Nastała wreszcie wyczekiwana wiosna. Każdego dnia zamiast znienawidzonego alarmu w telefonie budzi Cię śpiew ptaków i promienie słońca wkradające się niczym złodziej do pokoju. Na zewnątrz wszystko kwitnie ciesząc oczy soczystą zielenią lub też powodując z miejsca ich łzawienie z powodu krążących tu i ówdzie pyłków (alergicy łączmy się!). Wszystko budzi się do życia, a Ty... śpisz na stojąco. Tłumaczysz to sobie nawałem pracy, stresem, osłabieniem związanym z wiosennym przesileniem. Przyczyna może tkwić jednak gdzie indziej. Wszystkiemu bowiem winni mogą być...
pożeracze energii.
Kategoria pierwsza
Inni ludzie
Zaczęłaś pracę w wymarzonej firmie, przeszłaś nie lada maraton aby zdobyć upragnione stanowisko. Rozsyłanie CV, listów motywacyjnych, konkurs, egzamin, rozmowa kwalifikacyjna, pokonałaś kilkadziesiąt innych osób. Tak ciężko na to pracowałaś stąd teraz zarabiasz się po łokcie by pokazać, że wybrali właściwą osobę. Chcesz udowodnić swoją wartość stąd nie straszne Ci słowa szefa, który nie mając już komu zlecić dodatkowych zadań mówi: ,,załatwisz jeszcze tylko tą jedną, malusieńką sprawunię?" która okazuje się zadaniem na kolejne trzy godziny. Masz złe samopoczucie? Szefowa szybko skomentuje to mówiąc iż Twój zły humor może odbijać się na kontaktach z klientami stąd Ty ze łzami w oczach przyklejasz sztuczny uśmiech na twarzy byle jej nie zawieść. Na Twoje miejsce bowiem już czeka cała kolejka innych osób o czym przypomina Ci na każdym kroku, nie możesz więc się poddać.
Wracasz wykończona do domu, dziękując za temu kto ustanowił wolną niedzielę i cały dzień spędzisz w ukochanych bamboszach i piżamie w króliczki przed ukochanym, głupawym serialem dla nastolatek, który oglądasz po kryjomu kiedy nikt nie patrzy, gdy wtem słyszysz głos ukochanego: ,,Jacek i Agata zaprosili nas na grilla, a potem chcą sprawdzić ten nowo otwarty klub, już zapowiedziałem, że przyjdziemy". Cały Twój misternie opracowany plan legł w gruzach. Ciepłe kapcie zamieniasz na wysokie szpilki i udajecie się na spotkanie ze znajomymi, na które nijak nie masz ochoty. Głupio Ci jednak zawieść oczekiwania partnera i znajomych, którzy włożyli wiele wysiłku w przygotowanie obiadu.
Wracacie jednak szybciej i niemalże ze szczęścia słyszysz anielskie chóry, a w głowie pojawia się w nadzieja, że jednak uda Ci się wreszcie odpocząć i rozłożyć leniwie na kanapie z michą popcornu. Nagle dzwoni telefon. Odbierasz i masz wrażenie, że to pomyłka, że dzwoni cudzoziemiec gdyż nie rozumiesz ani słowa z dochodzących do Ciebie dźwięków. Okazuje się jednak, że to zapłakana przyjaciółka, jąkając się rzuca słowa ,,Zostaaawił mnieee dla inneeeej". Pakujesz się więc szybko do taksówki i jedziesz na drugi koniec miasta aby służyć ramieniem do wypłakania i skwitować wszystko słowami: ,,Ale prostak! Nie był Ciebie wart!", które niezależnie od sytuacji są jedynymi właściwymi jakie chce ona usłyszeć.
Tydzień więc kończysz bardziej wykończona niż po przekopaniu całego ogródka nie tylko swojego ale i wszystkich innych należących do sąsiadów z nadzieją, że może w kolejnym znajdzie się chociaż chwila tylko i wyłącznie dla siebie.
Świat składa się z różnych ludzi.
Mamy bowiem egoistów, którzy jedynie biorą nie myśląc o tym aby dać cokolwiek od siebie. Pochłaniają Twoją energię aby samemu z niej czerpać. Często nie mają własnego życia stąd ingerują w czyjeś.
