeczach, które się zmyśliło. I tak samo zawsze powinno się być sobą, to o wiele prostsze. :)
    Super tekst, powinnaś pisać artykuły do najlepszych gazet! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to też prawda. :-)
      Bardzo dziękuję!

      Usuń
  24. Od zawsze związek budowałam na totalnej szczerości. Tylko przejrzysty obraz nas samych przed partnerem może dać nam luksus swobody, bycia sobą w związku. To są moje priorytety i nimi się kieruje. Teraz już mam świadomość swoich zalet, wad, słabości. Walczę z tymi, z którymi się da i z którymi chcę walczyć, inne rzeczy pozostawiam świadomie biegowi zdarzeń. Nie można być perfekcjonistą na wszystkich polach, jak kiedyś mi się wydawało. Wydaje mi się, że u wielu osób akceptacji samych siebie uczymy się w miarę upływającego czasu. Choć to żadna reguła.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze według mnie, że masz takie podejście. Jestem pewna, że dzięki temu ,,zdrowo" na tym wychodziłaś. :-) Poza tym cieszę się, że jesteś taka świadoma i działasz w tym kierunku, aby coś zmienić. To wspaniale, że pracujesz nad sobą zamiast wyłącznie osiąść na laurach. :-)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  25. związek bez szczerości jest jak bułka bez soli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja akurat soli nie używam... :< Dla mnie jak bułka bez dobrego twarożku. :P Albo lepiej: chałka bez kruszonki!

      Usuń
  26. Co do akceptacji w związku, zawsze jeśli chodzi o miłość to patrzę na swoich rodziców. To taka miłość lepsza niż w książkach i sama na taką mam nadzieję. Czy to dobre, to nie wiem, ale taka wzajemna akceptacja powinna być w każdym związku. :) Z takich ciekawszych opisów moich rodziców, z rok temu jedna znajoma opisała ich tak :,,Jesteście zaprogramowani na miłość wzajemną i już gdy tworzył się świat, było wiadomo, że na siebie traficie". I tego życzę każdej osobie - właśnie czegoś takiego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogratuluj zatem ode mnie rodzicom! Ja zawsze wzruszam się widząc takie piękne obrazki małżeństw z długoletnim stażem i wszystkim tego życzę. :-)
      Też uważam, że akceptacja w związku to podstawa. Pięknie powiedziała Twoja znajoma, zgadzam się!

      Usuń
  27. ze względu na to, że jestem introwertykiem o wiele łatwiej jest mi otworzyć się przed sobą niż przed innymi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zatem gratuluję Ci tego, bo to naprawdę pożyteczna cecha. :-)

      Usuń
  28. :) do piany doprowadzały mnie niedomówienia i kłamstwa. Nawet w związkach znajomych. Śmiałam się do łez kiedy jedna ze znajomych opowiadała mi , że 2 lat po ślubie kładła się w pełnym makijażu. Kiedy musiała się "obnażać" bo miała tak przewlewkłe zapalenie spojówek, że groziła jej ślepota jej małżonek nie zauważył zmiany

    OdpowiedzUsuń
  29. To prawda czasem staramy się być lepszą wersją siebie ale niepotrzebnie, przecież po co cały cZas udawać kogoś kim nie jesteśmy ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Boimy się odrzucenia, ale to nie powód aby wiecznie udawać. :-) To nie ma zupełnie sensu...

      Usuń
  30. Gdy spotyka się tego jedynego, chyba nie ma czasu na analizy, strach, kompleksy. Idzie się z żywiołem, słucha się serca...i potem problemy znikają. Przy drugiej osobie, która kocha, zaczynamy się zmieniać. Na lepsze.Przynajmniej tak powinno być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak powinno być, ale nie jest to wcale takie proste! Nikt z nas nie chce być widziany jako słaby, zwłaszcza przed drugą i dla nas najważniejszą osobą. :-)

      Usuń
  31. W kwestii związku powiem tylko tyle, że nie ma co udawać kogoś, kim się nie jest. Prawda i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Wtedy i tak nasze wysiłki i tak pójdą na marne, bo prędzej czy później prawda wyjdzie na wierzch.

