mają zazwyczaj jeden schemat:
W związku? Cudownie! Twój ukochany właśnie zabrał Cię na tą najnowszą sztukę okrzykniętego nowym objawieniem reżysera współczesnego teatru. Koleżanki pieją z zazdrości, ponieważ ich mężczyzna zabrał je ostatnio... na mecz piłki nożnej. Tak właściwie to on chciał iść go zobaczyć, a one chcąc spędzić z nim choć trochę czasu wyrażały swój zachwyt nad nadchodzącym meczem wspominając o tym średnio co trzy minuty do tego stopnia, że on wierząc, iż sprawia jej przyjemność nie z tej ziemi (i aby uniknąć wojny i konieczności jedzenia później przez miesiąc na mieście) kupił bilety dla dwojga. W rzeczywistości nie wiedzą nawet co to spalony, a większość meczu ukradkiem sprawdzały na telefonie Instagram zastanawiając się, czy Ci gracze w niebieskich spodenkach to ,,nasi''?
W pracy? Same sukcesy! Jesteś tak cenionym pracownikiem, że szef zleca Ci najcięższe zadania przez co ostatnio tak mało masz dla nich czas. Jednak przecież muszą to zrozumieć, masz przecież takie wysokie i odpowiedzialne stanowisko... Marzenie każdego kto próbuje wspinać się po drabinie sukcesu, do której nie jest przewidziana żadna winda. Kiwają głową ze zrozumieniem podziwiając Cię jednocześnie, że masz pozycję w firmie, a one one jedynie parzą szefowi kawę, która zawsze jest za mocna, za słaba, za gorzka, przesłodzona czy za gorąca...
Po opowiedzeniu tego wszystkiego zostaje jeszcze pokazanie zdjęć z urlopu! Wyciągasz plik zdjęć pokazując Wasz hotel. Ten to dopiero robi wrażenie! Pięciogwiazdkowy pałac nad jeziorem, z basenami i kortami do dyspozycji ich rezydentów. Pokazujesz także zdjęcia restauracji, w których jadaliście. Oczywiście same wykwintne do których aby uzyskać stolik konieczne jest zrobienie rezerwacji z kilkudniowym wyprzedzeniem.
Kończysz spotkanie kiedy w ustach niemalże zaschło Ci od opowiadania. Wychodzisz z kawiarni, w której się umówiłyście i od momentu kiedy przekraczasz próg czując na twarzy uderzenie chłodnego powiewu powietrza na policzku z zewnątrz...
wracasz do rzeczywistości.
Wchodzisz do domu, a tam ukochany leży na kanapie, co nie dziwi Cię szczególnie, to obrazek jaki oglądasz każdego dnia, odwracając twarz od telewizora rzucając Ci krótkie; ,,hej" i dalej wracając do podziwiania meczu. Na spektakl o którym tyle opowiadałaś przyjaciółkom dostałaś bilety w pracy i wyciągnęłaś go niemalże siłą, po trzygodzinnym suszeniu mu głowy, że nigdzie nie wychodziliście od ostatnich trzech miesięcy. Zgodził się właściwie tylko dlatego, że po spektaklu miał być bankiet, a bankiet = dobre wino i jeszcze lepsze jedzenie. Dlatego większość przedstawienia przespał, za to na później nabrał życia i wigoru niczym nastolatek i niemalże biegiem leciał do stolika z przystawkami i drinkami.
Praca? Faktycznie, masz dużo zadań jednak to dlatego, że firma przeżywa kryzys i ledwo wiąże koniec z końcem, a Ty obawiając się wizji zwolnienia, która wisi nad Tobą niczym topór bierzesz wszystkie dodatkowe zlecenia. Szef poruszony ciężką sytuacją nawet tego nie zauważa, a Ty ślęczysz po nocach nad tabelkami z zestawieniami sprzedaży i analizą zysków (których tak naprawdę nie ma nie przekłada się to jednak na mniejszą liczbę tekstu do zredagowania).
Urlop owszem, szarpnęliście się za ostatnie pieniądze za granicę, jednak mieszkaliście w motelu jedliście w przydrożnych barach, a pokazywane zdjęcia robiłaś miejscom, które oglądałaś jedynie przez szybę.
Kim wobec tego jestem?
Są tacy, którzy widzą rysę na tej idealnej powierzchni, którą stworzyli. Inni powtarzają ją tak często, że zaczynają wierzyć, iż jest ona prawdziwa. Boją się zobaczyć prawdę i dalej tkwią w wymyślonym przez siebie - oczywiście perfekcyjnym świecie. Nie przyjmują do wiadomości realiów, wypierają ze świadomości nie chcąc się z nimi skonfrontować. Pragniemy bowiem być postrzegani jako ludzie sukcesu, ambitni i dodatkowo przekonanie innych, że tak jest umacnia nas w poczuciu, że tacy właśnie jesteśmy. Prowadzi to jednak do niemożności poddania pod wątpliwość istniejącej iluzji i w konsekwencji dalszego osobistego rozwoju. Jak bowiem zmienić siebie kiedy nie dostrzegamy istniejącego problemu, a wszystko jest ,,idealne"?
Jeżeli często zapewniasz wszystkich znajomych, że jest przecież tak wspaniale mimo iż w rzeczywistości do cudowności daleko, to pierwszy sygnał, że jesteś na doskonałej drodze do samooszukiwania siebie. Dodatkowo Twój niepokój powinien wzbudzić fakt, że za wszelką cenę potrzebujesz akceptacji i uznania. Jeżeli dodatkowo nie potrafisz wyrazić emocji i zamykasz się w sobie to oznacza, że czas na zmiany, bo możliwe iż żyjesz nie w prawdziwym świecie ale w fikcji i przywdziewasz maskę.
Osoby takie często przyjmują pewne schematy.
Muszę być silną kobietą. Tak mnie bowiem wychowały babcie i mamy. Dlatego też nie mogę mówić o problemach, ponieważ to przyznanie się do słabości, a słabość jest no... słaba.
Chcę być sobą ale... się boję.
Wstydzimy się odmienności, chcemy pasować do wytworzonego przez społeczeństwa wzoru. Kobieta? Idealna gospodyni domowa, najwspanialsza żona i kochająca matka, która potrafi pogodzić troskę o dom z karierą zawodową bez mrugnięcia okiem i możliwości pozwolenia sobie choćby na minimalną niedoskonałość. Dlatego wpisujemy się potulnie w schemat uznając go za jedyny prawidłowy.