Innym przykładem są osoby o charakterze ofiary, które wiecznie potrzebują uwagi i zainteresowania innych osób. Nie potrafią sami poradzić sobie z problemami i oczekują iż zjawi się ktoś kto w magiczny sposób rozwiąże je w ich imieniu. Spodziewają się bardzo wiele od bliskich osób, którzy ostatecznie czują się winni nie mogąc zazwyczaj sprostać ich zachłanności.
Jak zatem poradzić sobie z ludźmi, którzy obłapiają Cię niczym bluszcz?
To wspaniale jeżeli jesteśmy otwarci na innych ludzi, ich potrzeby, a naszym pragnieniem jest zadowolenie ich i udzielenie niezbędnej pomocy. Problem jednak pojawia się wtedy kiedy troska o ich życie przejmuje zadbanie o nasze własne. Całego świata nie zbawisz niezależnie od ogromu sił jakie w to włożysz.
Innym przykładem są osoby o charakterze ofiary, które wiecznie potrzebują uwagi i zainteresowania innych osób. Nie potrafią sami poradzić sobie z problemami i oczekują iż zjawi się ktoś kto w magiczny sposób rozwiąże je w ich imieniu. Spodziewają się bardzo wiele od bliskich osób, którzy ostatecznie czują się winni nie mogąc zazwyczaj sprostać ich zachłanności.
Jak zatem poradzić sobie z ludźmi, którzy obłapiają Cię niczym bluszcz?
To wspaniale jeżeli jesteśmy otwarci na innych ludzi, ich potrzeby, a naszym pragnieniem jest zadowolenie ich i udzielenie niezbędnej pomocy. Problem jednak pojawia się wtedy kiedy troska o ich życie przejmuje zadbanie o nasze własne. Całego świata nie zbawisz niezależnie od ogromu sił jakie w to włożysz.
Zatroszcz się więc wreszcie o siebie!
Druga kategoria
Ty sam
Ty sam
Często okazuje się iż największym wrogiem Twojego braku czasu jesteś... Ty sam.
Marnujesz swój czas i potencjał na rzeczy błahe, nie zaś na meritum. Bierzesz na siebie zbyt wiele, myśląc iż to dobrze, że aktywnie działasz i rozwijasz się gubiąc się jednak w chaosie wszechobecnych, często niepotrzebnych zadań. Co najgorsze zapominasz o relaksie i o czasie wyłącznie dla siebie.
Skup się więc na priorytetach, mniejsze zadania pozostaw sobie na moment kiedy będziesz w stanie poświęcić im się na sto procent. Robienie czegokolwiek po łebkach na nic się nie zda.
Pamiętaj także, że wypoczęty jesteś w stanie zdziałać o wiele więcej.
Kolejnym problemem jest nadmierne analizowanie. Pogrążasz się w myślach o przeszłości zapominając o teraźniejszości i byciu tu i teraz. Tworzysz w głowie inne scenariusze zdarzeń przeszłych, których i tak nie będziesz mógł wprowadzić w życie, bo było minęło. Do tego dochodzi wieczne rozpamiętywanie porażek i nieprzyjemnych zdarzeń, które z pewnością nie wpłyną korzystanie na Twoje samopoczucie, a zamiast pozytywnego kopa jedynie pociągają w dół.
Dodatkowo tworzy się efekt lawiny - jedno nieprzyjemne zdarzenie pociąga za sobą kolejne i tak nagle zaczynasz użalać się nad sobą, a świat jest zły i okrutny, a wszystko jest bezsensu.
Przestań więc myśleć o nieprzyjemnych zdarzeniach i skup się na pozytywach. Z porażek wyciągnij lekcje na przyszłość i potraktuj jako doświadczenie, które zaowocuje w przyszłości.
Następna sprawa: porównywanie się z innymi ludźmi. Ile to razy zastanawiałeś się czy Basia faktycznie jest lepsza, że dostała awans, bo skończyła kilka kursów, na które Ty się nie zdecydowałeś bo czułeś, że im nie sprostasz lub czy rzeczywiście jej znajomość angielskiego jest bardziej biegła, a Ty jedynie jesteś w stanie zapytać bezbłędnie cudzoziemca ,,która godzina?". W konsekwencji siedzisz i zastanawiasz się kto jest lepszy, kto gorszy. Nagle masz chęć zacząć robić wszystko na raz: a to doszlifować język, a to zapisać się na wszelkie szkolenia jakie znajdziesz w internetowej wyszukiwarce, co z tego, że niektóre odbywają się sto kilometrów od Twojego domu i dotyczą certyfikatu na wykonywanie tajskiego masażu stopami. Zrobisz je wszystkie i pokażesz, że jesteś najlepsza.
