Ileż to razy słyszeliśmy podobne zdanie od starszych powtarzających to niczym mantrę. Choć młodzi to przeżyliśmy jednak wiele. Z przeżytych zdarzeń i doświadczeń można by napisać niejedną powieść. Strach przeżywany przed egzaminami byłby jak znalazł do opisania go w książce grozy, przy których horrory Stephena Kinga wypadłyby blado, każda nasza wakacyjna wyprawa mogłaby stanowić temat powieści przygodowej, a randka do miłosnej obyczajówki. Niejedna podróż w zatłoczonym autobusie i chęć mordu nietolerancyjnych w nim ludzi mogłaby być podstawą do kryminału, a to czego każą nam się uczyć wpisywałoby się jak znalazł do książek o tematyce fantasy wszak to również tematyka nie z tej ziemi! Młodzieńcza wizja związku? To dopiero utopia!
Wszystko co doświadczyliśmy nie tylko ukształtowało nas samych, nasz charakter ale i pozwoliło na utrwalenie w naszej głowie niczym kadry zdjęć wspomnień. Pozwoliło nam na poznanie wszelakiego wachlarza emocji często zupełnie skrajnych - od zachwytu i radości, po łzy smutku.
Dziś adekwatnie do zbliżających się wakacji, pakuję plecach we wspomnienia i udaje się w podróż- przypominajkę po mapie tych momentów, które zapamiętałam jako najbardziej niesamowite, zapadające w moją pamięć w tym ktoś by powiedział krótkim - zaledwie dwudziestoparoletnim życiu.
1. Bawimy się w chowanego!
To była najczęstsza odpowiedź na pytanie: ,,w co się bawimy?", które padało wśród mojej ulubionej bandy koleżanek i kolegów z podwórka gdy mieliśmy po te kilka lat. Ktoś by powiedział: chowany? Cóż to takiego. Możliwe iż w większości przypadków nie należy to do wyszukanych rozrywek wywołujących szybsze bicie serca niczym przejażdżka po największej karuzeli w lunaparku. Miałam jednak to szczęście wychowywać się w miejscu z dala od centrum, bogatym w lasy, łąki, sady, a osiedle miało zaledwie parę tysięcy mieszkańców i każdy małolat znał się na wylot. Wybór miejsc do ukrycia się nie miał sobie końca i każda rozgrywka często kończyła się kapitulacją szukającego, którego i tak dalece rozwinięta wyobraźnia co do kryjówek kończyła się po kilkudziesięciu minutach. Podchody i strzałki malowane kredą podkradzioną z terenów na których budowano nowe domki jednorodzinne, czy granie w skakankę gdy wcześniej musiałyśmy losować która będzie nią ,,kręcić", ponieważ każda dziewczynka oczywiście wolała przez nią skakać przez co często chłopcy chcąc być bohaterami w naszych oczach i prawdziwymi macho ratującymi z opresji podejmowali się tego znienawidzonego dla nas zadania. Domki na drzewach do których budowy zmuszaliśmy naszych biednych rodziców, którzy ochoczo brali narzędzia i często uderzając się młotkiem w duży palec realizowali nasze pierwsze projekty i wizje przyszłych domów może w nieco mniejszej skali.
2. Wakacje niczym u dzieci z Bullerbyn
Czy dla kilkuletniego dziecka może być piękniejsze miejsce dla zrealizowania jego szalonych pomysłów niż prawdziwa polska wieś? Dziadkowie mieli z nami - wnukami, którzy mieli w sobie energii niczym po spożyciu worka cukru nie lada przeżycia, za który powinni dostać order wytrwałości! Skakanie po dachu stodoły, uciekanie przed znienawidzonym kogutem, który nie chciał się z nami zaprzyjaźnić mimo naszych usilnych prób bliższego poznania, podkradanie jajek. Najpiękniejsze obrazki to drewniana huśtawka za domem na którą była kolejka jak za czasów PRL-u i pole na którym można było zbierać maki i pleść wianki podczas wyprowadzania krów. Do tego najwspanialszy smak orzechów laskowych z drzewa rosnącego przy ścianie ukochanego domu.
3. Pierwszy medal!
Najbardziej na świecie kochałam ten moment kiedy opierając dłonie o nawierzchnię stadionu, podnosiłam do góry kuperek nie słysząc już żadnych innych dźwięków wyostrzając wszelkie zmysły na moment kiedy usłyszę ten jeden wyczekiwany - odgłos pistoletu zwiastującego, że długie nogi należy pobudzić do pracy. Zaczynał się bieg i prawdziwa walka o zwycięstwo, w której często wszelkie chwyty były dozwolone stąd poznałam się bliżej nie raz z ramionami biegnących obok koleżanek, które w mniej czysty sposób próbowały odebrać mi szansę na złoto.
Nigdy nie zapomnę błyszczenia na mej klatce piersiowej pierwszego medalu w mistrzostwach wojewódzkich, choć był on niczym w porównaniu z widokiem stojącego na trybunach uśmiechu mojego najlepszego jakiego w życiu miałam trenera, który denerwował się dziesięciokrotnie bardziej niż ja i obgryzał ze stresu paznokcie choć nigdy by się do tego nie przyznał - mojego taty. Widać bieganie za nim kiedy prowadził samochód w formie treningu się opłacało. Drugim najwierniejszym fanem należącym do mojego fanclubu i stałym bywalcem moich wyścigów był dziadek, który nie opuścił chyba żadnego i zawsze ukrywał się przed moim sokolim wzrokiem abym nie stresowała się dodatkowo jego obecnością. Ja zawsze jednak czułam, że gdzieś jest i trzyma mocno kciuki.
