Dajesz-dostajesz czy dajesz-dajesz?

By | 11:10 132 comments



Niczym Święty Mikołaj - dajesz prezenty!
Twojej nieskazitelności w prowadzeniu domu pozazdrościłaby niejedna gospodyni. To Ty powinnaś pisać poradniki i pokazywać w programie telewizyjnym najlepsze metody na wybawianie plam z czerwonego wina. Metodą prób i błędów znalazłaś patent idealny i żaden brud nie jest w stanie wyjść zwycięsko ze starciem z Twoją magiczną ściereczką. Masz trójkę dzieci, każdy powiedziałby, że niezły cyrk na kółkach ale przecież nie u Ciebie! Ty jesteś w stanie przebrać Antosia, zrobić Zosi kanapki do szkoły, a Jacka na czas zawieźć na trening karate. Co więcej koszula dla męża wyprasowana wisi już w sypialni, kot mruczy z zadowoleniem, bo miseczka wypełniona po same brzegi ulubioną karmą. Kiedy wracają domownicy, obiad z trzech dań czeka już na dzieci na stole, po czym szybko wysyłasz je do swoich pokoi, aby odrobiły lekcje, po czym oczywiście je sprawdzisz, a w tym czasie zmywasz wszystko i szykujesz kolejną zastawę na powrót męża.

Wreszcie następuję apokalipsa, jesteś chora i z łóżka jest w stanie podnieść Cię jedynie wypożyczony z pobliskiej budowy dźwig. Nagle idealny obrazek przeistacza się w dzieło rodem z obrazów Abstrakcjonistów, które kosztują miliony, a patrząc się na nie choćby i trzy godziny nie jesteś w stanie stwierdzić: ,,Co autor miał na myśli". Cały dom staje na głowie. Mąż po paru godzinach kapituluje i błaga przez telefon teściową o szybki przyjazd i ratunek oferując w zamian weekend w spa, ba!  Właściwie to odda wszystko byle tylko ktoś uratował go z tego chaosu zwłaszcza, że dziś najważniejsze święto w roku - finał Ligii Mistrzów. Nikt jednak nie ma na tyle skłonności masochistycznych, aby zająć się tą uroczą przecież gromadką i pomimo tego, że Twoje kichanie powtarza się średnio co cztery sekundy, a kaszel swą siłą jest w stanie burzyć okoliczne domy, wyskakujesz z łóżka i doprowadzasz wszystko do ładu. Mąż przed telewizorem już wykrzykuje obelgi na sędziego, bo to wcale nie był spalony. Dzieci szczęśliwe, bo zamiast tej brei jaką próbował im wcisnąć na deser co teoretycznie miało być śmietankowym budyniem, a przypominało raczej zaprawę murarską, dostały maślane, upieczone przez Ciebie ciasteczka, których zapach spowodował, że pod oknami ustawiają się sąsiedzi z nadzieją, że zostaną zaproszeni i załapią się na podwieczorek. Prawdziwa sielanka. Po wszystkim kiedy już tylko chwila dzieli Cię od zakopania się po same uszy w ciepłej pościeli uświadamiasz sobie, że właśnie skończyła Ci się polopiryna i witamina C bez których nie ma szans na cudowne ozdrowienie. Dzieci niech sobie spokojnie jedzą, a mąż ogląda, przecież to tylko kawałek, przejdziesz się, sklep jest tylko 15 minut drogi piechotą, świeże powietrze przecież dobrze Ci zrobi! Kończysz z zapaleniem płuc. Mąż w pewnym momencie nawet próbował zaoferować pomoc (w przerwie meczu) jednak Ty zapewniłaś go, że dasz radę to tylko maluteńki katareczek - termometr jednak przekraczając skalę 40 stopni sugerowałby zgoła co innego.

Wzięłaś wszystkie zlecenia by odciążyć zespół pracowników, który już ledwo dycha nad stertami papierów. Jesteś panią prezes - musisz dbać o firmę, która jest dla Ciebie niczym dziecko. Szef właśnie położył Ci na biurku kolejny stosik i dodatkowe takie tam 200 stron, Ty jednak nie przejmujesz się, możesz zarwać noc, ważne aby przed jutrzejszym spotkaniem z klientami wszystko było zapięte na ostatni guzik. Przewracasz kartki, wypełniasz rubryczki, a w głowie układasz już mowę zachęcającą na skorzystanie z Waszych usług. Będzie idealnie, jak zawsze przecież. Zostało Ci jeszcze sporo pracy, a godzina późna jednak nie zraża Cie to absolutnie. Nie jadłaś kolacji jednak co z tego. Zawsze istnieją przecież nocne pizzerie na dowóz, a Twój firmowy fotel, może też stanowić prowizoryczne łóżko. Pracownicy widząc Twoje opadające powieki litują się i dzielnie zapewniają, że są w stanie to zrobić za Ciebie (w rzeczywistości wymyślając sto sposobów jak niepostrzeżenie wymknąć się do domu aby nikt nie zauważył). Jednak widząc ich zmęczone twarze nie chcąc ryzykować i powierzyć im wyczerpanym mózgom tak istotnych zadań i odpowiadasz: ,,Dziękuję, ale zrobię to sama".

Dajesz-dostajesz czy dajesz-dajesz?
Niebezpiecznie szala przechyla się w wyłącznie jedną stronę, kiedy powinna ustawiona być w równowadze. Międzyludzkie i satysfakcjonujące relacje opierają się bowiem na zasadzie dajesz ale i otrzymujesz.