      Usuń
  32. Szczerość jest bardzo ważna. Wiadomo, że czasem nie chcemy czegoś powiedzieć, bo to niewygodne, smutne itp. ale kiedyś to i tak wyjdzie, wiec nie warto ukrywać. Bez szczerości żaden związek nie przetrwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musimy odsłaniać wszystkich naszych emocji, czasem trzeba zachować coś dla siebie i to jest zdrowe. :-) Co innego jednak niezdradzanie się z osobistymi rzeczami, które są tylko ,,nasze", a co innego udawanie w związku nieprawdziwych nas.. :-)

      Usuń
  33. Odpowiedzi
    1. Tak proste zdanie, a wyraża właściwie wszystko co trzeba. :-)

      Usuń
  34. Wyciągam po kolei wnioski, że całe życie to jedno wielkie pudło z grami, że co jakiś czas odkrywamy nową i wybieramy.

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie ciekawe stwierdzenie i masz w tym sporo racji. :-)

      Usuń
  35. Znasz piosenkę Masia - Nie ma ideałów? Od razu ją puściłam po Twoim poście. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam, ale zaraz jej poszukam i z przyjemnością się zapoznam! :-) Dzięki!

      Usuń
  36. Nie ma sensu udawać, to się nie opłaca i się nie sprawdzi. Zawsze coś skrywanego wyjdzie na światło dzienne. Wiem co mówię, lepiej być prawdziwą wersją siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  37. Bardzo wnikliwy i ważny tekst. Boimy się pokazać innym ludziom prawdziwych siebie. Wstydzimy się swoich niedoskonałości. Nie wierzymy do końca, że ktoś może nas kochać lub lubić za nasze wnętrze. Samoakceptacja to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie możemy sobie dać. A dając ją sobie poprawiamy nasze relacje z innymi ludźmi. Nie jest łatwo zaakceptować siebie, ale czasem wystarczy spojrzeć na siebie mniej krytycznym okiem i pozwolić sobie na bycie niedoskonałym, żeby już zauważyć różnicę :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo wnikliwy i ważny tekst. Boimy się pokazać innym ludziom prawdziwych siebie. Wstydzimy się swoich niedoskonałości. Nie wierzymy do końca, że ktoś może nas kochać lub lubić za nasze wnętrze. Samoakceptacja to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie możemy sobie dać. A dając ją sobie poprawiamy nasze relacje z innymi ludźmi. Nie jest łatwo zaakceptować siebie, ale czasem wystarczy spojrzeć na siebie mniej krytycznym okiem i pozwolić sobie na bycie niedoskonałym, żeby już zauważyć różnicę :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Związek oparty na kłamstwie nie ma szans. Prędzej czy później prawda wychodzi na jaw i niszczy wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  40. Myślę,że ludzie nie szukają w drugim człowieku ideału. Często o tym zapominamy i chcemy pokazać jak najlepszą wersję samego siebie zapominamy się w maskowaniu naszych wad i w efekcie sprzedajemy nasz nierealny obraz. W prawdziwym związku się nie udaje. W życiu też się nie powinno:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja nigdy nie udaję kogoś kim nie jestem, ale tez nie otwieram się zbyt łatwo przed nowo poznanymi ludźmi.

    OdpowiedzUsuń
  42. Każdy z nas szuka lepszej połówki. Ale żeby nie być sobą albo ukazywać się w sztucznym świetle to nie ciekawe zbytnio. I lepiej sobie odpuścić takie obłudne obrazy nas samych … :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Też myślę,że w związkach dobrze jest być sobą. Moim zdaniem najgorsze, co ludzie robią to że na początku trochę grają i robią niektóre rzeczy wbrew sobie aby zaimponować drugiej osobie. Gdy takie udawanie zaczyna się nudzić, druga strona jest niekiedy w szoku i zastanawia się, gdzie się podziała tamta osoba...

    OdpowiedzUsuń
  44. Mój mąż zna mnie na wylot (czasami mam wrażenie, że lepiej jak ja sama) i jest właściwie jedną z bardzo niewielu osób przed którymi tak do końca się otworzyłam. Sądzę, że nie była by między nami możliwa taka prawdziwa bliskość gdyby nie ta otwartość wobec siebie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  45. Co tu dużo mówić. Kto nie ma kompleksów w tych czasach? My też je mamy a nawet sporo i faktem jest to, że jeśli ich nie zamaskujemy nie ma możliwości na jakiekolwiek swobodne relacje z innymi, szczególnie z tymi którzy znają nas od tej "lepszej strony". Cholernie nas to smuci ale nie potrafimy sobie z tym poradzić i dobrze o tym wiemy....

