Sesja
Słowo, które powoduje iż na ciele każdego dwudziestoparolatka pojawia się gęsia skórka, a przy jego wypowiadaniu zaczynamy się jąkać. W głowie pojawia się myśl, aby wyemigrować z kraju, a już najlepiej na Sybir i zamieszkać w drewnianej chatce wielkości łazienki z dala od wszelakiej cywilizacji by mieć pewność, że tu Cię znajdą. Nawet panie z dziekanatu ze swoimi super mocami. Dobry też byłby jakiś bunkier lub schron na wypadek ataku bomb. Mały, teoretycznie niepozorny prostokącik za to z dumnie wytłuszczonym napisem przypominającym o jego niszczycielskiej mocy sprawczej: indeks spoziera na Ciebie z biurka i choćbyś ukrył go w najgłębszej szafie pod stertą nieuprawnych skarpetek i tak nie pozwala o sobie zapomnieć. Tak tak, zbliża się ten moment i choćbyś bezczelnie z uporem osła nie zrywał kartek z wiszącego w pokoju kalendarza zatrzymując się na miesiącu: marzec, czerwiec jednak nastąpi czy Ci się to podoba czy nie - a bądźmy szczerzy nie podoba się to nikomu, kto ma zniżkę w autobusie -50%. Tak studencie - to do Ciebie.
Jak jednak przetrwać ten najtrudniejszy okres? Co więcej wyjść z niego z tarczą, a nie na niej niczym po starciu z czołgiem, aby we wrześniu móc dalej oddawać się ważnym czynnościom wymagającym ogromnego wysiłku jak podnoszenie w górę i dół pilota od telewizora w celu zmiany kanału. Jak połapać się w chaosie wszechobecnych notatek, których ilość wystarczyłaby do wytapetowania całego mieszkania swojego i wszystkich mieszkańców osiedla?
1. Z odpowiednim wyprzedzeniem
Umówmy się, dzień przed egzaminem to przypuszczam iż nawet ktoś z IQ na poziomie Einsteina nie przyswoiłby około kilkuset stron notatek. Dlatego nie łudź się, że popularne i nagminnie używane stwierdzenie po zadaniu sobie pytania: ,,egzamin DOPIERO za 48h?", a mianowicie: ,,zdążymy" się tutaj sprawdzi. Zacznij więc wcześniej, aby nie obudzić się, któregoś dnia odkrywszy ze strachem: to dziś jest ten sądny dzień, a ja jeszcze nie wypożyczyłem nawet stosownej literatury.
2. Kiedy zacząć? Teraz
Każdy z nas zaczyna od: zaraz. Jest godzina 15:23. Nie można więc rozpocząć nauki - poczekam do 16. Zagapiłeś się jednak i jest 16:07? To zaczekam do godziny 17. Nagle robi się wieczór, a książki nie dotknąłeś nawet tym najmniejszym paluszkiem.
3. Dobra organizacja czasu
Twórz tabele w projekcie, w międzyczasie czytaj literaturę do egzaminu z prawa rzymskiego, a jeszcze dodatkowo twórz notatki z logiki prawniczej. Po chwili zdasz sobie sprawę, że w kolumnie, w której miałeś policzyć podatki za grunty rolne wpisałeś: ,,Idem per idem – polega na tym, że wyrażenie definiowane pojawia się w definiensie i służy do zdefiniowania niejako samego siebie." Dlatego nie rób wszystkiego na raz wierząc, że skończysz wszystko szybciej. Stwórz swój własny plan działania, wypunktuj listę rzeczy do zrobienia poczynając od tych najtrudniejszych i wymagających najwięcej Twojego zaangażowania, które łatwiej będzie Ci zrobić kiedy będziesz miał najwięcej siły i motywacji, a Twoja koncentracja jest na najwyższym poziomie pozostawiając na koniec zadania łatwe i przyjemne kiedy będziesz już bardziej zmęczony (a wierz mi - będziesz).
4. Na początku był chaos
To pierwsze zdanie w jednej z moich ulubionych książek, a mianowicie ,,Mitologii Greckiej" Parandowskiego. Z chaosu może i owszem udało się stworzyć świat, jednak skutecznej nauki to to z tego nie będzie. Dlatego warto zadbać o odpowiednią organizację stanowiska pracy. Naprawdę potrzebujesz na biurku trzech kubków, nieumytego talerza po obiedzie, papierków po ulubionych cukierkach? Dobrze, te cukierki jestem jeszcze w stanie zrozumieć i wybaczyć... Otwórz okno, wpuść odrobinę świeżego powietrza chyba, że mieszkasz przy najbardziej ruchliwej ulicy w mieście to wtedy sobie daruj chyba, że chcesz słyszeć szaleńców na motorach, którzy próbują udowodnić, który ma lepszą maszynę oraz poprawną, oficjalną polszczyznę panów spod kiosku spożywających napoje wyskokowe.
5. Wyłączenie rozpraszaczy
Możesz mi wierzyć na słowo, w ciągu ostatnich pięciu minut nie zmieniło na Facebooku statusu z ,,zajęty" na ,,wolny" większość Twoich znajomych. Nie musisz zatem odświeżać tablicy z nadzieją, że pojawi się tam informacja zmieniająca Twoje życie, jak fakt, że Ania kupiła sobie nowy strój kąpielowy i teraz chwali się jego zdjęciem zrobionym w przebieralni na osi czasu. Dlatego choć ręka na myszce drży, skieruj kursor na to czerwone okienko z krzyżykiem i kliknij ,,zamknij".