4. Zakończenie przedszkola
Grałam główną rolę - wróżkę, która odczarowywała wszelkie przedszkolaki, które z kaczuszek przemiały się w prawdziwych uczniów gotowych pójść do szkoły. Ileż to było przygotowań i stresu! Wszak zakończenie przedszkola to nie lada dzień, a na auli było więcej członków rodziny każdego z nas niż gości na ślubach i innych podobnych okazjach. Poszukiwania sukienki zakończyło się zakupem najbardziej koronkowej, różowej i falbaniastej sukienki jaką w życiu widziałam. Do tego wymusiłam na biednych rodzicach zakup pięknych białych pantofelków aby być iście prawdziwą czarodziejką rodem z bajek - pamiętam, że niestety były odrobinę za małe jednak co z tego! Oprócz tego pierwszy w życiu taniec poloneza - z największym przystojniakiem w przedszkolu, taka byłam farciara! Na zakończenie układ taneczny z koleżankami do piosenki, którą pamiętam do dziś: ,,Szybko zbudź się szybko wstawaj, szybko szybko stygnie kawa!" Hmm chyba już w latach młodzieńczych wywróżono mi moje kofeinowe uzależnienie. Po całej ceremonii następował moment jednak najprzyjemniejszy: poczęstunek! Stoły uginały się od ciastek, rurek z kremem, ciast, a ja znając swoje dziecięce łakomstwo nie poszłam do domu póki nie spróbowałam każdego. Pewnie wzięłam też kilka ukradkiem ,,na wynos" kiedy nikt nie patrzył...
5. Pierwsza samodzielna dorosła wyprawa
z dala od rodziców
Pamiętam do dziś to podekscytowanie kiedy pakowałam swój plecak, który był prawie mojej wielkości (naprawdę!) na pierwszą w życiu kolonie. Miałam wtedy osiem lat i była to moja pierwsza wycieczka bez rodziców. Zakochałam się wtedy w górach bez pamięci i ta miłość pozostała do dziś. Do tego chrzest bojowy gdzie jedliśmy miksturę z połączenia wszystkiego co ,,starszaki" znalazły w lodówkach pensjonatu, a możecie mi wierzyć, że ich wyobraźnia była bardzo bogata. Zatem przyszło mi spróbować miksu składników takich jak musztarda, dżem czy ogórki kiszone. Następnie sturlanie się ze wzgórza, a na koniec ,,spacer wstydu" gdzie umazani błotem musieliśmy przez w kierunku strumienia całą miejscowość. Czułam się wtedy niczym celebrytka oślepiana fleszami aparatów turystów i mieszkańców.
Cudownych wspomnień mam tak wiele, że mogłabym pisać i pisać do czasu kiedy na mej głowie pozostałyby już tylko siwe włosy, a zamiast siedzieć jak obecnie przy biurku musiałabym się przenieść na bujany fotel. Jednak wybrałam zaledwie te z okresu dzieciństwa, za to, że pozwoliły mi na pierwsze poznanie piękna tego świata oraz wszelakich emocji i doświadczenie pierwszych oznak miłości moich bliskich.
Jakie są wasze najpiękniejsze wspomnienia i momenty w życiu? :-)
Podzielcie się proszę w komentarzu, powspominajmy razem!
Inspiracją dla owego wpisu było wyzwanie blogowe Uli Phelep z bloga Sen Mai - 5 dni do zmiany bloga. Kto nie zna jej wspaniałej strony niech szybko nadrabia straty!
Dzieci z Bullerbyn to moja ulubiona książka z dzieciństwa <3 Kończyłam czytać i zaczynałam od nowa. Marzyłam o takim łóżko, jak miała główna bohaterka i takich przygodach, a najważniejsze - o tym drzewie między oknami <3
OdpowiedzUsuńMoja również! <3 Nic mi nawet nie mów... to jedno z niespełnionych marzeń dzieciństwa tak jak otrzymanie listu z Hogwartu. :D
Usuńo rany dużo jest takich wspomnień.. całe dzieciństwo miałam idealne - jestem z pokolenia dla którego liczył się tylko czas spędzany na dworze :)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że miałaś dzieciństwo idealne. :-) Też (NA SZCZĘŚCIE) jestem z tego pokolenia. :-)
UsuńJa najlepiej wspominam z dzieciństwa wakacje i ferie zimowe u kuzynki. Zawsze miała jakieś zabawy z zanadrzu, potrafiła poprawić humor i rozśmieszyć ;) To, co jeszcze przychodzi mi do głowy to co roczne (byłam aż 7 lat z rzędu!) wakacje w Sarbinowie z rodzicami, kuzynkami i wujostwem - super! Całe moje dzieciństwo było super, bo nigdy nie miałam jakiejś blokady nałożonej przez rodziców (no dobra, nie mogłam oglądać Pokemonów i Atomówek, ale po kryjomu to robiłam (;) i nigdy nie mieli jakiś specjalnych wymagań i ambicji co do mojej osoby ;) Same dobre wspomnienia...a najlepsze to czasy przedszkolne i wakacyjne :)
OdpowiedzUsuńWakacje i ferie zimowe... faktycznie wiele się wtedy potrafiło dziać. :D Fajnie, że rodzice dawali Ci tyle swobody. :-) Dla wyobraźni dziecka to prawdziwe pole do popisu!
UsuńTy niedobra, jak tak można było oglądać niedozwolone rzeczy (też tak robiłam...)! :D
Piękne wspomnienia z dzieciństwa pozwalają z optymizmem brnąć w przyszłość. Dodają pewności siebie i są kapitałem na całe życie:) Twoje wspomnienia są cudowne:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, kształtują nasz charakter i sprawiają, że uświadamiamy sobie, że naprawdę warto żyć. :-) Dziękuję, też tak uważam!
UsuńMam wiele takich wspomnień.Zarówno tych "prostszych" jak i tych,które odświeżają się pod wpływem pewnych wydarzeń...Chowany -uwielbiałam się w niego bawić :-)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam tą zabawę. :-) Fajnie, że masz tyle wspomnień!