Ty jednak dajesz z siebie wszystko. Właśnie: dajesz i jesteś wyłącznie dawcą. Z nieukrytą satysfakcją realizujesz potrzeby innych ciesząc się, że tyle jesteś w stanie zrobić. Zbawiasz niemal cały świat i tak dajesz, dajesz, dajesz i nagle co się dzieje? Twój koszyk darów jest pusty, a Ty nie masz już nic do ofiarowania. Biorcą jednak zostać nie chcesz. Biorąc może nastąpić moment kiedy czujesz nadmiar i uciekasz czując przesyt. Być bowiem biorcą to mieć dług wdzięczności, a kto by tam chciał być dłużnikiem...
Inny punkt widzenia - danie więcej nie spowoduje, że w zamian będziesz miał więcej. Niestety. To tak nie działa. Jeżeli poświęcasz się na 99%, to druga osoba może już tylko podarować Ci pozostały jeden malutki procencik. Wszystko bowiem w naturze jest na 100%.
Może być również tak, że dajesz, uważając, że tylko w ten sposób zasłużysz na uwagę, zainteresowanie i... uczucia innych. To przekonanie zamyka Ciebie i Twoje potrzeby. Boisz się przyjąć cokolwiek. Pytanie o pomoc rodzi poczucie winy, że może zbyt wiele wymagasz, jak możesz chcieć, przecież nie wypada...

Zamiast dawać - podziel się tym czego masz zbyt wiele. Zdaj sobie sprawę z tego czego masz w nadmiarze oraz, że faktycznie chcesz to oddać. Dlatego, że chcesz, nie ponieważ oczekujesz profitów. Nie z powodu tego, że bezpieczniej pełnić rolę dawcy niż biorcy. Już z pewnością nie po to, aby zdobyć miłość innych.
Pomyśl o własnych pragnieniach, skup się na sobie, zatroszcz się też o siebie. Tu znów zadziałaj sam - powiedz sobie komplement: stań przed lustrem i powiedz: ,,Ale z Ciebie laska" albo: ,,A co to za przystojniak?" Przyjmuj też dobre słowa innych i nie blokuj się na nie, to nic złego przyznać przed sobą, że naprawdę Ci ładnie w tej nowej bluzeczce!
Relacja satysfakcjonująca jest tylko kiedy dajesz, ale przyjmujesz tyle samo w zamian. W każdym innym przypadku jest czegoś tu za dużo, a gdzie indziej jest czegoś brak.
Nie wymagaj jednak od innych więcej niż mogą dać kierując swe prośby wyłącznie z żądaniem. W momencie otrzymania osiągniesz poczucie, że owszem dostałeś co chciałeś ale: z litości lub ponieważ zostało to wymuszone.

Nie bój się powiedzieć: tak
Ktoś chce Ci kupić wielkie ciastko z ogromną ilością lukru? Tak.
Chce za Ciebie pozmywać naczynia, które stoją już od trzech dni na blacie stołu i zaczęły się już na nich tworzyć zupełnie dotychczas nieznane kultury bakterii? Tak.
Nie wie jeszcze na co się pisze, ale chce zrobić za Ciebie rozliczenie z wyników sprzedaży szczoteczek do zębów z ostatniego roku? Tak, tak, tak!

Jak zawsze na koniec jestem ciekawa Waszej opinii i doświadczeń. :-)
Jesteście dawcami i staracie się każdemu podarować ,gwiazdkę z nieba"
 nie biorąc absolutnie dla siebie, a może sami częściej czerpiecie od innych?  
Potraficie przyjmować pomoc czy przychodzi Wam to z trudem?


Dziękuję wszystkim ogromnie za wsparcie i wspaniałe słowa pod poprzednim wpisem. 
Wasze kciuki pomogły, obrona zdana na 5! :-) 
Tym samym zaczynam zasłużone wakacje i zostaje tu już na dobre, bez żadnych przerw!


Nowszy post Starszy post Strona główna

132 komentarze:

  1. Długo sama nad sobą pracowałam by umieć brać, ale i tak nie zmieniam tego w sobie w stu procentach i w dużym stopniu wciąż jestem dawcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto dawać jednak największym problemem jest nie tylko właśnie przesadne oddawanie ale również problem z braniem dobra oferowanego od innych. :-) Warto nad tym pracować i się tego nie bać!

      Usuń
  2. Gratuluje obrony:)
    W dzieciństwie i jako nastolatka najczęściej byłam dawcą;) teraz staram się wypośrodkować;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Cieszę się, że znalazłaś swój złoty środek. :-)

      Usuń
  3. Moja mądrość chodząca :D I kto by pomyślał... miss osiedla, chciałabym zobaczyć mine tego Pana co Ci tak powiedział :D
    Jestem zdecydowanie dawcą... Nie umiem brać... a jeżeli już tak to niemiłosiernie dziękuje, cieszę się, bo trudno mi uwierzyć... że jestem tego warta. Zwykle obdarowuje wszystkich prezentami na około. Wszyscy się śmieją, że jak mi coś załatwią, to zaraz słodycze mu wciskam i dziękuje. Ech no taka jestem... niestety... Ale zawsze tak się głupio czuję jak biorę coś od innych... czuję się... sama nie wiem... winna? dłużna? A ty jak masz? :) Pochwal się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam zaraz mądrość... :D
      Ja też więcej daje, a mam sama problem z braniem. Jestem taka trochę ,,samowystarczalna" i najlepiej mi kiedy sama mogę o siebie zadbać, wtedy czuje, że panuję nad sytuacją i mam kontrolę.
      Ja nie wiem, w moim przypadku branie od innych to chyba takie poczucie trochę słabości choć przecież nie ma nic złego w tym... Warto jednak zdecydowanie otworzyć się na innych, bo żyjemy w społeczeństwie, wśród ludzi i oni też powinni odgrywać jakąś rolę w naszym życiu. Poza tym nigdy nie będzie tak, że wszystko absolutnie będziemy w stanie sami sobie zorganizować. :-)