Dziś bowiem przecież kobieta, która nie posiada dzieci, bo postawiła na rozwój zawodowy, a z partnerem tworzy związek nieformalny to w poczuciu społeczeństwa zło, za które powinna zostać spalona na stosie.
Żądamy też postrzegania jako ludzie sukcesu, gdyż czujemy wtedy władzę nad innymi, której tak pragniemy. Dlatego podejmujemy wszelkich rodzajów prac, dodatkowych kursów aby mieć poczucie, że robimy wszystko aby ludzie widzieli w nas osobę, która osiągnęła wszystko to co możliwe, zwłaszcza to co nie udało się innym powodując w nich poczucie zazdrości, które nas umacnia. Łatwo jednak w tym podążaniu do doskonałości zgubić wiele istotniejszych rzeczy po drodze.
Zapytam więc jeszcze raz:
Kim naprawdę jestem?
Najważniejsze jest zderzenie z rzeczywistością. Nawet tą brutalną. Czasem może być to niczym kubeł zimnej wody ale wiecie co Wam na to odpowiem? Jednym z moich ulubionych haseł:
,,It's okey not to be okay"
Możecie to sobie wydrukować najlepiej na papierze, o wymiarach sięgających od końca jednej ściany do drugiej, dodatkowo wytłuścić czerwoną farbą i czytać każdego dnia. Perfekcyjni ludzie nie istnieją, za to wyobrażenie o nich? Jak najbardziej! Sami je przecież tworzymy.
Zdaj sobie zatem sprawę z tego jaki jesteś naprawdę.
Macie wady? Pewnie, że macie. Zalety? Nie macie?
A ja Wam udowodnię, że tak. Tak tak, każdemu z osobna będę kłaść to do główki póki nie przyznacie mi racji - a mogę to robić naprawdę długo, więc lepiej nie bądźcie oporni.
Nie traćcie czasu na bajki, żyjcie rzeczywistością w innym przypadku tworzycie fałsz, który bywa zgubny - łatwo się bowiem zatracić. Pamiętajcie, że szukanie pozytywnych stron to co innego niż wyłączne ich wyobrażenie i tkwienie w jej iluzji.
Mieliście kiedyś problem z określeniem, wyrażeniem siebie?
Udawaliście przed innymi prawdziwe emocje i własne ,,ja"
chcąc być postrzegani w konkretny sposób?
Ty powinnaś książki pisac:)chyba że piszesz?
OdpowiedzUsuńNie piszę ale zdecydowanie to moje marzenie! :-)
Usuńkiedys sie spełni bo masz talent do tego:)
UsuńDziękuję! Byłabym wniebowzięta... :-)
UsuńCzasami zdarzało mi się udawać. Z natury jestem osobą, która w dużym towarzystwie nie odzywa się praktycznie wcale, zamiast tego obserwuję i analizuję. Natomiast inni odbierają to jako fakt, że jestem zbyt nadęta, żeby z nimi porozmawiać i uważam się za lepszą od innych. To że się nie uśmiecham od razu znaczy że jestem nadąsana i ponura. Więc zdarza mi się udawać - śmiać z nieśmiesznych żartów i paplać głupoty w towarzystwie, żeby krzywo na mnie nie patrzyli. Czasami ciężko być sobą :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak! Nie każdy musi się całe czas uśmiechać jeżeli najnormalniej w świecie nie ma takiej ochoty. Wymuszony uśmiech jest bezsensu ale rozumiem to doskonale, że często śmiejemy się z żartów, które nas nie śmieszą, aby nie urazić innych. :-) Ciężko to prawda jednak warto. :-)
UsuńMnie ten problem na szczęście nie dotyczy, może dlatego, że moi znajomi i ja jesteśmy wobez siebie szczerzy do bólu i nie ma pomiędzy nami rywalizacji 'kto ma lepiej'. Niestety problem, który opisałaś powyżej nie jest rzadkością i wydaję mi się, że dotyczy ludzi, którzy tak naprawdę nie mają przyjaciół, obracają się w kręgach w których wszyscy kłamią żeby stworzyć wokół siebie otoczkę cudowności. Zawsze trzymałam się z daleka od takich ludzi.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że masz wokół siebie takich ludzi - przy których możesz być wyłącznie sobą, a oni akceptują Cię taką jaka jesteś. :-) Nie warto tracić czasu na ludzi, przez których zmuszeni jesteśmy do udawania.
UsuńEch... widzę, że krążymy w tych samych tematach... ale mam nadzieję, że damy radę w końcu uwierzyć we własną wartość! W końcu będziemy przedstawiać swoje zdanie zawsze i wszędzie, zamiast z podkulonym ogonem siedzieć cichutko i dopasowywać się do aktualnego otoczenia! Życie w takiej iluzji niczego nie daje, bo z czasem sami w to wierzymy i oszukujemy nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie, a z tego trudno wybrnąć! Trzeba nabrać wiary we własne zalety i pogodzić się ze swoimi wadami, a jeśli jest to możliwe to także je zmienić. Nie można być doskonałym i mieć doskonałego życia, ale za to można stworzyć jego najlepszą wersję. I dzielić się nią z innymi ;)
OdpowiedzUsuńTak, bo to powszechne zjawisko i myślę, że dotyczy każdego z nas. Dokładnie jest tak jak mówisz, najważniejsza jest zaakceptowanie siebie choć to nie należy do łatwych bowiem musimy w związku z tym myśleć o zaletach ale i przyjąć wady i się do nich przyznać. :-) Pięknie podsumowałaś, powinniśmy dążyć do tego aby wieść to życie jak najwspanialej i tworzyć najlepszą wersję samego siebie.
UsuńZjawisko powszechne, ale widzisz, nie każdemu takie zachowanie przeszkadza, niestety :(
UsuńZdecydowanie masz racje, a to błąd!