    OdpowiedzUsuń
  46. W związku szczerość to ważna rzecz, ja od pierwszej randki z moim mężem, nie kryłam się z tym, że potrafię być prawdziwą zołzą i na dobre mi to wyszło - od razu wiedział w co się pakuje;p

    OdpowiedzUsuń
  47. Uważam, że druga połówka powinna nas bardzo dobrze znać, to jest podstawa prawdziwego związku. Jednak również my powinniśmy być sobą, a nie udawać kogoś, kim nie jesteśmy - bo to bardzo często błąd u kobiet. Może tylko nutka tajemnicy, żeby dla faceta nie było tak łatwo, że wszytko o nas wie. Na kłamstwie i zdradach nie ujedzie się za długo. Co do wad przyszłego lub potencjalnego męża, albo je się akceptuje, albo rzuca. Nie sądzę, żeby coś, co nas denerwuje przed ślubem, przestało nas drażnić po ślubie. Mission impossible!

    OdpowiedzUsuń
  48. A najlepsze jest to, że kobieta się stara, pomaluje, ubierze w sukienkę, a na koniec słyszy "Kochanie, dla mnie najpiękniej wyglądasz w dresie i bez makijażu" :) Przynajmniej ja tak mam, a maluję się, bo po prostu lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Najśmieszniejsze w całym procesie życia jest to, że ludzie oczekują od innych prawdy jednak sami chcą wciskać fałsz. Najlepszy moment jest wtedy kiedy to wszystko wychodzi na jaw.

    OdpowiedzUsuń
  50. Nie wyobrażam sobie jak można udawać kogoś kim się nie jest będąc w stałym związku. Prawda prędzej czy później zawsze wyjdzie na jaw. A my kobiety, no cóż, zawsze chcemy wyglądać perfekcyjnie, zawsze wypoczęte, w idealnym makijażu, itd. Taka już nasza natura :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Fantastyczny tekst! 100% prawdy. Ja nigdy nie miałam problemu z akceptacją swojej osoby czy wyglądu, ale interweniowałam nie raz kiedy moje zakompleksione (często zupełnie niesłusznie!) koleżanki nie raziły sobie z zaakceptowaniem swojego wyglądu. Za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, pryszczata, z piegami, z szopą na głowie czy z przylizanymi strąkami, a do tego krzywe zęby czy diastema (którą też mam i wcale mi ona nie przeszkadza! ;)). "Problemy" na porządku dziennym. Na szczęście większość z nich zrozumiała, że KAŻDY mankament można obrócić w atut! Że 'to coś' sprawia, że jesteśmy charakterystyczni i wyjątkowi :) A akceptacja czy chęć dobrego wyglądu powinny być przede wszystkim dla nas samych, a nie dla naszego mężczyzny czy koleżanki :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Jak zawsze w humorystyczny sposób mówisz o poważnych sprawach! Uwielbiam Cię za to i szczerze przyznam Ci zupełną rację! :) melodylaniella.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  53. W prawdziwym, długotrwałym związku nie da się nie znać drugiej osoby na wylot. Nic się też nie da ukryć, zwłaszcza gdy się razem mieszka. Wszystkie pozory i zasłony opadają po pewnym czasie, pewnie nawet krótszym niż rok, sami często je zrzucamy. Bo tak jest po prostu lepiej. I wygodniej. Komfort to móc nie udawać.

    Dużo osób mi nie wierzy, jak mówię, że nie mam żadnych kompleksów i lubię siebie. Niektórzy twierdzą, że to niemożliwe. Nigdy nikogo nie udaję, no chyba że wiem, że to co mam ochotę powiedzieć lub zrobić przekracza wszelkie granice dobrego smaku ;)

    OdpowiedzUsuń
  54. Tekst dający na pewno nie jednej osobie do myślenia.
    Ciężko otworzyć jest się przed sobą samym,często zaprzeczamy przed samym sobą co czujem, myślimy i przymykamy oko - gdy tak naprawdę w środku się gotujemy by powiedzieć coś od siebie, pokazać co naprawdę myślimy itp. - by np. kogoś nie skrzywdzić. i to właśnie nawet przez takie chwilę nie jesteśmy sobą, przed samym sobą bo to tak jakby udawanie.
    A co dopiero otworzyć się przed kimś.
    Chociaż znam osoby które przed niektórymi osobami pokazują całych prawdziwych siebie "nagich", natomiast przed innymi nie są sobą - więc morał jest tak, że do końca nadzy przed samym sobą też nie są.
    Takie nasze życie jest :)
    Pozdrawiam Ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
  55. Bardzo ciekawy tekst :)
    Z miłą chęcią obserwuję i zapraszam do mnie! :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Jestem z moim chłopakiem ponad 3 lata i jeszcze nigdy nie mieliśmy przed sobą sekretów. Zawsze jesteśmy ze sobą szerzy dzięki czemu kochamy się i nie potrafimy bez siebie żyć. :)

    http://stylistfashioon.blogspot.com/2016/05/czerwone-szpilki.html

    Zapraszam również do polubienia mojego fanpage:
    https://web.facebook.com/Stylistfashioon/

