Każdy z nas ma swój sztylet.
Możesz uważać się za najmilszą osobę na świecie, twierdzić iż nie skrzywdziłbyś nawet muchy, a broń? Nawet byś nie wziął do ręki, brzydzisz się przemocą! Jednak ją masz. Jest ona bardziej druzgocąca, jej niszcząca siła sprawić mogłaby więcej szkód aniżeli działo bojowe potrafiące w parę sekund utworzyć nagle w ziemi dziurę tak ogromną, że nagle spełnione zostanie Twoje marzenie o posiadaniu basenu na podwórku, bez żadnej walki o uzyskanie pozwolenia na budowę na który mógłbyś zapraszać sąsiadów. Oczywiście za drobną opłatą. Czasem nieświadomie jej używasz, czasem z premedytacją. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że nią władasz lub też chcesz wywołać skutek i tu już zależy od Ciebie czy jedynie niewinnie pogłaskać, czy zranić do krwi.Wiesz czym jest ten sztylet?
To słowo.
,,Tak pięknie zjadłaś obiadek" mawiają mamusie do swoich pociech. Faktycznie! Wyczyściłaś talerz tak, że ten reklamowany płyn do naczyń wypadł by w teście porównawczym tak blado iż jego producenci natychmiast musieliby sprzedać maszyny i zamknąć produkcje. Czujesz dumę, mama jest zadowolona, a Ty jesteś fantastyczną córką. Skoro Cię chwali to chyba tak jest, prawda? Dlatego kolejnego dnia znów starasz się zjeść obiadek do ostatniego okruszka. Ba! Nawet prosisz o dokładkę, a mama nakładając Ci dwa okrągłe ziemniaczki uśmiecha się od ucha do ucha. Zatem i Ty się uśmiechasz. Spełniasz oczekiwania rodziców. Czy Twoje własne? Nie miałaś ochoty na dodatkowy posiłek jednak to nic, najważniejsze jest, że sprawiłeś radość osobie, która jest dla Ciebie największym autorytetem.
Przynosisz same szóstki, ciężko na nie pracujesz, na świadectwie czerwony pasek widoczny z paru kilometrów. Niesiesz do domu świadectwo trzymając je jak najdroższy skarb oplatając ramionami, aby niesforny wiatr nie porwał Ci go z małych rączek. Nie możesz doczekać się pokazania go dziadkom, którzy pogłaszczą Cię po główce i powiedzą: ,,Ale mamy zdolną wnusię!". Następnie zadzwonią do wszystkich sąsiadów ze wsi swojej, wszystkich okolicznych oraz do rodziny z Kanady, z którymi nie mieli kontaktu od paru lat aby zakomunikować im, że od góry do dołu masz same celujące. Oni z kolei pewnie pochwalą się, że ich córka wychodzi za mąż, a synowi urodziło się kolejne dziecko. Taka to już jest wymiana informacji.
Patrzysz i nie dowierzasz. To jest przecież niemożliwe. Tylko 4+? Pani wychowawczyni musiała się pomylić. Z pewnością sprawdzała Twoją pracę przy kolejnym odcinku ulubionego serialu należących do tej kategorii gdzie główni aktorzy nazywają się Frederico i Luz Maria i zagapiła się bądź też wyładowała swoją złość po kłótni z mężem, że wypad z kolegami na jedno piwo skończył się na ilości do której pokazania na palcach nie wystarczy dwóch rąk, a jego powrót slalomem i radosny śpiew piosenki ,,Żono moja serce moje" zbudził nie tylko Ciebie ale również całą kamienicę. Przecież uczyłaś się cały dzień, noc i jeszcze wstałaś o 5 rano aby przyswoić materiał i zapamiętać daty wszystkich bitew, a było ich bez liku. Wracasz do domu i myślisz: ,,Jak ja im to powiem?" Opóźniasz powrót rozważając w głowie scenariusze i tworzysz mowę przekazania ich tych fatalnych wiadomości. Nagle nadchodzi ten moment, przekazujesz wieści i słyszysz: ,,Nie martw się, to nic takiego... jednak następnym razem postaraj się bardziej!" Zapamiętujesz te słowa lepiej niż fragment ulubionej piosenki girlsbandu, którą śpiewasz radośnie pod prysznicem czując się jak młodsza (lepsza hehe...) wersja Britney Spears, chociaż Twoi sąsiedzi mogliby mieć zgoła odmienne zdanie co pewnie nie kryliby uderzając miotłą w sufit i raczej w konkursie piosenki nie zajęłabyś pierwszej lokaty... ale na pewno już chociażby dziesiątą! (szkoda, że na dziesięciu uczestników...). Koniec końców i faktycznie starasz się bardziej. Kolejnym razem uczysz się nie dzień lecz dwa, później uczysz się już tydzień. Efekty są niesamowite - a Ty ze zmęczenia nie kojarzysz już czy to noc czy dzień, ani nie masz pojęcia jaki jest dzień tygodnia i czy przypadkiem nie zmieniła się w międzyczasie pora roku jednak dalej dumna: ,,Daje radę!"
