Tupnij nóżką!

By | 10:08 77 comments


Czekasz na nią i czekasz, umówiłyście się punkt dziewiąta, w tej modnej knajpce, którą dopiero co otworzyli. Gdy tylko wyczytałaś informację od razu zrobiłaś rezerwacje dla siebie i przyjaciółki - każdy pretekst na plotki jest przecież dobry. Tyle jest przecież do obgadania! Aśka właśnie co zerwała z Kamilem, a Anka poszła na chorobowe - ciekawe dlaczego? Może ona będzie wiedziała co w trawie piszczy, stąd umierasz z ciekawości. Tylko gdzie ona jest? Zerkasz na zegarek, wskazówki już dawno minęły dziewiątkę, bliżej im już raczej do cyfry z numerem dziesięć, a jej nadal nie ma. Wściekasz się, bo sama dopiero co wyszłaś z pracy, gnałaś w pośpiechu do domu, aby tylko wziąć szybki prysznic, pomalować się w tempie ekspresowym, w wyniku czego prawe oko masz pomalowane trochę krzywo ale liczysz na to, że nikt nie zauważy, narzucić pierwszy lepszy ciuch, który nie wymaga prasowania, wszystko to aby nie musiała na Ciebie czekać. Wreszcie dama przychodzi i  uradowana od ucha do ucha rzuca: ,,Przepraszam słonko za spóźnienie, robiłam sobie paznokcie, a potem jeszcze zagadałam się z manicurzystką sama rozumiesz...". Nie. Nie rozumiesz i masz ochotę powiedzieć jej głośno co myślisz o jej wypiłowanych paznokietkach z dopiero co przyklejonymi brylancikami jednak odpowiadasz: ,,Nic się nie stało." 
Znów wystawił Cię do wiatru, zamiast przyjść na umówione spotkanie, wybrał mecz z kolegami. ,,Kochanie to przecież mecz o puchar, koledzy zadzwonili, że czekają już w pubie i zamówili piwo, nie mogę odmówić!" No tak, piwo nie może się zmarnować. Ty siedzisz w restauracji, ubrana w nową sukienkę, za którą chodziłaś po galerii cztery godziny czując na plecach spojrzenia ochroniarzy, bo ile przecież można robić slalom między wieszakami. Co więcej TĘ wymarzoną sukienkę na którą zbierałaś od dawna i wydałaś równowartość ostatniej pensji (tak właściwie to trzech...), Widzisz kątem oka pogardliwe spojrzenia kelnerki, bo wszystkie stoliki zajęte, ludzie czekają w kolejce na wolne miejsce, a Ty siedzisz tam jak ostatnia sierota sama jak palec. Masz ochotę udusić drania gołymi rękami, za co ułaskawi Cię przecież każdy sąd w takich okolicznościach, zwłaszcza jeżeli sędzią będzie kobieta jednak życzysz mu miłego wieczoru. 
Zamiast w obu sytuacjach wyrazić swoją złość, która bucha z Ciebie niczym lawa z wnętrza Etny w porze erupcji nie robisz tego bowiem jest z Ciebie...

Grzeczna dziewczynka
Grzeczne dziewczynki to osoby, które ukształtowane zostały na kobiety delikatne. Wychowane zostały w duchu iż kobieta powinna być uległa, zwłaszcza w kontaktach z mężczyznami, którzy boją się konfrontacji z osobnikami przeciwnej płci pewnymi siebie i niezależnymi. Takie osoby najczęściej potrzebują akceptacji innych ludzi stąd rzadko wyrażają swoje zdanie, za to często zgadzają się z cudzym aby zyskać ich sympatię i czuć się lubiane. Często też w głównej mierze zajmują się udzielaniem pomocy bliskim, co pochłania ich cały czas i energię, której brakuje już na troskę o siebie i własny rozwój. Całą złość kumulują w sobie nie dając jej szans na ujście w efekcie czego są samotne choć przecież nie same, czują się niewidzialne i bezsilne. 