Z jednej strony to pozytywne zjawisko, ponieważ motywuje Cię to do dalszego działania, z drugiej sprawia, że często skupiasz się nie na tym co stanowi Twoje rzeczywiste pragnienia, a jedynie podejmujesz się rzeczy tylko po to aby dorównać innym.
Tutaj należy się zastanowić: czy naprawdę jest mi to potrzebne? Pomyśl o tym w czym jesteś dobry, skup się na swoich umiejętnościach. Wykorzystaj je, ponieważ realizując się w tym co naprawdę jest Twoim atutem osiągniesz nie tylko sukces ale i przyjemność z wykonywanej pracy.
Na co wy tracicie najwięcej cennej energii?
Są wśród was inni - tak zwane wampiry energetyczne
pożerające wasze siły? :-)
moim pożeraczem energii życiowej i zdrowia mego jest jedna osoba.
OdpowiedzUsuńInni ludzie bardzo często pochłaniają naszą energię niestety... Sama się o tym często przekonuję. Trzeba czasem wykazać się jednak asertywnością i być trochę egoistą. :-)
Usuńtracę... tracę na wszystkie pkt... na niektóre mocniej, na niektóre słabiej... ale szkoda się rozwodzić... np dzisiaj zaplanowałam sb, że odeśpię całą nockę i współlokatorka moja się rozchorowała i nie zmrużyłam oka... i potwornie słabiutko się dzisiaj czuję :< ale powierzam to wszystko Panu Bogu ;) w nim moja siła... co do innych ludzi... potarfią być okrutni... kolega mi ostatnio się zwierzył, że chce popełnić samobójstwo, ja mało na zawał nie zeszłam, przewróciłam władze uczelni do góry, a on po prostu potrzebował by zwrócić na sb uwagę i lubi jak ktoś się nim zamartwia... wściekłam się... nie chcę go znać... i nie mam sił innych ciągnąć... takie wykorzystywanie jest okrutne i przykre... przepraszam bo odeszłam od tematu, ale wszystko nagle mi leci przez palce i musiałam to z sb wyrzucić, przepraszam ;) i jak widzisz mam talent do nadmiernego analizowania... ech... nigdy się nie nauczę :*
OdpowiedzUsuńBiedactwo, to teraz leć szybko to odespać! :* Fakt, ludzie potrafią być okrutni i myśleć jedynie o sobie. Bardzo współczuje sytuacji z kolegą, bo wyobrażam sobie jak to przeżyłaś. Zwłaszcza, że tyle zrobiłaś aby go ratować, a on chciał jedynie zwrócić na siebie uwagę. Dobrze jednak zrobiłaś i pewnie też stanęłabym na głowie żeby mu udzielić pomocy... Spójrz na to z drugiej strony, może dzięki temu, że widział że ludziom jednak na nim zależy faktycznie mu pomogłaś. :-) Zachowałaś się wspaniale i mimo wszystko powinnaś być z siebie dumna!
UsuńKochana głowa do góry, takich sytuacji niestety w życiu nas spotyka bardzo wiele i musimy się uodpornić. :< Pisz o czym tylko chcesz, zawsze chętnie wysłucham, doradzę, pocieszę czy też po prostu poplotkuję z Tobą. :-)
bardzo Ci dziękuje, bo jesteś niesamowita :) fakt... muszę być bardziej odporna na takie sytuacje ^^ ech... chory zawsze i tak powie co go boli, więc jeśli i tak bym chciała zataić to pewnie bym to wygadała ;) ... ale dziękuje pokrzepiłaś mnie <3 fakt, faktem zimno go dzisiaj potraktowałam i to aż trzy razy... ale muszę to przetrawić... z drugiej strony nie mogę być też taka, ale uwierz mi jeżeli się okaże mu miłosierdzie... to on za dużo sb zaczyna pozwalać :/ a ja nie mam zamiaru się z nim spoufalać z litości... ot co., to nie brrr... odespałabym, ale mam tyle na głowie... ech... i jeszcze tyle do roboty... ale zasypiałam dzisiaj na angielskim, aż koleżanka w pewnym momencie mnie złapała i potrząsnęła bo się przestraszyła xDD ufam, że będzie dobrze ^^
UsuńNie ma za co, już Ci mówiłam, że na przyszłość się polecam zawsze i wszędzie! :D Wiesz jak to mówią... dasz palec, weźmie całą rękę. ;) Niestety niektórzy są zachłanni i nic z tym nie zrobisz. Najlepiej po prostu nie przejmować się, po co sobie tracić nerwy na tych, którzy na to nie zasługują. :-) Ja spałam dzisiaj tylko 5h, bo do późna się uczyłam, a rano jeszcze wstałam aby po raz setny wszystko powtórzyć. Potem cały dzień na uczelni i dwa zaliczenia...Teraz na szczęście już tylko leżę i się lenie! :D Haha, następnym razem weź sobie poduszkę coby Ci było wygodniej. :D Biedna... ale damy radę, bo jak nie my to kto!