6. Korzystanie z pomocy naukowych i... innych osób
Zawsze mówię, że pierwszym etapem podjęcia nauki jest uwaga uwaga: zakup zakreślaczy, karteczek, fiszek i innych dobrodziejstw na jakie marnujemy mnóstwo pieniędzy, a zazwyczaj leżą potem i zalegają w biurku. Jest to równocześnie najprzyjemniejszy (jedyny właściwie przyjemny) etap nauki. Niemniej dla wzrokowców jest to absolutny niezbędnik i jako, że sama zapamiętuje strony ze skutecznością skanera uwierzcie mi - one potrafią one pomóc! Stąd pomimo iż pewnie nie potrzebujesz flamastra w siódmym już kolorze to jednak kup go i ochoczo zakreślaj ważne zdania - zazwyczaj zaznacza się wtedy niemalże każde słowo na kartce, znam to. Słuchowcom z kolei polecam ze skorzystania z pomocy innych ludzi. Poproś mamę, aby w trakcie robienia ciasta przepytała Cię z najważniejszych zagadnień lub przyjaciółkę, która jest dobra z matematyki, która dla Ciebie jest zbiorem nic nieznaczących i przypadkowych cyferek i literek, aby wytłumaczyła Ci skomplikowany wzór na okres drgań wahadła matematycznego. Byle nie skończyło się to zamówieniem pizzy, kupieniem wina i przegadaniu z najmniejszymi detalami przebiegu ostatniej Twojej randki!
7. Czas na przerwę, czas na kit-kat... znaczy tylko na przerwę
Czas goni? Ha, domyślam się. W trakcie nauki masz wrażenie, że cały świat jest przeciwko Tobie na czele z zegarem na ścianie, który wprawia w ruch swoje wskazówki z dwukrotną szybkością. Jednak 18h nauki bez przerwy nie sprawi, że skończysz szybciej, a jedynie nabawisz się bólu głowy. Dlatego rób przerwy. Tylko lepiej nie pożytkuj ich na obejrzenie najnowszego odcinka ,,Dlaczego ja", a wyjdź na spacer, dotleń ten biedny, wyciągający wręcz białą flagę z kapitulacją umysł.
8. Odżyw umysł ale i ciało
Wiadomo, że w obliczu takiej męki, jedynym sposobem na umilenie sobie marnego losu wydaje się czekolada. Zdecydowanie polecam małe osłodzenie sobie tych gorzkich chwil, jednak tak jak zawsze mawiały mamusie odnośnie słodyczy: ,,Najpierw obiadek!". Wcześniej jednak co ważniejsze - pełnowartościowe śniadanie. Dostarcz odpowiednie węglowodany, białka i tłuszcze, a unikniesz dźwięku dochodzącego z żołądka, który przebiłby nawet odgłos lądującego samolotu.
9. Nagroda
Wiadomo, że największą satysfakcją będzie upragnione 5 w indeksie, jednak para nowych butów nie zaszkodzi, prawda? Każdy powód do nowych zakupów będzie dobry, a jaka idzie za tym motywacja! Dlatego ustal sobie jakąś małą nagrodę za włożony trud, pozwoli to na większą chęć do działania jeżeli w perspektywie przyszłości oczyma wyobraźni widzisz już tą piękną, lakierowaną torebeczkę wyeksponowaną na Twojej półce.
10. Take it easy!
Przyznajmy to sobie szczerze - łatwo nie będzie, ale stres i wpadanie w panikę choć ciężkie do opanowania raczej nie będą sprzyjać skuteczności przyswajania notatek. Dlatego pamiętajmy o relaksie, pozytywnym myśleniu i przede wszystkim: nie dajmy się zwariować! 4,5 to także dobra ocena, a worki pod oczami z którymi nie poradziłby sobie nawet najlepsze korektor i ich zakrycie stanowiłoby wyzwanie życia dla makijażystów gwiazd tak samo jak zmęczenie skutkujące tym, że do sali egzaminacyjnej muszą Cię zawieść wraz z łóżkiem z którego nie masz siły się podźwignąć nie jest tego warte.
Mam nadzieje, że porady te pozwolą uniknąć wrześniowej kampanii, a wszyscy w lipcu wybiegniemy z sal wykładowych, pędząc przed siebie szaleńczo, wymachując rękoma krzycząc: wolność! Najwyżej nas złapią i zamkną w stosownym szpitalu gdzie nie doświadczymy klamek.
Jakie są wasze najskuteczniejsze patenty na naukę? :-)
Podzielcie się tym, może uda nam się razem
wypracować skuteczną strategię na tę batalię,
której nie powstydziłby się nawet Napoleon. ;-)
Prz okazji powinnam kupić szampana, gdyż mam co opijać.
Założyłam oficjalnie fanpage na Facebooku. :D
Miło mi będzie za każdy kciuk w górę! :-)
Klikamy w link:
ja uczyłam się na każdego kolosa, przez co nie musiałam siedzieć dużo na egzaminami :D
OdpowiedzUsuńU mnie niestety materia z kolokwium nie pokrywa się z tym co jest na egzaminie. :<
Usuńna naukę polecam be power i czekoladę:D
OdpowiedzUsuńEnergetyków staram się nie pić, bo niezdrowe. Z drugiej strony opijam się kawą haha. Za to czekolada czy na naukę czy nie - zawsze wskazana. :P
Usuńoj tam energetyk czasami nie zabije;p
Usuńtak samo jak % xd
UsuńW sumie to... masz rację. :D
UsuńLeon zawsze rację ma!