Dlaczego tak się dzieje?
Przede wszystkim głównym powodem jest wychowanie. Często w okresie dziecięcym było nam mówione, że kobiecie wiele rzeczy takich jak gniew po prostu nie przystoi. Kobieta powinna być ugodowa bowiem ,,złość piękności szkodzi". Już od dzieciństwa było nam wmawiane aby się nie boczyć aby nie sprawiać przykrości mamie i tacie. Z kolei jak już walniesz focha, to wiadomo, bo to ,,baba". Walczysz więc z tym stereotypem i udajesz, że wszystko jest w porządku aby nie pokazać, że cokolwiek Ciebie dotyka. 
Drugą kwestią jest... pragnienie świętego spokoju. Wiele osób pozwala na robienie ze sobą wszystkiego czego druga osoba zapragnie, ponieważ po prostu wolą spokój i brak awantur. Stąd nie krzykną tak, aby słyszało ich całe osiedle, nie trzasną drzwiami, by szyba poszła w drobny mak, a kiwają potulnie głową dzięki czemu unikają niepotrzebnych w ich mniemaniu kłótni. 
Kolejna i najbardziej poważna przyczyna to przyjęcie roli ofiary. Niektóre osoby trzymając na wodzy pragnienie wyrażenia negatywnych emocji po pewnym czasie... przestają je odczuwać. Wszystkie toksyczne zdarzenia stają się dla nich chlebem powszednim i jedyną normą jaką znają. Wpadają w schemat, z którego nie potrafią się wydostać, często też nie chcą, bo nie chcą dopuścić do zaburzenia obecnego porządku. 

Jak stać się niegrzeczną?
Przede wszystkim: pomyśl. Wróć pamięcią do momentów, które najbardziej Cię denerwują. Wyobraź sobie te sytuacje i staraj się przypomnieć sobie emocje jakie wtedy odczuwasz. Czy jest to złość, bezsilność czy też poczucie, że wszystko jest w porządku? Teraz wszystko zależy od Ciebie. Jeżeli powodują u Ciebie negatywne emocje to pierwszy znak, że należy zacząć działać. 

Zacznij odmawiać
Możliwość wyrażania własnych opinii i poglądów stanowi przypisane każdemu człowiekowi prawo. Tak, to dotyczy także Ciebie! Dlaczego więc pozbawiasz się uprawnień jakie Ci się należą? Nie musisz myśleć jak każdy i zgadzać się na wszystko, masz bowiem swój własny rozum i głos. Odmawianie musi być stanowcze aby rozmówca traktował Cię poważnie i zaczął liczyć się ze zdaniem, które nie zawsze musi mu odpowiadać (i zazwyczaj nie odpowiada). Nie zagłębiając się w nadmierne tłumaczenia, które mogą sprawić, że zapętlisz się, nagle poczujesz wyrzuty sumienia i zabraknie Ci argumentów. 

Wyznacz granice
Gdy ktoś narusza Twoją przestrzeń czas powiedzieć stop. Wyznacz granice i powiedz jakie sytuacje są dla Ciebie nieakceptowalne i gdzie kończy się Twoja możliwość udzielenia pomocy. Niektórzy bowiem mają tendencje do nadużywania dobroci innych wykorzystując ją dla własnych profitów. Póki nie powiesz dość, druga osoba czuje się bezkarna i będzie brała więcej i więcej czując, że może

Zaufaj sobie 
Jeżeli czujesz, że ktoś Cię wykorzystuje to powinna zapalić Ci się w głowie czerwona lampka, a zewsząd powinieneś słyszeć syreny ostrzegawcze, które oznaczają, że coś ewidentnie jest nie tak. Zaufaj więcej emocjom, które odczuwasz i wyraź je. Odczuwanie złości to normalna sprawa przypisana ludzkiej naturze, więc nie ukrywaj tego, że coś Cię drażni jakby było to coś niestosownego. Pokaż, że jesteś osoba silną, której nie można w kaszę dmuchać, a kiedy zdobędziesz respekt u innych dodatkowo sam poczujesz, że możesz przenosić góry. 