      Usuń
    2. Oj, nie bądz tam taka skromna... :D
      No to mamy podobnie ;)
      A twoje rady wezmę sb do serca, i nawet już wziełam po części :)

      Usuń
    3. Hihi, dziękuję. :*
      To się bardzo cieszę! Jesteś taka wspaniała i tyle dajesz od siebie, że zasługujesz też na to, aby i inni się o Ciebie zatroszczyli i powinnaś im zdecydowanie na to pozwalać. :-)

      Usuń
    4. Przestań bo taka nie jestem ;) Ale miło, że mnie tak postrzegasz :D Agnieszka Szpilka Wspaniała II kto by pomyślał :D nie Pierwsza bo jest Ewelina Miss Osiedla Wspaniała I xDD :* Już nawet przyjmuję prezenty! Agniesia S. I Carlannite przesyłają mi drobne paczuszki, i nawet nie wiem jak mogę im się odwdzięczyć... chyba mi serce stanie xDD

      Usuń
    5. Wiem lepiej i się nie kłóć! :P
      Hihi dziękuję. :*
      Dostawanie prezentów jest bardzo miłe i nie dziwię się wcale, że je dostajesz! :-) Sama chętnie coś Ci podeślę!

      Usuń
    6. koniec z akcją ,,dowartościowanie" Szpileczki! koniec! :D Za mądra jesteś wiesz? :D :* Ja już prędzej wolę Ci coś przesłać :) Ale na razie stop ^^

      Usuń
  4. Ja dawno byłam dawca teraz jest inaczej
    Super blog będę zaglądać częściej :)

    potrzebuje kliknięć pomożesz będę wdzięczna :)
    http://natalia004j.blogspot.com/2015/07/dresslink.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że teraz jest inaczej. :-)

      Usuń
  5. Gratuluję oceny! Wiedziałam że Tak będzie :)czytając twój tekst uświadomiłam sobie że całe życie pomagam wszystkim nie oczekując niczego w zamian...i gdy poproszę kogoś o pomoc to za dużo razy dziękuję o zgrozo... :)trzeba nad tym popracować a nie być wiecznym miłosiernym samarytaninem :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję... :-)
      Cieszę się, że mój tekst skłonił Cię do przemyśleń, to dla mnie duży komplement. Warto nad tym pracować, zachęcam do tego!

      Usuń
    2. :))no muszę muszę coś z tym zrobić :)

      Usuń
    3. To ja jeszcze raz motywuję do działania i trzymam kciuki za powodzenie tej akcji! :-)

      Usuń
  6. ja chyba raczej jestem dawcą, ale trudno mi to stwierdzić, gdyż moja opinia w końcu nie jest obiektywna :)
    Pozdrawiam ^-^
    zaczytana-oczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jest jest, trzeba sobie samemu właśnie zdawać sprawę po której ,,stronie" jesteśmy. :-)

      Usuń
  7. Gratuluję 5-tki :-) W życiu trzeba być egoistą, osoby które nie są łatwo dają się wmanipulować w powyższe historie. Matką polką nigdy nie chciałam być ,jestem buntowniczką z wyboru i pomimo że lubię życie rodzinne stawiam na partnerstwo i kompromis. Moim zdaniem robienie wszystko dla i za domowników to kardynalny błąd -gdyż oni tego i tak niedoceniają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :-) Tak, bycie egoistą jest zupełnie uzasadnione czasem i potrzebne! Masz bardzo zdrowe podejście i zgadzam się z nim zupełnie.

      Usuń
  8. Gratuluję obrony! :D
    http://loveecosmetics.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja zawsze daję ;) Ale chyba przez takie gesty chociaż przez chwilę czuję się naprawdę potrzebna, bo uśmiech na czyjejś twarzy jest dla mnie bezcenny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raczej też jestem ,,dawcą". Cieszę się, że sprawia Ci to przyjemność, jeżeli tak jest to tylko tak trzymaj! :-) Rzeczywiście jesteś dawcą, bo jest z Ciebie cudowna osoba i przekonałam się osobiście. :-)

      Usuń
  10. Uwielbiam Cię za to, że zawsze poruszasz tematy dla mnie osobiście trochę trudne XD Zawsze wygodniej było mi dawać, niż brać. Biorąc zawsze czułam się, jakbym się zadłużała, albo kogoś wykorzystywała. Z drugiej strony, kiedy mam problem z braniem, czasem mam też problem z dawaniem, bo nieraz nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to ja jestem wykorzystywana... Nie wiem. Nigdy nie potrafiłam tego wyważyć.

    PS Gratuluję pięknej obrony! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze dziękuję za gratulacje! :-) Po drugie za miłe słowa, naprawdę są dla mnie bardzo cenne. :-)
      Właśnie to jest ten problem - boimy się brać, bo to powoduje, że czujemy się potem zobowiązani także dać tej osobie coś w zamian.
      Warto to wypośrodkować, to jedyne zdrowe podejście... choć to trudne nie ukrywam.