UsuńJak dobrze, że już jesteśmy po sesji.... ale to dlatego, że w przyszłym tygodniu już czeka nas egzamin dyplomowy i obrona prac :/Już zaczęłyśmy się uczyć do egzaminu w zeszłym tygodniu no i tak jak wyżej zostało napisane uczyłyśmy się systematycznie na wszystkie kolokwia i egzaminy roczne więc teraz to jest duża powtórka z całych trzech lat tylko, że kilkuset stronicowa xD
OdpowiedzUsuńDo dziś pamiętamy naszą pierwszą sesję gdzie jedna z nas skończyła na zastrzykach "z dopingiem" :P
Zazdroszczę w takim razie! Obrona również przede mną... :-) W takim razie gratuluję takiej organizacji. :-) Pierwsza sesja oj też zapamiętam ją chyba do końca życia. :P
UsuńRelax, take it eeeeaaaasyyy :D
OdpowiedzUsuńWpis mnie nie dotyczy, bo chyba tylko raz przeżyłam ciężką fizycznie sesję, a to i tak raczej ze względu na ilość koniecznych do napisania prac, nie egzaminów do zdania. Moje sesje zawsze są przyjemne (złe słowo, ale wiesz... przyjemniejsze od stereotypowego obrazu ;)). Nigdy nie zdarzyło mi się kuć po nocach, nigdy żadnej nie zarwałam, nigdy nie miałam poprawki, a oceny raczej mnie satysfakcjonują. Na tydzień przed się nie uczę, tylko powtarzam, bo - jak jedna z Twoich złotych zasad brzmi - uczę się cały rok. Regularnie czytam kserówki, robię notatki z tekstów i udzielam się na zajęciach. I oczywiście chodzę na nie, co pozwala mi dużo pamiętać. Zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę jest głupie. Wiem, że "studenckie życie" może być pociągające i wiele osób idzie na studia tylko po to, żeby mieć zniżki za naukę, a przy tym ciągle balangować, ale kurde,.. potem wykładowcy przepuszczają takich cymbałów na trójach, byle by zniknęli sprzed ich oczu, a Polska narzeka na niedouczonych obywateli z - niestety - wyższym wykształceniem. Najgorsze są prywatne uczelnie, gdzie płacisz i masz (nie mówię, że wszystkie, ale znam takie). Potem się kwestionuje wartość wykształcenia, skoro połowa ludzi z mgr przed nazwiskiem to idioci.
Jak to czytam to od razu w głowie ,,śpiewam" tę piosenkę. :D
UsuńZazdroszczę w takim razie, moje sesje do przyjemnych zdecydowanie nie należą. :P Ja też uczę się systematycznie i powtarzam wszystko znacznie wcześniej aby zdążyć. :-) Też uważam, że lepiej nie zostawiać na ostatnią chwilę...
Co do przepuszczania studentów przez wykładowców. Tu też niestety muszę przyznać Ci rację. U mnie co prawda na roku na ,,ładne oczy" nikt nie zdaje ale wiem jaka jest rzeczywistość.
Haha, praktycznie w 100% zgadzam się z Olgą. U mnie było bardzo podobnie. Co nie zmienia faktu, że baaaardzo cieszę się, że mam już wszelkie sesje za sobą.
UsuńTeż zazdroszczę Ci, że sesje masz za sobą aczkolwiek samo studiowanie podoba mi się bardzo i za tym będę ogromnie tęsknić. :D
UsuńTeż mi się wydawało, że będę tęsknić :>
UsuńCo prawda studia już za mną, ale czas sesji pamiętam :) Dostawałam nagle wenę do sprzątania, gotowania itp ;) Nawet teraz kiedy chodzę na kursy językowe i powinnam przysiąść nad notatkami, żeby powtórzyć słówka, to mnie rozprasza wszystko ;)
OdpowiedzUsuńHaha w takim momencie chyba każdy nagle ma tysiąc rzeczy do zrobienia, które trzeba zrobić NATYCHMIAST. Rozpraszaczy jest bardzo dużo - znam to! Sukcesem jest skuteczne się ich pozbycie choć jest to niebywale trudne. :P Na jakie kursy chodzisz? :-) Ja planuję też zacząć naukę nowego języka na wakacje.
UsuńTo jeszcze przede mną, aczkolwiek masz rację ze wszystkim punktami się zgadzam. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, mam nadzieje, że w takim razie porady pomogą na przyszłość. :-)
UsuńJa już jestem w trakcie sesji a do tego czeka mnie jeszcze obrona licencjatu.Postanowiłam podejść do tego ze spokojem bo co ma być to będzie,trzeba tylko postarać się jak najlepiej potrafimy,żeby później wyrzutów sumienie nie było :) Moim sposobem na naukę jest pisanie,pisanie i jeszcze raz pisanie,jestem wzrokowcem i taki już mój los,że jak czegoś nie zobaczę to i nie zapamiętam :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że masz to już za sobą! Ja wręcz przeciwnie, dopiero niedługo zaczynam. :-) Jeszcze do tego właśnie obrona pracy dyplomowej... Także jestem wzrokowcem dlatego zakreślaczy mam całe szuflady! :-)
UsuńZ świetnym humorem pisałaś ten tekst. Przede mną dwa egzaminy. Ze stresem jestem dość oswojona i zasada 10 nie jest mi obca, chociaż wiadomo, że czasem zaczyna robić się gorąco. Wtedy jak mówisz - warto wziąć głęboki oddech, chwile odpocząć. U mnie świetnie się sprawdza przerwa na jogging. Zakuwam i zakuwam i nic nie wchodzi mi do głowy, wybiegam i nagle wszystko podczas biegania wraca do mnie i okazuje się, że jestem o kilka kroków (km) w przód zarówna z aktywnością jak i nauką :) Dobra organizacja czasu i ograniczenie rozpraszaczy to podstawa. A jeśli zdarzy się, że mamy z góry podane zagadnienia, dotrzemy jakoś do pytań z zeszłych lat często dzielimy się wśród znajomych, żeby każdy opracował jakąś część. POLECAM :)!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Chyba jedynie humor może nas uratować haha. :P Egzaminy także dopiero przede mną. Dokładnie masz rację. Warto też złapać czas na relaks nawet jeżeli tego czasu jest niewiele... Co bowiem z tego, że będziemy ślęczeć nad notatkami kiedy do głowy nijak już i tak ze zmęczenia nie będziemy w stanie przyswoić? :-) Znów się zgadzam: grunt to organizacja czasu! To też dobry patent masz rację. Na moim roku często dzielimy się faktycznie zagadnieniami, których mamy od groma i nijak zrobić to samemu. :-)