Jednak nie wpadajmy wpadać ze skrajności skrajność. 
Z aniołka, nie musisz zaraz stać się diabłem z piekła rodem. Nie musisz obmyślać skutecznych planów, dobierać masy argumentów aby wyszło jedynie na Twoje. Nie bądź też pamiętliwy, nie mścij się oraz nie rzucaj bezpodstawnych oskarżeń. Wyraź emocje nie zapominając jednak o zdrowym rozsądku i racjonalnym myśleniu. Przede wszystkim: nie trać czasu na niepotrzebne analizowanie. 
Tupnij nogą ale nie tak aby spowodować zaraz trzęsienie ziemi. 

Jak jest z Wami. Jesteście typami aferzystek 
czy też za wszelką cenę unikacie kłótni? :-)

Czy wyrażanie tak problematycznej emocji jaką jest złość
 jest dla Was proste czy przychodzi z trudem?


Nowszy post Starszy post Strona główna

77 komentarzy:

  1. Bo najtrudniej być niegrzeczną z klasą. Warto trenować, to jak szukanie prawdziwego ,,ja". Kiedyś bardzo trudno było mi mówić ,,nie". Teraz umiem już odmawiać, o dziwo nikt się na mnie nie obraził, a ja jestem dużo szczęśliwsza :) Zresztą, mam wrażenie, że na dłuższą metę, nikt pokornych nie szanuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to ujęłaś, ,,niegrzeczna z klasą" podoba mi się! Cieszę się, że nauczyłaś się odmawiać, bo asertywność jest bardzo ważna inaczej możemy dawać się nadto wykorzystywać, a nie brak ludzi, którzy chętnie wykorzystają tę słabość. :-)

      Usuń
  2. świetny wpis mnie życie i lata zmieniały z biegiem czasu z grzecznej dziewczynki w kobiete która wie czego chce i nie daje sobie w kasze dmuchać cóż łatwo nie było ale powtarzam do wszystkie niestety trzeba dojrzeć :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :-) To dobrze, że jesteś taką pewną siebie kobietą, która nie boi się wyrazić własnego zdania, tak trzymać! Pozdrawiam cieplutko. :-)

      Usuń
  3. jasne bądź grzeczna a będzie dobrze.... - wpaja sie te i inne kłamstwa dziewczynkom... ileż potem żalu i goryczy spotyka te biedne kobiety....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, takie rzeczy wyniesione z domu w okresie dzieciństwa mogą mieć zgubne skutki w przyszłości...

      Usuń
  4. Ja to jestem taka miękka w te sprawy. I chyba czas to zmienić :)
    Wielbię czytać te Twoje rozważania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! To tak jak ja uwielbiam Twoje recenzje. :-) Szkoda tylko, że robię się po nich głodna. :P
      W takim razie czas zacząć tupać nóżką! :-) Trzymam kciuki i mam nadzieje, że Ci się to uda. :-)

      Usuń
    2. Nie no Sis jakie "lovki" i słodzenia ;)
      Oby się udało! Bo już sił na znoszenie wszystkiego mniej i mniej :)

      Usuń
    3. Słodzenie jest fajne Sis! :D
      Uda się uda! Jestem o tym przekonana. Razem tak tupniemy, że będzie nie lada trzęsienie. :D

      Usuń
  5. Masz całkowitą rację. Sama jestem zawsze obowiązkowa, punktualna, aż za bardzo. Ale nie potrafię inaczej. Chciałabym wymagać tego od innych i aż mnie coś trafia, gdy się nie wywiązują. Przydałoby się zdrowo ich "opieprzyć", ale koniec końców zawsze cedzę przez zęby "nic się nie stało". Ulegam temu schematowi w 100%. Chciałabym móc się wreszcie przełamać i mieć odwagę pouczyć innych, skoro się źle zachowują, niekulturalnie, nie tak jak się należy. Może czułabym się lepiej? A nie jak sierotka Marysia...
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko jest powiedzieć coś takiego zwłaszcza bliskim - nie chcemy ich urazić, nie chcemy doprowadzić do kłótni. Czasem jednak trzeba, bo to dobre nie tylko dla nas samych ale i relacji jakie mamy z tą osobą. :-) Wierzę, że to się zmieni i przełamiesz się. Zbyt fajna z Ciebie dziewczyna, aby było inaczej. :-)