    OdpowiedzUsuń
  57. Moim zdaniem nie da się tak na dłuższą metę. Można spróbować, ale po co? Prawda zawsze wychodzi na jaw, lepiej żeby szybciej niż później/Karolina

    OdpowiedzUsuń
  58. Wśród bliskich osób można się otworzyć, wobec wszystkich lepiej zachować dystans ;) Ale to moje zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  59. Jak zwykle, napisane w punkt! Wolność w związku czuję się tylko wtedy, kiedy można być w pelni sobą. Buziak Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  60. W moim przypadku potrzeba czasu, żeby się otworzyć;) na początku bardziej słucham i obserwuję;)

    OdpowiedzUsuń
  61. Mnie niestety otwieranie się przed innymi sprawia wielką trudność i chyba nigdy tak do końca tego nie zrobiłam. Ze sobą może trochę lepiej - kiedyś siebie też oszukiwałam, teraz jestem ze sobą szczera i uczciwa. Nad relacjami muszę jeszcze popracować.

    OdpowiedzUsuń
  62. Uważam, że naprawdę wartościowy i szczęśliwy związek nie jest możliwy jeśli nie otworzymy się przed kimś w pełni.

    OdpowiedzUsuń
  63. Powiem tak, mam tendencję na otwieranie się na innych, ale zauważyłam, że inni to wykorzystują..Czasem warto więc zamknąć się w sobie lub po prostu poćwiczyć asertywność. Co do związków, tylko wtedy jest on prawdziwy i wart zachodu, kiedy znamy się na wylot i akceptujemy nasze słabostki.

    OdpowiedzUsuń
  64. Szczerość wobec samego siebie nie jest trudna, ale miłość i akceptacja swoich czynów już tak... ;]

    OdpowiedzUsuń
  65. U mnie to było namacalnie widać... Przed sobą otwierałam się w całości, bazgrając w pamiętnikach o swoich emocjach, marzeniach, analizując wszystko i wszystkich. Z czasem zaczęłam naprawdę być bliżej mojego ukochanego (dziś męża) i zaczęłam otwierać się przed nim. Wpisy w pamiętniku zaczęły topnieć, aż w końcu całkowicie przestałam go potrzebować. Dziś zapisuję tylko swoje złote myśli.

    OdpowiedzUsuń
  66. Mi ciężko się otwierać przed innymi, z natury jestem osobą unikającą ludzi, natomiast jeśli chodzi o poważny związek, to tutaj oczywiście trzeba być szczerym, trzeba dobrze poznać się nawzajem.

    OdpowiedzUsuń
  67. Wydaje mi się, ze im człowiek starszy, tym bardziej mądrzeje i mniej udaje, odsuwa od sobie kompleksy, które gdzieś tam przez całe życie się miało, z czasem docenia się po prostu bardziej samo życie :) Przepiękny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Czy możliwa jest prawdziwa bliskość i dobra relacja czy związek
    oferując komuś nieprawdziwego siebie? Według mnie nie, bo prędzej czy później wszystko wyjdzie na wierzch, nie mozna udawać całe życie :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Fajnie, że podjęłaś się takiego tematu.
    Rzeczywiście, jest tak, jak mówisz. Do tego posta bardzo pasuje mi cytat: "Żeby poznać siebie, musisz stać się sobą."
    x-lauraxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  70. Za każdym razem czytam z samą przyjemnością Twoje posty. Co do bliskości myslę,że jest możliwa, ale nie ma jej zawsze. A to przecież ważniejsze niż posiadanie informacji. Ludzie powinni być sobą, a nie tłumić siebie, aby się ie zawstydzić itd. Ja zawsze staram się być sobą, a jak komuś nie pasuje to trudno.