UsuńŚwietne rady,dodałabym do tego jedynie łykanie produktów z ginko,wspomaga pamięć :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-) Wiesz co mi akurat takie suplementy nigdy nie pomagały... To był efekt placebo, że wmawiałam sobie, że dzięki nim lepiej zapamiętuję, a w rzeczywistości raczej różnicy diametralnej nie było. :P
UsuńJa już parę lat po studiach jestem, ale do dziś pamiętam noce i dnie, gdy na ostatni moment z workami pod oczami zaliczałam i zdawałam egzaminy itd. ech piękny czas, teraz tylko proza życia i pracy :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak ja będę to wspominać za kilka lat. :P Zazdroszczę, bo chociaż z jednej stron chciałabym być studentką już zawsze, bo to cudowny czas to również chciałabym mieć już całkowite wykształcenie i działać prężnie w wymarzonym zawodzie. :D
Usuńja zawsze sie uczyłam dzien przed :) całe studia sobie obiecywałam ze bede systematyczna i do konca sie uczyłam dzien przed hehe
OdpowiedzUsuńKażdy powinien mieć takie metody jakie mu odpowiadają, ważne żeby były skuteczne! :P
UsuńTrafiłam na Twojego bloga przypadkiem, ale cóż, po kwadransie stwierdzam, że będę wpadać tu częściej, nie przypadkowo. Szczególnie urzekł mnie właśnie ten tekst o sesji - dla mnie, jako pierwszoroczniaka, bardzo pomocny (teraz już mam pewność, że to co robię źle, naprawdę może być złe).
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, jest mi niezwykle miło czytać takie słowa! :-) Cieszę się, że rady okazały się pomocne, mam nadzieje, że teraz wszyscy skończymy z samymi 5 w indeksie! Trzymam za to kciuki mocno. :-)
UsuńRewelacyjny wpis ! Sesji jeszcze nie miałam,ale sądzę,że Twoje rady są idealne dla każdego większego egzaminu i zdecydowanie się przydadzą. Sama staram się uczyć systematycznie ,więc parę dni przed egzaminami powtarzam sobie,ale za to dzień przed odpuszczam sobie i pozwalam na relaks.Muszę mieć też wyłączone sprzęty typu telewizory,komputer ... ;-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję! :-) Rady te można stosować zawsze i wszędzie do każdej formy sprawdzenia wiedzy biednego ucznia. :P To Twoja metoda jest identyczna jak moja. :-) Tylko ja dzień przed egzaminem pracuję zazwyczaj na pełnych obrotach, bo ciągle mam wrażenie, że coś jeszcze muszę powtórzyć. :P
Usuńhehe ja już jeden pisałam egzamin i niestety obłałam ;p czekają mnie więc 2 egzaminy i poprawka ;D
OdpowiedzUsuńNie ma się co przejmować, wszak student bez dwójki to jak żołnierz bez karabinu - trochę zmieniłam przysłowie. :P Jestem pewna, że poprawisz na 5! Trzymam też kciuki za pozostałe dwa egzaminy. :-) Ja mam wszystko dopiero przede mną...
UsuńBardzo fajne podejście do tematu :) ja jestem z tych osób, co wiecznie się uczyły na ostatnią chwilę, albo o egzaminie dowiadywały się rano, bo ktoś wysłał sms'a z przypomnieniem :D Na szczęście zawsze wszystko zdawałam w terminie, do tej pory nie wiem jak tego dokonałam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-) Ja akurat wręcz przeciwnie, zaczynam naukę dużo wcześniej i powtarzam wszystko przed egzaminem do znudzenia. :-) Każdy ma jednak swoją metodę i ważne, że Twoja okazała się skuteczna! Widzisz kochana, to po prostu Twoje zdolności. :P
UsuńSesja jeszcze dłuuuugo przede mną, ale doświadczam podobnych zmagań teraz - wystawianie ocen. Ja osobiście najlepiej uczę się w nocy. Gdy jest ciemno, wszyscy śpią, nikt mi nie przeszkadza, a na zewnątrz panuje cisza :) Nie lubię też jak podczas nauki jest mi zimno :P Musi być mi cieplutko w stopy więc zawsze zakładam bambosze i termosik w sweterku do brzuszka :D Btw. tak właśnie zaliczyłam biologię na 5 i mam 5! :D <3
OdpowiedzUsuńRady te mogą być stosowane nie tylko na studiach ale i we wcześniejszych etapach edukacji. :-) Wierzę Ci, że też doświadczasz ogromu stresu w związku ze szkołą. Też lubię uczyć się w nocy! Mam wtedy upragnioną ciszę i spokój i nic mnie nie rozprasza. :-) Może jedynie wołające łóżko... Ja z kolei wręcz przeciwnie, muszę mieć chłodno w pokoju bo inaczej zasypiam! :P
UsuńGratuluję! Możesz być z siebie dumna! To jaka będzie nagroda? :P
Czekolada, a jak :D
UsuńHaha, chyba nie ma lepszej! :D Sama czekam na pretekst, żeby się nagrodzić jakąś słodkością. :D
UsuńPrzeżyłam łącznie 20 sesji na 2 kierunkach studiów, na samo wspomnienie mam ciarki na plecach:) Ten ogrom książek, wiedzy i jeden mały, niechętny mózg...ale satysfakcja, gdy wszystkie wpisy były zebrane ogromna:) Ja często uczyłam się z koleżanką, jakoś fajnie było dzielić z kimś niedolę:) I kawa, dużo kawy, ale to raczej zdrowe nie jest, wiec nie polecam:)
OdpowiedzUsuńWow, to dużo za Tobą! Jestem pewna, że mogłabyś napisać całą książkę - poradnik o tym jak przetrwać sesję. :-) Satysfakcja po zaliczeniu faktycznie musiała być niesamowita, gratuluję w takim razie! :-) Ja akurat wolę się uczyć sama, muszę mieć ciszę i spokój, chociaż zazwyczaj powtarzając ,,gadam" sama do siebie. :D
UsuńJa kawę pijam czy sesja czy nie w ilościach litrowych więc dla mnie to i tak norma. :P
oczywiście ze trzeba siebie nagradzać:)) jak najbardziej:))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam. :-) Wszak też nam się coś od życia należy!