,,Fajnie gdybyś zarobiła sobie pieniążki, przecież i tak masz wakacje i tyle wolnego". Właśnie dziesięć minut temu oderwałeś długopis od kartki stawiając kropkę nad słowem: logika. To był Twój najtrudniejszy egzamin, ostatnie dni wyglądały następująco trasa: łóżko-biurko. W międzyczasie parę wizyt w łazience i kuchni, aby odgrzać kotleta wątpliwej jakości wrzuconego do koszyka ,,na szybko" w supermarkecie, bo nie miałeś czasu na przygotowanie porządnego posiłku. Zdobywasz więc pracę, pracujesz po 12 godzin każdego dnia użerając się z klientami, którzy przychodzą i na wstępie witają Cię radosnym: ,,Co tak drogo?" Uśmiechasz się, szybciutko kasujesz przebierając zmyślnymi paluszkami po klawiszach, otwierasz i podajesz na serwetce niczym przed królewską wysokością jednak na napiwek nie masz co liczyć. Chyba, że pracujesz w nocy w lokalu oferującym napoje wyskokowe, a klient już zamówił ich tyle, że nie kojarzy czy dał Ci dziesięć złotych czy sto. Ciesz się jeżeli usłyszysz ,,dziękuję".
,,Wiesz co, te spodnie są świetne ale mogłoby być trochę dłuższe żeby zakryć Ci te Twoje urocze boczki". Boczki? Gdzie? Kiedy one się pojawiły? Fakt, ostatnio trochę się zaniedbałaś, wpadło trochę nadprogramowych chrupeczek, ale one przecież takie leciutkie i niewinne, jak mogłyby narobić tyle zamieszania. Kupujesz karnet na siłownie, do której chodzą Twoje psiapsiółki. Zaczynasz uczęszczać z nimi na zajęcia, a po nich lecicie na kebaba. Kto to wymyślił aby pod klubem fitness otwierać budkę z fast foodem? Nie rozumiesz ale zdobyłaś tam już tyle naklejek za każde spożyte danie, że kolejne dostajesz gratis. Coś jest chyba nie tak więc zrolowaną bułę z warzywami, zamieniasz na same warzywa. I koniecznie bez sosu! Koleżanki biorą zestaw z frytkami, mięsem i surówkami, a Ty zestaw ale prosisz bez frytek i mięsa. Boczki Ci już nie straszne tylko, że... wcale ich nie było.
Słowo, słowo, słowo. Każdą zmianę wywracającą Twoje życie niczym w kalejdoskopie spowodował ten mały niewinny stwór. Zlepek głosek, który odpowiednio dokonany - ma tę moc.
Zdając sobie jednak sprawę z jego siły sprawczej możemy wykorzystać je wedle własnego uznania, a także w odpowiedni sposób odbierać je i sobie z nim radzić. Bo trzeba sobie z nim radzić. Nie będę Was oszukiwać - przez całe życie usłyszycie wiele, a znajdą się i takie, których choćby i z mikroskopem najnowszej generacji nie doszukacie w słowniku poprawnej polszczyzny, a kojarzą się raczej z tym co możesz usłyszeć w trakcie kłótni o piłkę nastoletnich chłopaków pod blokiem. Trzeba jednak je przyjąć z pokorą inaczej osoba je wypowiadająca przeżujeWas niczym ulubioną drożdżówkę na śniadanie i wypluje.
Nie musimy być wyłącznie bierni, my też możemy działać. Zamiast traktować go jako broń użyć jako tego co może wywołać dobro.
Nie musimy być wyłącznie bierni, my też możemy działać. Zamiast traktować go jako broń użyć jako tego co może wywołać dobro.
Może być bowiem niesamowitym motorem do dalszego działania w życiu naszym jak i powodować radość w życiu ludzi. Ważne by odpowiednio go użyć, świadomie zdawać sobie sprawę z tego co może spowodować. Dawno nie mówiłeś tacie, że go kochasz? ,,To przecież takie dziecinne" myślisz, zresztą przecież on to pewnie wie, prawda? To oczywiste. Powiedz to. Wypowiedzenie ich zajmie Ci całe dwie sekundy, które nie sprawią, że nagle nie zdążysz wylać na siebie morza perfum, przybrać nowej mini spódniczki przypominającej raczej opaskę do włosów i wyglądać jak bóstwo na kolejnej imprezie. Te dwa słowa sprawią, że choćby i chwilę wcześniej dostał burę od szefa, że tabelka w zeznaniu jest o całe dwa milimetry za szeroka to sprawi, że przypomni sobie, co w życiu naprawdę jest ważne, a cieszyć będzie się bardziej niż gdyby ofiarowano mu najnowszy model Mercedesa na którym jeszcze nie wysechł lakier. Mama podała swoje popisowe ciasto niosąc je niczym diadem na atłasowej poduszce przed koronacją jednak smakuje podobnie do otrzymywanej w przedszkolu brei jaką dostawaliście na śniadanie. Powiedz jej, że nawet pani, prowadzącej telewizyjny program o tym jak odmienia restauracje robiąc w nich mały armageddon i konieczność wzięcia dodatkowej dawki leków na serce u ich właścicieli zdarzy się przesolić zupę. Nie musi niczego udowadniać i tak wiele razy wyczarowała coś, za co dostałaby wszystkie gwiazdki Michelin, a goście przywykli już, że muszą przesuwać pasek w spodniach o kolejną dziurkę po każdej uczcie jaką serwuje.
