Być studentem być studentem...

By | 11:11 82 comments


Idź na studia mówili, będzie fajnie, mówili.

W dzisiejszych czasach studia są normąTo jest taki standard jak kupowanie chleba na śniadanie czy mycie zębów przed pójściem spać. Zastanów się, co za zapytanie do maturzysty pada w drugiej kolejności zaraz po tym, jak z  drwiącym uśmiechem na ustach pytasz jak pisało mu się dywagacje nad obrzędem dziadów na pisemnym polskim. Zazwyczaj jest to: ,,Na co idziesz na studia?" 
Dziś bowiem każdy chce być studentemPobudki jednak wybrania danego kierunku dalszego kształcenia często są jednak zupełnie przypadkowe, bo przecież nie ważne co studiować ale żeby studiować w ogóle. Nie ma wobec tego znaczenia czy jest to kierunek ,,nowoczesne metody prowadzenia stada bydła mlecznego" czy też ,,przyrodoznawstwo i filozofia przyrody", ponieważ dla większości chodzi o papierek. Jak gdyby ten niewielki świstek i parę literek przed nazwiskiem otwierało wszelkie wrota do zawrotnej kariery. Stąd też wybór uczelni wyższej i kierunku najczęściej podejmowany jest metodą ,,na palec" czyli otwieramy katalog ze spisem wszystkich dostępnych specjalizacji, z zamkniętymi oczami wskazujemy jeden z nich i składamy papiery na to co wypadnie bądź też otwieramy spis najbardziej popularnych kierunków i wybieramy, któryś z pierwszej trójki, bo tylu ludzi przecież nie może się mylić! Nieważne, że słysząc ,,chromodynamika kwantowa" robimy wielkie oczy, a na miejscu pierwszym jest mechanika i budowa maszyn. Pójdę, bo to takie modne stąd pewnie i zarobić po tym można. Zresztą po co wybierać kierunek zgodnie z naszymi zainteresowaniami, przecież nie idzie się tam po to aby się uczyć. Sesje jakoś się odbębni najważniejsze jednak są te słynne, studenckie domówki na których obowiązuje zasada ,,co się dzieje na melanżu, zostaje na melanżu" i zawsze kończą się wizytą panów w mundurach, którzy przybili na wezwanie sąsiadów z powodu nadmiernego hałasu. Jest to również wspólne imprezowanie z sąsiadami w akademikach po których zazwyczaj ktoś budzi się z wymalowanymi na twarzy niecenzuralnymi obrazkami wymalowanymi markerem, ponieważ jako pierwszy ,,odpadł". 

Są jednak Ci bardziej ambitni, którzy wybór kierunku na uczelni wyższej mają zaplanowany już od czasów, kiedy zaczęli sami wiązać buty bez niczyjej pomocy. Marzyli o tym by ratować ludzkie życia na stołach operacyjnych bądź też bronić ich niewinności na salach sądowych. Przygotowywali się pilnie do matury, osiągnęli zadowalające wyniki aby dostać się na listę tych szczęśliwych wybrańców i przyjęci zostali do prestiżowych szkół z wielkimi oczekiwaniami i nadzieją na to, że poznają wiedzę, którą zawsze chcieli posiąść i która umożliwi im dalszą karierę w wymarzonym od zawsze zawodzie.

Oczekiwania vs rzeczywistość

Imprezy rodem z amerykańskich filmów!
Przyznaj się szczerze ile to głupawych, amerykańskich komedii w życiu obejrzałeś. Głównie są to opowieści o młodych, często dobrze sytuowanych ludziach, którzy idą do college, mieszkają w domach studenckich, przystępują do różnych bractw i innych podobnych organizacji. Na zajęcia chodzą jedynie po to, aby w przerwie na lunch obgadywać na stołówce (gdzie każda grupa ma zaklepany swój stolik do którego pod żadnym pozorem nie może przysiąść nikt obcy) znajomych, którzy nie należą do ich elitarnej ,,paczki". Najczęstszą ich rozrywką są wyjazdy na plaże, gdzie wszyscy przy ognisku piją kolorowe drinki z papierowych, koniecznie CZERWONYCH kubków lub też imprezy nad basenem gdzie w pijackim szale wszyscy tańczą w rytm muzyki wydobywającej się z ogromnych głośników najlepszego w mieście DJ'a. U nas imprezy są domówkami gdzie na stołach goszczą chipsy i paluszki z Biedronki, kończące się mandatem za zagłuszanie spokoju. Zresztą i tak nie odbywają się tak często, a to bo jeden ma jutro kolokwium, ktoś inny z kolei ma poranną zmianę w pracy, a Aśka pokłóciła się z Beatą więc nie pójdzie. Nie tego oczekiwałeś, prawda?

Dobrze dobrze, skoro nie niezapomniane imprezy
 to studia to przecież absorbujące wykłady! 
Na owych zajęciach dowiesz się niesamowicie ciekawych rzeczy, które poszerzą Twoje zainteresowania i pozwolą na odkrycie nowych pasji! 
Tak myślałeś przed pierwszym przekroczeniem uczelnianego progu. Jednak mija się to z rzeczywistością, kiedy słyszysz już na pierwszym wykładzie monotonny głos wykładowcy tłumaczącego nieprzerwanie przez trzy godziny wykładu skomplikowane prawo sylogizmu hipotetycznego lub rozwiązujecie zadania typu:
,,Jan jest w swoim domu i Basia jest w domu Jana tylko wtedy, gdy nie jest tak, że jeżeli Jana nie ma w swoim domu, to Basia nie jest w domu Jana." (autentyk z kolokwium). Wtedy wszyscy zamiast przebierać paluszkami i pilnie wykonywać notatki na swoich laptopach grają w pasjansa, odświeżają Facebooka kilkadziesiąt razy na minutę, robią sobie ukradkiem selfie na Snapchacie i liczą jedynie na to, że profesor ma serce, zlituje się nad biednym człowiekiem i puści wcześniej do domu.