UsuńPunkt piąty wprowadziłam jakiś czas temu do mojego "systemu" nauki i przyznam, że efekty są oszałamiająca. :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie, działa cuda. Ten punkt jest chyba najtrudniejszy do spełnienia dlatego gratuluję! :D
Usuńhahaha jakbyś mnie znała :D nie no nie jest tak źle, ale wiele rzeczy niestety sprawdza się u mnie i to tych negatywnych ;) co do zniżek 50% to chyba największa radocha dla mnie jaką można mieć, i zniżki na żarcie :D naprawdę bardzo chciałabym być systematyczna, ale nie ma czasu i nie warto! naprawdę, pewnie się dziwisz, ale jak się starłam w pierwszym semestrze na 1 roku i codziennie czytałam aktualne notatki, uczyłam się zdałam o tak średnio sesje, podczas drugiej odpuściłam skupiłam się na najważniejszych rzeczach i leciałam na samych 5 i z dwoma czwórkami i jedną 3 i to z przedmiotu z którego uczyłam się najwięcej- historia :D A ty Vela stosujesz wszystkie te rady, które napisałaś, czy ta notka jest pewną motywacją? :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, zniżki to jeden z najprzyjemniejszych aspektów studiowania haha. :P Ja akurat jestem bardzo systematyczna chociaż i tak moim wybawieniem jest nauka ze znacznym wyprzedzeniem - wtedy mam pewność, że zdążę. :-) Widzisz, co człowiek to inna metoda!
UsuńStosuję stosuję, patenty wypróbowałam na sobie i dlatego dzielę się aby pomóc biednym żuczkom w ich niedoli. :D Jednak sama też spisałam to dla motywacji siebie samej. :D
oj Vela, Vela :D to prawda każdy człowiek jest inny i piękny na swój sposób ;)
UsuńOczywiście kochana! Nie można o tym zapominać nigdy. :-)
UsuńMnie w sumie sesja nigdy tak bardzo nie przerażała :) Może dlatego, że jako osoba, która potrafi sobie dobrze zorganizować czas zawsze się z nauką starałam wyrabiać - wiadomo, były takie egzaminy, na które po prostu nie szło się nauczyć, wtedy zwykłe 3 musiało wystarczyć, ale żebym jakoś panicznie się tego bała - nie :P
OdpowiedzUsuńJa też jestem mistrzynią organizowania czasu poza tym uczę się ze znacznym wyprzedzeniem aby ze wszystkim zdążyć. :-) Wiem jednak, że dla wielu jest to problem i wtedy każda porada się przyda. :-)
UsuńTo dobrze w takim razie, że nie doświadczasz takiego stresu! :-)
Też mnie to cieszy :) Ale to miło z Twojej strony, że pomyślałaś o osobach, które mają problem w sesji :) Że też masz czas jeszcze o nich myśleć :D
UsuńHaha dla czytelników zawsze znajdę czas. :D Pomiędzy jedną książką, a drugą... :D
UsuńI to się ceni :)
UsuńDziękuję... :-)
UsuńNie ma za co :)
UsuńJest jest bo dla mnie takie słowa są nieocenione i nawet nie wiesz ile sprawiają mi radości. Serio! :-)
UsuńMi to na szczęście nie grozi, a w nauce najbardziej pomocna dla mnie była kawa i czekolada :)
OdpowiedzUsuńKawa i czekolada to i mój niezbędnik, piątka! :-)
UsuńOj pamiętam jak to było! :) Nieprzespane nocy i drżenie całego ciała na samą myśl o zbliżającym się egzaminie! Masakra!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Tyle stresu... Potem oczywiście okazuje się, że całkiem niepotrzebnie. :-)
UsuńDziś pisałam ostatni egzamin, jeśli wszystko zaliczyłam (a myślę, że tak!) to jestem już (mniej więcej) wolna! Teraz "tylko" egzaminy na drugi kierunek i praca przez całe wakacje! Ale nagroda musi być, niebawem się wybiorę bo coś szałowego z Organique! :D
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że wszystko będzie pięknie zdane! :-) Zazdroszczę, że masz to już za sobą, bo ja ostatni egzamin mam dopiero za dokładnie trzy tygodnie! Gdzie planujesz pracę? :-) To Twoje plany wyglądają podobnie do moich.
UsuńSuper pomysł na nagrodę, haha! :D Te balsamy też za mną chodzą i chodzą kusząc niesamowicie...
ojjjjj mnie to nie dotyczy ale wiem co przechodzilam gdy chodzilam do liceum....masakra!