UsuńHaha, ten wpis tak bardzo przypomina mi jeden z moich pierwszych, dodanych tuż po założeniu bloga: http://livingonmyown.pl/2014/08/17/raz-dwa-trzy-baba-jaga-patrzy/ Moje wspomnienia? Za dużo by pisać, wybacz. Nie wiedziałabym od czego zacząć, a co pominąć. Moje dzieciństwo uważam za najlepsze z możliwych. Później było różne, wiadomo, nie wszystkie sfery życia mogą się świecić na różowo, ale ogólnie moją przeszłość uważam za świetną. Ostatnio Natalia, pisząc, że poznała swojego chłopaka przez FB, przypomniała mi, że ja w pewnym sensie poznałam mojego byłego przez NK i to może być właśnie to wspomnienie, którym się podzielę. Był organizatorem flash mobów, a że ja wcześniej też uczestniczyłam w tego typu akcjach i miałam zalajkowany jakiś tam profil, dostałam zaproszenie (hjako jedna z kilkuset) do wzięcia udziału w nowej. Pooglądałam sobie jego zdjęcia, poczytałam profil - fajny koleś. Na akcję poszłam z moim kolegą, więc on nieszczególnie zwrócił na mnie uwagę. Napisałam do niego potem, więc wyjaśnił, że myślał, że jestem zajęta. Popisaliśmy kilka dni i umówiliśmy się do kina ("Kurczę, poszłabym na film, a nie mam z kim..." :D). Moich rodziców nie było wtedy w domu, więc po kinie zaprosiłam go do siebie (było ok. 23:00, nie znałam kolesia i miałam jakoś 17 lat... okeeej...). Wypiliśmy wino mojego dziadka, ujebaliśmy się i zasnęliśmy, patrząc sobie w oczy. Na drugi dzień zaprosił mnie do siebie, a że moi rodzice jeszcze nie wrócili, to ja zanocowałam u niego (do dziś nie wiedzą, chyba by mnie zabili). Rano, jak mnie odprowadzał na autobus, pocałował mnie. No i tak już zostało na najbliższe 3 lata z hakiem. Moja największa miłość, radość i jednocześnie wielki ból.
OdpowiedzUsuńJutro w takim razie do porannej kawki włączam oprócz recenzji Twój wpis! :D
UsuńTeż uwielbiam swoje dzieciństwo... :-) Później różnie - to też fakt i u mnie ale i tak jestem szczęśliwa za wszystko co przeżyłam.
Haha, powiem Ci, że mamy podobne doświadczenia z tymi związkami z portali Internetowych. :D
Wow, to Ci dopiero niesamowita historia! Żaden banał - upadłam i on pomógł mi podnieść książki, nasze oczy się spotkały i wielkie love... :D Dobrze, że upiekło Ci się przed rodzicami i nie wrócili wcześniej... :D
Smucą mnie jedynie Twoje trzy ostatnie słów, które napisałaś. Szkoda, ale na szczęście wszystko jeszcze przed Tobą stąd nie ma co przeżywać. :*
Jezulku cudnie napisałaś, as always <3 Ja np. pamiętam, jak byłam bardzo malutka i moja siostra się uczyła chodzić, czułam się wtedy taka dorosła, ze jej pomagam, a sama byłam dzieciakiem :D ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję! Oj tam, pewnie bez Twojej nieocenionej pomocy do dziś by raczkowała! :D
UsuńOjeju, aż się rozmarzyłam! Tak mi przypomniałaś o tej kochanej, polskiej wsi, że aż się łezka w oku zakręciła! Pamiętam to jak dziś, skakanie po dachach stodoły, chowanie się w sianie, opona na drzewie zamiast huśtawki! Ach! Oprócz tego przemiło wspominam dzieciństwo u dziadków. Budowanie swojego domu z cegieł na podwórku, zabawy z kochanym psem, który przewracał mnie swoim ogonem... Aż by się chciało wrócić :)
OdpowiedzUsuńJa też się rozmarzyłam pisząc to wszystko... nawet mi się łezka w oku zakręciła, przyznaje się bez bicia. :D
UsuńCieszy mnie, że wszyscy wśród pięknych chwil wspominają zabawy z dzieciństwa. Zazdroszczę pupila. :-)
kocham dziecińśtwo i nie potrafię się z nim rozstać, może dlatego jestem do tej pory taka infantylna :D miałabym za dużo chwil do wspominania by je tu opisać, ale opiszę dwie które mi się teraz skojarzyły :) Co roku na wakacje ze swoim rodzenstwem jeździłam na wieś do rodziny gdzie też było mnóstwo dzieci, czego myśmy nie wyrabiali...! domek na drzewie któy się zawalił z nami, w zbożu się chowaliśmy, na strychu skarby odkrywaliśmy, w bagno nawet się bawiliśmy, tak wspominam beztrosko tam chwile, że do tej pory dosłownie chociaż raz w tygodniu to mi się śni <3 tęsknie za tym... a z tą wróżką to mi przypomniałaś jak dostałam rolę czerwonego kapturka, a to tylko dlatego, że jechałam sucharami i ludzie lali, jeszcze tak sepleniłam masakra. Najlepsze jest to, że tak się ludziom to przedstawienie spodobało, że pokazali nas w lokalnej telewizji xDD o masakra moja mama gdzieś do tej pory ma to nagrane na kasecie, co za wiocha :D
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że nie chcesz się rozstawać z nim, bo to najpiękniejsze czasy! :D
UsuńZabawy na wsi są niezapomniane... Też się chowałam w zbożu! :D
Chciałabym zobaczyć tego kapturka! :D Z moich ról w kole teatralnym najbardziej pamiętam złą królową, która uśpiła Śpiącą Królewne, bo na chrzcinach dostała dropsa od Króla zamiast gumy do żucia. :D
Nie dziwię się, że im się podobało, to dzięki Twojej roli moja aktoreczko! :D Daj autograf :*
gdzie tam mój kapturek przy twojej królowej :D dawaj autografa wybitno artystko! :D :*
Usuńzałożyłam fanpage bo mnie namówiłyście, ale prawie cały dzień na niego straciłam na jego zakładanie, dodanie na bloga... masakra :)