Sesja to przygoda, gdzie będę mógł 
sprawdzić swoją wiedzę i popisać się swą elokwencją! 
Udowodnię tym samym swoje przygotowanie i ciężką pracę zdobywając uznanie szacownych profesorów. 
Pewnie. Zwłaszcza, że nauka na egzamin niezwykle często wśród studentów to maraton nad książkami, które widzą na oczy po raz pierwszy 24h przed egzaminem z nadzieją, że będzie test A,B,C i coś się wystrzela. Przed nauką do egzaminu jeszcze na jednego szybkiego dla rozluźnienia, który kończy się powrotem do domu w godzinach porannych w sam raz by za parę godzin dzielnie zasiąść przed kartką i popisać się swoją nabytą widzą. Jednak jak to mówią: ,,Bez spiny, są drugie terminy", a potem kampania wrześniowa. 


Poznam nowych ludzi i
 nawiąże przyjaźnie do grobowej deski!
Prawda jest jednak taka, że przy trzystu osobach na roku większość nawet i po pięciu latach studiów jest dla siebie zupełnie anonimowa. Większość jednak przypomina o sobie zwłaszcza wtedy kiedy zbliża się sesja, a na wykładach pełnili rolę jedynie dekoracyjną i potrzebują materiałów. Wtedy zaczyna się: ,,Kochana wyślesz mi wykłady z logiki, legislacji i może jeszcze z postępowania egzekucyjnego? Przecież z Ciebie taka pilna studentka, masz pewnie najlepsze na całym roku!
Jeszcze gorzej jest kiedy zbliża się koniec wzajemnego studiowania i daje się wśród niektórych odczuć presje z powodu tego, że niedługo będziemy dla siebie potencjalną konkurencją na rynku pracy. Zaczyna się wówczas wyścig szczurów i wzajemne podkładanie sobie kłód pod nogi.Wtedy to dopiero jest zabawa!

Z góry wyjaśniam. Oczywiście tekst napisany został z przymrużeniem oka i nie mówię tu o wszystkich studentach. W żadnym wypadku!
Wpis ten wynika jednak z wieloletnich obserwacji jakich miałam możliwość dokonać w ciągu mojego studiowania oraz opowiadań moich znajomych.

Dzisiaj studia są oczywistym wyborem, który często jednak ma charakter zupełnie przypadkowy.
Sama wybrałam kierunek zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i planami co do dalszej kariery zawodowej. Nie kierowałam się modą, namowami znajomych czy rodziny i wyboru nie żałuję.
Nie krytykuję tu jednak tych, którzy sami wybrali kierunek metodą chybił-trafił jeżeli tylko w ich zamyśle było dalsze kształcenie się i rozwój. W młodym wieku ciężko jest bowiem być pewnym tego czym chcielibyśmy zajmować się przez resztę życia. Chodzi mi raczej o przypadki kiedy młodzież wybiera wyższą uczelnię tylko ze względu na uzyskanie stosownego dokumentu i zaznanie studenckiego życia.
Choć ja byłam pewna co do swojego wyboru, na roku jednak znaczna część moich znajomych wybrała ten kierunek: ,,bo jest po tym praca". Teraz biedni męczą się przyswajając treści, które ich kompletnie nie interesują lub zrezygnowali po roku lub dwóch.
Studia nie są dla wszystkich i nie każdy powinien być studentem. Marnowanie w najlepszym przypadku trzech lat tylko po to aby wpasować się w pewne ramy uważam za marnotrawienie czasu i potencjału młodych.


A Wy, jesteście zadowoleni z Waszych studiów? :-)
Czy wasze wyobrażenie o studiowaniu się spełniło 
czy zawiodło Wasze oczekiwania i rozczarowało
Czy dzisiaj rzeczywiście wiele młodych osób 
idzie na studia z przypadku





Nowszy post Starszy post Strona główna

82 komentarze:

  1. Genialny wpis ! Denerwuje mnie zawsze to,że ludzie idą na studia ,bo tak robią inni i wybierają kierunek,który ich w ogóle nie interesuje.. Ja raczej od zawsze wiedziałam w jakich kierunkach chcę podążać..A wybór studiów przez przypadek,albo tak jak napisałaś,przez zamknięcie oczu i wskazywanie w ciemno palcem jest dowodem nieodpowiedzialności ...Ale nic,ludzie są różni.Począwszy od tych "ambitniejszych" po luzaków,którym raczej na tym nie zależy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, takie komentarze to dla mnie zawsze największy komplement i ogromna radość. :-)
      Ja też to zauważam i chociaż uważam, że każdy powinien żyć tak jak chce to jednak to jest marnotrawstwo czasu... To prawda, mamy różne przypadki ludzi. Jednym zależy i się starają, a inni idą tylko po ,,papierek".

      Usuń
  2. Poradzisz sb ! ;)
    Ja jednak sie nie wybieram na studia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Dobrze w takim razie dla Ciebie, że skoro nie są one Twoim planem na przyszłość to nie robisz tego tylko po to by iść za tłumem i postępować jak cała reszta. :-) Świetnie!

      Usuń
  3. Aż nie wiadomo od czego zacząć... Nasze studia są czymś pomiędzy przypadkiem a zainteresowaniami. Zawsze biologia była dla nas bardzo pasjonująca więc maturę też zdawałyśmy pod tym kątem. Interesuje nas daleki wschód i w tym kierunku chciałyśmy robić studia ale życie zweryfikowało nasze priorytety i wylądowałyśmy na studiach medycznych (fizjoterapia). Tym sposobem nasz przyszły zawód stał się naszą pasją na równi z zainteresowaniami nie medycznymi :) To z plusów. Są jednak minusy. Wyobrażenia o niektórych wykładach i zajęciach praktycznych były zupełnie inne... niektórzy wykładowcy też pozostawiają wiele do życzenia. Szkoła za mało nas wspiera i nie ma dobrych stosunków ze szpitalem. Praktyki też nie raz nie wyglądają tak jak powinny... trochę tego jest ale z drugiej strony ktoś, kto ma zapał do tej pracy potrafi też znaleźć dobre strony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem dopiero na studiach odkrywamy nasze pasje i to jest pozytyw zdecydowanie. Nie dziwie się, że czasem studia są przypadkowe bo ciężko jest w tak młodym wieku zadecydować o całym swoim przyszłym życiu. Chodzi mi jednak raczej o to, że ludzie idą na studia tylko po to by być studentem i mieć ten dokument.
      Wyobrażenia niestety często są zupełnie inne, ja akurat wybrałam kierunek ze względu na swoje zainteresowania stąd dla mnie są one ciekawe. Jednak moi znajomi na roku, którzy wybrali go z przypadku męczą się niesamowicie. :-)
      Ja na szczęście miałam praktyki świetne! Pracowałam w urzędzie wojewódzkim i załatwiałam różne ciekawe sprawy, pisałam i wysyłałam pisma do różnych innych organów, naprawdę mi się podobało.
      Szkoda, że nie do końca jest tak jak sobie wyobrażałyście ale to tylko uczelnia, w zawodzie pewnie będzie o wiele lepiej i ciekawiej. :-) Też uderza mnie ten brak wsparcia ze strony uczelni ale to chyba norma.