UsuńMoże to kwestia tego, że chyba nikt nie chce być całkiem typowy, zwyczajny, ale uważam się za osobę o bardzo złożonym charakterze i m. in. przez to ciężko mi jednoznacznie określić kim jestem. Ale jest mi dobrze ze sobą (oczywiście bywają takie momenty że sama mam siebie dosyć :} ), chyba nie potrzebuję odpowiadać na pytanie "Kim jestem?" bardziej konkretnie. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, każdy chce być wyjątkowy, nie chce być jednostką anonimową, szaraczkiem niewyróżniającym się z tłumu. Lepiej jednak być zwykłym sobą niż niezwykłym wytworem dla zaimponowania innym. :-) Najważniejsze, że czujesz się ze sobą dobrze, tak powinno być. :-)
UsuńWiesz co... sądzimy, że nie mamy problemu z opowiadaniem o sobie w realnych barwach, jednak jeśli się tak dokładnie w to zagłębić to niestety większość z nas był nie raz w takiej sytuacji: Kolega/koleżanka/daleka kuzynka/ciotka/idealna córka znajomych rodziców opowiada jak jej się dobrze wiedzie. Życie dla tej osoby to po prostu pasmo sukcesów a sama jest tak inteligenta, że każdy jak ją widzi bije jej pokłony. W tym momencie nasze pozornie udane życie zrobiło się szare, nudne i bez perspektyw. Zaraz pada pytanie "a co tam u ciebie?" no i.... są dwie opcje. Przyznajesz się, że jesteś jedną z tych zwykłych ludzi, którzy nie dorastają tej osobie do pięt lub ubarwiasz swoje życie i stajesz się jej "fałszywym odbiciem lustrzanym". Co jest lepsze? Która droga jest odpowiednia dla zachowania swojej osobowości?
OdpowiedzUsuńDlatego, że ludzie chcą być właśnie postrzegani jako ludzie sukcesu, wzbudzać podziw innym i samemu dzięki temu poczuć się lepiej. Świetny podałyście przykład z tym: ,,a co tam u Ciebie?". Po wysłuchaniu tego idealnego życia rozmówcy ciężko opowiadać o tym, że u nas nie jest tak różowo.
UsuńMimo wszystko jednak warto pozostawać szczerym jeżeli druga osoba jest warta tego aby się przed nią otworzyć. Najważniejsze jednak mimo wszystko jest to, aby być szczerym ze sobą samym.
Lubię Twoje teksty :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, miło mi to czytać! :-)
UsuńLudzie muszą wkładać naprawdę dużo wysiłku, żeby udawać, że wszystko jest pięknie. Dla mnie nie ma to sensu. Nie mówię o tym, aby każdemu się żalić, jak to źle nie jest. Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Dla mnie osoba, która ciągle mówi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, jest po prostu niewiarygodna. Czasem warto się przyznać, że coś nie idzie po naszej myśli, może akurat ktoś doda nam siły ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ciężko bowiem uwierzyć, że zawsze wszystko jest idealne u danej osoby. Nie można wieść życia pozbawionego zupełni trosk i problemów, bo takie - mniejsze i większe zdarzają się zawsze. Jednak niektórzy wolą samooszukiwać siebie i innych, aby nie dopuszczać właśnie tego faktu do siebie. :-)
UsuńŚwietnie napisane!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post! Jeśli Ci się spodoba będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz i zaobserwujesz mój blog. :)
alexandrak-blog.blogspot.com KLIK!
Bardzo dziękuję za takie słowa!
Usuń"Kobieta? Idealna gospodyni domowa, najwspanialsza żona i kochająca matka, która potrafi pogodzić troskę o dom z karierą zawodową bez mrugnięcia okiem i możliwości pozwolenia sobie choćby na minimalną niedoskonałość. Dlatego wpisujemy się potulnie w schemat uznając go za jedyny prawidłowy." - i dlatego właśnie opinie społeczne są absurdem.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach, nic dodać nic ująć.
UsuńNajwiększą zbrodnią wobec siebie jest brak szczerości, co do swoich wad i zalet. Kara- wieczna frustracja i zależność od osądów innych ludzi. Warto szukać siebie w sobie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje mądre myśli. Przyznaje Ci również rację. :-) Najważniejsze być sobą, choćby i nieidealnym i pełnym wad ale szczerym i prawdziwym.
UsuńMamy tyle twarzy, z iloma osobami rozmawiamy :) Zawsze w jakiś sposób dostosowujemy się do rozmówcy, grunt to mieć pewne wartości i podstawy, które są niezmienne i których nie złamiemy. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Często dopasowujemy się do innych, do ich wyobrażeń, zgadzamy z ich poglądami choć myślimy inaczej. Ważne aby jednak wiedzieć kim jesteśmy naprawdę. -)
UsuńŚwietnie piszesz ! :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o poklikanie w linki u mnie w poście,bardzo mi na tym zależy. Jeżeli poklikasz napisz,a ja się odwdzięczę.Jak chcesz weź udział w konkursie :)
http://martynencjatestuje.blogspot.com/2015/06/wishlist-konkurs.html
Ślicznie dziękuję. :-)
UsuńOczywiście. Wydaje mi się, że każdy miewał z nas problem z określeniem siebie. Nas kształtują przede wszystkim doświadczenia, które możemy przeżyć.
OdpowiedzUsuńRacja, święta racja. Dzięki doświadczeniom i wszystkim zdarzeniom jakie przeżywamy jesteśmy takimi, a nie innymi ludźmi, mamy konkretny charakter, swoje własne poglądy i wyobrażenia na świat.