      Usuń
  6. O tym właśnie pisałam odpowiadając na pytania LBA - moją słabością jest chęć zadowalania wszystkich dookoła kosztem siebie. Masz rację, że nie warto być mściwą czy agresywną ale jednak trzeba nauczyć się zdrowej asertywności. Muszę przyznać, że bardzo fajnie ujęłaś ten temat :) Najbardziej podoba mi się wstęp - dosłownie z życia wzięty. Postaram się oczywiście wcielić Twoje rady w życie ale myślę, że ta uległość pozostanie mi niestety na całe życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, to jest i moją słabością. :-) Jeżeli zachowamy odpowiedni, złoty środek to i my poczujemy się lepiej i relacje z innymi na tym nie ucierpią. :-) Wierzę, że obie się tego nauczymy... z czasem. Dziękuję pięknie za te słowa!

      Usuń
  7. Spóźnialstwo to coś, czego szczerze nie znoszę. Zbyt nerwowa i niecierpliwa jestem by się spotykać z takimi ludźmi.... Gdy ktoś się spóźnia i przeprasza - jak ma dobrą wymówkę to chociaż myślę swoje mówię: ok, rozumiem. Ale gdyby mi laska powiedziała: sorry, zagadałam się na paznokciach, to bym powiedziała: sorry, ale ja też jestem za 15 minut umówiona. :/ Wrrrr. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie znoszę! Trzeba szanować czas swój i innych, zwłaszcza, że nie mamy go tak wiele, a bardzo szybko ucieka... :-)

      Usuń
  8. Kiedyś byłam typem grzecznej dziewczynki, ale zawsze do dzikiej furii doprowadzały mnie spóźniające się osoby. W końcu powiedziałam dość, nie czekam na znajomych, którzy przychodzą z półgodzinnym opóźnieniem, rozumiem kilka, kilkanaście minut- jakiś korek, albo staruszka, którą trzeba przeprowadzić przez jezdnię, ale.. halo! Ja byłam w stanie przewidzieć, że mogę stać na czerwonym, a autobus może nie przyjechać. Dałam radę dojechać na czas (tak właściwie to byłam wcześniej, bo z tymi autobusami to nigdy nic nie wiadomo). Spóźniając się okazujemy nie tylko nieumiejętność organizacji, ale i brak szacunku dla drugiej osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobre podejście! Jestem pewna, że dzięki temu nie tylko odbyło się to z korzyścią dla Ciebie ale może też i Twoi znajomi nauczyli się szanować dzięki temu czas innych kiedy przychodzili, a tu niespodzianka, bo Ciebie już nie ma. :-)

      Usuń
  9. Świetny tekst,ale ja do grzecznych dziewczynek raczej nie należę, potrafię pokazać "pazurki" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Bardzo dobrze, trzeba walczyć o siebie. :-) Tylko tak dalej!

      Usuń
  10. Jestem totalną aferzystką, wszystkie karty od razu wykładam na stół. To nie jest dobre, czasem naprawdę można odpuścić. We wszystkim powinno się umieć zachować złoty środek. :) Czasem powalczyć o swoje, ale czasem spojrzeć na tą drugą, bliską nam osobę i dla niej odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że umiesz wyrazić emocje, to bardzo ważne! Niemniej jest tak jak mówisz, trzeba wszystko zachować w ryzach i wypośrodkować. :-) Wyjęłaś mi to z ust.