      Usuń
  4. Aaaa no i imprezy, nowi ludzie, minimalnie zdane sesje? Na to nie ma miejsca w naszym zawodzie a ktoś kto to wszytko spełnia (a są tacy) lepiej niech nie mają pracy w tym zawodzie, bo tu już w grę wchodzi zdrowie ludzkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie macie racje, podpisuje się obiema rękami!

      Usuń
  5. Odniosę się trochę do paru rzeczy. Ja wybrałam studia z przypadku. I cieszę się, uczę się czegoś ciekawego. Chociaż z drugiej strony jest dość ciężko.
    Nie mam czasu na imprezy, spotkania z przyjaciółmi i inne przyjemności. Bo w kółko to projekt, to referat. Ale trzeba się uczyć. Za coś później trzeba żyć.

    I na koniec: zawsze marzyłam o takiej imprezie nad basenem i tych czerwonych kubkach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najważniejsze, że okazało się, że trafiłaś na coś co Ci odpowiada. :-) Bardzo się cieszę.
      U mnie też jest ciężko... kodeksy wkuwane na pamięć, znam ten ból. Jednak mam nadzieje, że odpłaci mi się to w przyszłości. :-)

      Muszę szczerze przyznać, że... ja też. :P

      Usuń
  6. wkurza mnie stereotyp studncika z kawusią spacerującego sobie po parku i wiecznie mającego czas na wszystko! bujda! nie dosyć, że całe dnie ma się zajęcia, to co chwila, prace, kolokwia, wejściówki, prezentacje, bycie dyspozycyjnym 24h na dobę ( wczoraj recepcja mnie wyciągnęła o 22 na próbę do dni kultury!) a jak się mieszka jeszcze w aka w ogóle życia nie ma! i napisałabym o tym cały artykuł albo książke :D pokój to jeden wielki korytarz, przez który przewalają się całe dnie setki osób, i nie da się być samym! nie da się! można zapomnieć :D przepraszam Cię Vela bo to nie jest tematem twojego artykułu, ale chory czyli ja mówię co mnie boli przy każdej sposobności :) co do studiów... nie wiedziałam na co iść... do ostatniej chwili nie wiedziałam ( nie wiem nadal co chcę robić) i wybrałam te studia by być bliżej mojej siostry która studiuje w Gdyni i spełniając marzenia mojej mamy... czy żałuję? po części tak i nie... bo to bardzo ciekawe studia... naprawdę ale pracy po nich brak i nie powiem na razie zabiera mi to sen z powiek ;< ale ufam do końca Bogu, że o mnie pamięta i będzie dobrze ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się zgadzam. Wszyscy dorośli mówią, że życie studenckie to same przyjemności nie zdając sobie sprawy często jaka to potrafi być harówka. Ja przed samą sesją spędzam kilkanaście godzin dziennie nad książkami - mój rekord to chyba 16h nieustannej nauki. :D Do tego projekty, zaliczenia, zadania. Poza tym zajęcia kończę często o godzinie 17 czy 18, a po przyjściu do domu muszę od razu brać się do roboty. Haha to z tą próbą to nieźle wyjechali! :D Biedna...
      Ja się z Tobą absolutnie zgadzam.
      Często wybór jest przypadkowy bo jak już pisałam w pewnym komentarzu powyżej ciężko jest w tak młodym wieku być pewnym co do przyszłości i tego czym chcielibyśmy się zajmować. Tylko widzisz, co innego jak ktoś nie wie co robić ale chce to robić, chce się rozwijać i działać, a co innego jak idzie na uczelnie wyższą aby mieć dokument i zaznać szalonego, studenckiego życia.
      Cieszę się, że studia są ciekawe bo skazywać się na mękę jest bezsensowne... Niestety czasami w dzisiejszych czasach nie da rady inaczej bo tu z kolei pojawia się ciężka sytuacja na rynku i walka o każdą pracę. :< Niemniej uważam, że jeżeli ktoś robi coś co kocha i co naprawdę wiąże się z jego zainteresowaniami poradzi sobie i znajdzie swoją niszę. :-) Tobie się z pewnością to uda, jestem tego pewna.

      Usuń
  7. Moje koleżanka studjowała pedagogikę, mówiła że wstyd to wielki że ona musiała wszystko ciężką pracą a osoby "po znajomości" miały lekko i przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety też jest bardzo częste zjawisko, które powoduje, że chociaż ja sama życzę wszystkim jak najlepiej to nie będę ukrywać, że nie znoszę takich ludzi. Człowiek ciężko pracuje i stara się jak może, a inni dostają wszystko na tacy często NIE DOCENIAJĄC tego zupełnie... Jednak w dzisiejszych czasach nie ma co liczyć na sprawiedliwość i równe traktowanie wszystkich. :-) Trzeba zacisnąć zęby, działać dalej i robić swoje. Przynajmniej osiągając sukces będziemy odczuwać satysfakcję, że sami na to wszystko zapracowaliśmy.