Słowa mogą zdziałać wiele, wykorzystajmy więc ich siłę sprawczą, a dla tych, które nas atakują
stwórzmy odpowiednią tarcze i nie dajmy się im.
Nie dajmy się krzywdzącym osądom innych, a miejmy w głowie własne i trwajmy w nich choćby każdy na Twej drodze próbował wbić Ci do głowy siłą młota pneumatycznego iż jest inaczej.
Ciekawa jestem czy Wy kiedyś usłyszeliście takie słowa, które
sprawiły Wam niezwykłą radość, dających Wam moc do działania
jak i takie, które
zraniły, spowodowały powątpiewanie we własne możliwości czy wręcz
miały znaczący wpływ na Wasze wybory i życie?
zraniły, spowodowały powątpiewanie we własne możliwości czy wręcz
miały znaczący wpływ na Wasze wybory i życie?
Przepraszam za przerwę na blogu ostatnimi czasy spowodowaną wielością egzaminów - sesja.
Jednak zaczynam zasłużone wakacje i wracam tu ze zdwojoną siła.
Głowę mam już wolną i wypełnioną tysiącem pomysłów...
Oczekujcie zatem wielu nowych postów, obiecuję, że będzie się działo! :-)
Ja wiele razy usłyszałam dużo przykrych słów, ale były też takie, które motywowały do działania :)
OdpowiedzUsuńPewnie wiele razy jeszcze doświadczymy takich gorzkich słów jednak ważne aby umieć na nie odpowiadać, a największą siłę czerpać z tych pozytywnych. :-)
UsuńJesteeeś! Tęskniłam :*
OdpowiedzUsuńTak, słowa mają ogromną moc i potrafią niestety częściej zranić niż dodać otuchy czy pocieszyć, a przynajmniej mnie częściej ta negatywna strona spotyka. Owszem, miałam kiedyś styczność z takim słowem, a raczej wypowiedziom, która utkwiła mi głowie i jest do dziś. Raczej jej nie zapomnę, bo tak mnie zraniła, że szkoda gadać...
Jednak nie można się tylko nad sobą użalać ;) Najczęściej słowami wspiera mnie mama, tego ukrywać nie będę. Złe oceny, problemy w szkole, problemy z samopoczuciem, rozterki miłosne...ona zawsze wie co powiedzieć i kiedy powiedzieć! :)
Dziękuję! :* Jestem jestem i nigdzie się już nie wybieram. :-)
UsuńSłowa potrafią bardziej zranić niż brutalny gest!
Cudownie, że masz takie wsparcie - to jest ogromnie, ogromnie ważne. :-)
Ta wstawka o boczkach jest moją ulubioną. Boczki? Ja? Gdzie?
OdpowiedzUsuńTaaak, to bardzo często u kobiet niestety wypowiadane zdanie, a najczęściej zupełnie nieadekwatne do rzeczywistości! :D
Usuńchyba nigdy nie usłyszałam słów, które by mnie bardzo zraniły.. ;)
OdpowiedzUsuńTo życzę aby tak pozostało i abyś nigdy ich nie usłyszała!
UsuńO tak cztery plus dla kujonka to prawdziwa tragedia, chyba bardziej boli niż jeden. Wiem z autopsji:) Ale ja już jestem na etapie, że słowa jakoś specjalnie mnie nie ranią. Wszystko kwestia wyrobienia sobie szczerej opinii o sobie. Kiedy znasz swoje słabe i mocne strony, masz w reku prawdziwa tarczę. Teraz bardziej uważam na to co mówię innym, bo częścią mojej pracy jest ocenianie innych, więc to jest dopiero problem, pokazać błędy, ale nie podkopać motywacji:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz racje! Nie znoszę kiedy niemalże otrę się o ten ideał, a tu jednak nie! :P
UsuńDokładnie. Jeżeli masz świadomość kim jesteś, znasz swoje wady, zalety jesteś w stanie poradzić sobie ze wszystkim.
To jest naprawdę ciężkie zadanie! Jak wytknąć błędy aby jednocześnie nie podkopać czyjejś samooceny... nie lada sztuka. :-)
Wiele było takich słów i przykrych i tych pozytywnych. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to pochwała od opiekunki praktyk na forum całej grupy:) Pamietam jak mi wtedy skrzydła urosły:) Dostałam takiego pozytywnego kopa, że aż miło to wspominać:)
OdpowiedzUsuńWspaniale, że też zdarzały się i piękne słowa. :-) One naprawdę mają moc!
UsuńUczczę ten post chwilą ciszy :(
OdpowiedzUsuńEch... aż mi się oczy zeszkliły jak to czytałam..