Usuńoj Vela, Vela... właśnie zakończyłam jeden z dni kultury i padam na twarz... i faktycznie żałuję że poduszki nie wziełam... jutro trzeba bd się już zabezpieczyć ;) p.s- codziennie sypiam ok.5 h lub 6 jeżeli mi się uda... nie mogę się doczekać sesji, kiedy w końcu się wyśpię :D
UsuńJa też niestety mało sypiam. :< Poduszka widać jest niezbędnikiem! :D
UsuńPożeracze energii... Dobrze powiedziane.Ja mam jednego,który ciągle obarcza mnie swoimi zadaniami domowymi z języków obcych,bo on niby nie daje rady...Doprowadza mnie to do szału... Ale oprócz niego raczej takich pożeraczy w swoim otoczeniu nie mam ;-)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że znalazł się tylko jeden taki przypadek chociaż lepiej by było gdyby nikt Ci nie ,,podbierał" energii. :D Takie osoby pojawiać się będą w naszym życiu zawsze, bo ludzie niestety są leniwi i zachłanni. Ja mam wokół siebie mnóstwo takich osób... Jako, że z asertywnością u mnie słabo to pomagam im zawsze jak tylko mogę, często później nie mając już czasu dla siebie...
UsuńJeśli o wampirach mowa - to chyba sama ja nim jestem... mam bardzo mocną, prawie brązową aurę, a to mówi samo za siebie. No, ale tego się nie wybiera... :)
OdpowiedzUsuńO proszę, wreszcie ktoś się przyznał iż sam też jest trochę wampirem energetycznym. :D Dobrze, że przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę i co za tym idzie jak mogę się domyślać - kontrolujesz choć trochę by nie było to bardzo nagminne. :-)
UsuńMy zawsze musimy mieć jakiś dzień najlepiej dwa wolnego od pracy i szkoły. Nasza psychika tego bardzo potrzebuje i zdajemy sobie sprawę, że jeśli to pominiemy i damy się wciągnąć w wir zajęć i obowiązków po prostu daleko nie pociągniemy.... Przykładem jest ostatni weekend. Uwielbiamy ten czas kiedy sobota spędzona w piżamce uspakaja nas i motywuje do kolejnych działań od poniedziałku. Niedziela również jest często spędzona w domu lub u rodziny gdzie można porozmawiać i dowiedzieć się co się dzieje u ważnych dla nas osób. Kiedy w ostatni weekend tego zabrakło nasze samopoczucie uległo diametralnej zmianie na gorsze. Do teraz czujemy, że coś nas ominęło i że nasz pracowity tydzień jest trochę za długi :/
OdpowiedzUsuńDokładnie! Organizmu nie oszukasz choćby nie wiem co. Relaks jest w naszym życiu niezbędny nie tylko dla zdrowego ciała ale i głównie ducha. Wypoczęty i rozluźniony człowiek ma nie tylko większe możliwości ale przede wszystkim jest szczęśliwszy, a to jest najważniejsze. :-)
UsuńJa chyba sama jestem wampirem.