w sumie nie dziwię się po przemyśleniu tej sytuacji Królowej... też bym się wściekła gdybym dostała dropsa zamiast gumy ^^
tęsknie za latami dziecięcymi <3
Dobra dobra, to ja będę Cię oglądać w telewizorze na gali ozdań nagród jak odbierasz Oscara! :D
UsuńWieeem, to zabiera mnóstwo czasu ale ważne, że masz! :* Ja bym wolała cukierka niż gumę. :D
Ja też za nimi tęsknie... <3
Chciałabym *___* nie no na serio to nie bo wstydliwa jestem i czasami chciałabym się zapaść pod ziemie :)
Usuńech dzięki za pokrzepienie ^^ :*
Ja byłam uzależniona od gum, więc liczę na jakąś wyrozumiałość :)
ech... dobrze że mamy wspomnienia ^^
Vela a mogę Cię poprosić o pomoc? jak dodałaś ten gadget z fb żeby polubić jak się uruchamia twoją stronkę co wyskakuje? :) ty ta masz, Olga... ja też tak chce >.< prooosze zdradź mi :D
UsuńNie ma absolutnie sprawy kochana, korzystałyśmy z tego linka: http://webfrik.pl/popup-facebook-na-strone# :-)
Usuńd-z-i-ę-k-u-j-ę ^^ :*
UsuńŚwietnie czytało się Twój post. A tak na marginesie to uwielbiałam książkę "Dzieci z Bullerbyn" i po cichu marzyłam, że oni istnieją i będzie mi im dane się z nimi spotkać ! :) Mam mnóstwo pięknych wspomnień z dzieciństwa dzięki mojej kochanej rodzinie, długo by zajęło ich wspominanie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji mojego bloga: http://dosiadudkowska.blogspot.com/
Dziękuję, cieszę się! Też bym chętnie przeżyła te przygody razem z nimi. :D
UsuńTo piękne, że masz miłe wspomnienia z bliskimi. :-)
Każdy z nas ma w sobie piękne wspomnienia i każdy ma swoje przeżycia i doświadczenia i to nie jest uzależnione od wieku. Jest tak że czasami ci młodsi mają ich więcej niż niejeden starszy. A książkę Dzieci z Bullerbyn przeczytałam chyba z tysiąc razy :-)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, absolutnie!
UsuńJa też chyba znam przygody tych rozrabiaków na pamięć. :P
Mam wiele wspaniałych wspomnień z dzieciństwa - m.in wakacje na wsi i w ogóle wszelkie wakacyjne wyjazdy dobrze wspominam, święta i prezenty, zabawy w ogrodzie i kąpiele w basenie oraz arbuzowy sezon; ) Na pewno tych momentów było dużo więcej; )
OdpowiedzUsuńŚwięta... szkoda, że nie opisałam swoich! Ten stres kiedy trzeba było wyrecytować wierszyk, bo któryś tata był przebrany za mikołaja i tylko dał prezent jak się coś zaśpiewało lub opowiedziało. :D Cieszę się, że i Ty miałaś wiele magicznych wspomnień. :-)
UsuńJa akurat od najmłodszych lat nie wierzyłam w Mikołaja i u nas nie było zwyczaju mówienia wierszyków :p Prezent się każdemu należał :p
UsuńU nas był Mikołaj i zawsze przynosił ogrom prezentów, a jednego roku nawet rózgi dla mojego taty i ojców moich kuzynek. :D Wierszyk i piosenka jednak były obowiązkowe...
UsuńMnóstwo, mnóstwo wspomnień. Moja Przyjaciółka twierdzi, że kiedyś zbije fortunę na mojej biografii ;).
OdpowiedzUsuńTo niech pisze, chętnie przeczytam, oj chętnie! :D
UsuńMnóstwo mam wspomnień, całe dnie na dworze, zawsze z chłopakami, jakoś nie lubiłam spędzać czasu z dziewczynami, piłka nożna. Najlepsze wspomnienie, to pierwszy mecz piłki nożnej i mój pierwszy decydujący gol, wspomnienie, które jest obecne do tej pory wśród znajomych :) Następne wspomnienie, to pobyt na wsi, pierwsze zapoznawanie się z przyjaciółmi i długie podróże na rowerze :)
OdpowiedzUsuńBrzmią niesamowicie... :-) Pobyty na wsi były najwspanialsze!
UsuńWspomnienia.. Piękne!
OdpowiedzUsuńCo ja wspominam? Ech. Nawet nie chcę się rozczulać. Jest tyle tego, tyle cudnych chwil! :) Do każdej, każdej jednej najpełniej chciałabym wrócić :)
Dziękuję kolejny raz za wpis. Tym razem pozytywnie mnie natchnął! :)
Dziękuję. :-)
UsuńBardzo się cieszę, że dałam trochę pozytywnej energii! Cieszę się również, że masz wiele pięknych chwil, to najważniejsze!
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeej, Ty to masz lekkie pióro! Uwielbiam te Twoje wpisy, klimat jaki wprowadzają jest niepowtarzalny :) Wspomnienia piękne i teraz tak patrzę, że i ja wybrałabym więcej. Zdecydowanie nasze podwórkowe gry zaliczam do super wspomnień. A grywaliśmy w palanta, chowanego, nawet siatkówkę (mieliśmy swoją osiedlową siatkę i piłkę). Poza tym pierwszy medal na ogólnopolskich zawodach, pierwsze zwycięstwo w Pucharze Polski i zadowolenie mojego Taty (koszulkę córeczka tatusia mam do dziś). Rok temu zdobycie Mistrzostwa Polski Juniorek - bajka! Ostatnio zdanie egzaminu na czarny pas. Wyprowadzka na studia i kilka innych, może bardziej intymnych. A tak się upierałam, że nie znajdę ich za wiele... Pomogłaś mi zajrzeć trochę głębiej. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nawet nie wiesz jak wielką sprawiasz mi przyjemność tymi słowami. :-)
UsuńChowany to był u mnie hit na osiedlu, ale skakanka, granie w klasy czy gumy też były od rana do nocy. :D
Gratuluję osiągnięć, wow! Mój dziadek ma w domu specjalnie zrobioną dla mnie podświetlaną gablotę z moimi nagrodami. :-)
Czarny pas gratulacje! Ja jako dziecko miałam zdawać na biały ale niestety zrezygnowałam, bo myślałam że i tak nie będę tego kontynuować i żałuję teraz!