A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Czego my chcemy? Może czasem i nam należy się chwila wytchnienia? Zamiast nauki - impreza z koleżankami, odpuszczenie diety, chwila zapomnienia, popełnienie jakiegoś błędu... cokolwiek! nie jesteśmy robotami Vela! :) u nas to wszystko takie pokręcone... u nas wziąć się w garść oznacza odpuścić, dlatego tak trudno to pojąć :( ale mamy czas :) to dobry moment na zmianę ;) DAMY RADĘ! :*
Tak, tak, tak dla każdego Twojego słowa! Wystarczy aby wypracować solidną świadomość tego kim jesteśmy i nie dać się niczemu i nikomu innemu. :-) My jesteśmy tak silne, że już jesteśmy wygranymi. :-) :*
UsuńWydaje mi się, że więcej usłyszałam tych gorszych słów, niż tych motywujących. Może dlatego do dzisiaj czasem ciężko jest mi w siebie uwierzyć. Jakiś pech sprawia, że często zamiast dobrych słów, zapamiętujemy tylko te które nam szkodzą i w ciężkich chwilach wychodzą z naszej pamięci niczym potwory spod łóżka.
OdpowiedzUsuńAle trzeba z nimi walczyć. :)
Zwróciłaś uwagę na ważny fakt, że faktycznie zapamiętujemy bardziej te przykre słowa niż motywujące! Powinno być zdecydowanie odwrotnie... z tych złych wyciągnąć wnioski i potraktować jako kolejne doświadczenie. :-)
UsuńGratuluje zdanej sesji! Pięknie! I wreszcie załużony odpoczynek kochana! :* Co do wpisu hahaha miałam deja vu xDD ale w podobny aczkolwiek nieco inny sposób mianowicie: ,,Tak pięknie zjadłaś obiadek"- moja mama zmienia to na opak, jak zjem to mówi: Dołożyć Ci? Nie żałuj sb? Żałujesz? A może Ci nie smakuje? xDD osłabia mnie tym :) Co do boczków... jak ja wolałabym je mieć... a mi uda rosną na potęgę! Co z tego, że mam chudą górę skoro uda jak u żelaznej dziewicy!? masakra... mama mi nawet kazała sb znaleść jakieś ćwiczenia na nie :D Ratunku... chyba oszaleje. Co do motywacji i niemotywacji... ja podchodzę do tego z rezerwą, bo czasami próbujemy a wychodzi na opak: Do koleżanki powiedziałam, że ślicznie wygląda, taka pełna kobieca... obraziła się i zaczęła się odchudzać xDD masakra ^^ od tatej pory staram się uważać na to co mówię. zreszt widzę po sobie, że niektóre komplementy jedynie doprowadzają mnie do depresji xDD Zresztą w te pozytywne nigdy zazwyczaj nie wierzę ;) A ty jak? przyjmujesz je swobodnie, czy próbujesz się bronić przez negacje jak ja? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńDobra dobra, ja bym chciała zobaczyć te Twoje uda... :P
Tak, bo niestety każdy często odbiera słowa tak jak chce i cokolwiek nie powiesz będzie źle... Hmm to ciekawe pytanie! :D Chyba też często nie wierzę w komplementy... mam własne poglądy na pewne rzeczy i bardzo ciężko jest mi uwierzyć w zdanie innych. :D Chociaż powinniśmy, bo często inny punkt widzenia jest bardzo cenny i może pokazać coś czego sami nie widzimy!
uwierz nie chciałabyś sam smalec :P
UsuńDziękuje, miło znać twoją opinię, no i niestety się zgadzam, ale toż to takie truuudne :D I jak to wprowadzić w życie, inna kwestia xDD
Z tymi szóstkami i zdolną wnusią to jest stricte o mnie :D Zawsze się starałam w szkole i każy uśmiech taty, czy dziadków bardzo mnie podbudowywał, ale też wpędzał w zamknięte koło dobrych ocen.
OdpowiedzUsuńNiestety było też dużo słów kompletnie demotywujących w moim życiu i dopiero od niedawna uczę się z tym walczyć :)
PS. Dobrze, że jesteś :)
Dziękuję! Dobrze, że mam takich czytelników wspaniałych.. :-)
UsuńTo prawda, z jednej strony motywacja, a z drugiej ogromna presja...
Ważne, że walczysz, to najważniejsze!
Masz rację,złe słowa potrafią wpędzić człowieka w najczarniejszą i najkoszmarniejsza dziurę z której czasami cięzko wyjść. Nie można być biernym,trzeba nauczyć sie bronić lub w mądry sposó(kosztujący nas sporo nerwów) obrócić czyjeś złe słowa w żart. Słowa pozytywne słyszymy zwykle od osób mądrych lub tych którzy nas kochają. Podsumowanie: miejmy baczenie na ludzi głupich :-)
OdpowiedzUsuńTaka tarcza jest niezbędna w dzisiejszych czasach. Słowa usłyszymy bardzo różne dlatego warto wypracować sobie na nie metodę. :-)
UsuńHistoria z czerwonym paskiem, nagłą niższą oceną i poprawą w postaci zarwanych nocek jest wyjęta z naszego życia. Dalej, dobrze jest być np. wyróżnionym za oceny na absolutorium i pochwalonym przed rodziną i znajomym. Łzy szczęścia rodziców i ich duma sprawiła, że poczułyśmy się spełnione... ale co dalej? Ich słowa "za dwa lata na magisterce znów się spotkamy w taki sposób" były cięższe niż kamień u szyi stojąc na moście nad rwącą rzeką. Chcieli dobrze, bo przecież dali nam do zrozumienia, że w nas wierzą ale czy podołamy? Niestety słowa często użyte są w inny sposób niż byśmy chcieli aby były odebrane :/
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to jest trochę tak, że my sami często rozumiemy pewne rzeczy tak jak chcemy je usłyszeć, a niekoniecznie tak jak mieli w zamierzeniu nasi współtowarzysze. Człowiek niestety ciągle też sam z siebie doszukuje w sobie wad na własne życzenie i to jest kolejny problem. :P
UsuńWydaje mi się, że mi non stop trzeba powtarzać "robisz to dobrze", "rób tak dalej". Wymagam takich motywujących słów.. Bo sama w siebie nie wierzę.