      Usuń
  11. Lubie dostawać to prawda, ale jeszcze więcej frajdy sprawia mi radosc jaką widzę na buźce obdarowywanego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam w ten sposób sprawiać radość innym. :-) Ważne jednak, że nie tylko dajesz od siebie ale też potrafisz przyjmować.

      Usuń
  12. wielkie gratulacje! :* myślę, że trzeba być gdzieś po środku.. dając coś od siebie nie oczekując od innych możemy się zawieźć.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :-)
      To też jest prawda... dlatego warto dawać bez oczekiwania i nie dawać też zbyt wiele, aby nie przybrało to właśnie formę wykorzystywania. :-)

      Usuń
  13. Gratuluję kochana! :))
    Kiedyś głównie dawałam i nic nie otrzymywałam w zamian... aż uznałam, że najlepiej mieć to wszystko w tyle... skoro ludzie przychodzą tylko z problemami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Super, że zdałaś sobie z tego sprawę. Nie warto poświęcać się dla ludzi, którzy tylko wykorzystują ale też nie można się alienować. :-)

      Usuń
  14. Gratulacje! Niedawno byłam stuprocentową Zosią samosią, ale przeczytałam w tym czasie zupełnie przypadkowo kilka tekstów na temat konsekwencji takiego zachowania i... zmądrzałam. Staram się teraz trzymać zdrową równowagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję!
      Wspaniale dla Ciebie w takim razie, tak trzymaj! :-)

      Usuń
  15. Skąd ja to znam. Też nie potrafię przyjmować pomocy, ale trochę się bierze to z tego, że wydaje mi się, że sama to zrobię lepiej lub po prostu z przeświadczenia, że okazuję słabość, bo nie daję z czymś rady i ktoś musi mnie wyręczać. Ale... coraz częściej łapię do tego dystans i chyba nie jestem przypadkiem beznadziejnym. Jeszcze uda się mnie uratować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo... pomoc niestety kojarzy mi się z tym, że nie potrafię zrobić czegoś sama, a niestety jestem z tych co lubią kontrolować sytuacje i mieć wszystko ,,po swojemu". :-)
      Nie warto jednak popadać w przesadę i się alienować.
      Jestem pewna, że dasz radę to wypośrodkować, trzymam kciuki! :-)

      Usuń
  16. Kochana gratuluję, wiedziałam że sobie poradzisz :-)))) a wiesz że ja troszku jestem taka Zosia-samosia, ale lubię jak w pewnych sprawach mam pomoc czy nawet ktoś mnie wyręczy. Ale ogólnie to jestem "już chyba beznadziejnym przypadkiem nie do odratowania" i kocham dawać nie biorąc nic w zamian. Czasami to ja "głupio" się czuję jak ktoś mi coś da tak zupełnie bezinteresownie. Chociaż jak sobie przypomnę siebie kilka lat wstecz to było jeszcze gorzej. I wiesz co jeszcze - przyciągam ludzi z problemami bo umiem słuchać i czasami jest tego aż za dużo. Ale już taka ze mnie duszyczka i nie zamierzam się zmieniać :-) jeszcze raz gratuluję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. :-)
      Ja też jestem trochę ,,Samosią"... Dobrze, że jednak pozwalasz sobie na wyręczenie w niektórych sytuacjach. Po to tak naprawdę też są inni ludzie w naszym życiu abyśmy nie musieli ze wszystkim radzić sobie sami. :-)
      Też przyciągam takie osoby, bo lubię słuchać i udzielać rad. Najchętniej ,,przytuliłabym wszystkich". :-)
      Ważne, że jest Ci dobrze ze sobą i akceptujesz to, tak powinno być i tego z kolei ja Ci gratuluję! :-)

      Usuń
  17. Świetny post! Ja ostatnio dostałam w zamian, że coś daję od siebie. W pracy. Po raz pierwszy w życiu!:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :-) To się cieszę w takim razie razem z Tobą. :-) Również pozdrawiam!

      Usuń
  18. Cudny post. W niektórych sytuacja faktycznie jesteśmy ślepymi dawcami albo sami nie wiemy, jak poprosić lub przyjąć oferowaną pomoc. Super post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, miło mi to czytać! :-) To prawda, często sami wyłącznie dajemy, a z kolei przyjmowanie czegokolwiek jest dla nas czymś zdecydowanie trudniejszym.

      Usuń
  19. Jestem dawcą, ludzie baaardzo chętnie to wykorzystują. Skoro jestem dawcą, nie mogę być biorcą.. Co czasem mnie dobija. Dziwne ale lubię polegać tylko na sobie. Och.. Jak zwykle zmusiłaś mnie do myślenia. Porannej gimnastyki mózgowia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że skłoniłam do refleksji, mam nadzieje, że i do pozytywnych myśli chociaż trochę. ;*
      Ja też zdecydowanie jestem dawcą, biorcą nie lubię być, ponieważ wolę mieć nad wszystkim kontrolę i nie lubię kiedy ktoś inny wkracza w moją ,,sferę". Czasem jednak trzeba umieć też polegać na innych... :-) Trzeba się przekonać do tego, że inni też mogą naprawdę czasem wyręczyć nas i wcale nie skończy się to końcem świata. :-)