    OdpowiedzUsuń
  71. Fałsz zawsze wyjdzie na jaw. Ja stawiam na prawdę, nawet tą najgorszą ale prawdę. Staram się mieć partnerski związek, gdzie można o wszystkim pogadać i po prostu być sobą w każdej sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  72. Ważne jest aby nie zmieniać się w przypadku kiedy druga osoba wywiera na ciebie presję.Człowiek musi sam decydować o tym czego tak naprawdę chce.Co do bliskości to wiele przypadków można zauważyć ,gdzie ludzi się dobrze znają ale są od siebie oddaleni. Widocznie wiele ich różni i wbrew pozorom nie pasują do siebie.
    Ps: w życiu otwartość nie zawsze popłaca,należy być neutralnym.

    OdpowiedzUsuń
  73. Moim zdaniem każdy związek powinien się opierać przede wszystkim na szczerości.. Bez tego od początku buduje się relacje na fałszu.

    OdpowiedzUsuń
  74. Początki każdego związku zawsze bywają trudne. Staramy się robić dobre wrażenie po drodze chowając gdzieś nasze wady i słabości. Z biegiem czasu odkrywamy pojedyncze karty i pokazujemy całego siebie.

    OdpowiedzUsuń
  75. Ciężki temat :) Mi się wydaje, że z czasem wszystko wychodzi = Z czasem powstaje prawdziwa miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  76. mysle ze trudniejszym tematem jest nagosc przed wlasnym dzieckiem

    OdpowiedzUsuń
  77. ja i mój facet to 100% otwarcia na siebie.. od dobrych paru lat nie ma pomiędzy nami wstydu i absolutnie żadnego udawania :)

    OdpowiedzUsuń
  78. Nie wyobrażam sobie, żeby w związku można było mówić o jakimś udawaniu, fałszu :) Taka relacja musi być prawdziwa, "naga" :)

    OdpowiedzUsuń
  79. Tak naprawdę nie da się szczerze kochać drugiego człowieka, jeżeli nie kochamy i nie akceptujemy samych siebie :) Super, że poruszasz ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  80. Nie rozumiem jak można ukrywać przed kimś swoje prawdziwe ja, swój prawdziwe oblicze. Moim zdaniem na dłuższą metę takie cos nie wypali bo ile można udawać? Człowiek prędzej czy później zmęczy się chowaniem za taka wyidealizowaną kurtyną i czar pryśnie.. W moim otoczeniu chyba nie ma takich osób. A w związku zawsze lepiej jest od razu odkryć wszystkie karty bo i tak kłamstwa wyjdą na jaw.

    OdpowiedzUsuń
  81. Myślę, że zawsze lepiej być sobą :) Najważniejsza jest akceptacja siebie wówczas wszytko jest łatwiejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  82. Ja akurat jestem osobą, która zawsze stawia na szczerość. Niezależnie od tego czy chodzi o związek, czy o przeciętne znajomości warto zawsze być sobą. Udawanie po pierwsze nie sprawdza się na dłuższą metę a po drugie; działając w ten sposób nigdy nie będziemy szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  83. Na koniec zadałas dwa bardzo ważne pytania, które dają do myślenia. Można powiedzieć, zę ktoś jest np. otwarty na innych, ale czy faktycznie jest otwarty na to co sobą prezentuje.. można isć dalej i zapytać się siebie samej, czy zaprzyjaźniłbyś się z taką osobą, jaką jesteś Ty teraz?
    pozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  84. Myślę, że związek, który opiera się na kłamstwie nie ma sensu, bo jak mówi powiedzenie, prawda zawsze wyjdzie na jaw, prędzej czy później. W ogóle jak można się czuć dobrze w takim związku, udając kogoś innego cały czas? To musi być strasznie męczące i jestem za tym, żeby być zawsze sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  85. Kłamstwo ma krótkie nogi. I to wobec innych i to wobec siebie. Myślę, że z wiekiem zaczynamy uzmysławiać sobie, że nie da się uciec przed samym sobą i żyć wciąż udając kogoś innego. Im szybciej dojrzejemy do tego, tym mniej czasu zmarnujemy :)

    OdpowiedzUsuń
  86. Najważniejsze to być szczerym wobec siebie i wobec innych:)

    OdpowiedzUsuń
  87. Nigdy nie jest łatwo się otwierać. Ani przed sobą, ani przed innymi. Łatwo jest mieć maskę i łatwo grać. Tak jest bezpieczniej... Ale czy prawidziwie...?

    OdpowiedzUsuń