OdpowiedzUsuńA co do zdań które mnie gaszą.. Były ich miliony. I dlatego teraz jest jak jest.
Ogólnie wydaje mi się, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego jak bardzo wielką rolę odgrywa zwykłe słowo! :/
Niektórzy potrzebują ich bardziej niż inni to normalne. Te osoby tak ciężko znoszą słowa innych, właśnie z tego względu. Dlatego trzeba naprawdę zdawać sobie świadomość z tego jacy jesteśmy aby nie być zależnym tylko od uznania innych ale od własnych poglądów! :-)
UsuńTo prawda niestety...
Słowa czasami potrafią bardziej zaboleć niż czyny. Ale takie motywujące do działania bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńRacja! Motywujące sama bardzo lubię... :P
Usuńja jestem teraz na takim etapie że słowa juz nie maja mocy szczególnie od obcych osób nie przejmuje sie . Ale zdarzało sie ze zabolało oj zdarzało.
OdpowiedzUsuńMineralny Świat Kasi
Możesz być zatem dumna, że jesteś taka silna na ataki innych! :-)
Usuńwiesz różnie oto bywa czasem jedna chwila i siły brak
UsuńZdarzały się i te przykre słowa i te uskrzydlające..,
OdpowiedzUsuńI będzie ich jeszcze więcej, dlatego trzeba wypracować sobie tą odporność na nie. :-)
Usuńjest pewna osoba do której potrafię szybko odpowiedzieć i bezbłędnie ugodzić mega szybko. Po prostu są pewne rzeczy których nienawidze poprostu. Masz racje jakkolwiek by osoba kochana i wspaniała nie była każdy ma sztylet.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. :-) Dlatego trzeba sobie umieć z tym radzić, nie ma zmiłuj!
UsuńCóż takich słów było wiele, czasem też było, że ich nie było :) ale taka kolej losu.. miło się czytało, jak zawsze! :) pozytywna energia wibruje! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak mówisz - tak jest i tego nie zmienimy, nie mamy niestety wpływu na innych ale ważne, że sami możemy też działać. :-) Dziękuję! Nie wyobrażam sobie braku ogromu pozytywnej energii! :-)
UsuńFantastyczny artykuł, dziewczyno, Ty się aby nie marnujesz? Powinnaś do gazety całe felietony pisać! Jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńCo do treści, zgadzam się z określeniem "sztyletu", bo zasługuje na to miano. Jesteśmy nim dźgani od maleńkości. Największą moc mają w rękach najważniejszych dla nas osób.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! :* Może kiedyś uda mi się spełnić to marzenie. :-)
UsuńMuszę Ci przyznać racje - to właśnie Ci najważniejsi czasem najbardziej nas ranią.
Słowa mają wielką moc. Sama się o tym przekonałam nie raz. I muszę się przyznać, że wiele razy użyłam tego sztyletu świadomie i z premedytacją.
OdpowiedzUsuńMają moc i dlatego trzeba ich używać świadomie, bo mogą spowodować nie lada lawinę... :-)
Usuńto czyni nas ludzkimi ;)
OdpowiedzUsuńRacja, jesteśmy tylko albo aż ludźmi i to jest wpisane w to nasze człowieczeństwo. :-)
UsuńOj niektóre sytuacje są mi bliskie zwłaszcza z lat dzieciństwa. Teraz jestem mądrzejsza - przynajmniej tak mi się wydaje :-) ale masz rację słowa mają potężną moc - przerabiałam problem z moim Juniorem w podstawówce. Na szczęście teraz w gimnazjum jest o niebo lepiej i on też jest już mądrzejszy i wydoroślał. Czasami powinniśmy się zastanowić nad tym co mówimy i jak zwykłe słowo może zranić. Miłego dnia kochana :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, każdemu przydałoby się więcej myślenia nad tym co wypowiada ale to też nie reguła. Często bowiem i tak rozumiemy wszystko wedle swojego uznania. :-)
UsuńWiększość słów, które pamiętam, nie miały na celu skrzywdzenia mnie. Jak choćby przytoczone we wpisie "tak pięknie zjadłaś obiadek" albo "ale mamy zdolną wnusię". To są pochwały jak najbardziej na miejscu, bliscy kochają się nawzajem i lubią podkreślać osiągnięcia innych. To jest dobre. No właśnie... ale zależy dla kogo. Nie da się w praktyce wyważyć słów krytyki i pochwały. Nikt nie chce od najbliższej osoby usłyszeć kilka razy w tygodniu "nie noś już tego, bo wyglądasz grubo", za to miło mu będzie, jak ta osoba powie "kocham cię, jesteś piękna/y". Tyle że dobre słowa, z pozoru niewinne słowa uzależniają. Najlepszym dowodem na to jest...em ja. Całe życie mama głaskała mnie po głowie i chwaliła. Dziś więc, jak dostanę na studiach 4, chce mi się płakać. W tym semestrze dostałam same 5 i tylko jedną 4, w dodatku u nienormalnego kolesia,a i tak ją sobie wypominam. Nie potrafię znosić dobrze porażek. Albo jest dobrze po całości i unoszę się nad ziemią w euforycznym stanie, albo coś się wali, uderzając w pozostałe klocki układanki i wpadam w depresję, nienawidzę siebie. Nikt nie wymaga ode mnie i nigdy nie wymagał, żebym była perfekcyjna. Wiem o tym. A mimo tego czuję wokół siebie tę aurę, że skoro już tyle lat byłam bliska spełnienia ideału, to nie mogę sobie pozwolić na bycie człowiekiem. Zawsze tak blisko, zawsze tak daleko. Ech, z każdym wpisem wyciskasz ze mnie tyle zwierzeń.