      Usuń
  8. Ja nie do końca miałam takie zdanie o studiach i też nie interesują mnie codzienne imprezy, więc chyba się bardzo nie zawiodę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, test jest z przymrużeniem oka. Studia są naprawdę świetne chociaż wszystko zależy właśnie od tego, na czym się skupiasz i czego od nich oczekujesz. :-)

      Usuń
  9. dziękuje... mało kto umie mnie tak pokrzepić jak ty i wysłuchać przede wszystkim :* Vela jesteś wielka ^^ i ja się całkowicie z tobą zgadzam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma absolutnie za co, polecam się zawsze! :* Dziękuje ślicznie. Szkoda, że nie jestem ,,wielka" tak naprawdę, bo niestety nad czym ubolewam poskąpiono mi znacznego wzrostu. :D

      Usuń
    2. biorę wizytówkę ;) ;* to ja dziękuje ^^
      Na serio? na zdjęciach wyglądasz na postawną, wysoką damę :D ja nie jestem najniższa, ale uwielbiam wysokie osoby i tak z parę centymetrów wyższa bym chciała być ^^ uprzedzam pytanie mam 170 wzrostu :) chyba bo u pielęgniarki miałam 168, potem w szpitalu jak się skuliłam 167, a potem jak sama się zakradłam z sis i mierzyła mnie z 3 razy 170.5 cm xDD u lekarza 170, i w dowodzie w sumie także :D

      Usuń
    3. No aż taka mała nie jestem ale 164 cm to też nie jest jakieś szaleństwo. Chociaż dla mnie to może i lepiej bo kocham wysokie obcasy, a mając 180 cm, raczej 16 cm szpilek już bym nie założyła. :D Ja zawsze gdziekolwiek się nie mierzę to wynik mam zawsze inny stąd już zgłupiałam totalnie...
      To Ty masz dokładnie tyle wzrostu ile ja bym chciała, zazdroszczę!

      Usuń
    4. A widzisz ja mając tyle centymetrów, chciałabym być jeszcze wyższa ;) trudno zadowolić człowieka :) tak już jest ^^ z tymi wynikami mam tak samo, co potwierdza regułe, że nigdy nie można być niczego pewnym na 100% :D 164? i niby niski? moja kuzynka ma 140 coś... ona to dopiero może narzekać :)

      Usuń
    5. W sumie to masz racje... tak z 174 to byłby mój ideał, o! :D Byłabym wysoka i mogłabym jeszcze ubrać szpilki. Haha, a właściwie ja tu cały czas o szpilkach, a Ty w końcu masz taką ksywkę Szpilka ale się złożyło! Właściwie dlaczego tak bo mnie to już od dawna ciekawi? :-) Brzmi to przeuroczo! To tylko na potrzeby bloga czy inni też tak się do Ciebie zwracają?
      Niby nie jest tak źle bo mogło być gorzej ale tak z 10 cm to by mi się jeszcze przydało. :D

      Usuń
    6. Oooo tak z co najmniej 172, a 174?! magia *.* hahaha żadna tajemnica, ale nic też nie porywającego. Otóż w gimnazjum miałam fazę na wszystko na anty... cała na czarno chodziłam ubrana, ocierałam się o emo ( wstyd =.= ....) i byłam 100% kim innym niż teraz jak mnie ludzie odbierają, ale zawsze w sercu byłam bardzo wrażliwa i chciałam przynajmniej budować ostry swój wizerunek ( a, że miałam takie towarzystwo- z kim się przestaje, takim się staje :)) to wymyśliłam sb ksywkę żyletka, ale uznano to zbyt drastyczne jednak dla tak ciepłej mimo wszystko osóbki jak ja więc złagodziłam forme do Szpilki ^^ niegroźna, ale można się skaleczyć jak się źle będzie z ni obchodzić :) sporo osób mówiło tak do mnie w gimbazie, ale w liceum już nikt o tym nie pamiętał, dosłownie nikt. I może jak zakładałam to konto jeszcze w liceum to sentyment czy tęsknota mnie chwyciła za serce i nuż wybrałam ten nick ;) mimo wszystko dobrze mi się kojarzy... :D w gimbazie mówili na mnie też vamp, ale obraziłam się po tym jak ktoś powiedział, że gdybym była wampirem to chyba bym polowała na niedźwiedzie, więc skutecznie próbowałam wyeliminować tą ksywkę ^^ ( okres zmierzchu i te sprawy... ech :)) a ty czemu Vela? :D

      Usuń
    7. O proszę, to ciekawą metamorfozę przeszłaś! :D Ja z kolei w gimnazjum byłam jak ja to mówię ,,kicią". :D Chodziłam zawsze w wysokich obcasach, zwracałam uwagę na to co ubieram, malowałam się o wiele mocniej niż teraz. :D Nie straszne mi było nawet od czasu do czasu solarium (O ZGROZO!) ale usprawiedliwiam się tym, że wtedy to była na to moda i wszystkie dziewczyny miały karnety na opalanie. :D Niemniej na szczęście ja w przeciwieństwie do pozostałych koleżanek korzystałam z tego bardzo sporadycznie i nigdy nie zbliżyłam się do odcienia pomarańczowego nawet o krok. :D Żyletka to faktycznie trochę drastycznie natomiast szpilka uważam za bardzo urocze nawet jeżeli faktycznie może ona nieźle ukłuć. :D Świetnie to wymyśliłaś i podoba mi się bardzo Twoje wytłumaczenie skąd się to wzięło - o tym, że można się skaleczyć kiedy ktoś sobie zasłuży.
      U mnie nick pojawił się niestety banalnie - Vela od Ewelina. Kiedyś moja koleżanka w liceum tak mnie przez przypadek nazwała i niesamowicie mi się spodobało. Najczęściej jednak mówią do mnie znajomi: Wewe, a jak ktoś chce się podlizać to Wewiczka. :D Haha.
      Natomiast w gimnazjum mówili do mnie Ewcia. Jak ja tego nie znosiłam...

      Usuń
    8. ty też niczego sobie drogę przeszłaś :D ooo my punkówki, emówki na taki jak ty mówiłyśmy: słitaśki xD :D ale szczerze jak kończyło się podstawówke był możliwości stylu: emo albo Hannah Montana xDD teraz wybrałabym tą drugą gdybym miała możliwość :) Ale zbieg okoliczności, bo ja kiedyś nie chciałam przyznać się jak mam na imię, i wkręciłam mnóstwo osób, że mam na imię Ewelina... a potem musiałam wyznać prawdę, też mi się zawsze podobało to imię... choćby w piosence ,,Baśka miała fajny biust" --- Ewelina była zimna jak lód- to mnie jarało bo taka chciałam być ;) Wewe, weweczka ... uroczo ^^ Ewcia nie lubisz? to tak jak ja Agniesia, aż mi się włosy na plecach jeżą :)