UsuńRobię to cały czas. Często łapię się na udawaniu kogoś, kim nie jestem. W zależności od sytuacji zakładam inną maskę i staram się dopasować do otoczenia ze strachu, że kiedy będę sobą, nie zostanę zaakceptowana. Cechy charakteru, które przypisują mi znajomi i z którymi się utożsamiam to z pewnością empatia i śmiałość :)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny poruszasz bardzo ciekawy temat. Lubię czytać Twoje posty bo skłaniają do wielu przemyśleń na temat nas samych. Już czekam na kolejny! :)
Dziękuję bardzo, to dla mnie bardzo cenne słowa, które motywują mnie do dalszego pisania. :-)
UsuńWłaśnie myślę, że każdy prędzej czy później zmaga się z takim problemem. Najczęściej wynika to z presji społeczeństwa. Chcemy pasować do konkretnych grup, czuć się częścią jakiejś społeczności stąd udajemy aby tak było. Ważne jednak przełamać strach i być szczerym ze sobą i innymi. :-)
Looove it !New on my French blog: "How to straighten your hair and eat Strawberries Tagada at the same time"
OdpowiedzUsuńwww.taimemode-fashionblog.com
Thank you for your comment. :-)
UsuńOj, jak ja nie lubię takich osób, jak kobieta opisana przez Ciebie w notce! Hipokryzję zwalczam ogniem i mieczem, niczym Krzyżacy, Kozacy i inni historyczni -zacy. Sama co prawda snuję swoje życie jako opowieść, o czym zrobiłam wpis, ale to zupełnie co innego. Jeśli na studiach poszło mi źle albo przydarzyło mi się coś chujowego, to nie zmieniam w historii żadnych szczegółów, tylko opowiadam ją w sposób baśniowy. Inaczej: jeśli wdepnę w gówno, to nie mówię, że wdepnęłam w plik pieniędzy, za które chwilę potem wykupiłam sobie wycieczkę do Egiptu (tak zrobiłaby kobieta z Twojej notki), ale nie mówię też: wdepnęłam w gówno. Opowiadam historię, jak szłam, zapatrzyłam się, coś przykuło moją uwagę i dopiero w efekcie wdepnęłam w gówno. Lubię całość historii, lubię jak wszystko jest opisane, jak pokazanie komuś fucka to zawoalowany gest ręki wyrażający nienawiść, ale na pewno nie będę nikogo okłamywała, że ktoś mi pomachał. Bo środkowy palec machaniem nie jest, a każde podobne twierdzenie będzie kłamstwem i hipokryzją.
OdpowiedzUsuńWady mam, zalety także - o obu wiem doskonale i się do nich przyznaję, co nie sprawia mi problemu. Moimi zaletami są rewelacyjna organizacja, ambicja czy samodyscyplina, wadami zaś niechcemisięjeństwo odnośnie wielu spraw, które chciałabym mieć już zrobione, ale nie chce mi się ich robić, niechęć wobec sprzątania oraz... ambicja ;) Aaa, i nerwowość. Chciałabym być mniej nerwowa, o czym już niejednokrotnie pisałam. Wszystko mnie wkurza. A jak zobaczę, że ktoś coś ode mnie zgapia, to już w ogóle nóż w kieszeni się otwiera (to nie do Ciebie). Łatwo to wypatrzyć - swój styl u kogoś innego, jakieś jego elementy, coś. Trzeba się pilnować, żeby być sobą, czyli robić to, co wypływa z nas, ze środka. Dążyć do bycia lepszym sobą - to tak, ale dążyć do bycia kimś innym - nieeeeee.
Eweluś, Eweluś, Twoje wpisy mnie tak emocjonują. Jestem tykającą bombą, która przez Twoje zachęty do rozmyślania o świecie i życiu co kilka dni prawie wybucha. Muszę się kontrolować, żeby nikt nie dostał odpryskiem :) Jestem słodka jak czekolada, póki nie natkniesz się na ziarenko pieprzu.
Też nie znoszę hipokryzji, a to niestety choroba cywilizacyjna naszych czasów. Też staram się nie koloryzować i tworzyć bajek na temat swojej osoby choć różnie to bywa wszak wszyscy oczekują, że będziesz powtarzać schemat, a na każdą ,,inność" wytrzeszczają oczy.
UsuńŚwietnie, że zdajesz sobie sprawę z wad i się do nich przyznajesz, mam tak samo. Nie ukrywam, że do perfekcji mi daleko, znam swoje słabości.
Teraz się zastanawiam odnośnie tego, że moje słowa powodują u Ciebie emocje... czy to dobrze, czy źle? :D
Dużo w tym racji, ale faktycznie to bardzo trudne pytanie. Często trudno odróżnić co jest faktycznie dla nas ważne od tego, czego wymagają od nas inni czy ogólnie społeczeństwo. Poza tym nie da się być całkowicie sobą, zawsze będziemy nakładać "gęby", jakby to powiedział Gombrowicz.
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że takie krótkie pytanie może sprawić tyle problemu? :-) Bardzo dobrze wskazałaś przykład z Gombrowiczem i po raz kolejny przyznaje Ci racje. Nigdy do końca nie będziemy szczerzy z innymi tak do końca, warto jednak być ,,chociaż" szczerym ze sobą.
Usuńkurde... znowu dajesz mi do myślenia, i wzbudzasz we mnie wyrzuty sumienia :D bardzo udawałam w gimnazjum bo chciałam by mnie wszyscy lubili, ale niestety tak się nie da. Zawsze znajdzie się ktoś kto Cię nie ,,toleruje". Przebudziłam się w 1 klasie liceum jak koleżanka cały czas ze mnie szydziła do innych... w końcu zebrałam się w sb i zapytałam za co mnie tak nie lubi, dlaczego mnie obgaduje. Odpowiedziała mi: nienawidzę Cię za to jaka jesteś! Nic mi nie zrobiłaś ale mnie denerwujesz! jesteś za dobra i za grzeczna... - pobeczałam się i po powrocie do domu nie mogłam się pozbierać... bo przecież nic nie zrobiłam. Na szczęście moja mama pospieszyła mi na ratunek i mnie pocieszyła. Teraz połowe komentarzy olewam, albo nich nie słucham.
OdpowiedzUsuńZa dobra i za grzeczna, też mi powód do nienawiści... I że takie rzeczy w liceum? Naprawdę współczuję. Myślałam, że dziecinada kończy się wraz z gimnazjum... chociaż, fakt, mnie też spotkało trochę przykrości w liceum. I to takich przykrości, że anonimowe osoby wypisywały na mnie chamskie rzeczy w damskim kiblu, do dziś nie wiem kto, ale były różne charaktery pisma, więc... Ale to smutna historia, więc wolę nie opowiadać.