OdpowiedzUsuńJa absolutnie nie twierdzę, że to źle, że osoby mówią takie rzeczy. Tylko właśnie problem jest też w tym jak my to wszystko odbieramy... Czasem właśnie obraca się to zupełnie przeciwko nam. Wiesz doskonale, że w tym temacie możemy sobie przybić piątkę. :-) Też nie potrafię radzić sobie z porażkami, wiecznie gonię za perfekcją. Ode mnie nikt także tego nie wymagał, a jednak cały czas mam wrażenie, że muszę być idealna. Tyle dobrego i to nasza siła, że zdajemy sobie sprawę z tego. :-)
UsuńMam taką cichą nadzieje, że to dobrze, że skłaniam ku zwierzeniom... ?
Fajnie, ze będą posty u Ciebie :) Właśnie wczoraj czytałam artykuł o tym, jak rodzicie mówią do dzieci, podobno wielu rodziców za bardzo chwali dzieci, hmm... oczywiście przesada w dwie strony zawsze działa źle :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :-)
UsuńFaktycznie ze skrajności w skrajność to też niedobre rozwiązanie!
O tak! Dobtze użyte słowa potrafią zdziałać cuda. Świetny post!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie. :*
UsuńSłowa faktycznie działają cuda, ładnie powiedziane. :-)
Tak, słowa niektórych osób mogą naprawdę zmotywować nas do działania.
OdpowiedzUsuńwww.roseoffashionblog.blogspot.com
Dlatego warto z nich korzystać!
UsuńSłowo to rzeczywiście jedna z najpotężniejszych broni i może być różnie wykorzystane . Nie zwracam uwagi na słowa,które mają na celu mnie zranić od osób,których nie podziwiam lub lubię.I chyba jest to właśnie najlepsze wyjście z danej sytuacji ... Natomiast dobre słowa zawsze potrafią uskrzydlić i dodać wiary ;-)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że potrafisz sobie radzić z tymi mniej przyjemnymi, to ważne. Z dobrych za to powinniśmy właśnie czerpać jak najwięcej - tak trzymaj! :-)
UsuńMasz rację, słowo to potężne narzędzie, dlatego zawsze staram się mieć dla kogoś coś miłego :) każdy z nas ma w sobie coś pięknego, trzeba tylko to wydobyć i docenić :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Czerpmy z tych małych dobrych prezentów - słów, jakimi obdarzają nas inni ludzie. :-)
UsuńOj, było dużo takich słów, które raniły, ale też tych, które motywowały. A słowa to jedno z najpotężniejszych narzędzi, racja. Bez nich ciężko coś osiągnąć.
OdpowiedzUsuńMiliony słów słyszymy przez całe życie i musimy umieć zarówno sobie z nimi radzić jak i czerpać z ich dobrej mocy. :-)
UsuńWątpię, że jest osoba, która nie doświadczyła ani jednych, ani drugich słów. Świetny post.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Masz racje i dlatego właśnie jako, że są obecne w życiu każdego z nas to musimy odpowiednio na nie reagować i sami używać. :-)
UsuńNie chcę spamować, ale zapraszam do mnie http://only-my-reflections.blogspot.com/. Może akurat Cię zainteresuje ;)
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę, dzięki. :-)
Usuńkiedys bylam w dziwnej relacji gdzie wlasnie padaly slowa w moim kierunku ktore nie byly wprost obraza ale ukrycie zadawaly bol.... osoba ta wiedziala jakie mam kompleksy i perfidnie to wykorzystywala....i wiesz co? ?tyle lat minelo -kazda inna osoba calkowicie zaprzecza slowami i czynami temu co on we mnie wpoil ale jednak latwiej czlowiekowi rozchwiac psychike niz ja unormalizowac
OdpowiedzUsuńDzieje się tak, bo te właśnie trudne słowa zapamiętujemy najbardziej. Zakorzeniają się głęboko i potem niczym bluszcz nas obłapiają przez co ciężko potem uwierzyć nam w te dobre. :-)
UsuńŚwietny post! Słowa mają MOC! Ja często uważam na to co mówię, bo czasem wypowiedziane przypadkiem i bez złej woli potrafią zranić, zdołować i złamać rozmówcę. Mam jednak wrażenie, że ludziom coraz trudniej jest się porozumiewać....