      Usuń
    9. Tak, ja też miałam małą metamorfozę. :-) Ja może ,,słitaśna" nie byłam aczkolwiek na wygląd zwracałam ogromną uwagę niestety... Tak to w sumie w całym moim gimnazjum było, że każdy chciał być ,,elitą".
      Naprawdę? Ja w sumie średnio przepadam za swoim imieniem bo wydaje mi się takie ,,chłodne", w sumie chyba dlatego też w tej piosence tak została opisana Ewelina. :D
      Tak, moje nicki bardzo mi się podobają. Ewcia natomiast kojarzyła mi się z taką małą , słodką dziewczynką, a w gimnazjum która by chciała być tak postrzegana. :D
      Agnieszka bardzo ładne imię, takie eleganckie i przyjacielskie. :-) Agniesia... straszne. Zabiłabym wzrokiem każdego kto by się tak do mnie zwrócił. :D

      Usuń
    10. widzisz każdy marzy o tym co nie może mieć, zawsze tak było i bd, a Ewela... ekstra, za swoim imieniem w ogóle nie przepadam, wolałabym już Agata ;) elita!? na samo to słowo się podnoszę! uwielbiam książkę ,, elita" taka książka dla gimbazów słitaśnych... ale ja lubię takie ^^
      dziękuje, chociaż ty mnie rozumiesz :* :D niech nikt mi nie niesiuje, no chyba, że rodzice :D

      Usuń
    11. U nas tak było w gimnazjum, każdy chciał być w tej paczce najfajniejszych. :D Teraz się z tego śmieję... Za dużo amerykańskich komedii się wtedy naoglądąłyśmy. :D Takich w tylu ,,Wredne dziewczyny".
      Ja w sumie swoje imię nawet zniosę chociaż jest cała masa innych, które podobają mi się znacznie bardziej. Poza tym mogło być gorzej! Zwłaszcza, że rodzice spierali się czy Ewelina czy Ewa, z dwojga złego wolę już być Eweliną. :D

      Usuń
  10. Ja spodziewałam się nauki,ale nie aż tyle :) Początki były bolesne, ale potem było coraz lepiej. Praktyka czyni mistrza ;) W sumie mogłabym jeszcze raz być studentem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bycie studentem to świetna sprawa, dla mnie ten czas mógłby nigdy się nie kończyć. :D Ilość nauki jest zatrważająca ale na szczęście ja uczę się tego co mnie interesuje i lubię się uczyć to nie jest to dla mnie aż taki problem. :-)

      Usuń
  11. ja nie studiuje i chyba nawet tego nie zaluje ;) mysle zrobic sobie tylko studium kosmetyczne kiedys ale to tak bardziej dla siebie niz dla zawodu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że nie żałujesz i robisz to co chcesz. :-) Studium kosmetyczne to super sprawa jeżeli Cię to interesuje! :-)

      Usuń
  12. Pamiętam swoje studia...może nie było imprez rodem z amerykańskich filmów, ale nauczyłam się sporo dystansu d siebie i świata, odporności na stres i zawarłam kilka całkiem niezłych znajomości. I do dziś uśmiecham się do niektórych wspomnień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie w takim razie, że tak miło wspominasz ten czas. :-) Na studiach można naprawdę poznać wspaniałych ludzi, wiele się nauczyć i przeżyć fajne rzeczy.

      Usuń
    2. Oj tak...jak się okazało ja miałam wielkie szczęście na studiach, bo za każdym razem zarówno nasza grupa, jak i cały rok była i do zabawy i do wsparcia...nawet dochodziło do tego, że niektórzy robili dwa komplety ściąg, jakby ktoś inny nie miał, albo coś;)

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, bo ja też uwielbiam ten okres studiowania i pewnie będzie mi przykro jak się skończy. :-)

      Usuń
    2. takie przyjaźnie, takie znajomości taki czas..tego się nie zapomina..

      Usuń
    3. aż chce się cofnąć czas i ponownie być studentem;D

      Usuń
  14. Już od przedszkola wszyscy widzieli mnie na studiach humanistycznych i na ten tryb kształcenia stawiałam aż do czasów gimnazjum - konkursy, klasy humanistyczno-teatralne, cuda na kiju. Do liceum poszłam jednak do klasy biol-chem i już wtedy wiedziałam, co chcę studiować. Na mój wymarzony kierunek studiów dostać się nietrudno, ale i tak przykładałam się do nauki biologii - bo po prostu ją lubiłam. Biologia i język polski były w liceum moimi ulubionymi przedmiotami.

    Wymarzone studia nie do końca spełniły moje oczekiwania - spodziewałam się czegoś bardziej wymagającego. Niestety wykładowcy w dużej mierze ulegają presji leniwych studentów, mimowolnie obniżając poziom kształcenia. Nie mówiąc już o obcinaniu dofinansowań, przez co godzin zajęć coraz mniej... Gdy już skończyłam studia z impetem ruszyła na moim wydziale superdopracowana specjalizacja w języku angielskim z ogromną ilością praktyk. Szkoda, że się na nią nie załapałam, ale zawsze to jakaś iskierka nadziei dla pasjonatów mojego zawodu.

    Uważam, że ze studiów wyciągnęłam najwięcej ile mogłam. Nim otrzymałam tytuł mgr inż. już pracowałam w zawodzie na umowę o pracę. Jeśli ktoś chce czegoś więcej, niż kucie do sesji na ostatnią chwilę i niekończące się poprawki - studia mogą mu to dać. Ale tylko wtedy, gdy sam będzie się upominał o to, co chce wziąć. Studia otwierają wiele perspektyw, ale nikt nie poprowadzi studenta za rączkę. Są więc magistrzy tylko z papierkiem, oraz magistrzy z pasją i wiedzą. Oby jak najwięcej tych drugich - co życie i tak zweryfikuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało Ci się pójść na studia zgodnie z zainteresowaniami bo według mnie to bardzo ważne aby robić to co się kocha. Nic tak nie daje motywacji. Niestety z tymi oczekiwaniami, a rzeczywistością bywa własnie różnie. Masz rację z tymi wykładowcami, którzy sami przestają wymagać od studentów widząc ich zaangażowanie. U mnie z kolei jest chyba na odwrót, moi profesorowie mają przerost ambicji i za wszelką cenę chcą nas nauczyć jak najwięcej i wymagają niezwykle dużo. :D
      To super, że tak Ci się udało skorzystać z tego okresu studiowania. Tak to właśnie powinno wyglądać.
      Pięknie podsumowane, wyjęłaś mi to z ust. :-)