Cieszę się, nie ma za co! :*
Chowanego o północy:p - często z kuzynkami chodziliśmy do sąsiada i tam właśnie do późnych godzin nocnych bawiliśmy się w chowanego:) A po porwocie jeszcze partyjka w karty:) Nasza ulubiona gra to kent. Zabawa w sklep, kościół, szkołę:) Na samą myśl na mojej twarzy pojawia się uśmiech:)
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniała zabawa, genialna w swej prostocie! :D
UsuńTeż lubiłam grać w karty, chociaż znam może dwie gry na krzyż. :D Cudownie, że te wspomnienia wywołują u Ciebie uśmiech, cieszy mnie to bardzo. :-)
Najpiękniejsze wspomnienie to dzień urodzin mojej córeczki :-) Reszta też nie jest zła ale jest za mgłą ;-)
OdpowiedzUsuńTo przepiękne co mówisz, mam nadzieje, że i ja kiedyś napiszę, że to był mój najpiękniejszy moment mojego życia. :-)
Usuńja najlepiej wspominam zielone szkoły w podstawówce:D ile uciechy ile zabaw ile radości..
OdpowiedzUsuńTo prawda! Obozy, kolonie, zimowiska... tyle się tam działo! :D
Usuńoj tak a teraz zostały li zdjęcia..
UsuńNiestety... wszystko co dobre szybko się kończy. :-)
Usuńteraz została nam perspektywa taka: siwe włosy i wielki brzuch zaraz xd
UsuńNie strasz proszę, ja chcę być jeszcze młoda i bez zmarszczek, a już przekroczyłam ten wiek kiedy zanika kolagen! :D
Usuńu mnie więcej kolagenu zanika;p mam prawie 27 lat..
UsuńToż to młoda jeszcze jesteś! :D Po 30 będziemy się martwić... :P I inwestować w drogie kremy.
UsuńWakacje niczym u dzieci z Bullerbyn... zawsze mi się to marzyło :) moja ulubiona książka z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńMoja również! Chyba w wakacje do niej wrócę... tak adekwatnie. :D
UsuńJa się zgadzam ze starszymi. Mało przeżyliśmy, a stresy przedegzaminowe to nic z ich marzeniem o edukacji w czasach wojennych.
OdpowiedzUsuńA ja zgadzam się z Tobą Anelise :-) Bo przecież w wieku 20 lat nie da sie przeżyć tyle ile po latach 40-stu czy więcej. Nie przeczę przy tym, że w każdym wieku występują problemy, które dla nas zawsze wydają się poważne, jednakże ich waga faktycznie bywa różna. Piszę z perspektywy przeżytych lat. A co do dzieciństwa i młodości, to swoje spędziłam na wsi i te wściekłe koguty również pamiętam, zawsze mnie ganiały i bałam się ich okropnie. Tylko dlaczego nie pomyślalam, żeby wziąć np. grabie i przetrzepać mu piórka? Widać byłam cykorem ;-)
UsuńHmm, a ja akurat niekoniecznie choć to zależy z jakiej strony na to patrzeć. Uważam, że wiek to zaledwie cyfra, a wiedzy i doświadczenia wcale nie trzeba zdobywać latami. Są bowiem ludzie, którzy całe życie przetrwali jedynie ,,egzystując", a niektórzy w latach młodzieńczych przeżyli, doświadczyli i wynieśli więcej niż ten co przeżył pół wieku. :-)
UsuńVela z wiekiem zmienisz zdanie, zobaczysz :)
UsuńTeż w wieku 11 lat myślałam, że jestem mądrzejsza od mamy, bo się dobrze uczyłam i miałam świadectwa z paskiem ;) Starzec, który byłby mniej doświadczony od 20-latka musiałby być w wieku 20-lat zamknięty w piwnicy przez resztę życia :)
Ależ ja nie mówię, że nie. :D Tylko zauważ, że niektórzy naprawdę wiele doświadczają i czerpią z życia, a inni dosłownie żyją tak jak Ty napisałaś - niemalże ,,w piwnicy" lub odseparowani od świata i skąd wobec tego mają czerpać wiedzę i doświadczenie pomimo upływu lat? :-)
UsuńWszyscy, bez wyjątku, uczą się życia każdego dnia, uczą się całe życie, każdego dnia budując nowe doświadczenia. Owszem, jedni żyją intensywniej, inni mniej, ale wśród szarych, typowych Kowalskich to jednak wiek jest wytyczną mądrości, jeśli mówimy wciąż o mądrości życiowej a nie o wykształceniu.
UsuńMożemy patrzeć na to wszelako jednak właśnie moim zdaniem bardziej nie chodzi o wiek w sensie samego czasu, a jakość jego wykorzystywania. :-)
UsuńTo prawda najpiękniejsze chwile przychodzą niespodziewanie
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. :-)
UsuńTeż lubię sobie czasem powspominać :)
OdpowiedzUsuńJa też to uwielbiam... :-)
UsuńNiesamowicie opisujesz swoje wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńMy najwięcej wspomnień dzielimy z domami naszych babć. Pyszne śniadania, spacery, obiady, znów spacery i podwieczorek (jedzenie u każdej babci jest najlepsze!). Wieczory spędzone na pogaduszkach i łzy pożegnania. w domu to najbardziej lubiłyśmy kiedy został odłączony prąd na wiele godzin wieczornych. W takich momentach opowieści przy świecach z młodości naszych rodziców to jest to co lubiłyśmy najbardziej :)
Dziękuję! :-)
UsuńTak... domy dziadków mają swoją magię, której nie sposób nie uwielbiać. Te racuchy z jabłkami i faworki. :-) Dokładnie, to było wspaniałe, że nie potrzebowaliśmy laptopa i Internetu, a zabawa była i tak przednia!