OdpowiedzUsuńMają zdecydowanie. Hmm, faktycznie masz racje. Rację masz także co do tego, że trzeba uważać na to co wypowiadamy. :-)
UsuńTo prawda że słowa mogą ranić, mogą też dodać skrzydeł. Mi zdarzało się słyszeć jedne i drugie, teraz wydaje mi się że jestem bardziej odporna na te raniące słowa.
OdpowiedzUsuńCieszę się zatem, że masz swoją ,,tarcze" na przykrości. :-)
Usuńdla mnie słowa krytyki są motywatorem ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, to najlepsze. Tak trzymaj! :-)
Usuńw końcu kochana co nas nie zabije to wzmocni ;) tego się trzymam
UsuńTego się trzymajmy, zawsze! :-)
UsuńWiele razy usłyszałam przykre słowa i myślę, że najbardziej bolą te, które padają od najbliższych osób :)
OdpowiedzUsuńTo prawda niestety, te zapadają nam w pamięć najmocniej.
UsuńMasz rację, słowo czasem bardziej zrani niż nóż... Właśnie napisałam u siebie post o hejcie i zajmuję to samo stanowisko, co Ty... Pozdrawiam Cię serdecznie! :*
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się zgadzamy w tym temacie. :-) Zdecydowanie przytakuje każdemu Twojemu słowu. Też pozdrawiam! :-)
UsuńSłowa mają bardzo duży wpływ na nasze życie, odpowiednio dobierane sprawią iż będzie żyło się lepiej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Skorzystajmy z tej wiedzy i umilajmy sobie życie. :-)
UsuńChyba każdy miał okazję usłyszeć i słowa uskrzydlające, i takie, które te skrzydła ucinają. Twój artykuł, a przynajmniej jego początek, kojarzy mi się z książką "Powrót do swego wewnętrznego domu". Sama staram się nie wbijać szpileczek, działając w myśl zasady: "Mów albo dobrze, albo wcale".
OdpowiedzUsuńBardzo dobra zasada! Więcej osób powinno ją stosować w życiu codziennym... :-)
Usuńgreat post as usual! Have a nice weekend :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.itsmetijana.blogspot.com/
Thank you so so so much! :-) Have a nice day too. :-)
UsuńPewnie każdy ma na koncie słowa które powiedział a później żałował i takie które dodały komuś skrzydeł. I każdy kto troszkę na świecie żyje usłyszał też obie wersje na własne uszy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRacja, racja. Przez całe życie słyszymy skrajnie różne słowa. :-) Pozdrawiam również!
UsuńJeden z recenzentów FROOT napisał, że Marina ma "bogate życie duchowe"... coś w tym jest! :) Dla mnie to przede wszystkim alternatywny pop, będący miłą odskocznią od słuchanego na co dzień hard rocka :D
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że nie można zakwalifikować jej jako typowo popowej artystki! :-)
UsuńPowiem tylko: kurde, mocne i dobrze napisane.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Słowa mają moc więc wpis o nich nie mógł być niedosadny. :D
Usuńjeju strasznie mądry post, widać, że uwielbiasz pisać i sprawia Ci to przyjemność:)
OdpowiedzUsuńhttp://one-day-to-my-life.blogspot.com/2015/07/free-time.html - serdecznie zapraszam:*
To prawda, miło mi, że to ,,widać" :-) Dziękuję!
UsuńGratuluję zaliczenia egzaminów :) U mnie ostatnio też była cisza na blogu, też spowodowana nauką ale również wracam :) Słowa to największa broń jaką mamy już od najmłodszych lat, oczywiście w swoim życiu usłyszałam słowa,które zapadły mi w pamięć do dziś były te wzmacniające ale i zdarzały się dołujące :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Fajnie, że też wracasz! Dobrze, że usłyszałaś także wiele pięknych... :-)
UsuńParę lat temu moja wieloletnia przyjaciółka z podwórka wypowiedziała słowa, po których nasza przyjaźń powoli zaczęła się rozpadać. Dziś praktycznie nie mam z nią kontaktu.
OdpowiedzUsuńSłowa są zaś terapią w relacji z moją obecną Przyjaciółką, dlatego też lubię ją nazywać Powierniczką. Jest wiele dni, kiedy zupełnie się z sobą nie kontaktujemy, zajęte swoimi sprawami. Ale wystarczy jeden telefon, by zorganizować parę godzin, które spędzimy na długiej rozmowie w ulubionej zacisznej kawiarni. Nigdy nie możemy się nagadać, ale i tak po takich spotkaniach wracamy do swoich obowiązków naładowane pozytywną energią. Dużo dobrych słów, pełnych zrozumienia i wsparcia.
Czyli jednak one rzeczywiście mają moc, ten przykład z przyjaciółką jest niestety potwierdzeniem.
UsuńNaprawdę tylko pozazdrościć takiej przyjaciółki, świetnie, że ją masz. :-)
Co to się stało, że na same dobre blogi dzisiaj trafiam
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać. :-) Dziękuję.