      Usuń
  15. Jako osoba, która nie studiuje od dwóch lat, przyznaję rację dorosłym ;) Trzy lata dziennego licencjatu były najmniej stresującym okresem w moim życiu. Dużo się uczyłam, ciągnęłam dwa kierunki, byłam naprawdę zaangażowana we wszystkie zajęcia, do tego robiłam dodatkowe staże. Ale miałam też czas na imprezy, wyjścia, seriale. Teraz tego czasu jest trochę mniej. Kiedy wracam do domu, nie mam siły na nic, a uwielbiam swoją pracę. Trochę mnie irytuje, kiedy studenci narzekają, że muszę coś zrobić, żeby zaliczyć zajęcia. Hej - właśnie na tym polega studiowanie. Chcesz mieć dyplom - włóż w to wysiłek. Zgadzam się z Tobą, że studia nie są dla każdego. Ale nawet jeśli studiujemy kierunek, który nie zawsze nam odpowiada, naprawdę dużo możemy z niego wyciągnąć. Wszystko jest kwestią podejścia. Prawdopodobnie od października wrócę na uczelnię zrobić magisterkę i trochę się boję, że po dwóch latach bez studiowania może mi być ciężko się przestawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie o to podejście mi chodzi. Nie musisz studiować tego co Cię interesuje chociaż ja bardziej jestem za tym aby realizować się w swoich pasjach aczkolwiek jeżeli studiujesz to dlatego, że chcesz, a nie z zupełnie innych, banalnych pobudek.
      Człowiek się odzwyczaja to prawda ale jestem pewna, że będzie dobrze i dasz sobie radę! Będę trzymać kciuki. :-)

      Usuń
  16. Podczas czytania Twoich wpisów zawsze mam potok myśli i tyle chciałabym napisać, głównie kontrargumentów. A potem trafiam na standardowe zdanie "oczywiście wyolbrzymiam", które zabija i mnie, i sens wszystkiego, co przeczytałam. Rozumiem, że taki masz styl, ale czy mogę "zamówić" jeden wpis zgodny z rzeczywistością? ;>

    W tej chwili została mi więc tylko odpowiedź na pytania.

    A Wy, jesteście zadowoleni z Waszych studiów?
    Oczywiście, nawet bardzo. Kiedy po studiach poszłam na filologię ukraińską, po pierwszym semestrze byłam załamana. Zdałam sesję na same 5, ale to nie było to. Była przerwa międzysemestralna, a ja siedziałam w domu i płakałam. Już wiedziałam, że tam nie wrócę, ale jeszcze nie wymyśliłam sposobu, jak powiedzieć o tym rodzicom. Z mamą poszło super, ona wspiera mnie we wszystkim. Tata, nim martwiłam się bardziej, chciał, żebym dociągnęła licencjat i potem przeniosła się na coś innego na mgr. To jednak oznaczałoby kolejne semetry, ba, 2,5 roku! kiszenia się na tym syfie. I odeszłam. "Zmarnowałam" rok i poszłam na kulturo, gdzie jestem całym swoim sercem. Dlatego dziś, dla wahających się, czy rzucić nielubiany kierunek na pierwszym roku, mam tylko jedną radę: CZŁOWIEKU, TAK!

    Czy wasze wyobrażenie o studiowaniu się spełniło czy zawiodło Wasze oczekiwania i rozczarowało?
    Tu zależy od przedmiotów. Twój przykład głupawego kolokwium pochodzi z logiki, ja też przez nią przeszłam Matmę zawsze lubiłam, więc z wykładowcą pożegnałam się z 5 w indeksie, ale bywały (i są!) takie zajęcia lub prowadzący, o których myśli wywołują we mnie chęć wymiotów.

    Czy dzisiaj rzeczywiście wiele młodych osób idzie na studia z przypadku?
    Zdecydowanie tak. Nie zgodzę się zaś z tezą, że studia to norma. Wzięłaś pod uwagę tylko licea i maturzystów, a to nie jest reprezentacja polskiego społeczeństwa. Wyjdź na ulicę i zastanów się, kogo - poza młodymi uczniami - tam widzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście pojawi się taki wpis specjalnie z dedykacją dla Ciebie. :D
      Tylko, że to jest absolutnie zgodne z rzeczywistością. Ja podtrzymuje całkowicie wszystko co napisałam. Tutaj jedynie tak jak napisałaś - wyolbrzymiam, ponieważ właśnie taki mam styl pisania - przedstawianie zjawiska w lekko spotęgowany sposób aby jak najlepiej móc je zaprezentować. Trochę ten sposób jest też prześmiewczy czasem aby dał bardziej skłonił do myślenia.

      Bardzo się cieszę, że studiujesz to co kochasz i co jest zgodne z Twoimi zainteresowaniami, dla mnie nie ma bardziej udanego rozwiązania. :-) U mnie jest tak samo tak więc piona!
      Też mam takie zajęcia, które nazywamy ,,zapychaczami" i one doprowadzają mnie do szewskiej pasji, ponieważ zazwyczaj z tych przedmiotów mamy najwięcej nauki i najciężej jest je zaliczyć, a nijak się mają do przyszłego zawodu.
      Zgadzam się, że większość idzie z przypadku. Natomiast co do tego, że studia są normą to absolutnie masz rację, że nasze społeczeństwo to nie tylko młodzi ludzie ale o nich właśnie mi chodziło. Dlatego napisałam o co pyta się maturzystę, ponieważ większość młodych ludzi niemalże z automatu widzą studia jako dalszą możliwość, jakby nie było żadnej innej.

      Usuń
  17. Moje wyobrażenia spełniły się polowicznie. Nie zamierzlam imprezowac więc nie porównam filmowych realii z polskimi. Od uczelni oczekiwałam więcej, liczę, że gdy dobiorę drugi kierunek to będzie trochę ambitnej. Byleby się dostać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że chociaż trochę Twoje wyobrażenia się spełniły. :-) W takim razie życzę powodzenia i trzymam kciuki za drugi kierunek!

      Usuń
  18. Teraz przez Ciebie mam strach przed studiami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie masz się czego obawiać! Studia są naprawdę świetne, możesz mi wierzyć na słowo. Ten wpis jest hiperbolą i trochę ma być z przymrużeniem oka. :-)

      Usuń
  19. I jeszcze jedno. Choćby się waliło i paliło, nie chcę już wracać na studia i jestem przeszczęśliwa, że ten etap jest już za mną - choć przecież bardzo lubiłam mój kierunek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ja to z kolei uwielbiam ten bycie studentką no ale nie mam porównania tak jak Ty. :-) Kiedyś czasy liceum wydawały mi się fantastyczne, teraz wolę zdecydowanie czasy studenckie. :-) Zobaczymy co powiem za dwa lata. :D

      Usuń
  20. Studia mogą być najwspanialszym etapem (lub prawie) albo cholernie niewdzięcznym w naszym życiu.