UsuńBądź sobą, czyli tym, kim czujesz, że jesteś. I nie daj się chamom i prostakom ;*
Szpileczko moja droga, mam dokładnie w swoim otoczeniu dokładnie taką samą osobę. Ostatnio dowiedziałam się dlaczego mnie nie lubi, za to, że jestem... miła. Ona natomiast jest osobą wiecznie narzekającą, która każdego dnia wstaje z poczuciem: ,,przede mną kolejny beznadziejny dzień, który muszę przeżyć". Dlatego właśnie takim ludziom nigdy nie przypadniesz do gustu - jak bowiem mają lubić osobę, która czerpie z życia szczęście, którego im tak brak. Jesteśmy od nich inne więc gorsze. Nie martw się tym jednak, dokładnie tak jak pisze Olga, wszystkim nigdy nie dogodzisz choćbyś nie wiem jak się starał. Nie ma co się przejmować innymi, ważne abyś czuła się dobrze sama ze sobą. :-) Jesteś cudowną osobą i tylko o tym pamiętaj! ;*
UsuńOlga, Vela... dziękuje to naprawdę budujące to co piszecie i bardzo mnie pokrzewiłyście na duchu. Bo to nie tylko mnie spotkało i widzę, że po prostu jest pełno okrutnych ludzi. Ja zawsze za bardzo przejmowałam się opinią innych do tego stopnia, że nabawiłam się nerwicy. Olu współczuję Ci bo wiem co to znaczy być prześladowanym, mój brat doznał mobbingu i przez długie lata nie mógł się pozbierać. Przytuliłabym Cię mocno jak bym tylko umiała :* :D
UsuńVela naprawdę ty to zawsze umiesz mi przetłumaczyć niczym mama swojemu dziecku ;) powinnaś zostać psychologiem naprawdę ;) dziękuję, ale to ty jesteś cudowna, że umiesz podnosić inne osoby na duchu, choć sama także dostajesz w kość ;) :*
Nie ma za co daj spokój, szczera prawda!
UsuńPo to jestem kochana, po to jestem. :-) :*
Bardzo mądry tekst a jaki prawdziwy ! Myślę, że ludzie w dość póżnym wieku zaczynają widzieć sens i prawdę a nie same stereotypy np.aby być lepszym od sąsiada lub kogoś z rodziny;-) Trzeba wyluzować i żyć wg własnych wartości- a każdyczłowiek jest inny i cele życiowe ma rózne.Indywidualność nigdy nie była zbyt popularna,mam nadzieje że czasy sie w końcu zmienią pod tym względem :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Masz racje człowiek oryginalny, który się wyróżnia ma zdecydowany problem z dopasowaniem się do grupy, od której odstaje, ponieważ każdy chce mieć w swoim kręgu ,,swoich" - odmienność kojarzona jest z czymś obcym.
UsuńSkłoniłaś mnie do sobotniej refleksji. Dobrze czasem zderzyć się z rzeczywistością. Inną naprawdę, a inną w naszej imaginacji. Gdy byłam młodsza bardziej chciałam podkoloryzować swoje życie. Odkąd jednak wyprowadziłam się z domu to był dla mnie przełomowy czas. Wiele rzeczy sobie odpuściłam i nauczyłam się żyć z tym, jak jest. A jeśli chce coś zmienić to biorę sprawy w swoje łapy, a nie marzę bez końca i sama siebie oszukuję. Dobrze zdać sobie sprawę z tego, jak jest ;) Pozdrawiam i dziękuję za świetny, głęboki tekst!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że skłoniłam do przemyśleń! :-) To dla mnie największy komplement. :-) Super, że przyjęłaś życie takim jakie jest wraz z całym jego inwentarzem. Pozdrawiam i to ja dziękuję za taki piękny komentarz!
UsuńJa za nic w świecie nie umie znaleźć w sobie zalet. Nic mi się w sobie nie podoba, ciągle narzekam i trochę mi z tym głupio, ale nie umiem być z siebie zadowolona. Sama żyję według pewnego schematu i w tm schemacie zawsze jest coś na ''nie'' wobec mojej osoby...
OdpowiedzUsuńMoże po prostu zbyt wysoko sobie stawiasz poprzeczkę? Tak jak mówiłam, nie ma idealnych ludzi ale każdy ma jakieś pozytywne cechy, jakieś zalety i jestem pewna, że nie jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę! Powinnaś być wobec siebie bardziej łaskawa, pomyśl o swoich atutach lub poproś innych bliskich, aby wskazali Ci jak oni Ciebie widzą, co w Tobie podziwiają. Czasem bowiem nie dostrzegamy w sobie rzeczy, którzy widzą inni. :-)
Usuńciśnienie podnoszą mi żądania w stylu że kobieta ma obowiązek urodzić dziecko... jaki obowiązek przepraszam bardzo?! To jesteśmy wolnymi ludźmi czy nie?! Skoro kobieta postawiła na karierę to przyświeca jej cel między innymi poprawy ekonomicznego aspektu egzystencji. Nie raz słyszałam jak kobity chwaliły sie że bieda była taka że (no i opowiada z dumą) a ona wychowała ileś tam dzieci... no po prostu takie za przeproszeniem pie*** podnosi mi ciśnienie bardziej od kawy!
OdpowiedzUsuńWkurzają mnie wszelakiej maści "obrońcy życia" co po za biciem piany nie robią nic! Kobieta ma urodzić, i radzić se sama - i tacy oni dobrzy i wspaniali! Jak są programy o wielodzietnych rodzinach w trudnej sytuacji to ja zawszze pytam: gdzie duchowni?! Gdzie obrońcy życia! Tacy aktywni a teraz co?
Dokładnie masz rację, każdy powinien żyć według własnego sumienia. :-) Ja też spotkałam się z podobnymi głosami. Niektórzy są obrońcami jedynie na pokaz - dla rozsławienia jedynie własnej osoby.
Usuńalbo wykorzystują okazje by krzykiem w obronie życia rozładować własne frustracje.
UsuńTo też prawda i nie wiem co gorsze...
UsuńMyślę, że to jest standard, że oszukujemy siebie. Robimy to nieświadomie. Wiadomo, wszyscy dążą do perfekcji, ale ja nie uważam, że to jest coś złego. Co innego, jak ktoś uważa się za idealną osobę. Prawdziwa dorosłość to jest właśnie świadomość swoich zalet i wad. Z wadami trzeba walczyć, ale czasem jest tak, że są z nami przez całe życie i nie potrafimy sobie z nimi poradzić. Nie raz się zdarzyło udawać... w pracy ;) Tam nie można być do końca sobą.