OdpowiedzUsuńTak, w liceum też potrafią dać nieźle popalić! :-)
Usuńjeszcze jak jest się taką panikarą jak ja ;)ojjjj najadlam sie tyle nerwów że aż się mi odechciało dalszej nauki ;)
UsuńTeż jestem panikarą! To wynika z mojej ambicji niestety. :P Nie potrafię podejść do egzaminów z takim luzem jak niektórzy. :D
UsuńDla mnie słowo "sesja" zacznie się dopiero od października :)
OdpowiedzUsuńW liceum zawsze pomagało mi wypisywanie różnych treści kolorowymi mazakami, może to trochę głupie, ale jak się kilka razy spojrzało na tą kolorową treść to jakoś wpadało gdzieś tam do głowy :)
W takim razie mam nadzieje, że rady się przydadzą w przyszłości. :P
UsuńJa robię identycznie! Jestem wzrokowcem i zaznaczam, podkreślam wszystko co tylko można. Żadna metoda nie jest głupia jeżeli działa. :-)
Świetne rady. Sama pamiętam jak jeszcze parę lat temu spędzało mi to sen z powiek. Teraz już mam to za sobą :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. :-) Faktycznie sesja potrafi dać się we znaki. Fajnie, że masz za sobą ten stres. :-)
UsuńNa pierwszym roku sesje były wstrętne. Było sporo przedmiotów, które nie były ściśle związane z moimi zamiłowaniami. Sesja jawiła się jako horror. Potem było z górki. przyzwyczajałam się. Ja jestem hiperambitna (nawet za bardzo), więc w miarę ogarniam większość rzeczy na sesję systematycznie. Choć zdarzają się i wyjątki. Co potem skutkuje stresem. W tym roku sesja przyszła wcześniej i wszystko mam już zdane. Taki ze mnie farciarz. Wszystkim studentom jednak życzę powodzenia, wytrwałości :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie chyba pierwszą sesję wspominam jako tą najcięższą. :D Ja też jestem zdecydowanie za bardzo ambitna dlatego też raczej systematycznie się przygotowuję. :-) Wolę zacząć wcześniej niż się potem stresować. Zazdroszczę, że to już za Tobą i gratuluję. Nie dziękuję aby nie zapeszyć i też pozdrawiam ciepło! :-)
UsuńUwielbiam Twoje poczucie humoru! :) Sesję pamiętam: wszystko było nagle brudne i wymagało posprzątania no i ta piękna pogoda, która nigdy nie zachęcała do nauki. Sprawdzonym sposobem na przejście tego trudnego czasu jest wykorzystanie wszystkich oczojebnych markerów (jestem wzrokowcem) i nie oszukujmy się- bieżąca nauka. Nigdy nie zostawiałam nauki na ostatnią minutę i nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Ja też wykorzystuję takie neonowe markery, które widać z kilometra. :D Nauka systematyczna to najlepszy sposób masz rację. :-)
UsuńWracam na studia od października, więc temat mnie dotyczy :D Wiesz, myśl o sesjach już napawa mnie lękiem. O zgrozo! Chociaż nie boję się aż tak bardzo, bo to tylko dwa semestry. Ja żyłam w totalnym nieładzie podczas każdej sesji, ale oceny miałam dzięki temu dobre. Trochę zaniedbywałam syna i domowe obowiązki i tego żałuję najbardziej. Lepsza organizacja czasu i pewnie zupełnie inaczej by to wszystko wyglądało.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że trafiłam z tematem! :D Taaak, sesja potrafi naprawdę wzbudzić lęk. Wiadomo ciężko znaleźć czas na wszystko. :< Dlatego kolejnym razem życzę aby udało się zaplanować wszystko! :-) Trzymam kciuki.
UsuńDobrze napisane :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję. :-)
Usuńja zawsze wszytsko zostawiałam na ostatnią chwilę ,ale jakoś się zdawało ;p
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że się udawało! :D
Usuńcałe szczęście, że to już wszystko za mną... jak sobie przypomnę to ślęczenie przed notatkami to mam wrażenie, że zaraz zemdleję :D Wszystkie wskazówki są przydatne, ale jak wiadomo w życiu bywa równie, bo ile razy sobie obiecałam, że będę systematyczna, a potem mi się nie chciało i czasem szłam na zaliczenia z pustą głową i nadzieją. Czasem się udawało, innym razem nie...
OdpowiedzUsuńSystematyczność jest ważna, ale jak się uczyć jak na studenta czyha tyle pokus :D
Zazdroszczę w takim razie, że masz ten stres za sobą! :-) Tak, jest ciężko wytrwać w założeniach ale trzeba się spiąć. :D Faktycznie pokusy są na każdym rogu, znam to! :-)
UsuńO Boże...Ja mam się właśnie uczyć farmakologii kosmetyku i uwierz mi, robię wszystko żeby to odwlec w czasie :) Jak zwykle się obudzę w piątek :)
OdpowiedzUsuńŚwietne wskazówki, choć i tak trudno mi się zmobilizować :)
Wierzę Ci wierzę, ja mam przed sobą legislacje i kodyfikację norm w przepisach prawnych, ha. :D Uwierz mi, że to jeszcze gorsze niż brzmi. Dziękuję, życzę powodzenia w nauce i zdaniu! :-)
UsuńMam taki kubek z napisem "Sesja, czyli zostań specem od wszystkiego w tydzień" - motto studentów ;) Chociaż ja osobiście wolę nie zostawiać caaaałej nauki na ostatnią chwilę :) na moich studiach raczej zakończyłoby się to katastrofą i powtarzaniem semestru :p ale jedno jest pewne, jeśli telefon leży zbyt blisko mnie lub telewizor jest włączony albo facebook :o to po nauce hahaha :p
OdpowiedzUsuńWidziałam kubek na Insta, jest genialny! :D To dobrze, że nie zostawiasz wszystkiego do ostatniego momentu. :-) U mnie też by to nie przeszło... Znam to! Dlatego najcięższym ale i najskuteczniejszym krokiem jest wyłączenie wszelkich ,,rozpraszaczy". :-)
UsuńPrzede mna dopiero studia, ale mam chlopaka juz po studiach, wiec wiem co to znacza sesje a co dopiero praca licencjacka badz magisterska... :/
OdpowiedzUsuńBlog z artystycznymi o profesjonalnymi sesjami zdjeciowymi. :)
Nowy post- "iris''.