      Usuń
  11. hahahaa, jakby notka zadedykowana dla mnie :D w ogóle, nie umiem się kłócić! przynajmniej z kimś z kim mało lub słabo się znam! wszelką cenę unikam kłótni, czasem... najczęściej...no dobra... zawsze moim kosztem... jedynie staram się dawać sugestie... ale tak lekkie, że nikt ich nie łapie... ech tchórz ze mnie i tyle ;) czasami wybucham... za rzadko i to wszystko się we mnie kumuluje, a z tego nerwica i wieczna zgryzota. Dlatego twój artykuł to idealny przepis dla mnie, obym tylko składników nie pomyliła, i proporcji nie poprzestawiała ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochana, skąd ja to znam. Jestem ostatnią osobą, która chce doprowadzić do kłótni i sama wszystkich godzę i zazwyczaj robię za ,,mediatora". Niestety jednak przez to zbyt wiele rzeczy przemilczam i wychodzę na tym gorzej. :D Haha to przepis możesz wkleić do książki kucharskiej i zaglądać do niego za każdym razem kiedy przyrządzasz te swoje pyszne rzeczy! Widziałam zdjęcia z dzisiaj na Twoim blogu więc się nie wykręcaj, że jest inaczej! :P Poza tym, po Twoim komentarzu odnośnie owsianek wzięłam się do roboty i zaczęłam układać sobie przepisy na jakieś nowości z płatkami. :D Zobacz jaki masz dobry wpływ na mnie. :*

      Usuń
    2. ,,mediator" tego słowa mi zabrakło :) hahaha jaka książka kucharska? te rzeczy to połowa, kupna, ofiarowana, z pączkarni, biowaya, delikatesów :D albo sblenderowany banan z owocami, albo kasza z czymś co mi zalega... naprawdę mistrzostwo godne Gordona Ramseya :P oooo cieszę się, że chociaż do tak pożytecznej roboty Cię zmotywowałam! jakby co podziel się jakimś ciekawym przepisem co? :>

      Usuń
    3. Oj tam zbyt skromna jesteś! Ja to bym chętnie się tam do Ciebie na śniadanko czy obiadek wybrała. :P Pewnie bym zjadła co do okruszynki!
      Pewnie, że się podzielę. :D Ty też mi pisz co tam pysznego upichciłaś na dniach i oczywiście z przepisem!

      Usuń
  12. Oj przyda mi się ten post :D
    Rzadko tupię nogą, może nie dlatego, że zostałam wychowana na uległą osobę, może bardziej dlatego, że zawsze chcę wszystkim dogodzić. Chcę żeby wszystkim było miło, żeby każdy był zadowolony, ale nie patrzę przy tym na to, że często sama cierpię. Wiem, że tak być nie powinno i staram się z tym walczyć, po prostu chyba jestem za dobra dla ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że post jest przydatny, to dla mnie ogromny komplement. :-) Ja też tak mam. Zawsze chcę zadowolić wszystkich nawet jeżeli odbywa się to moim kosztem... Czas jednak zawalczyć o siebie, dlatego działamy w tym kierunku! :-)

      Usuń
  13. Kiedyś zdecydowanie byłam grzeczną dziewczynką, na szczęście teraz do niej mi coraz dalej i dalej. Po prostu dawna ja, która wszystkiego się bała, gdzieś uciekła. Lubię walczyć o swoje, nie cierpię za to, gdy ktoś próbuje mi narzucić swoje zdanie, albo wystawia mnie do wiatru. Tak, bywam arogancka, ale od czasu do czasu nikomu to nie zaszkodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że teraz nabrałaś odwagi do wyrażania emocji i własnego zdania.
      Dokładnie. Czasami można o ile nie krzywdzi się innych, a wątpię abyś Ty kogokolwiek raniła zbyt kochana z Ciebie dziewczyna, więc tak trzymaj. :-)

      Usuń
  14. Raczej jesteśmy ugodowe i staramy się kłótni unikać ale nie jest to skrajność. Jednak jeśli jakieś osoby systematycznie wywołują u nas negatywne emocje to zwyczajnie ich unikamy, bo oni do szczęścia nie są nam potrzebni. Druga sprawa jest taka, że jeśli coś nam bardzo nie odpowiada to na spokojnie mówimy o tym głośno, nie lubimy ludzi, którzy uśmiechają się do ciebie a za twoimi plecami narzekają. Taka fałszywość denerwuje nas najbardziej ale w tych sytuacjach nie idziemy z taką osobą "na wojnę" bo szkoda na to czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba właśnie najlepszy patent, aby unikać kłótni, bo one nie są nikomu potrzebne ale też zdawać sobie sprawę z tego jak ludzie bywają toksyczni i najnormalniej się od nich odciąć. Super, dziewczyny! Też nie znoszę fałszywości, lepiej powiedzieć prawdę niż cokolwiek udawać.