OdpowiedzUsuńTak oczywiście, że jest to standardem i to do tego robimy to zupełnie automatycznie. Dążenie do perfekcji jak najbardziej jednak nie udawanie jej przed innymi i budowanie wyidealizowanego świata aby wzbudzić podziw kiedy jednocześnie jest zupełnie inaczej niż w wyobrażeniach. W pracy jest to zrozumiałe - każdy chce osiągnąć profity. :D
UsuńNa szczęście tak :) Wydaję mi się, że ludzie, którzy udają sami są sobie winni, że otaczają się ludźmi przed którymi trzeba kłamać. Choć nie zawsze, mój facet ma kolegę, który z pewnością kłamie, bo już gubi się w swoich opowieściach i sama nie wiem z czego to wynika, bo mój facet absolutnie nie jest jakimś snobem ani sam nie wychwala się zmyślonymi rzeczami. No cóż, może niektórzy tak po prostu muszą się dowartościować.
OdpowiedzUsuńTo ciekawe co piszesz, faktycznie może to wynikać z charakterów i osobowości konkretnych osób z naszego kręgu znajomych, że wręcz czujemy potrzebę kłamania. Możliwe, że masz rację - to po prostu ogromna chęć zaistnienia, podniesienia własnej wartości. :-)
UsuńDzisiaj ludzie boją się być nieidealni i tworzą sobie perfekcyjne życie w niewłaściwy sposób.Do tego trzeba najpierw dobrze poznać siebie ,swoje wady i zalety,pogodzić się z nimi i po prostu ...żyć :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak! Grunt to zdanie sobie sprawę z rzeczywistości i uzależnić od niej dalsze działanie. :-)
Usuńja jako handlowiec z racji roboty często mam przypisaną do twarzy sztuczną minę i uśmiech mówiący jaka jestem zajebista kup ode mnie wszystko..
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że zwłaszcza w takiej pracy musisz często koloryzować dla osiągnięcia celu - to standardowe działanie. :D
Usuństandardowe, ale zacierasz granicę pomiędzy tym co czujesz a tym co mówisz..;p
UsuńNo tak to prawda. :-)
UsuńO mamo, Kathy przybij piatke, tez jestem handlowcem...
UsuńCiekawa ale trochę niewdzięczna robota. Chociaż ja akurat lubię rozmawiać z ludźmi i byłabym w stanie zagadać każdego, więc chyba już dla świętego spokoju by kupowali ode mnie produkty jakie bym im wciskała. :P
Usuńświęty spokój - spokojem, ale plany sprzedażowe i nagabywania kierownictwa to swoją drogą...
Usuńpozdrowienia czwartkowe;)
UsuńOj wyobrażam to sobie!
UsuńMoim zdaniem coraz częściej ludzie tracą kontakt z rzeczywistością przez portale społecznościowe - oczywiście nie wszyscy, ale te osoby, które muszą udokumentować tam każdy swój sukces, każde wakacje, każde pomniejsze wydarzenie z życia - a potem jak już nazbierają odpowiednią ilość lajków, muszą do zdjęcia, postu dopisać jakąś fascynującą historię. W końcu wychodzą z założenia, że skoro znajomi z zapartym tchem śledzą nasze poczynania w internecie to na spotkaniu face to face musimy ich zaskoczyć jeszcze bardziej. Tylko nie rozumiem po co? Żeby zazdrościli? Ja nie potrzebuję znajomych, którzy mi zazdroszczą. Nie potrzebuję znajomych, którym bym musiała zmyślać żeby wyjść w ich oczach na perfekcyjną i doskonałą. Krótko mówiąc nie rozumiem takich ludzi, po co to robią, po co kłamią, po co ulepszają rzeczywistość w opowiadaniach? Przeważnie ludzie którym tak się chwalą i pragną zaimponować i tak mają to głęboko gdzieś.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dzisiaj żyjemy bardzo ,,na pokaz". Większość robi to dla dowartościowania się, każdy z nas chce być bowiem postrzegany jako człowiek sukcesu nawet jeżeli tak nie jest. :-) To też racja, te zagrywki nie są niczego warto, bo wkładamy w to więcej wysiłku niż z tego wyciągamy, bo tak jak lubisz ludzie tak naprawdę interesują się w głównej mierze sobą, a sukcesów innym gratulują, ponieważ tak wypada, a w rzeczywistości mało ich obchodzą. :-)
UsuńBardzo lubię czytać twoje posty, masz prawdziwy talent do pisania, może powinnaś pisać artykuły do gazet :-) albo jakaś fajna książka - pomyśl o tym poważnie. A co do tematu, mi nigdy się nie zdarzyło nie być sobą lub udawać kogoś innego, czy zachowywać się inaczej w towarzystwie. Jestem jaka jestem a jak komuś to nie pasuje to niestety jego problem, nie lubię robić nic na siłę. Mam wielu znajomych i przyjaciół i są to prawdziwi przyjaciele przy których nic nikt nie udaje, jak są radości to są a jak smutki to też się nimi dzielimy. Ale masz rację świat jest przepełniony ludźmi, którzy nie do końca dobrze się czują sami ze sobą i muszą lub chcą czasami być inni. Osobiście znam kilka takich osób i myślę, że jakoś dają sobie radę w tym wszystkim, czasami jest to nacisk środowiska. Ja jestem szczęśliwa sama ze sobą i jestem osobą może nie idealną ale sobą :-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję. To byłoby moje marzenie!
UsuńCieszę się, że nie udajesz, tak trzymaj. Bardzo fajnie też, że się nikomu nie podporządkowujesz i żyjesz w zgodzie sama ze sobą.
Też niestety znam takie przykłady osobiście, szkoda mi, że ludzie właśnie tak często ,,grają" zamiast postawić na szczerość.
ja nigdy przed nikim nie udaję, zawsze jestem sobą :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, tylko tak dalej! :-)
UsuńŚwietny post. Bardzo aktualny. Zresztą, co tu mówić o aktualności, już od dłuższego czasu ciągnie się ten kult sukcesu, obsesyjnego dążenia do perfekcji. I w tym wydaje mi się jest największy ból - perfekcja, znaczy nie ma problemów. Najtrudniej więc chyba nawet nie jest przyznać się do problemów, ale je zaakceptować. Zrozumieć, że każdy ma czasem w życiu problemy, a nie jest to tylko wynik błędów w dążeniu do perfekcji.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, miło mi to czytać. :-) Kult sukcesu - świetnie powiedziane. Presja społeczeństwa daje nam się odczuć na każdym kroku. To jest najtrudniejsze, masz zdecydowaną rację.