Uwielbiałam "Dzieci z Bullerbyn"! Do dziś mam tę książkę w swojej mini biblioteczce! A zabawa w chowanego to juz klasyk, prawie na każdej imprezie urodzinowej w podstawówce się w to grało ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że chrzest bojowy też przeżyłam na moim pierwszym obozie, ale nie było to dla mnie jakieś wielkie wydarzenie, więc jakoś tak wyleciało mi z pamięci :D
Moich najpięknejszych wspomnień z dzieciństwa było całkiem sporo, ale na ta chwilę pierwsze co przychodzi mi do głowy to fikołki na trzepaku i ukochana huśtawka :D
Piątka! Też mam tą książkę do dziś. Ja to turlanie się z górki zwłaszcza zapamiętałam. Te pokrzywy... <3
UsuńTo cudownie, że masz tyle wspomnień z dzieciństwa szczęśliwych i udanych!
"Dzieci z Bullerbyn" były chyba pierwszą lekturą ,która mi się spodobała :) Jako dziecko miałam dużo szczęśliwych chwil,latem pamiętam zabawy na podwórku a zimą jazdę na sankach.Górkę mam zaraz za domem,więc mogliśmy bawić się do późna, i ten zapach z komina. Hehe jak go teraz czuję nie raz w zimie to od razu mi się dzieciństwo przypomina :)
OdpowiedzUsuńU mnie to samo, uwielbiałam też ,,Ten obcy" - bardzo podobna tematyka. :-) Zabawy na podwórku są niezapomniane i smuci mnie, że coraz mniej dzieci w dzisiejszych czasach spędza wolny czas w ten sposób, a preferuje psuć wzrok przed szklanymi ekranami. Rozrywka, którą się jedynie ogląda nijak się ma do jej przeżywania samemu! :-) Dzieciństwo piękne czasy...
UsuńWidzę, że wielbicieli "Dzieci z Bullerbyn" wielu :D ja oczywiście też :) Pierwsze wyprawy pod namiot bez rodziców Piękne czasy :D ale teraz też jest fajnie :D
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, bo to jedna z moich ulubionych książek po dziś dzień! Takie wyprawy były niezapomniane... te emocje! :D Pamiętam to podekscytowanie niemalże jakby to było wczoraj. :-)
UsuńIrytuje mnie ignorancja, a juz najbardziej gdy starszy człowiek mówi to młodemu. Wiek nie świadczy o tym kto ile przeżył, każdy ma swoją indywidualną drogę... czas jest ten sam pod tym samym niebem żyjemy... uważam że starsze osoby powinny wnosić coś w życie młodych a nie ich kosztem czuć sie lepsszymi? Bo co? zazdrość i próba zrekompensowania sobie gorzkich przymiotów młodości?
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że wiek o tym nie mówi, a przeżyte doświadczenie. :-) Starsi często chcą nad nami górować z racji tego, że więcej przeżyli więc hipotetycznie więcej doznali i mają większą wiedzę, a to niekoniecznie prawda. :-)
UsuńA moje najlepsze wspomnienia są z okresu szkoły średniej, kiedy byłam nastolatką. To były szalone i beztroskie chwile, imprezy, wagary :), pierwsze miłości, w ogóle wtedy wszystko było takie fajne :).
OdpowiedzUsuńTo prawda, okres nastoletni jest chyba najbardziej... intensywny. :D
UsuńJa pomimo,że mam 21 lat nie ma za wiele dobrych wspomnień. Byłam, a raczej jestem bardzo spokojną dziewczyną -muszę to zmienić bo dużo przez to tracę. Ten rok zapowiada się ciekawie -zwłaszcza wakacje także mam nadzieję,że wtedy zaszaleje :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpokój czasem jest lepszy niż szalejąca burza... ;-) Niemniej wierzę, że spotka Cię jeszcze wiele wspaniałych rzeczy. Właśnie niedługo zaczynamy wakacje!
Usuńnajpiekniejszych chwil nie zaplanujemy! czasem niespodziewamy sie tego za spotka nas zaraz cos wspanialego!!:)
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie takie piękne... :-)
UsuńNajfajniejsze w tym wszystkim jest to, że cudne chwile potrafi przywołać choćby drobiazg.
OdpowiedzUsuń- smak zapiekanki, gdzieś z food-trucka: widzimy siebie jako brzdąca wpatrzonego w piekarnik
- Smurfy itp. w telewizji: widzimy siebie jak dziecko z wypiekami oglądającymi niedzielna dobranockę
- piosenka w radiu, usłyszana po 20 latach: przypominamy sobie wakacje, nawet jakąś miłość/ zauroczenie
- miejsce, podróż: wracamy tu... bo czujemy się dobrze
Oczywiście wszystko działa i w drugą stronę. Czy da się zaplanować szczęście? Według mnie tak. Nie do końca, nie w 100% ale tak. Nieszczęścia natomiast uniknąć jest (czasem) znacznie ciężej.
Faktycznie masz rację. Na mnie w ten sposób najbardziej działa muzyka, kiedy usłyszę jakiś znany mi z dawnych czasów utwór... :-)
UsuńCiekawe to co mówisz, faktycznie w większości spraw to ,,szczęście" wynika z naszego działania i jesteśmy w stanie mieć znaczny wpływ na nie.
Świetny post!!!