      Usuń
  15. Świetny wpis. Ze mną bywa różnie, jeśli jest problem, staram się porozmawiać i wyjaśnić sytuację, odpowiednio argumentując swoje zdanie. Raczej nie robię afer, wolę powiedzieć komuś co myślę na osobności. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo dobra metoda dlatego trzymaj się jej. :-)

      Usuń
  16. Dołączam do obserwatorów. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zaraz ja wpadnę w odwiedziny na Twojego bloga i również chętnie będę obserwować. :-)

      Usuń
  17. Uważam, że jeśli jesteśmy pewni własnego zdania, to trzeba go bronić! ;) Chociaż przyznam się szczerze, że nie zawsze mam wystarczająco dużo odwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak. Święta racja. :-) Mi niestety też tej odwagi brakuje czasami ale co najważniejsze to się zmienia! Jestem pewna, że z czasem i Ty jej nabierzesz. :-)

      Usuń
  18. czytalam kiedys taka ksiazke tylko za nic nie moge sobie przypomniec jej tytulu :/ i zgadzam sie z Toba :)
    wpaja sie nam grzecznosc,poslusznosc.....tylko gdzie w tym wszystkim jest miejsce by byc prawdziwa soba??Kiedys nalezalam do grupy grzecznych dziewczynek....ale od jakis 4lat powiedzialam sobie dosc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli sobie przypomnisz to daj znać, chętnie bym przeczytała. :-)
      Właśnie tak, walczyć o swoje i się nie poddawać. :-) Dobrze, że Ci się udało to zmienić.

      Usuń
    2. "grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą"
      to jest tytuł tej książki a raczej poradnika :)
      polecam warto przeczytac :)

      Usuń
    3. Świetnie! Dziękuję bardzo, dodaję do listy książek ,,do przeczytania". :-)

      Usuń
  19. Na szczęście ten tekst mnie nie dotyczy. Już dawno ulokowałam się gdzieś po środku. Wiem jednak, że są tacy ludzie. Choćby w moim bliskim otoczeniu. Mam wrażenie się czasem (często) boją sprzeciwić, unieść głos i zawalczyć o swoje. Widzę to z boku, bo nie jestem żadną ze stron. Jeśli jest to osoba, z którą wiem, że mogę o tym pogadać to przedstawiam swoją rację i często okazuje się, że jest to jak wyciągnięta pomocna dłoń dla tej osoby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie, że nie jesteś jedną z opisywanych tu osób, cieszę się bardzo. :-) To jest bardzo powszechne zjawisko, którego również doświadczam każdego dnia.
      O proszę, super, że w takim razie pomagasz swoją postawą również innym!

      Usuń
  20. Niestety, ale jestem bardzo pamiętliwa... A do tego wszystko dogłębnie analizuję... Nie potrafię zapanować nad podświadomością ani świadomością...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że zdajesz sobie z tego sprawę, że zbyt mocno wszystko analizujesz i przejmujesz się tym. To pierwszy krok aby zrobić coś w tym kierunku i zmienić to! Czas na to aby czasem odpuścić i cieszyć się tym co pozytywne. :-) Trzymam mocno kciuki, aby tak u Ciebie było i życzę w tym powodzenia. :-)