UsuńCzasem moje emocje są nadmiernie euforyczne, lub nadmiernie pesymistyczne - i wtedy muszę nad nimi panować i je ukrywać. I tak ludzie wiedzą, że bywam impulsywna - ale gdybym wylewała z siebie wszystko to, co siedzi mi w głowie - to nie byłoby dobre dla mnie...
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nadmierna wylewność także niczemu dobremu nie służy. Musimy mieć pewną swoją ,,przestrzeń" do której nie dajemy się nikomu dostać. :-) Pewne emocje musimy zachować dla siebie i to zrozumiałe, gorzej kiedy te, które pokazujemy są wyłącznie nieszczere, bo chcemy być postrzegani w konkretny sposób i sami się już gubimy, co jest prawdą, a co wymyślonym przez nas kłamstwem.
Usuńmam taka kolezanke ktora wlasnie wszystko koloryzuje.....mimo ze wie ze polowa osob jej w to nie wierzy to probuje nam to wmawia. ...czasem zastanawialam sie wlasnie czy nie oklamuje sama siebie....
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że tak jest... szkoda dla niej, bo człowiek naprawdę może się pogubić i to jest okropne żyć w takim ciągłym przestrachu, że wszystko wyjdzie na jaw. Kłamstwa się zapętlają i zapętlają...
UsuńSkąd czerpałaś inspirację do napisania tej notki? Jest niesamowita i mogą Ci jej zazdrościć działający od wielu lat na scenie psychologicznej coachowie :)
OdpowiedzUsuńHmm głównie z obserwacji świata zewnętrznego. :D Dziękuję bardzo, cudowny komplement!
UsuńI jak najbardziej szczery :)
UsuńDaje do myślenia. Dzięki Tobie i ja zaczęłam się zastanawiać kim właściwie jestem. Myślisz, że powinniśmy mieć taki absolutny rys siebie i znać siebie na wylot? Postępować wedle swoich schematów? Czy byłoby to ułatwienie czy zniewolenie?
Bardzo dziękuję raz jeszcze! :-) Wiesz wydaje mi się, że warto mieć świadomość tego kim jesteśmy, co w nas dobre, co nie, do czego dążymy. Powinniśmy odczuwać i wyrażać emocje. Niemniej jednak charakter swój kształtujemy całe życie więc do absolutnego poznania nam daleko, bo wszystko wynika z przeżyć, które dopiero przed nami i mogą na nas wpłynąć zmieniając całkowicie.
UsuńNie raz w końcu zdarza się, że człowiek sam siebie zaskakuje :P
UsuńPrawda i to jest właśnie takie ciekawe! :D
UsuńNigdy nie udaję, nie udawałam, od dziecka bardzo konkretnie wiedziałam, co i jak ze mną :) Ty jak zawsze idealnie napisałaś w temacie :) Jakieś wydawnictwo się powinno Tobą zainteresować, bo książka w Twym wydaniu byłaby hitem :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniale, że jesteś sobą. :-) Tylko tak trzymaj! To dla mnie fantastyczny komplement, dziękuję!
UsuńCały czas zadaje sobie to pytanie i nie umiem znaleźć na nie odpowiedzi... A może nie chce?
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo trudne pytanie na które w pełni chyba nigdy nie będziemy w stanie sobie odpowiedzieć. :-) Pamiętaj, że kształtują nas główne doświadczenia i całe życie się rozwijamy. :-) Z czasem będziemy bardziej świadomi.
UsuńCiekawy, dający do myślenia wpis. Zgodzę się z przedmówcami, że powinnaś książki pisać :)
OdpowiedzUsuńBardzo, niewyobrażaaalnie bardzo dziękuję!
UsuńJak zawsze cudowny post. To takie prawdziwe co napisałaś. No cóż czasem udaję kogoś kim nie jestem ale zmieniam to i idzie mi coraz lepiej :). Najgorsze jest to ,ze otoczenie ,ludzie sprawiają ,że chcemy się dopasować być akceptowani wbrew sobie.
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję. :-) To cieszę się, że pomimo, że zdarza Ci się ,,udawać" to jednak masz tego świadomość i starasz się to wyeliminować. Presja społeczeństwa jest ogromna, to prawda i ciężko tak naprawdę być sobą w dzisiejszych czasach.
UsuńNiestety w towarzystwie prawie każdy jest super. Chociaż zauważyłam, że towarzystwa dzielą się na dwa bieguny. Po jednej stronie są Ci, którzy kreują się na doskonałych ludzi sukcesów, a po drugiej są maruderzy, którym nic nie wychodzi i zazdroszczą tym pierwszym. Mam wrażenie, że takie grupy żywią się sobą nawzajem. :)
OdpowiedzUsuńOsobiście staram się być szczera i nie koloryzować, ale szczerość też nie zawsze jest mile widziana. Wszyscy wolą raczej słuchać właśnie o doskonałości lub całkowitej beznadziei.
Wiesz, że też dostrzegam u siebie takie dwa ,,obozy"? Zazwyczaj Ci maruderzy nie znoszą tych, którzy sprawiają wrażenie szczęśliwych, bo sami nie doświadczają szczęścia i nie potrafią pogodzić się z tym, że ktoś przeżywa życie inaczej.
UsuńCieszę się, że jesteś szczera i gratuluję. Masz zdecydowaną rację - lepiej słucha się o sukcesach niż narzekania.
Często to hasło przewija mi się przez głowę, jednak zdecydowanie zbyt rzadko się nim posługuję. A na główne pytanie tego wpisu nie potrafię odpowiedzieć i zapewne długo nie będę potrafiła. Jakoś trudno mi wywnioskować, kiedy jestem bardziej sobą - w grupie ludzi, czy sama. Przed kim tak naprawdę udaję? Nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuńTo trudne pytanie, które będzie pojawiać się zawsze w naszym życiu. Człowiek na szczęście się rozwija i dojrzewa do pewnych rzeczy i postrzegania ich - w tym własnego ja. :-) Możemy udawać przed innymi ale chyba najczęściej jednak udajemy przed sobą aby poczuć się lepiej sami ze sobą lub, że przynależymy do innych.