OdpowiedzUsuńAle i ludzie ze mnie wysysają energię. Ale nie będę się nad tym rozwodzić! Mamy takie piękny dzień :)
Bycie takim wampirem odrobinkę nie uważam za nic złego. W końcu po to jesteśmy żeby nawzajem się jakoś motywować, wspierać i pomagać. Byle nie było to zbyt nachalne, nagminne i abyśmy pamiętali aby też dawać, a nie tylko brać. :-)
UsuńWampiry energetyczne...słyszałam o takich osobach, słyszałam, ba! Nawet sama mam takiego w klasie. Dziewczyna jest tak nadpobudliwa i tak natrętna, że po jednej przerwie z nią, czuję się jak po dobrych 5 godzinach lekcyjnych. Ja osobiście chyba taką osobą też jestem, bo gadam bardzo, ale to bardzo dużo i wiele osób czasami mi mówi - ''weź już przestań gadać, męczy to'' :P
OdpowiedzUsuńTeż jestem straaaaszną gadułą. Buzia mi się nie zamyka. :D Zagadam absolutnie każdego. Jednak akurat ja widzę w tym pozytywną cechę, bo nie boje się wystąpień, umiem walczyć o swoje i przekonam każdego do swoich argumentów. :-) Bycie takim trochę pożeraczem energii nie jest niczym złym, każdy potrzebuje czasem trochę blasku innych. ;-)
Usuńmnie pożera blog;p bez niego nei dycham xd
OdpowiedzUsuńMnie też, miałam ostatnio problem z połączeniem sieciowym, a na dodatek rozładował mi się mój mobilny internet w modemie, a nie miałam ładowarki i myślałam, że oszaleje nie mogąc sprawdzić bloga! :D
Usuńja mam tak samo! nie wzięłam nowej pracy bo bym nie mogła bloga prowadzić... to jest chora miłość xd
UsuńPiona w takim razie! Przynajmniej masz pewność, że będzie Ci wierna i nie opuści! :D
Usuńporyczałam się słuchaj na myśl że bym pracowała w zawodzie ale bez Leona xd
Usuń:)mnie dzień bez bloga wysysa energetycznie:D bez niego nie dycham xd
OdpowiedzUsuńMnie inni nie pożerają, bo jestem pieprzoną egoistką i - co już kiedyś pisałam - moja asertywność wpada czasem w chamskość. Ale przynajmniej żyje mi się wygodnie ;)
OdpowiedzUsuńCo innego ja. Ja sama zżeram czas nieustannie. Seriale, blog (tu najwięcej, ale uważam to za przyjemność), książki, seriale, kolaże z gazet, seriale, Internet. Internet w zasadzie powinien być a początku, bo pierwszą rzeczą, jaką robię po umyciu się a przed pomalowaniem, jest odpalenie laptopa, który w dniu bez szkoły działa nieustannie dokąd pójdę spać, czyli do 24:30 (wtedy chodzę się kąpać). Słowo klucz: nieustannie, bo nawet jak idę do sklepu, laptop zostawiam włączony. Zastępuje mi... nie, Ty i reszta ludzi, z którymi piszę, zastępujecie mi ludzi żywych. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, bez innych osób by umarł. Ja się odcięłam od świata, nigdzie nie wychodzę, jestem w stadium tuż przed Sylwią z "Sali Samobójców". Wszystkie potrzeby towarzyskie zaspokajam poprzez blog, no i oczywiście na studiach.
Wychodzi więc na to, że najbardziej zżeram samą siebie, swoją młodość. Nie mam szans na poznanie kogoś w rl, na zakochanie się. Nigdzie nie chodzę i nikomu się nie pokazuję. Jestem ja i mój laptop (i Rubi). Tracimy wspólnie życie, ale kto nam zabroni?
Dobrze, że jesteś w takim razie odporna na to, bo wiele ludzi ma z tym problem - jestem doskonałym tego przykładem. Daje z siebie maksymalnie dużo, dziesięć razy więcej niż sama od innych pobieram. Jestem trochę taką Zosią Samosią...
UsuńJeżeli tak Ci się dobrze żyje, to po co to zmieniać? :D
Też zżeram siebie na mnóstwo mało istotnych rzeczy np. Internet. Czasem wsiąkam na wiele godzin, a robota leży i tylko się prosi o zrobienie.
Ja też zawsze zostawiam włączony laptop! U mnie jest tak, że chociaż uwielbiam przebywać z ludźmi i samych ludzi też, to jednak masz rację. Te kontakty internetowe są często lepsze niż w ,,realu". Właśnie np. ludzie ze sfery blogowej, uważam, że wszyscy są niesamowici i uwielbiam te konwersacje.