http://moooneykills.blogspot.com/2015/06/iris.html
Czyli wiesz co Cię czeka ale spokojnie, to da się przetrwać! :-) Nie jest tak źle jak się wydaje choć bywa ciężko.
UsuńJa najbarziej pamiętam egzamin z mikrobiologii na 2 roku studiów. Niby uczyłam się systematycznie na cotygodniowe kartkówki, a na dłużej ciężko to zapamiętać; p Egzamin trwał chyba 4h podczas których ciągle pisałam i chyba wyprodukowałam z 9 kartek mądrości :p
OdpowiedzUsuńA szczególnych patentów na naukę nie mam, bo wiedza mi szybko wchodzi do głowy, nawet w niesprzyjających warunkach - często uczę się w drodze, a tv w ogóle mi nie przeszkadza, bo mam podzielną uwagę ;)
Wow, 4h sporo! Ja na egzaminie z prawa rzymskiego rozpisałam się też chyba na około 8 takich stronic. :D
UsuńTo fajnie, że tak szybko przyswajasz materiał, to na pewno bardzo pomocne. :-) Nauka w drodze to faktycznie skuteczna metoda. Ja niestety przy telewizorze nie ma szans abym się nauczyła - muszę mieć ciszę i spokój, a poza tym ,,gadam sama do siebie", a z TV rywalizować i przekrzykiwać się nie ma szans. :D
Ja sobie rozklejam małe karteczki samoprzylepne, żeby mie ważne pojęcia na widoku :p
OdpowiedzUsuńJa tak zawsze robiłam przy przyswajaniu dat! :D
Usuńhaha u mnie najczęściej zdarza się punkt drugi co do nauki :D
OdpowiedzUsuńmój blog, hooneyyy
Tak, z tym jest spory problem dlatego najlepiej zacząć: od razu. :-)
UsuńJa jestem z tych, którzy uczą się na ostatnią chwilę. Dlatego długi weekend przede mną. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki i życzę powodzenia w nauce! :-)
UsuńPrzede mną jeszcze jeden, najgorszy egzamin. Stosuję wszystkie punkty, które wypisałaś, więc powinno być dobrze :D! Trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńSkoro stosujesz rady w praktyce to nie może się nie udać! :D Nie dziękuję aby nie zapeszyć i trzymam kciuki za ten najgorszy egzamin :-)
UsuńJa dopiero co przeżyłam maturę, więc do pierwszej sesji mam jeszcze trochę czasu :D
OdpowiedzUsuńMatura, kiedy to było... :-) W takim razie wszystko przed Tobą, zazdroszczę, że dopiero zaczynasz studiowanie, bo to najlepszy okres jakiego do tej pory doświadczyłam w moim życiu. :-)
UsuńNa szczęście studia i sesje mam już za sobą.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony braku stresu zazdroszczę, a z drugiej mogłabym być studentką zawsze, to wspaniały czas. :-) Tyle, że chcę też dalej się rozwijać i marzy mi się dalsze działanie w związku z wykształceniem w dalszej pracy zawodowej stąd jednak pomimo, że bycie studentem jest cudowne, chce już zakończyć ten etap i zacząć kolejny - jeszcze lepszy. :-)
Usuńmam za sobą 6 sesji i powiem szczerze najlepiej mi się uczy w nocy, dzień, dwa dni przed egzaminem :D chyba, że jest rzeczywiście trudniejszy egzamin, to parę nocy wcześniej :D Może jest to niezdrowe, ale u mnie skuteczne.
OdpowiedzUsuńTeż mi się dobrze uczy w nocy - nic mnie wtedy nie rozprasza i mam ciszę i spokój. Jednak ja zazwyczaj uczę się znacznie wcześniej niż dzień czy dwa przed egzaminem. :P Ważne, że Twoja metoda działa!