Usuńbardzo fajnie napisany post, ciekawie się czytało:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :-)
UsuńW zyciu każdej osoby, nawet tej najbardziej miłej jest czasem taki okres, moment że sie po prostu już nie wytrzyma i albo się cokolwiek ,,uleje" albo jeszcze gorzej :)
OdpowiedzUsuńTo prawda jednak mimo wszystko trzeba brać odpowiedzialność za to. :-)
UsuńMasz rację; słowo to broń każdego z nas i na pewno wiele razy jej używaliśmy; czy to jako obronę, czy atak. Oj dokłanie; ,,kocham cię'' może wypowiedzenie tego zajmie jakieś dwie sekundy, a jak możemy kogoś z rodziny uszczęśliwić tym zdaniem. Coś niesamowitego, naprawdę. Byleby tymi dwoma słowami nie rzucać gdzie popadnie, bo stracą swoją wartość. Świetny post!
OdpowiedzUsuń[klik]
Dokładnie masz racje, nawet z tymi pięknymi trzeba uważać! :-)
UsuńOj tak, słowa są bardzo ważne. Radują, motywują, rozczarowują, smucą, złoszczą,... Często słyszę jakieś chamskie wypowiedzi i później tekst "jestem po prostu szczery/a" ale można przecież niektóre emocje przekazać w łagodniejszy sposób niż chamstwem. Nie lubię taki podejścia.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz racje, wszystko można wyrazić zawsze w sposób kulturalny i z klasą. ;-)
UsuńOj tak, słowa bardzo często bywają bolesne...
OdpowiedzUsuńSmutna ale niestety prawda.
UsuńSłowa potrafią zranić na długo, czasami na całe życie i choć nie zawsze obdarowujący nie ma złych intencji to i tak to w nas pozostaje
OdpowiedzUsuńStąd tak ważne jest aby zwracać uwagę na to co mówimy my i być odporni na słowa innych. Czasem po prostu nie trzeba pewnych rzeczy nadto analizować i brać do siebie. :-)
UsuńTych złych słów trochę w życiu usłyszałam, ale w większości w sensie takiego przyjaznego droczenia się ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że w przyjacielskim tonie!
UsuńZłych słów zawsze trochę padnie niestety :)
OdpowiedzUsuńI niestety potrafią zranić.
mój blog, hooneyyy
Takie już niestety życie pośród ludzi, którzy bywają różni... Zresztą to już nasza natura. :-)
UsuńUważać na słowa - brzmi tak prosto, a jak trudno zastosować w praktyce! W końcu, jak to już ktoś mądry kiedyś zauważył, "język mówi nami". Są takie sytuacje, kiedy to po prostu samo z nas wychodzi, nie wiadomo nawet kiedy.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że, paradoksalnie, zwykle najbardziej destrukcyjne są te słowa, które są najmniej istotne w wypowiedzi - wiele razy miałam takie sytuacje, kiedy jedna osoba wypominała drugiej osobie coś, co akurat nie było istotą całej wypowiedzi.
Zdecydowanie nie jest to łatwe - często rządzą nami emocje, a wtedy nad językiem ciężko zapanować. :-)
UsuńMnie przykre słowa tylko bardziej motywują do działania :))
OdpowiedzUsuńTo świetnie, że potrafisz z nawet te złe doświadczenia wykorzystać dla siebie i sprawić, że robią coś dobrego w Twoim życiu. :-)
UsuńSłowami naprawdę można człowiekowi uciąć łeb.
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomnę słów mamy mojej koleżanki z gimnazjum. Znaczy konkretne wyrażenia mi wyleciały, ale sens był mniej więcej taki:
"Na mat-fiz chcesz iść? To że wygrałaś kilka olimpiad i kilka konkursów z poziomu licealnego i że przerobiłaś w gimnazjum większość materiału ze szkoły średniej i mnóstwo zadań maturalnych i że masz jakąś tam szóstkę z matematyki to jeszcze nie znaczy, że jesteś taka mądra i poradzisz sobie z tym wszystkim z liceum. Idź na biol-chem. Nie ważne że nienawidzisz biologii, idź na biol-chem!"
...
Z całym szacunkiem, takiej to tylko kilof w dupę wsadzić.
Pozdr,
To naprawdę przykre słowa, które ciężko usprawiedliwiać. Wiadomo, każdy uważa, że wie najlepiej co jest dobre, niemniej nie powinno wygłaszać się niektórych rzeczy zwłaszcza w taki sposób... :<
UsuńŚwietnie to ujęłaś. Szczególnie podoba mi się przykład z wymagającym rodzicem, bo sama tego doświadczyłam. Wtedy nie czułam, że to jakiś problem. Ale teraz w dalszym ciągu mam potrzebę robienia czegoś nie dla siebie, a dla kogoś. I nadmierny perfekcjonizm przez to mam swoje różne problemy natury psychicznej.
OdpowiedzUsuńtrafne uwagi:)
OdpowiedzUsuńBardziej bolą mnie słowa, którymi ja mogłam zranić, a te, które kierowane były w moją stronę są gdzieś szczelnie ukryte..mało co je pamiętam i dobrze :)
OdpowiedzUsuń