      Usuń
  21. Znów temat o asertywności, prawda? Bo choć słowo w tekście nie padło, to sprawa robienia czy nierobienia afery (jeśli jest o co), to sprawa asertywności właśnie. Czy będziesz ciepłą kluchą, która da się wszystkim deptać, czy jasno określisz, czego chcesz, a czego nie.
    Jak już pewnie wiesz, ja będę raczej z aferzystek. Jestem nerwowa, wszystko mnie wkurza, a już szczególnie, gdy ktoś mnie robi w jajo. No way, Fakt, czasem trudno jest mi kogoś opieprzyć/upomnieć się o swoje, ale to w dwóch przypadkach: lubię kogoś, ale nie znamy się jeszcze jak łyse konie i nie wiem, jak mocno mogę go opierdolić lub nie znamy się, ale nie żywię do tej osoby ogólnej nienawiści i nie chcę jej zranić. Wtedy moje wyrzuty ubieram w kolorowy papierek i liczę na inteligencję tej osoby. Jak nie odgadnie przesłania, wtedy załącza się wkurw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz nie do końca. W poprzednim wpisie chodziło mi o asertywność i mówieniu ,,nie". Dzisiaj bardziej skupiłam się na wyrażaniu emocji - zwłaszcza tych problematycznych jak wskazana złość.
      Tak tak, wiem że Ty raczej należysz do diablic. :D To jednak dobrze, że potrafisz walczyć o swoje i powiedzieć komuś wprost co myślisz. Ja chociaż emocji mam w sobie masę to jednak rzadko daje im ujść i raczej tłumię wszystko w sobie. ;-) Też często w takich sytuacjach liczę na inteligencje rozmówcy i zazwyczaj się zawodzę, ech. :P

      Usuń
  22. ja jak trzeba nogą tupnę. i to srogo! przestałam być osobą która zawsze łagodzi sytuacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, przekaż mi trochę swojej siły! :D

      Usuń
    2. na razie mogę Ci gile przekazać xd

      Usuń
    3. Za to podziękuję ha ha, za to dużo zdrówka życzę! :*

      Usuń
  23. Ja już 30+ i lata się musiałam uczyć, by np. w pracy nie wybuchać za bardzo, z drugiej strony była często zbyt uległa :D Genialnie ujęłaś temat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! To bardzo dobra nauka i cieszę się, że udało Ci się to wypracować. :-) Zdradź swój przepis na sukces!

      Usuń
  24. Świetnie napisane. Ja osobiście nie mam problemu z wdrażaniem złych emocji, jak mi coś nie pasuje to po prostu mówię, chyba że wiem że mogłabym bardziej kogoś zranić niż sobie tym pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! To dobrze w takim razie i fajnie, że znasz jednak granice w wyrażaniu emocji i nie chcesz nigdy nimi skrzywdzić innych. Brawo dla Ciebie. :-)

      Usuń
  25. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku byłabym wściekła. Choć pewnie nie wybuchłabym od rau, zwłaszcza przy koleżance - o ile w ogóle bym na nią jeszcze czekała. A chłopak miałby napewno ciche dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że umiesz reagować na te emocje, bo to bardzo ważne :-)

      Usuń
  26. Niestety u mnie nie. Baardzo larwo wpadam w zlosc i furie. Zawsze latwo wyprowadzic mnie z rownowagi... :/

    Blog z artystycznymi i profesjonalnymi sesjami zdjeciowymi. :)
    Nowa sesja zdjeciowa- HORSE
    http://moooneykills.blogspot.com/2015/05/horse.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrażanie emocji jest dobre o ile nie przechodzi w skrajność. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę, ze za często wybuchasz, to pierwszy krok do tego aby coś z tym zrobić. :-) Dlatego, życzę Ci w tym powodzenia! :-)

      Usuń
  27. oj... muszę to napisać... Vela Vela :D a powiedz mi bo przeczytałam na innym blogu, że często soje, ciecierzycę jesz :) na jakie sposoby je przygotowujesz? :) ja je jem góra może 3 razy w miesiącu jeżeli dobrze pójdzie, jak je ugotuje to już jest sukces :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham soję, ciecierzycę tak samo. Zresztą wszelkie strączki uwielbiam i zazwyczaj przygotowuje je jako dodatek do obiadu w sosie - pomidorowym lub dodaję do wegetariańskiego leczo. Spisują się też świetnie z kaszą, ryżem czy makaronem. Sos może być też jogurtowy lub jaki tylko sobie zamarzysz. :-)
      Znając Twoje przepisy jestem pewna, że moje dania się do Twoich nie umywają!