UsuńU mnie najlepiej sprawdzała się opcja 50 minut nauki i 5-10 minut przerwy. No i zero internetu przez ten.czas:-P
OdpowiedzUsuńBrak Internetu to chyba konieczność. :D
UsuńMoim patentem na naukę jest zamknięcie mnie w pokoju bez niczego, to z tej nudy zacznę się uczyć ! haha
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o poklikanie w linki u mnie w poście,bardzo mi na tym zależy. Jeżeli poklikasz napisz,a ja się odwdzięczę.Jak chcesz weź udział w konkursie :)
http://martynencjatestuje.blogspot.com/2015/06/wishlist-konkurs.html
Dokładnie, mam podobnie! Najlepsze rezultaty osiągam kiedy nie ma w pobliżu telefonu, Internetu i telewizora. :D
UsuńNie ma sprawy. :-)
Ja już mam na szczęście czas sesji dawno za sobą :D
OdpowiedzUsuńTego to Ci pozazdroszczę, nie ukrywam. :-)
UsuńJa na studia idę dopiero za dwa lata, ale sesje są podobno gorsze od matury ;/
OdpowiedzUsuńWiesz co powiem Ci, że można patrzeć na to różnie. :-) Matura jest bardziej stresująca, ponieważ od niej więcej zależy. :-) W sesji natomiast możesz mieć parę podejść do egzaminów choć to zależy od wykładowcy i samej uczelni. U mnie nie ma tak lekko i łatwo. :D Poza tym, tam masz mniej materiału za to wymagane jest więcej szczegółów, na maturze jest sprawdzana z wielu lat aczkolwiek w związku z tym pytania są bardziej ogólne i jeżeli tylko ktoś uczy się systematycznie to nie ma problemu ze zdaniem. Na moich egzaminach jak nie przysiądziesz i się nie nauczysz to nie ma szans na zdanie, przepisów prawnych np. nie wymyślisz tylko musisz je znać. :P Jednak nie martw się, to cudowny okres w życiu młodego człowieka i nawet sesja nie jest w stanie go popsuć! :-)
UsuńHmm.. czy ja wiem? Ja przez moje zaniedbywanie jestem zmuszona uczyć się dzień przed egzaminem do dwóch egzaminów na raz, które są 30 min po sobie. Cały dzień intensywnie się uczę, zażywam kofeinę w każdej możliwej postaci, strony lecą 100... 200... 300... a potem i tak zdaję, choć organizm potrzebuję wypoczynku. Powiedz, jak w związku z tym mam się zmobilizować wcześniej, skoro wiem, że tak też mogę? To nie jest do końca pytanie retoryczne ;)
OdpowiedzUsuńU mnie to niestety nie przejdzie. :-) Mam kierunek, który jest typową ,,pamięciówką". Jak nie wkujesz wszystkich przepisów do głowy to nie ma szans o zdaniu. :-) Każda metoda jeżeli działa to warto się jej trzymać, jakakolwiek by nie była. :-) Chociaż taka mobilizacja i nieodkładanie na później może się przydać także w dalszym życiu, niekoniecznie w kwestii nauki.
UsuńJak dobrze, że jestem już po studiach. Pamiętam to zawalanie nocy :))
OdpowiedzUsuńTaaak, zawalanie nocy to standard. :P
UsuńStudia jeszcze przede mną, więc sesja też, ale już się tyle o niej nasłuchałam,że przerażona jestem, jak ja sobie tam poradzę!
OdpowiedzUsuńSposoby bardzo przydatne, na pewno wielu osobom się przydadzą, na mnie chyba najbardziej zadziałałaby nagroda :)
Dasz radę, nie taki diabeł straszny jak go malują! :-)
UsuńBardzo się cieszę, że się przydadzą. :-) Nagroda to dobra motywacja, to fakt!
Ja się już nie stresuję na egzaminach :D Samo jakoś przeszło :P A stres to najgorszy doradca...
OdpowiedzUsuńŚwietnie w takim razie, zazdroszczę bardzo! :-) Prawda prawda, stres naprawdę potrafi dać w kość...
UsuńDla mnie najgorszy jest zawsze stres tuż przed jakimś egzaminem. Tak mi się trzęsą ręce, że czasami mam problem utrzymać długopis :(
OdpowiedzUsuńAle Twoje rady są niezwykle cenne i na pewno wezmę je sobie do serca :)
Dziękuję, mam nadzieje, że rady pomogą. Szkoda, że nie ma jednej magicznej metody na całkowite wyeliminowanie stresu... :-)
UsuńNa każdy egzamin uczyłam się na ostatnią chwilę, dopisywałam ostatni rozdział licencjatu poprawiałam inne rozdziały, pisałam referaty i kolokwia a sesje udało mi się zdać na 5.0 :D dodatkowo udało mi się na szczęście oddać pracę licencjacką na czas, więc teraz tylko czas na obronę i upragnione wakacje :)Mi żadne rady nie pomagają, żeby zrobić cokolwiek do przodku taka już jestem niezorganizowana całe życie :D
OdpowiedzUsuńWażne, że mimo niezorganizowania masz super wyniki, gratuluje. :-)
UsuńJa teraz w weekend ostatnie egzaminy i za dwa tygodnie obrona. Stresuje się okropnie! Ale jak pomyślę, że później już będę wolna z dyplomem w ręku to wiem, że dam radę :)
OdpowiedzUsuńHej, ja juz na szczęście po sesji i powiem , że nie było tak trudno jak sobie wyobrażałam ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na mojego nowego bloga, będzie mi bardzo miło, jeśli mnie odwiedzisz!
Ja zaczynam się uczyć na tyle wcześnie na ile mi tylko pozwalają wszelkie możliwości. Niestety na uczelni często bywa tak, że nie dzieje się nic, a nagle jednego dnia zapowiadają nam, kilka kolosów na następny weekend? I co wtedy? Zaczynam robić notatki od tych najtrudniejszych przedmiotów, wplątując w to inne, bardziej mnie relaksujące. Robię przerwy co godzinę, chociażby takie 10 minutowe i znów wracam do nauki. Telefon/komputer i tv - najlepiej żeby znajdowały się w drugim pokoju, wtedy nic mnie nie rozprasza? Efekt? W dzień rozpoczęcia sesji do zaliczenia zostały mi 2 przedmioty :) Zapraszam, melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jestem na studiach ale za jakiś coś to mnie czeka i kiedy właśnie słyszę o tych wszystkich sesjach, egzaminach itd to ogarnia mnie trochę strach przed tym wszystkim :) Mam nadzieję, że nie taki diabeł straszny jak go malują ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przygody-mileny.blogspot.com/
będę miała na uwadze te rady przed swoją pierwszą sesją :)
OdpowiedzUsuńhttp://lifeviolettstyle.blogspot.com/