OdpowiedzUsuńA gra w chowanego to chyba wszędzie królowała :)
U nas na blokowisku też najczęsciej bawiliśmy się w chowanego i "1,2,3 babajaga patrzy" :)
Dziękuję! :-)
UsuńChowany najlepszy, nie ma sobie równych. :D
Oddaj mi choć trochę tego talentu pisania <3 To jest niesamowite, że te Twoje wpisy się pochłania, nie czyta...niezależnie od tego ile napiszesz, to każdy jest za krótki!
OdpowiedzUsuńNo ale wracając do tekstu, to powiem Ci, że u mnie akurat wakacyjne przygody wpisują się raczej w horrory lub chociaż thrillery :o i nie przesadzam :p Gdy byłam mała, co roku jeździłam z siostrą na wakacje do Babci na wieś. Nie było wakacji bez jakiejś katastrofy i ofiar :o nie będę tu opisywać drastycznych scen, ale naprawdę, bywało ciężko :p
Ojej, kochana dziękuję za takie cudowne słowa! :* Ja z kolei to Twoje wpisy uwielbiam. :-)
UsuńNaprawdę nie chciałabyś w takim razie usłyszeć o moich przygodach. :D Chociaż dzieckiem byłam grzecznym to jednak wszelkie nieszczęścia zdarzały się właśnie mi. :D
Ach, tyle tych wspomnień że nie wiem jak wybierać. Pieczenie murzynka u babci, wyprawy z dziadkiem, wizyty w Krakowie z tatą, bieganie po łąkach za naszym domem i zbieranie biedronek, czytania książki na balkonie w słoneczku, galaretki z truskawkami, sąsiadka mojej cioci która straszyła mnie opowieściami o duchach... :D
OdpowiedzUsuńOjej to faktycznie wiele masz tych wspomnień! Cudownie, że większość z nich przeżyłaś z bliskimi... i szaloną sąsiadką. :D
UsuńFajnie wspominać czasy dzieciństwa, beztroskie, szalone, pełne pomysłów, wesołe :) Wtedy jeszcze nie miało się zielonego pojęcia o dorosłości i to było właśnie piękne... :)
OdpowiedzUsuńzabawa w chowanego i wakacje u babci na wsi przypomniały mi moje dzieciństwo, dziękuję Ci za to :) fajnie było na chwilę tam wrócić :)
To prawda, te lata były zdecydowanie beztroskie i obfite w niesamowite przygody. :-)
UsuńNie ma za co, cieszę się!
dziecinstwo mialam pelne przygow i wydaje mi sie z perspektywy czasu, ze chyba jednak sporo o zyciu wiedzialam
OdpowiedzUsuńTo świetnie i też myślę, że ja byłam bardzo świadoma jak na swój wiek,. :-)
UsuńHm, najlepiej wspominam prezenty, jakie dostawiliśmy z kuzynem na święta Bożego Narodzenia. A nawet nie same prezenty, tylko towarzyszącą temu "magię" - pojawiały się pod choinką, do dziś nie wiem jak, bo zawsze się jej przyglądaliśmy. Zapytam rodzinę o tą tajemnicę za parę lat, aby mije ewentualne dzieci też mogły to kiedyś wspominać. ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, wtedy święta miały swój wyjątkowy urok. :-) Super pomysł, będziesz mogła kontynuować tradycję! :D
UsuńWiesz co Vela a ja Ci napiszę że wygrywasz u mnie w statystyce na nadłuższe komentarze na blogu jeszcze nie widiząłm bloga gdzie by ludzie sie tak rozpisywali w komentarzach :) BRAWO!!! Cudny nagłowek to serducho wymiata
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystko! :* Lubię rozmawiać z ludźmi, czytać ich poglądy i wymieniać je z nimi to chyba dlatego. Ja po prostu lubię ludzi... :-) I ,,gadać" :P
Usuńsuper!!
UsuńDziękuję raz jeszcze. :*
UsuńJa w zerówce i szkole podstawowej byłam flirciarą i miałam więcej chłopaków, niż w "dorosłym" życiu :p
OdpowiedzUsuńHaha, no ładnie ładnie! :D Wiesz co... ja chyba też. :P
UsuńGdy byłam mała wszystko było prostsze :P haha pamiętam jak budowałam szałas z kuzynami i bawiliśmy się w dom
OdpowiedzUsuńTo prawda, prostsze i miało swój urok. :-) Zabawa w dom, cudowna sprawa! Teraz już niedługo będziemy mieli własny ale prawdziwy. :-)
UsuńAle fajnie poczytać o Twoich wspomnieniach... Wakacje jak u dzieci z Bullerbyn miałam przez całe dzieciństwo haha. Na całe nieszczęście mieszkam na wsi i moim marzeniem od przedszkolaka było wiszenie na trzepaku z dzieciakami z bloku. Albo coś w tym stylu :D.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :-) Taaak, zabawa na trzepaku to też u nas był standard!
UsuńJa tez mam mnostwo wspomnien z dziecinstwa, a wszystkie medale i puchary stoja w moim pokoju do dzis :) Najlepsze zabawy to oczywiscie podchody, budowanie szalasow i niesmiertelna zabawa w dom. Nadal smiejemy sie z kolegi, ktory w zabawie w dom najbardziej lubil byc psem Brutusem :D
OdpowiedzUsuńGratuluję osiągnięć!
UsuńHaha, moja koleżanka natomiast jak bawiliśmy się w Harrego Pottera to zawsze chciała być którymś z bliźniaków, bo to były jej ulubione postacie. :D
Proszę bardzo. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne wspomnienia, też mam wiele z młodszych lat, a 'Dzieci z Bullerbyn' to książka, którą najlepiej pamiętam ze wszystkich lektur szkolnych. Czytałam ją kilka razy:)
OdpowiedzUsuńhttp://juliaxiggy.blogspot.com/
Ja też ją pamiętam najlepiej! :D Chociaż pamiętam też ,,O Psie który jeździł koleją"...