    Sam, gdybym mógł cofnąć czas, wybrałbym nieco inaczej. Patrzenie wyłącznie przez pryzmat "po tym będzie praca" to cholerna głupota. Wiem, że z pasji, tego co się lubi robić może być ciężko potem wyżyć... ale jeśli mamy wstawać DZIEŃ W DZIEŃ z myślą "no ja pierd***, znowu do roboty", to nie wiem co gorsze. Wakacje raz na dwa lata czy jednak brak niechęci przez 700 innych dni ;)

    Znajomości, imprezy - ok. Wszystko jest gites, super. Sęk w tym, że tak jak z liceum i szkoły podst. z całej grupy "my na zawsze będziemy się trzymać" zostaje grupka 3-4 osób. Nic więcej. Przynajmniej w moim i średnio-statystycznym wypadku.

    Mając możliwość pracy już po liceum, nawet czegoś nisko rozwijającego, zawsze warto już zacząć. Po 5 latach wykładów będzie z tym gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, bywają bardzo niewdzięczne.
      Zdecydowanie się zgadzam. W dzisiejszych ciężkich tak naprawdę czasach kwestie finansowe odgrywają rolę pierwszorzędną przy wyborze i tutaj nie ma się co dziwić. Jednak nie wiem czy zarabianie olbrzymich pieniędzy męcząc się przy tym każdego dnia jest tego warte. Potem nawet nie ma często kiedy ich spożytkować bo wszystko toczy się wokół pracy i kariery.
      Zazwyczaj tak się dzieje to prawda, u mnie akurat jest trochę inaczej, ponieważ cała paczka z liceum poszła właściwie na studia do jednego miasta stąd kontakt trzymamy nadal. :-)
      Tu znowu przyznaje Ci rację. Pracodawcy zresztą często nie tyle co na wykształcenie patrzą na doświadczenie zdając sobie sprawę, że dzisiaj studia ma ,,każdy".

      Usuń
  21. Na studia poszłam, ale je teraz traktuje się jako przedłużenie obowiązkowego szkolnictwa. Teraz odniosę się do Twoich punktów, imprezowali tylko mieszkańcy akademików, wykłady niektórzy prowadzili bardzo ciekawie, chciało się ich słuchać, ale to były nieliczne wyjątki. W większości trzeba było słuchać, żeby robić notatki, a wykłady gdzie z góry było powiedziane że ocena będzie za obecność to siedziało się z książką, sudoku czy krzyżówką ;) U mnie na roku było mniej niż 20 osób, niby trzymaliśmy się razem, ale po prawie roku od ukończenia studiów nikt się nie odzywa, ale jak czegoś potrzebowali to wiedzieli gdzie przyjść ;)
    Teraz jestem bezrobotnym magistrem historii, sama wybrałam sobie kierunek, ale wiele osób z mojego roku mówiło że lepiej było iść do technikum, mieć konkretny zawód i od razu po szkole byłaby większa możliwość na znalezienie pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie masz rację z tym jak obecnie traktuje się studia.
      Z tymi znajomymi to najczęściej tak właśnie jest - ma być przyjaźń na całe życie, a potem każdy rozchodzi się w swoją stronę. :-)
      Można tylko gdybać, chociaż faktem jest, że technikum jednak dzisiaj przeżywa swoje odrodzenie. Do niedawna nikt nie chciał tam iść, dzisiaj wszyscy właśnie myślą w ten sposób, ze po tym przynajmniej ma się zawód - trochę w tym racji jest.

      Usuń
  22. Szczerze mówiąc to ja nie zastanawiałam się aż tak nad celem studiów, kiedy na nie szłam. Chciałam mieć tylko wykształcenie. Nie przyszło mi nawet na myśl, żeby porównywać filmowe studiowanie do naszej rzeczywistości. Przecież wiadomo, jak u nas jest ;) Chociaż w moim studenckim mieście była plaża i imprezy do rana przy dobrej muzyce. Taki urok Mazur... A głupawe filmy amerykańskie o studentach/licealistach uwielbiam oglądać. Zwłaszcza ze względu na humor. Może mam kiepski żart, ale naprawdę nie zawsze człowiek czuje, że musi oglądać coś mega ambitnego :D Wracając jednak do tematu. Ja uważam, że wielu ludzi idzie z przypadku na studia. Większość nie ma sprecyzowanego celu i wizji swojej przyszłości. Na to ma wpływ beznadziejny system edukacji w Polsce. Bardziej stawia się na oceny z konkretnych przedmiotów niż na rozwój osobisty....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te filmy zdecydowanie poprawiają humor, to fakt. :D Takie rozluźnienie dla mózgu, jak ja to mówię, że zawsze po nich mam wrażenie, że umierają moje szare komórki. :D
      Absolutnie tak tak tak! Niestety dzisiaj zapomina się zupełnie o potencjale młodych i zdolnościach jakie w nich drzemią.

      Usuń
  23. E tam, u nas imprezy byly niezapomniane ;3 moze nie na plazy czy przy basenie, ale przy wielkich glosnikach na akademikowym korytarzu :D
    Z cala reszta sie zgadzam, wyklady zenada, a sesja jest chyba najbardziej idiotyczna rzecza ever. Student i tak sie trwale nie nauczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam niezapomniane imprezy, tu się zgodzę. :D Jednak wiem, że u innych znajomych oczekiwania były większe, chcieli imprez rodem z filmu ,,Project X", a wyszło... jak wyszło. :P
      Fajnie, że zauważyłaś to co ja, zgadzam się zupełnie. :-)

      Usuń
  24. studia to dobra rzecz, może nie jest tak łatwo jak się wydaje, ale z doświadczenia powiem, że na pewno warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak, jeżeli idziesz na coś co faktycznie przyda Ci się w przyszłości, a nie jest to byle jaki kierunek aby w ogóle był. :-)

      Usuń
  25. Smutne jest to, że polskie szkoły nie wskazują uczniom drogi, którą powinni się udać po zakończeniu edukacji. Stany Zjednoczone mają nad nami przewagę, ponieważ już od najmłodszych lat wypełnia się tam testy, które mówią jaki kierunek studiów wybrać oraz gdzie pracować. Dodatkowo nauczyciele i doradcy sugerują, zgodnie z zainteresowaniami dziecka, co powinno robić w przyszłości. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest świetny pomysł aby przeprowadzać takie testy i już wcześniej ukierunkować młodzież. To jest bardzo ważne aby wykorzystywać ich umiejętności i cały potencjał. W innym przypadku niestety dużo zdolnych osób się marnuje niestety...