      Usuń
  20. Kiedyś tak, wyłącznie tak. Dziś wiele się pozmieniało w moim postrzeganiu innych ludzi i nauczyłam się też brać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo warto czerpać od innych to co dają nam dobrego. ;-)

      Usuń
  21. gratulacje:) ja trochę daję i dostaję:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja chyba jestem egoistką, bardzo dbam o to , aby nie dać nic więcej ponad to, ile mam ochotę. Nic na siłę. Choć znam w moim otoczeniu takie osoby, którym dawanie od siebie przekracza granice rozsądku . Niektórym to chyba sprawia przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wreszcie ktoś przyznał się, że pamięta też o sobie i nie poświęca się wyłącznie dla innych! Bardzo możliwe, że jest tak jak mówisz choć różne mogą być przyczyny, wychowanie, kiepskie poczucie własnej wartości, potrzeba docenienia... co człowiek to inny przypadek. :-)

      Usuń
  23. Dobrze, że mam męża, który lubi kiedy jest posprzątane :) Kiedy ja nie mogę tego zrobić z jakiś przyczyn to on sprząta :)

    OdpowiedzUsuń
  24. liga mistrzow to u nas staly punkt:P

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja to w ogóle mam tak, że nie lubię ani dawać, ani brać, bo to mnie wiąże z innymi ludźmi i zakłóca moją samotność, wymuszając w przyszłości kolejne sytuacje daj-bierz. Z tych dwóch wolę chyba jednak dawać, bo wtedy łatwiej się odciąć. Jeśli wezmę, ktoś będzie oczekiwał rewanżu, a ja będę się czuła zobowiązana i przymuszona, przez co nasza relacja od razu trafi do worka "okej, odbębnić rzecz x i szybko uciec".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie mam tak samo, nie aby mnie to dziwiło szczególnie.
      Wiesz co? Z tym dawaniem to masz zdecydowanie racje. Lepiej jest dawać i nie robić sobie długów wdzięczności, więcej wtedy też zależy od nas. Nie chcemy już takiej relacji to możemy z czystym sumieniem się odseparować bez poczucia, że ktoś nam cokolwiek wypomni.

      Usuń
  26. Gratulacje, ja ostatnio przestałam dawać się wykorzystywać;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo dobrze dla Ciebie w takim razie, tak trzymaj. :-)

      Usuń
  27. No to moje gratulacje jestem dumna :) i w sumie nie potrafię siebie samej ocenić chyba staram się być gdzieś pośrodku ale w sumie na ten temat można by napisać książkę hehe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję! Wyobrażam sobie. :D Jednak środek brzmi dobrze!

      Usuń
  28. Gratuluję obrony na 5! :D

    A u mnie to jest w sumie różnie i też zależy do jakich osób, bo i sama biorę i staram się także dawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję. :-)
      Jeżeli sama bierzesz i dajesz to jest jak najbardziej na plus. :-)

      Usuń
  29. U mnie z tym dawaniem jest różnie :) I gratuluje zdania na 5 teraz tylko zasłużony odpoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, oj zdecydowanie zasłużony! :-)
      Taaak, z tym jest różnie, bo to ciężki temat. :D

      Usuń
  30. Gratuluję obrony! Jeszcze na 5 zdana! Brawi, brawo, bravissimo!

    OdpowiedzUsuń
  31. Gratuluję obrony :D
    Ja staram się być jednocześnie dawcą i biorcą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      Tylko tak dalej, równowaga zachowana i dobrze. :-)

      Usuń
  32. piszesz rewelacyjnie : ) piekny wyglad masz bloga !
    gratulacje zdanej obrony : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję! :-)

      Usuń
  33. Ja jestem chyba typem zarówno dawcy jak i osoby czerpiącej... Gratuluję obrony na 5 ! Wiedziałam,że dasz sobie radę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miło mi, że tak we mnie wierzyłaś! :D :*
      Świetnie, tylko brać z Ciebie przykład. :-)

      Usuń
  34. Gratuluję obrony :) Branie nie jest wcale takie łatwe, szczególnie kiedy ma się duszę zosi samosi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Masz racje... nie jest łatwe, jestem tego idealnym przykładem, bo jest we mnie sporo takiej ,,Samosi" :-)

      Usuń
  35. My jesteśmy zdecydowanie dawcami i biorcami :P Chętnie korzystamy z oferowanej pomocy oraz chętnie w miarę możliwości udzielamy jej innym. Znamy jednak osobę, która oddałaby wszystko co ma ale sama nie przyjęła by nic. Czasem nawet pudełko domowych ciasteczek w podzięce trzeba wpychać jej "oknem kiedy nie patrzy" :P
    Zdolniacha! Innej oceny nie mogło być przecież :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwi mnie to, że macie takie zdrowe podejście. :* Jestem też pewna, że same ogromnie dużo dajecie innym, to się ceni! To ja zamiast tej osoby chętnie przyjmę ciasteczka... w każdej ilości! :P
      Dziękuję dziewczyny!

      Usuń
  36. Jakbym czytała o mojej mamie... Ona jest takim dawcą, dawcą, dawcą i bardzo trudno coś jej wcisnąć, aby była biorcą. Czasem już mnie to wkurza, chciałabym też coś ofiarować jej w zamian albo całkiem bezinteresownie, ale się NIE DA! Chyba jej wyślę linka, niech sobie przeczyta. Mamo! Jeśli to czytasz: bierz coś czasem! Proszę! :)
    A Tobie gratuluję obrony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. :-)
      Mam nadzieje, że Twoja mama to czyta faktycznie i jeżeli tak to i ja także apeluję o branie czasem dla siebie zwłaszcza, że tyle Pani wspaniałych rzeczy daje innym i zdecydowanie na to zasługuje! :-)
      Niemniej mam podobny charakter stąd rozumiem, że nie jest to łatwe zadanie... :-)
      Pozdrawiam Was obie!