UsuńGłupi sposób, ale cóż niektórzy wolą tak postępować.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi jak odpowiadać na komentarz bo nigdzie nie widzę magicznego Odpowiedz i takie porozrzucane te moje komentarze ;)
Niestety masz rację, ja nie znoszę takich ludzi...
UsuńZawsze pod pierwszym Twoim komentarzem jest przycisk ,,odpowiedz" niezależnie od ilości odpowiedzi pod nim. Trzeba się kierować do pierwszego. :-)
I ja czasami udaję kogoś, kim nie jestem, ale może też dlatego że jestem wstydzioch :D
OdpowiedzUsuńWiesz to normalne, że nie odkrywamy przed każdym wszystkich swoich kart. Musimy pewne emocje zachować też dla siebie. Podobnie jak problemy. :-) Co innego jednak tworzenie fasady idealności, która nijak ma się z prawdą. :-)
UsuńChętnie przeczytałabym Twoją książkę, bo piszesz naprawdę bardzo ciekawie i czytałam Twój wpis z ogromnym zainteresowaniem :))
OdpowiedzUsuńA to hasło jest świetne i chyba zrobię sobie taki nadruk na koszulkę :D
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki wywołałaś uśmiech na mojej twarzy swoim komentarzem, dziękuję! :-)
UsuńTeż uwielbiam to hasło! Jest bardzo prawdziwe. :-)
Czasem zastanawiam się co myślą o mnie inni, ale nigdy nie udaję kogoś kim nie jestem. Uznania potrzebuję i uważam, że póki nie robię z siebie nie wiadomo kogo (i nie mam zamiaru) to jest to w porządku :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy z nas pragnie uznania, to zwykła ludzka potrzeba. :-) Jeżeli niczego nie udajesz to to się chwali!
UsuńCzasami trudno mi przyznać przed sobą, że nie jestem idealna. Uczę się ciężkiej sztuki przepraszania i walczę dzień w dzień żeby ten kij który sama sobie wsadziłam w tyłek wylazł wreszcie. Czasami trzeba dac sobie samemu w pychol
OdpowiedzUsuńMam podobnie z racji tego, że jestem perfekcjonistką i ciężko mi przegrywać i odnosić porażki. Bardzo przeżywam każdą taką rysę na tej tafli, która chciałabym aby była idealna. Nigdy jednak nie będzie, bo tak jak powiedziałam osoby bez skazy nie istnieją. :-)
UsuńJa jestem realistką z nutką pesymizmu,życie biorę takie jakie jest a zmian szukam tylko w sobie, chce być spełniona ale nie za wszelką cenę bo tylko dzięki równowadze jeszcze nie zwariowałam :)
OdpowiedzUsuńŚwietne podejście, zachowanie równowagi właściwie we wszystkim jest często kluczem do sukcesu. :-)
UsuńJa raczej nie udaje kpgos kim nie jestem, i uważam że idiotyczne zachowanie zmienianie swojej osobowości żeby się komuś przypodobać. Świetnie piszesz, obserwuje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-) Też uważam, że powinniśmy starać się pokazywać jedynie prawdziwe oblicze. ;-)
UsuńAż sie czytać chce tak pięknie to opisałaś ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za takie słowa! :-)
UsuńFaktycznie, w dzisiejszych czasach musimy być idealni, taka presja otoczenia. Kobieta w ogóle musi byc idealna - piekny dom, ogrod, zadbana, wypielegnowana, dzieci uzdolnione, sukcesy w pracy i idealne malzenstwo. Ciezko czasem udzwignac wszystkie te "obowiazki".
OdpowiedzUsuńPresja otoczenia jest naprawdę ogromna i ciężko sobie z tymi oczekiwaniami poradzić. Ważne jednak by zachować trzeźwe myślenie i ogląd tego jak w rzeczywistości powinniśmy siebie postrzegać takimi jakimi jesteśmy naprawdę, a nie poddawać się temu co oczekiwane przez społeczeństwo. :-)
UsuńKiedyś tak miałam, to było w gimnazjum. Nie chciałam być gorsza niż resztę dziewczyn, więc wymyśliłam sobie chłopaka. Teraz wiem jakie to było głupie, no ale byłam młoda i nie do końca potrafiłam określić kim jestm. Teraz jest inaczej i całe szczęście:)
OdpowiedzUsuńZa młodu robiło się wiele głupot... ;-) Poza tym wtedy chyba w momencie dojrzewania to szczególnie trudne pozostać sobą i określić własne ,,ja". My się zmieniamy, zmienia się otoczenie, pojawiają nowe obowiązki. Z czasem będzie łatwiej. :-)
UsuńPolacy są nietolerancyjni... Przykro mi, ale taka jest prawda. Jestem patriotką i każdy wyjazd za granicę sprawia, że natychmiast pragnę wrócić z powrotem, to jednak wszystko i wszyscy mają wady.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ideałów nie dojrzymy. :-) Co do nietolerancyjności to z bólem serca muszę przyznać Ci rację.
UsuńJesteś genialny w pisaniu :) i masz rację z tym postem :) Każdy z nas ma dwa oblicza jedno przed znajomymi a drugie takie jak naprawdę jest w jego życiu :) :P
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-) To prawda, często w towarzystwie zmieniamy się o 180 stopni.
Usuńmyślę, że to wynika z tego, że bardzo ale to bardzo chcemy być lubiani, pragniemy akceptacji, dlatego czasami wolimy pokazywać, że nasze życie jest lepsze niż jest w rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńUważam, że czasami warto trochę poudawać dla innych, żeby mieć święty spokój, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach :) Ja zazwyczaj niestety jestem szczera, za szczera.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award, zapraszam do odpowiedzi ;)
http://kolorowaradosc.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-po-raz-drugi.html
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, zapraszam do odpowiedzi ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kolorowaradosc.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-po-raz-drugi.html
Świetny wpis... :) Mi czasem zdarza się udawać, że czuję się dobrze, że sobie ze wszystkim radzę, mimo że często czuję się zagubiona i smutna. Staram się nad tym pracować, żeby nie "oszukiwać" sama siebie.
OdpowiedzUsuń