      Usuń
  26. Studia są dobre jednak nie dla wszystkich :) Powiedzmy, że jestem zadowolona ze swojego kierunku :p Teraz zastanawiam się nad wyjazdem za granicę (Erasmus) ale jeszcze nie wiem co i jak ^^ Na studia łatwo się dostać, ale przetrwać/zdać (SYSTEM ELIMINACJI STUDENTÓW JEST AKTYWNY-SESJA) je na niektórych kierunkach jest mega ciężko :D :D wszystko zależy od podejścia studenta i wykładowcy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo marzy mi się taka wymiana studencka i wyjazd za granicę! Ciągle to rozważam. :D Dokładnie, podejście ma tu znaczenie kluczowe zarówno jednej jak i drugiej strony. :-)

      Usuń
  27. Mnie studia czekają dopiero za półtora roku. I mimo, że w liceum jest mi naprawdę dobrze, to przynzam, że... nie mogę się już doczekać! Po pierwsze chodzi o takie swego rodzaju napięcie, czy uda mi się spełnić swoje plany i faktycznie trafić na to, co uważam że mnie zainteresuje. Po drugie, o ile wszystko pójdzie po mojej myśli, będę znacznie bliżej ważnej dla mnie osoby. :}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwie się, bo pamiętam jaka ja byłam podekscytowana przed pójściem na studia! :D Takie obawy pojawiają się często ale pamiętaj, że wybór jakiego dokonałaś nie musi być wyborem na całe życie i zawsze możesz jeszcze zmienić swoje plany. :-) To w takim razie życzę aby wszystko poszło po Twojej myśli! :-)

      Usuń
  28. No tak, takie czasy- wszyscy wolę iść na byle jakie studia, które często ich nie interesują niż zdobyć konkretny zawód. Potem brakuje fachowców i dziwić się, że nie ma pracy dla wszystkich. Ja jestem tą farciarą, która wybrała kierunek studiów, który ją interesuję. Jako studentka reklamy jestem bardzo szczęśliwa, ale musiałam też przeżyć przedmioty ścisłe. Ale jakoś to przebolałam. Życie studenta jest całkiem znośne dopóki nie zbliża się sesja. Jednak dalekie jest od amerykańskich filmów. Moje życie odkąd zostałam studentką nie zmieniła się diametralnie. Jedynie przeprowadzka do innego miasta i więcej samodzielności były pewną zmianą. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie masz rację! Wszyscy chcą mieć wyższe wykształcenie, a potem brakuje fachowców do innych, równie potrzebnych robót. Reklama brzmi super i zazdroszczę, bo też się tym interesuję. :-) Sesja to chyba znienawidzony czas dla każdego studenta. :D To też rozumiem, ponieważ moja sesja wygląda tak, że mam cały dłuuugi okres przed nią wyjęty z życia... Dziękuję za komentarz i pozdrawiam również! :-)

      Usuń
  29. Ja jestem bardzo zadowolona ze studiowania i jest mi przykro, że już kończę :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną teraz magisterka ale też chyba się zapłaczę, jak ją skończę. :-)

      Usuń
  30. W moim przypadku sprawdziło się tylko to co słyszałam odnośnie sesji. Że matura to nic w porównaniu z pierwszą sesją i że pierwsza sesja to horror, no i się z tym zgadzam :D Nie wyobrażałam sobie, że naprawdę będę siedzieć na tyłku 3 tygodnie i kuć tyle ile mogę na pamięć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie masz rację. Jak podchodziłam do matury to wszyscy mówili: ,,Phi, zobaczysz co to dopiero znaczy sesja". Sprawdziło się w stu procentach. :D Ja przed sesją też siedzę kilka tygodni po kilkanaście godzin dziennie nad kodeksami więc znam ten ból. :D

      Usuń
  31. ja żałuję że poszłam na ekonomię ! gdybym miała teraz wybierać, na pewno byłaby to psychologia, socjologia lub medycyna ale człowiek był głupi i bał się, że sobie nie poradzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, strach często nas blokuję i odpuszczamy przez to pewne rzeczy bojąc się, że im nie sprostamy, a szkoda! Pamiętaj jednak, że nigdy nie jest za późno na zmiany. :-) Czasem warto podjąć ryzyko.

      Usuń
  32. Znam studentów, którzy faktycznie tylko imprezują :D i nie ważne czy kolokwium czy nie im to chyba nigdy się nie znudzi ;) ja żałuję że nie mieszkam blisko uczelni tylko muszę pokonywać codziennie 30 km ;) ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w swoim towarzystwie mam multum takich osób. :D To trochę daleko fakt, ja na szczęście mieszkam w mieście, w którym studiuję, to jednak bardzo dobre rozwiązanie.

      Usuń
  33. BAAAM! Ja właśnie skończyłam technikum, jestem po maturze i co dalej? Nie wiem co tak naprawdę chcę robić w życiu do końca. Myślałam, że pójdę sobie do szkoły policealnej na rok, a potem ewentualnie jak mi się w główce wszystko ładnie poukłada to pójdę na studia. ALE wszyscy wokół "idź na studia" "co Ty będziesz dalej robić?" "a po co Ci ta policealna?" "jakie te studia w końcu?" mam już dość, zastanawiam się czy moja rodzina naprawdę chce żebym zmarnowała sobie tyle lat na studiach, które mnie nie będą interesować? To przykre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego, że dzisiaj większość osób idzie na studia, bo to norma, bo inni też tak robią. Zapominają o tym czego NAPRAWDĘ chcą. :-) Zrób zgodnie ze swoim sumieniem, wtedy jedynie zrealizujesz siebie. :-)

      Usuń
  34. Oj, masz rację co do wielu rzeczy!:) Buziaki

    OdpowiedzUsuń