      Usuń
  37. GRATULACJE! :D Ja akurat z mówienie "tak" nigdy nie miałam problemu. Zawsze było tak:
    KTOŚ: Chcecie ciastko?
    koleżanka: nie, dzięki, zjedz sobie.
    koleżanka2: nie dzięki niech zostanie dla ciebie.
    koleżanka3: nie, dzięki, nie trzeba.
    koleżanka4: nie dzięki, nie rób sobie kłopotu.
    antykobieta: DAWAAAAJ CIACHOOOOOO :D :D :D
    Pozdr,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Haha podałaś genialny przykład z życia codziennego! :D
      Tak trzymaj, to świetne podejście.
      Poza tym masz ciacho! Ja też bym nie odmówiła. :P

      Usuń
  38. Wiadomo że zawsze fajnie coś dostać, ja jednak lubię dawać innym prezenty, daje mi to satysfakcję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jest to miłe, chociaż mnie akurat krępuje czasem dostawanie prezentów. :-) Wolę je dawać!

      Usuń
  39. Moja mama właśnie tak ma. Często się jej pytam, czy może jej w czymś pomóc, zawsze mówi, że nie, nawet jeśli nalegam a później narzeka jaka to ona zmęczona nie jest. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach te mamy. Chyba już tak z nimi jest, że wolą po swojemu, bo chcą żeby wszystko było jak najlepiej. :-) Zresztą nie chcą obciążać swoich dzieci - to zrozumiałe.

      Usuń
  40. Czasem dotyka mnie poczucie winy, że zbyt mało daję od siebie osobom, którym powinnam być to winna. Z drugiej strony, w pracy czy wcześniej na studiach - zawsze wyciągam z siebie wiele, ale nieustannie czując, że mogłabym jeszcze więcej. To takie trochę nakręcanie się bez końca. Tak jakbym wiecznie była komuś dłużna. Z drugiej strony - cenię przyjemności w swoim życiu i potrafię je brać z rąk innych ;). Mimo skrajności, w jakie mam skłonność popadać - wydaje mi się, że na obecnym etapie mojego życia znalazłam pomiędzy nimi równowagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę uwierzyć, że mogłabyś dawać komukolwiek zbyt mało, taka z Ciebie dobra osoba. :-) Ale rozumiem to poczucie winy, bo sama czasem chciałabym dać więcej i więcej... Chciałabym wszystkich jak najbardziej uszczęśliwić.
      Dobrze, że nie zapominasz w tym wszystkim o sobie, to też jest ważne. Musimy dbać o siebie i swój komfort... ;-)
      Gratuluję równowagi i biorę z Ciebie przykład!

      Usuń
    2. To, że kocham czekoladę jeszcze nie czyni ze mnie dobrej osoby ;)

      Usuń
  41. No i oczywiście gratuluję obrony :). Rozumiem, że po wakacjach magisterka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję! Taaak dokładnie. :-) Właśnie dzisiaj złożyłam papiery na II stopień studiów więc mam nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i za dwa lata będę już panią magister hoho. :D

      Usuń
  42. Cudowny post! Tak trzymać :)

    Zapraszam na bloga, jeśli zaobserwujesz napisz mi w komentarzu, a odwdzięczę się jak najszybciej :) :)


    Mój blog-klik!

    OdpowiedzUsuń
  43. Ciekawe spostrzeżenia, ja mam problem z przyjmowaniem pomocy itp. i sama należę chyba do dawców :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobne jak Ty, raczej należę do dawców. :-)
      Dziękuję!

      Usuń
  44. Trudny... bo niewygodny temat.

    Z jednej strony mówi się o tym, że należy przede wszystkim dawać. Że to z dzielenia się jest największa frajda. Że życie na pazerności (tzn. byciu wiecznym biorcą) chluby nie przynosi.

    Z drugiej strony mówi się o tym, że trzeba walczyć o swoje, a nie tylko ustępować i "oddawać co nasze" pozostałej części społeczeństwa. Że bycie wiecznie dobrym nie opłaca, bo... jest się wykorzystywanym

    Z trzeciej zaś, dając/ biorąc uruchamiamy pewien rodzaju mechanizm. Wspominany tu już wielokrotnie "dług wdzięczności". Nie trzeba szukać daleko. Albo nie... zobaczcie, że już w szkole mówiliśmy "ja ci dawałem odpisać matmę, daj biolę no!"

    Dług wdzięczności, będący jednocześnie wepchnięciem w róg zakłopotania. Bo jak porównać np. jedno zadanie z matmy z ośmioma z biologi? Czy tu nie włącza się kolejna, czwarta, strona... kalkulacji?

    Nie da się raczej przez całe życie brać, jak i nie da się przez całe życie dawać. Chociaż i od tej reguły bywają wyjątki, gdzie pazerna pijacka menda potrafi zgarniać wszystko co mu się pomaga... a gdy się nie pomaga, zwyczajnie to zabiera... "bo on przecież biedny".