Usuńswietny blog! obserwuje
OdpowiedzUsuńhttp://evoluap.blogspot.com/
Dziękuję. :-)
UsuńZabawa w chowanego i u mnie była bardzo popularna i lubiana, choć niestety mieliśmy mniejsze pole do popisu (jeśli chodzi o kryjówki) niż Ty. My zamiast zwykłego chowanego łączyliśmy go z berkiem i żeby odpaść z zabawy, trzeba było jeszcze zostać dotkniętym. :) Przy okazji mieliśmy ograniczenia czasowe na jedną rundę, więc emocji było co nie miara! :)
OdpowiedzUsuńSwój pierwszy medal też pamiętam - dostałam go za pierwsze miejsce w zawodach w piłkę ręczną. To była dopiero duma! :)
O, zapomniałam o zabawie w berka. :D Fajne zasady, musiało być naprawdę ciekawie!
UsuńGratuluje medalu, to wspaniałe uczucie zgadzam się. :-)
Kiedyś wszystko było proste,aż chciałoby się cofnąć czas ;))
OdpowiedzUsuńZ bolącym sercem przyznaje Ci racje. :-)
Usuńświetny pomysł na post, ja strasznie tęsknie za dzieciństwem, nie bylo się o co martwic, zero problemow..
OdpowiedzUsuńone-day-to-my-life.blogspot.com - zapraszam do mnie, zrecenzowałam moje własne kosmetyki :*
Racja racja, a dorosłe życie nie rozpieszcza! :D
Usuńoj w wakacje co rok rodzice niestety wyjeżdżali do pracy za granicę :( ale ja standardowo co rok jeździłam na dwa tygodnie do kuzynostwa, aż mi chyba teraz na starość zbrzydło bo jakoś baaardzo żadko tam bywam a to tylko 110km ;P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że bez rodziców ale pewnie kuzynostwo Ci świetnie dotrzymywało towarzystwa. :-) Pewnie aż za skoro teraz tam rzadko zaglądasz. :D
UsuńDzieciństwo bylo najlepsze, beztorskie zabawy do wieczora, małe problemy :)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w kliki w nowym poście będę wdzięczna ;*
Faktycznie, ta beztroska jest niesamowita, nie ma sobie równych. :-)
UsuńZ czego to ja nie skakalam, to dpbrze, ze dozylam swojego sedziwego wieku! Gdyby wspolczesni rodzice to widzieli to bym chyba za kare dostala szlabam na komputer. Tyle ze ja komputera nie mialam ;)
OdpowiedzUsuńJa tak samo! Nie wiem naprawdę jak to możliwe, że nadal jestem w jednym kawałku. :-) Te moje pomysły...
UsuńFajnie czasem powrócić wspomnieniami do chwil z dzieciństwa. :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak... po to żyjemy aby przeżywać i mieć co wspominać. :-)
UsuńUwielbiałam zimę, teraz już trochę mniej, ale miło wspominam zjazdy z górki na sankach, dzieci było tak dużo, że trzeba było stać w kolejce :) Mróz szczypał , ale myśmy tego nie czuli, mama tylko się martwiła że nas tak długo nie ma , a mróz siarczysty -25 C , lubiłam też zabawy w chowanego.Pamiętam akurat na naszym osiedlu budowali nowe bloki, oczywiście nie można było tam wchodzić, ale ja mogłam - sama sobie pozwalałam :) , tak się schowałam , na którymś piętrze, że aż z nudów usnęłam . Potem dostałam szlaban, bo mama też mnie szukała .
OdpowiedzUsuńBiedna mama! Ja też robiłam niestety takie numery... :-) Chociaż i tak byłam raczej bardzo grzecznym dzieckiem!
UsuńJA chcę nową notkę! Prawie tydzień mija, a tu nic! Ej Vela no, nie daj się proooosić <3 :3 pozwól mi się dokształcać xDD
OdpowiedzUsuńJuż jutro słońce z samego rana będzie nowe czytadło! :-) :*
Usuńhihihi dobra dziewczynka, nie da mi się nudzić :* ;)
UsuńNigdy! Muszę dbać o Ciebie. :*
UsuńMatko kochana, Madame Velo, przybij mi piątkę, bo tak jak i Ty od małego mieszkam na trochę-odludziu, gdzie spędzało się wakacje prawie najlepiej. Ach, do dziś pamiętam zabawy w chowanego i wylegiwanie się na górce na łące, aż łezka w oku się kręci..
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Niesamowite czasy... moje najpiękniejsze. :-)
UsuńVelo pisuj nowe coś;p
OdpowiedzUsuńHihi, mówisz masz. :* Niemalże na zawołanie! :D
Usuńnie mogę wejść nań...
UsuńJuż jest. :-)
UsuńFajne wspomnienia ;) U mnie zdecydowanie pierwsza maszyna do pisania. Taka duża marki Mercedes, a później jeszcze pierwszy komputer i pisanie z edytorem tekstów TAG ;) aż ciężko uwierzyć, że tak stara jestem :P
OdpowiedzUsuńDziękuję! Maszyna do pisania, wow, zawsze chciałam taką mieć! :-)
UsuńOj tak zabawy w chowanego podchody to są zabawy z dzieciństwa a nie siedzenie albo przed komputerem albo telewizorem :) Tak pierwsze stresy czy nagrody pamięta się do końca życia :)
OdpowiedzUsuńZabawy z dzieciństwa nie miały sobie równych!
UsuńStresy niestety zapamiętujemy nawet bardziej niż nagrody, a szkoda. :P
dzieciństwo najlepszy moment w życiu człowieka :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz racje, piękne czasy. :-)
UsuńA ja nie chodziłam do przedszkola i chyba dużo fajnych rzeczy mnie ominęło :P
OdpowiedzUsuńhttp://loveecosmetics.blogspot.com/
Trochę faktycznie, bo ja przedszkole wspominam z ogromnym uśmiechem na ustach! :-)
UsuńPodkradanie jajek i ucieczka przed kogutem, hahaha :) Oj, było, było...
OdpowiedzUsuńDziało się! :D
Usuń