Po raz kolejny się powtórzę, jeżeli tylko Ci to odpowiada, to nie widzę w tym nic złego. Ba! Nie widzę też potrzeby zmieniania czegokolwiek. W końcu życie ma nam sprawiać przyjemność obojętnie w jaki sposób. :-)
w 100 procentach się zgadzam :) czasem sama nie wiem która kategoria bardziej mi tę energię pożera, ale staram się walczyć na dwóch frontach :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę i robisz coś w tym kierunku. :-) To godne pochwały i trzymam kciuki by walka była zwycięska!
UsuńBardzo fajny blog :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://multiciuch.blogspot.com/
Ślicznie dziękuję, miło mi to czytać! :-)
Usuńprawdę rzecze:D
UsuńDziękuję! :-)
UsuńOstatnimi czasy moją energię niepotrzebnie zżerają wszelakie fejsbuki i inne ustrojstwa mobilne. Niby chwila, niby tylko bezmyślnie się spogląda, a tu chwila do chwili i strata cennych momentów, które można by konstruktywniej wykorzystać. Ja kontaktu z drugą osobą nie traktowałabym w kategorii marnotrawstwa energii, chyba, że jest to bardzo destrukcyjna dla nas osoba. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja sama marnuje na to o wiele za dużo czasu, który mogłabym spożytkować o wiele przyjemniej, a już na pewno produktywniej. :D Kontakt z drugą osobą nigdy nie jest marnowaniem energii o ile osoba ta nie wykorzystuje Cię nagminnie. :-) Pozdrawiam również!
UsuńJa jestem sama sobie pożeraczem energii. Zgadzam się z tym co napisałam w 100%, chociaż teraz mam siły z tym walczyć i próbuję się wyzwolić ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że myślimy podobnie. Fajnie, że próbujesz z tym walczyć! To jest najważniejsze i trzymam kciuki by się udało. :-)
Usuńa mnie calkowicie pozera ogrod i blog....przepadam wtedy calkowicie :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ogrodu, marzę o posiadaniu takowego w przyszłości. :-) Na razie musi mi wystarczyć działka. :-) Blog też pochłania wiele mojego czasu jednak uwielbiam to. :-)
UsuńJa sama sobie pożeram od groma czasu, na bloga, na szukanie nowych przepisów, na zabawy z kotem... i długo by wymieniać na co jeszcze
OdpowiedzUsuńMam podobnie... tracę mnóstwo czasu na mało istotne rzeczy jednak sprawiają mi one przyjemność stąd nie mogę tego czasu nazwać tak do końca bezużytecznym. :-)
Usuńja jestem wampirem energetycznym ale pożeram ja z urządzeń elektrycznych tzn rozładowuje wszystkie baterie i wywalam żarówki:) świetny wpis
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :-) Haha, no to nieźle. Ważne abyś dzięki temu Ty miała więcej energii! :D
UsuńU mnie z organizowaniem czasu, bardzo słabo :< Blog to rzeczywiście pożeracz czasu, jakich mało :)
OdpowiedzUsuńOrganizacja to grunt do sukcesu dlatego zachęcam do tego. :-)
UsuńFakt, blog poświęca sporo czasu jednak jak to przyjemnie spędzony czas! :-)
Mnie niestety nadal budzi budzik, bo bez niego nie dałabym rady. Jakoś mobilizuje mnie do zebrania się w sobie i wstania. Sądzę, że mój brak energii bierze się z za dużej ilości szkoły. Nie samej nauki, ale natłoku informacji, nauczycieli i 8 godzin w tym samym miejscu :c
OdpowiedzUsuńTaaak, wiem coś o tym bo po paru godzinach na uczelni jestem wykończona jak po pracy w kopalni. :-) Jednak kocham to co studiuję więc przynajmniej nie jest to dla mnie męczarnia.