    Sam wielokrotnie potrzebowałem pomocy. W różnych, nazwijmy to gałęziach życiowych. I po takich przejściach dopiero widać u kogo ma się dług wdzięczności. Tylko, że - paradoksalnie - nie traktuję/ traktujemy tego jako dług, a jako normalna pomoc. Nie "w ramach rewanżu", tylko "pomogę bo mogę... i pomogę bo chcę".

    Czasem jest lepiej zacisnąć zęby i zrobić coś samemu w "100 godzin" niż prosić kogoś o pomoc i zakończyć to w "10 godzin", tylko po to by przez najbliższe 5 lat słyszeć jak to sami byśmy zginęli. Najgorsze jest to, że niekiedy nie mamy wyjścia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówi się o dawaniu, że to szlachetne, że tak powinniśmy czynić i rzeczywiście tak jest do czasu kiedy dajemy z siebie zbyt wiele i jesteśmy wykorzystywani. Powinniśmy też brać dla siebie i troszczyć się o własne dobro, tylko często własnie tutaj pojawia się problem. Z wielu powodów łatwiej jest dawać niż brać. Z jednej strony wspomniany wcześniej ,,dług wdzięczności" z drugiej fakt, że wolimy wszystko sami, bo pomoc innych kojarzona jest ze słabością. Ciężko jest nam często skorzystać z pomocy.
      U Ciebie widzę, że mechanizm działa bardzo sprawnie - dajesz, ale i potrafisz brać od innych. Co więcej jest to zdrowa relacja, która nie wymusza późniejszego działania dla drugiej osoby ,,w zamian" i tak to powinno wyglądać.

      Usuń
  45. Chyba mało kto nie przesadza z ciągłym dawaniem. Sama miałam z tym problem, a gdy okazało się, że po operacji nie mogłam gotować, sprzątać i zajmować się wszystkim w domu, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. W życiu na wszystko trzeba znaleźć złoty środek, a to nie jest łatwe.

    Gratuluję i odpoczywaj wreszcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wierzę, że nie było Ci łatwo. Mogę sobie tylko wyobrazić jak musiało to być dla Ciebie trudne. Złoty środek tutaj jest konieczny dla zachowania zdrowych relacji z innymi. W innym przypadku albo jesteśmy wyłącznie wykorzystywani albo jesteśmy wyłącznymi biorcami, którzy są niczym bluszcz wobec innych. Nie warto być ani jednym ani drugim. :-)
      Dziękuję, wypoczywam! :-)

      Usuń
  46. A ze mną to jest tak, że ciężko mi poprosić o pomoc, bo zawsze wydaje mi się, że będę tylko zawracać komuś głowę. Jeśli otrzymuję propozycję pomocy raczej się na nią zgadzam, choć i tak z wyrzutami sumienia i głupimi myślami, że może nie powinnam :)
    A dla innych - zawsze i wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię prosić o pomoc, z jednej strony dlatego, że wolę robić wszystko sama, a z drugiej własnie tak samo jak Ty - nie chcę być źródłem jakiegoś dużego wysiłku, którego musza podejmować się inni nawet jeżeli chodzi o drobnostkę. :-)
      Ja też dla innych daje z siebie wszystko. :-)

      Usuń
  47. Tak! Jedynym minusem może być to, że po takim przeżyciu każda impreza z mniejszym rozmachem nie będzie już dla nas zadowalająca... przynajmniej dla mnie. To był pierwszy tak duży koncert w moim życiu, teraz stanę się wyjątkowo wybredna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie, że ciężko teraz będzie jakiemuś innemu zespołowi czy wykonawcy podnieść tą poprzeczkę! :-) Jeszcze raz powiem: zazdroszczę. :-)

      Usuń
  48. świetny post!
    kobieta od małej dziewczynki jest wychowywana by dbać,troszczyć się i myśleć o innych ...
    kobiety od mężczyzn powinny nauczyć się przede wszystkim jednego - ZDROWEGO EGOIZMU
    Jestem jedynaczką,więc nie mam z tym problemu... nauczyłam się brać i walczyć o swoje. Na głowę sobie wejść też nie dam.
    Kobietki dawajcie się rozpieszczać i nie miejcie do siebie o to żalu. zasługujemy na to każdego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Ciekawe masz zdanie na ten temat i uważam podobnie jak Ty. Trochę egoizmu powinno być w każdym z nas. Nawet nie nazwałabym tego egoizmem, a po prostu zwyczajną troską o siebie.
      Bardzo cieszy mnie, że trzymasz się swoich poglądów i masz taki silny charakter. Tylko brać z Ciebie przykład. :-)

      Usuń
  49. Po pierwsze- gratuluję obrony:)
    Po drugie zaprosiłam Cię do nominacji dobrymi myślami, więc jeżeli będziesz miała ochotę wziąć udział, będzie mi niezmiernie miło:)
    Staram się, aby w moim życiu była równowaga, czyli daję i biorę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję!
      Widziałam widziałam i już odpisałam Ci na blogu. Dziękuję raz jeszcze. :-)
      Cieszę się, że zachowujesz równowagę, tylko tak dalej!