      Usuń
  28. Ja w klasie mam właśnie opinię ''grzecznej dziewczynki'', ale jak ktoś mnie wkurzy, to nie ma zmiłuj i walę cięte riposty, że mina blednie :P Najbardziej za skórę mi zaszedł taki Krzysiek i on dobrze wie, że na mnie trzeba uważać! Nie można być przecież ciągle tym uległym i pokazać swoje prawdziwe ''ja'' :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam opinię grzecznej jednak potrafię czasem tupnąć. Nie robię tego często ale jak już to walczę o swoje jak dziki lew. :P
      Nie można masz rację. :-) A czym sobie ten biedny Krzysiu nagrabił? :D

      Usuń
    2. A no głupi jest, nieszczery, wredny i nieźle leci po wszystkich bluzgami :P

      Usuń
    3. Haha to niegrzeczny ten Krzyś. :D

      Usuń
  29. Ja na tej swojej "asertywności" straciłam kilka znajomości, ale teraz nie żałuję bo lepiej być szczerym i mówić od razu co leży człowiekowi na serduszku niż udawać, że wszystko jest okey :) :) Kiedyś byłam potulna jak baranek, ale na szczęście lub nieszczęście pewne okoliczności mnie zmieniły :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli straciłaś znajomości przez to, że wyraziłaś swoje zdanie, które się komuś nie podobało to nie były tego warte. :-)
      Cieszę się, że się to zmieniło, brawo!

      Usuń
  30. Ja generalnie uchodze za osobe arogancka i nieustepliwa, choć Ci, kto znaja mnie blizej wiedzą, że to w gruncie rzeczy przeklada sie na moja zalete, a nie wade. Potrafię się postawić gdy chodzi o dobry interes dla kogoś lub mnie samej. W kwestiach spraw bardziej pierdolowatych wlaczam na luz, bo nie ma sie o co pieklic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie jest zaleta! Wydaje mi się, że lepiej powiedzieć coś zbyt dosadnie niż nie powiedzieć wcale i dać się stłamsić. Masz świetne podejście, w sprawach niewartych świeczki nie ma co sobie psuć niepotrzebnie nerwów. :-)

      Usuń
  31. Kiedy ja się pokłócę, choćby o pierdołę to przez cały dzień jestem na granicy psychozy, trzęsę się tak, że z trudem utrzymuję wszystkie kości na miejscu, nie wiem co ze sobą zrobić i dostaję świra, ale przyznaję, że czasem mnie kusi. Bo ta fajniejsza ja, którą myślę, że jestem bardzo sprawnie dyskutuje i miażdży wszystkich w dwóch słowach. Nasz konflikt charakterów często miewa opłakane skutki. Przyjemnie tu u ciebie. Pozdr,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Chyba każdy z nas skrywa w sobie dwie osobowości. :-) Szkoda jednak, że często skutki bywają przykre ale skoro zdajesz sobie z tego sprawę, to pierwszy krok do tego aby coś z tym zrobić. :-) Pozdrawiam!

      Usuń
  32. W zależności od sytuacji jestem albo grzeczna albo rosną mi rogi :) Częściej jednak to drugie, ale oczywiście zawsze trzeba zachować kulturę :) Jak to mówią o mnie "posługuję się ripostą" najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja raczej kłótni nie wywołuje, ale jeśli już w niej uczestniczę, to raczej jestem tą mniej grzeczną stroną :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciekawy post, ja zawsze tłumię w sobie złość i nie powiem co mi leży na sercu do czasu kiedy nie wybuchnę wtedy wygarnę wszystko ;p

    OdpowiedzUsuń
  35. Ojć to ja jestem niegrzeczna :) niestety zawsze mówię co myślę, a to wielu osobom się nie podoba...

    OdpowiedzUsuń