UsuńLudzie, toksyczni ludzie, pożerają najwięcej mojej energii. Własnie wczoraj osiągnęłam punkt krytyczny. Wróciłam do domu i poszłam spać ;) Swietny tekst, bo zawarłaś wszystkie najwazniejsze punkty, szczególnie ten o rozmienianiu się na drobne. Zamiast skupić się na jednej rzeczy, pozwalam swoim myślom biec w kilku kierunkach.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, inni ludzie zwłaszcza Ci jak to trafnie ujęłaś toksyczni potrafią zająć naprawdę dużo naszej energii i sił witalnych. Bardzo dobrze w takim razie, że odpoczęłaś, bo to bardzo ważne.:-)
UsuńDziękuję pięknie, dla takich komentarzy warto pisać. :-)
Bardzo ciekawy wpis, ja chyba najczęściej sama marnuję swój czas.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję. :-)
UsuńW takim razie skoro wiesz już co jest przyczyną to zawsze możesz zrobić coś z tym aby ją usunąć! :-)
Wiesz co? Bardzo ładnie piszesz. Tzn. używasz dużo przymiotników i fajnie się te opowieści "kleją". Chodzi mi po prostu o to, że dobrze się Ciebie czyta. A wracając do tematu, denerwują mnie pożeracze czasu pod postacią pierwszą. Niestety, czasem jest to rodzina... Nie mówię tu o obowiązkach, które względem członków rodziny trzeba wypełniać, ale o takich pierdołach typu "zrób dla mnie to, tamto" ;) Takie małe przysługi. No niestety, tak to wygląda bardzo często. Jednak nie dajmy się! :) Trzeba walczyć o swój czas!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za te słowa! :-) Niektórzy ludzie często wyręczają się niestety innymi, zwłaszcza chyba właśnie bliskimi, bo wiedzą że Ci raczej im nie odmówią nie chcąc ich zawieść czy urazić.
UsuńDokładnie tak! Pomaganie i troska o innych zawsze powinna stanowić w naszym życiu podstawowy punkt ale nie zapominajmy też w tym wszystkim o sobie! :-)
A ja powiedziałabym jeszcze o słowo o wampirach energetycznych, bo tacy naprawdę istnieją. Jakiś czas temu miałam kontakt z pewną Panią, która tak mnie męczyła, że po rozmowie z nią czułam się wyzuta ze wszelakiej energii. Na szczęście ta znajomość szybko umarła śmiercią naturalną.
OdpowiedzUsuńW takim razie dobrze o tyle, że znajomość ta się skończyła, bo nie ma co tracić czasu i energii na kontakty z takimi osobami. Brzmi może okrutnie aczkolwiek trzeba też dbać o siebie i swój komfort. :-)
UsuńW zupełności się zgadzam! To była znajomość trochę przymusowa, bo ze względu na studia, ale całe szczęście, że już nie muszę mieć kontaktów z taką wampirzą osobowością :)
UsuńZazwyczaj myślę pozytywnie, ale kiedy zacznę rozpamiętywać, to koniec...
OdpowiedzUsuńJa też staram się zawsze myśleć w pozytywny sposób i nie rozpamiętywać tych złych zdarzeń. Wychodzi z tym różnie jednak zazwyczaj mi się to udaje i Tobie również tego życzę. :-)
UsuńNadmierne analizowanie...powiedz mi, skąd ja to znam :D Staram się to świadomie kontrolować, ale różnie z tym bywa ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jednak starasz się to kontrolować, bo to nieproste zadanie!
UsuńJa tracę czas na Internet oraz na nadmierne analizowanie czegoś co teraz nie ma już najmniejszego znaczenia :) :)
OdpowiedzUsuńInternet widzę, że chyba jest największym złodziejem czasu ze wszystkich. :-) Ciężko jednak mu nie ulegać...
UsuńAnalizowanie to też powszechny problem, szkoda jednak czasu na spędzanie nad tym dużej ilości czasu. Dla wyciągnięcia wniosków i nauki - tak jednak mówię nie nadmiernemu zadręczaniu się. :-)
Nauczyłam się unikać ludzi, którzy pożerają moją energię. Unikam ich z kilometra :) Trzeba nauczyć się ich szybko rozróżniać :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, nie warto bowiem tracić caszu i nerwów na ludzi, którzy myślą jedynie o sobie i nie są tego warci. :-)
UsuńNajwięcej energii tracę na zastanawianie się "co by było gdyby..." - straszny killer czasu!
OdpowiedzUsuńFaktycznie takie analizowanie zabiera sporo czasu i energii... :-)
UsuńVela jestem zachwycona twoim blogiem jest CUDOWNY.Teraz będę częstym gościem;)
OdpowiedzUsuń