      Usuń
  50. przez długi, długi czas zdecydowanie za dużo dawałam, czasem to już całkowite rozdawnictwo było, ale teraz wiem że to nie ma sensu bo niewiele dobrego z tego do ciebie wraca i trzeba umieć dawać i nie wstydzić się brać ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie zgadzam się z każdym słowem. Też uważam, że nie warto się wstydzić czerpać też dobro od innych choć nie jest to tak łatwe jakby się można było tego spodziewać! :-)
      Pozdrawiam. :-)

      Usuń
  51. Gratuluję obrony :) Ja jestem zazwyczaj dawcą, biorę tylko gdy jestem w potrzebie, bo zazwyczaj nauczyłam się ze wszystkim radzić sobie sama, już taki ze mnie typ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :-)
      Ja też jestem zazwyczaj dawcą i dokładnie z tych samych przyczyn jak Ty rzadko bywam biorcą. :-)

      Usuń
  52. kiedys byłam w związku gdzie właśnie byłam tą idealna gosponią -dosłownie dałam sobie wejsc na głowę !!! a jak byłam chora to i tak musiałam wstać z chwiejnymi nogami żeby zrobić jedzenie-to było głupotą .....właśnie taka choroba pokazuje że jest cos nie tak i że daje tylko ja a druga osoba tylko bierze ....
    Polecam książkę "Energia miłości" Studio astro. Właśnie jest tam idealnie rozgryziona ta natura :) czytałam tą książkę jakby ktoś mnie rozszyfrował...

    OdpowiedzUsuń
  53. Kiedyś byłam trochę takim dawcą, ale nauczyłam się odmawiać, jeśli coś nie sprawia mi ochoty lub po prostu ktoś mnie wykorzystuje :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Niestety jeszcze czasami łapię się na byciu "Zosią samosią", ale jest zdecydowanie lepiej niż parę lat temu i nadal nad sobą pracuję. Lubię dawać, ale w końcu miło jest też dostawać.

    P.S. Bardzo podoba mi się szablon Twojego bloga i zdjęcia jakie tu wrzucasz:) jest tu tak ładnie i prosto:)

    OdpowiedzUsuń
  55. Świetny post :) sama mam problemy z braniem od mojego narzeczonego czegokolwiek :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Przyjemnie się Ciebie czyta :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  57. Oj ja jestem własnie takim 'dawcą' i tak średnio mi to pasuje, bo nawet jeśli coś od kogoś chcę to i tak nie poproszę, ponieważ będę miała u kogoś ten dług, co mnie strasznie potem gryzie :/

    OdpowiedzUsuń
  58. Ja chyba jestem dawcą i biorcą jednocześnie... Ale często mam wyrzuty sumienia jak każe siostrze coś mi kupić (zwłaszcza owoce na bazarku) i wolę sobą nie zaburzać życia innym... I chyba jednak to wolę komuś coś dawać niż brać :p

    OdpowiedzUsuń
  59. Post jak zwykle dobry i mocny, fajnie się czyta. No i gratuluję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  60. Gratuluję obrony! Mnie zawsze zastanawiają ludzie którzy potrafią tylko brać i nie mają poczucia, że może czasem też warto coś dać :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Ja - i dawca i biorca :)
    Przyłączam się :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Chyba najlepiej byłoby znaleźć równowagę, ale chyba łatwiej jest mi dawać, niż brać, bo biorąc mam uczucie, że muszę się jakoś zrewanżować i nie zawsze wiem jak.

    OdpowiedzUsuń
  63. Właśnie z powyższych powodów wydaje mi się, że umiarkowany egoizm (ale taki bardzo umiarkowany;) bywa przydatną cechą:) ja staram się utrzymać równowagę pomiędzy tymi postawami, czyli trochę dawca, a trochę biorca:)
    Gratuluję zdanej obrony!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  64. To, co opisałaś na początku jest po prostu makabryczne! Ale takie kobiety niestety istnieją... trzeba nauczyć się balansować między braniem a dawaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  65. z wiekiem zaczelam tego pilnowac, jesli pomoc mnie nie kosztuje to oczywiscie pomgam, ale jesli kosztuje za duzo to nie, niestety malo kto to rozumie, jak dotad 90% znanych mi ludzi uwaza, ze to moj obowiazek wziac ich 200 stron, jesli tylko tego chcą, a ja niestety jestem nieustepliwa

    OdpowiedzUsuń
  66. Chyba właśnie mi to uświadomiłaś. Bałam się przyznać do tego, że najczęściej zachodzi u mnie relacja daję-daję. I pracuję nad tym już bardzo długo, aby poukładać to w sobie i zebrać się na odwagę, by w końcu czegoś "wymagać". Dzięki za ten wpis, otworzył mi głowę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  67. Niestety...ze mnie jest maksymalny dawca. Wszystko dla innych, a dla siebie nic. Branie sprawia mi ogromną trudność. Jestem wtedy zażenowana, czuję że nie zasługuje na to itd itd. Potrafię poświęcić siebie dla innych w 100%. Proszenie o pomoc innych to w moim przekonaniu oznaka słabości, a ja nie mogę być słaba. Jeśli inni proszą mnie o pomoc, to zostawiam wszystko i lecę jak na skrzydłach, uszczęśliwiona że mogę być do czegoś przydatna. Wiem, że taka postawa nie jest zdrowa ani zbyt normalna. Nie wiem czemu taka jestem. Dzieciństwo miałam dobre, a nawet bardzo dobre. Dwoje cudownych rodziców, wspaniałe z nimi relacje. Ogrom miłości, szczęścia, brak krzyków, kar itp. Więc skąd mi się wzięła ta cała moja niepewność, ta wieczna pogoń za akceptacją? Chwilami ciężko jest być mną i nie wiem już jak z tym walczyć aby być bardziej wyważoną z tym dawaniem i braniem.

    Beti

    OdpowiedzUsuń